Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Wydarzył się cud uzdrowienia małżeństwa, a może tylko maleńki cudzik?...

Moderator: Moderatorzy

Ku pełni życia
Posty: 1
Rejestracja: 23 sie 2021, 14:04
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Ku pełni życia »

Witajcie.
Chcę podzielić się moją historią, jak odzyskałam radość życia poprzez kryzys mojego małżeństwa, który to spowodował moją przemianą i nawrócenie ku Bogu. Postaram się krótko :)
Wyszłam za mąż 36 lat temu z wielkiej, romantycznej miłości. Mąż był dla mnie prawie Bogiem, czułam się przy nim jak księżniczka.... Przez jakieś pierwsze 10 lat małżeństwa byliśmy bardzo szczęśliwi. Potem zaczęłam zauważać, że mój mąż coraz częściej nie panował nad swoimi emocjami i wyrażał je krzycząc, gdy było coś nie po jego myśli, zawsze potem bardzo szczerze przepraszał. Na początku zdarzało się to bardzo rzadko, potem częściej, a po urodzeniu drugiego dziecka, to już była codzienność... Ja go kochałam i nienawidziłam jednocześnie, czułam się krzywdzona i widziałam jak cierpią nasze dzieci (zwłaszcza syn). A on krzyczał i przepraszał i tak w kółko. Potem już przestał przepraszać, a ja się oddalałam, cierpiałam i nie rozumiałam tego co się dzieje. Zaczęłam szukać pomocy, żeby go zmienić, chciałam żeby ktoś mi powiedział co robię źle, co powinnam zrobić, żeby męża naprawić.... Była jedna terapia, potem druga, chodziłam na warsztaty, do psychologów, szukałam pomocy wszędzie, gdzie tylko mogłam, szukałam kogoś kto mi powie co mam robić, jak postępować, żeby zmienić mojego męża, żeby znów był taki kochany jak kiedyś.... Nawet byłam u lekarza u którego leczył się (na nerwy) mój mąż. Te wszystkie terapie i spotkania też mi coś dawały, zaczęłam widzieć to czego wcześniej nie chciałam zobaczyć, ale moje relacje z mężem pogarszały się, było coraz gorzej... Dziś wiem, że wtedy nie robiłam najważniejszego! Nie modliłam się z wiarą, ufnością i wdzięcznością do Pana Boga. To znaczy oczywiście modliłam się, prosiłam, błagałam, ale chciałam żeby było po mojemu. Zaczęłam się spalać, byłam już tak zmęczona naszym życiem, że zaczęłam myśleć o rozwodzie, nie chciałam już być z człowiekiem, który zabierał mi radość życia praktycznie każdego dnia. W tym czasie też pojawił się ktoś z przeszłości, kto miał podobnie jak ja, kto się rozwodził a potem wyznał mi miłość... Przyznam, że myślałam o tym człowieku dzień i noc i choć fizycznie nie zdradziłam męża, ale z pewnością zakochałam się w tym człowieku na maksa. Nie spotykaliśmy się, bo dzieliła nas duża odległość (na szczęście), ale każdego dnia myślałam o nim, jednak nie ujawniałam się z tym, nie chciałam go skrzywdzić robiąc mu jakieś nadzieje, sama też nie wiedziałam czego ja chce, więc marzyłam sobie o nim, uciekając w świat fantazji.... A w domu w kółko jakieś awantury, potem mój mąż zapijał smutki, bywało, że już z pracy przyjeżdżał pijany. Nienawidziłam go wtedy! siebie chyba też...Przyszedł moment (to było na wakacjach), gdzie po kolejnej kłótni podjęłam decyzje, że muszę coś zrobić, żeby przerwać ten koszmar, bo jedynie czego wtedy pragnęłam to SPOKOJU! uświadomiłam sobie, że muszę pozbyć się go z domu, albo sama się wyprowadzić z dziećmi. I zaczęłam od tego, żeby sprawdzić myśl, która mnie prześladowała od długiego czasu, czy mój mąż mnie zdradza? i sprawdziłam... i wiecie co, gdy okazało się, że tak, zdradza mnie, to dziwna rzecz się stała... poczułam WIELKĄ ULGĘ! wreszcie miałam haka na niego,(tak myślałam), jakiś punkt zaczepienia żeby się go pozbyć! Potem oczywiście przyszła ogromna złość, lęk, żal i mix emocji, ale najpierw ULGA, do dziś pamiętam to uczucie, które mnie samą trochę zaskoczyło. Jak się potem okazało, mój mąż od ponad dwóch lat miał romans, gdy ja walczyłam (wtedy tak myślałam) o nasze małżeństwo, on pocieszał się w ramionach innej kobiety. 3 m-ce trwało zanim nakryłam ich w jej mieszkaniu, był detektyw, przyjaciele którzy mi pomogli i tak 13 grudnia 2012 roku prawda wyszła na jaw. To były najgorsze 3 miesiące w moim życiu, gdzie musiałam udawać, że jest ok. Strasznie się męczyłam. Myślałam, że to koniec, że on pójdzie do tamtej kobiety, a tu okazuje się, że on prosi o drugą szanse... Z początku nie chciałam, chciałam się tylko go pozbyć, żeby zniknął, żeby sobie poszedł do niej, ale na szczęście (teraz tak myślę) mąż powiedział, że się wyprowadzi ale żebym mu dała szanse. I tak się stało, mąż wyprowadził się do swojej mamy, z tamtą kobietą zerwał kontakt, a ja "łaskawie" zgodziłam się, bo dostałam to czego chciałam, byłam sama z dziećmi! Wcale nie wierzyłam, że to się uda, ale daliśmy sobie rok czasu na naprawę naszego małżeństwa. Poszliśmy na terapie świecką, mąż osobno podjął terapie dla osób agresywnych i co najważniejsze trafiliśmy na warsztaty 12 Kroków ku pełni życia. Chodziliśmy osobno na te warsztaty i dziś mogę powiedzieć, że po tych wszystkich terapiach, warsztatach, to właśnie na 12 Krokach zobaczyłam siebie w prawdzie, zobaczyłam swój udział w naszym kryzysie, zaczęłam też inaczej postrzegać mojego męża, zrozumiałam jak nawzajem się krzywdziliśmy wcale tego nie chcąc tak na prawdę, jak nie potrafiliśmy się porozumiewać itp.... długo by wymieniać. Dziś jesteśmy razem, po roku "naprawiania" się mąż wrócił do domu. Mogę powiedzieć, że największym dobrem tych warsztatów dla mnie jest to, że się nawróciłam, że powoli zaczęłam ufać Bogu, zawierzać Mu każdy dzień i Maryi i tak jest do dziś. Zrozumiałam, że to wszystko musiało się wydarzyć, żebym mogła być tu gdzie jestem dziś, na drodze nawracania się każdego dnia, zawierzania siebie, mojego męża (który też się nawraca), naszych dzieci. Dziś wiem co to znaczy mieć relacje z Bogiem, dziś prowadzi mnie Pan Bóg każdego dnia, w każdej sytuacji. Odzyskałam pokój w sercu i choć czasem bywa trudno, problemy życia codziennego, nieporozumienia, a nawet kłótnie, to ja daje rade, bo mam już do tego inne podejście, bo wzięłam odpowiedzialność za siebie i to daje mi wolność i miłość. Pan Bóg zaprowadził mnie na 12 Kroków, abym zaczęła naprawiać najpierw siebie, (nie męża), każdego dnia uczy mnie postawy miłości, dostałam też łaskę wybaczania, kiedyś nie potrafiłam nigdy pierwsza przeprosić, choćby nie wiem co, tak byłam zacietrzewiona....odkryłam też w sobie powołanie do tego by pomagać innym i zostałam przyjęta do grona asystentów Warsztatów 12 Kroków (zaczynam w listopadzie 2021). Może za kilka lat, jeśli taka będzie wola Boża i ja będę miała możliwość do wspierania tych, którzy będą chcieli pracować nad sobą.
Teraz mogę powiedzieć, że żyję pełnią życia, że każdego dnia trzymam się Pana Boga, zawierzam Mu wszystko i z ufnością pozwalam się prowadzić. To czasem jest mega trudne, ale trwam, upadam, podnoszę się i dalej trwam. Chwała Panu za wszystko! za te upadki też, bo wszystko się dzieje po coś. A najważniejsze jest to ,że na nowo pokochałam Pana Boga, samą siebie i mojego kochanego męża. Chwała Panu Bogu i Maryi!
Renata
Ps. No i miało być krótko... :)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Pavel »

I tak wyszło krótko przecież, masę treści zawarłaś :)
Gratuluję wam podjęcia decyzji wyprawy w Himalaje (czyli Odbudowywanie małżeństwa :) ).
Chwała Panu!!!
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: sajmon123 »

Pavel czy Ty nie napisałeś przypadkiem świadectwa, przed którym się tak bronisz? 😁 Pozdrawiam
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Pavel »

sajmon123 pisze: 25 sie 2021, 14:37 Pavel czy Ty nie napisałeś przypadkiem świadectwa, przed którym się tak bronisz? 😁 Pozdrawiam
Moje, nasze, jest wciąż na etapie „gdy będę miał nieco czasu to przysiądę i napiszę” co niestety niezmiennie odkładam na „bardziej sprzyjające okoliczności czasowe”.
Ale w końcu i to się stanie ;)
Inna rzecz, że ja nie potrafię tak zwięźle pisać, więc wyjdzie długo jak zawsze :D
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Janieja »

Pavel pisze: 25 sie 2021, 14:41
sajmon123 pisze: 25 sie 2021, 14:37 Pavel czy Ty nie napisałeś przypadkiem świadectwa, przed którym się tak bronisz? 😁 Pozdrawiam
Moje, nasze, jest wciąż na etapie „gdy będę miał nieco czasu to przysiądę i napiszę” co niestety niezmiennie odkładam na „bardziej sprzyjające okoliczności czasowe”.
Ale w końcu i to się stanie ;)
Inna rzecz, że ja nie potrafię tak zwięźle pisać, więc wyjdzie długo jak zawsze :D
Pavle, czekam na Twoje świadectwo. Każdy Twój post napelnia mnie nadzieją i daje siłę.
Nawet nie wiesz, jak wielkie znaczenie mają dla mnie Twoje słowa i jakie oddziaływanie. Choć jestem po drugiej stronie, czerpię od Ciebie bardzo wiele.
Pozdrawiam ciepło.
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Janieja »

Dziękuję za piękne świadectwo. Chwała Panu.
Być może i w moim małżeństwie całe to zło wydarzyło się po coś.
Dziś wiem, że na pewno po to, żebym zobaczyła sobie i męża w innym świetle. Abym wynagradzała niedocenianie, często obojętność, wrogość.
Bogu niech będzie Chwała, że jesteś tu i teraz. Że Twoje małżeństwo, Ty i mąż doświadczyliście przemiany, która Was uratowała.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: Ruta »

Chwała Panu!

Dziękuję ci za świadectwo i podzielenie się waszą historią, a Bogu dziękuję za wasze nawrócenie i odzyskaną miłość małżeńską. Obfitości Łask Bożych dla waszej rodziny.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: elena »

Dziękuję za Twoje świadectwo! Z Panem Bogiem! 😊
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
kuma801
Posty: 11
Rejestracja: 22 sty 2019, 17:51
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Chwała Panu za mój kryzys małżeński

Post autor: kuma801 »

Piękne świadectwo. Miałam wrażenie jakbym o sobie czytała . Po złości i żalu do Pana Boga , dzisiaj dziękuję Mu za to , że zepsuł moje małżeństwo aby mnie naprawić . Ku pełni życia -pozdrawiam i ściskam serdecznie .
ODPOWIEDZ