Ja samą kampanię "Kochajcie się mamo i tato" oceniam pozytywnie - krótkie, nośnie hasło, stylizowane na dziecięcą prośbę, czy wręcz tęsknotę. Uważam jednak, że jak na razie Sychar nie do końca wykorzystał ten "los wygrany na loterii", czyli zaistnienie w przestrzeni publicznej, bo tym jest znalezienie się na wielkoformatowych billboardach w eksponowanych miejscach w centrach wielu miast w Polsce. Nie znamy szczegółów umowy, ale podejrzewam, że kosztowna kampania została w całości sfinansowała przez Fundację "Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara" (czyli de facto Mariusza Kłoska - właściciela firmy EKO-OKNA). Kto płaci, ten rozdaje karty, więc prawdopodobne, że Sychar nie miał wpływu na wybór hasła. Zresztą ta kampania była częścią większej akcji organizowanej przez Fundację, więc hasło, o którym tu rozmawiamy jest jak najbardziej spójne w treści i formie z tą całością i takie musiało być.
Ale skoro Sychar na wybór hasła nie miał wpływu, pytanie, co zrobił w tym zakresie, na który wpływ miał? A na co miał? Na treści, jakie są umieszczone na własnej stronie internetowej, do której link został podany na plakacie. I tu pojawiają się pytania - do jakiej grupy Sychar chciał dotrzeć oraz jakie treści wypromować, skoro zaistniał w szerokiej świadomości społecznej? Czy był to temat przedyskutowany przez odpowiedzialnych?
Czy w związku z kampanią coś się zmieniło na stronie? Jedynie drobna kosmetyka - z prawej strony, mało wyeksponowana, niewielka ikonka plakatu, a pod nią odnośnik do stanowiska Sycharu. Ale żeby przeczytać jego treść, czasem trzeba ściągnąć sobie plik na komputer (różnie to działa na różnych przeglądarkach). Dlaczego nie wybrano jakiegoś fragmentu i nie umieszczono bezpośrednio na stronie głównej? Przecież wystarczyłoby coś takiego:
"Wspólnota Sychar włącza się w promocję wartości miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, jako fundamentu dobrych, prawidłowych relacji pomiędzy mężem i żoną dla tworzenia trwałych więzi małżeńskich i rodzinnych."
Jeśli ktoś spotyka się w czymś pierwszy raz, np. wchodzi pierwszy raz na stronę www, to często jego odbiór i wyrobiony pogląd opiera się na pierwszych kilku, kilkunastu sekundach tego, co zobaczył. Obecne czasy to, czy chcemy, czy nie, są czasami szybkiej informacji. Jak mam coś przeczytać po ściągnięciu na komputer, to zdarza się, że rezygnuję. Szukam czegoś, co jest podane od razu.
Co stało na przeszkodzie, by zmienić treści na stronie głównej i jej układ graficzny? Dlaczego nie wyeksponowano ważnych wizerunkowo treści tak, by były wyświetlane od razu po wejściu na stronę? Na co obecnie natrafi internauta, gdy nieco niżej przesunie stronę? Bijący w oczy akapit, napisany czerwoną czcionką, którego nie będę wklejał, żeby nie zaciemniać posta. Jaki jest wg Was wydźwięk tego tekstu? Prorodzinny? Czy antyrozwodowy? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie. Odbiór przez internautów jest raczej jednoznaczny.
Jeśli Sychar chciał przekonać do siebie grono już przekonanych (sycharki, forumowicze, osoby znające Sychar) oraz że to była akcja prorodzinna, to pewnie to się udało - tak przynajmniej odbieram wypowiedzi kilku piszących. Ale jeśli w zamyśle była "promocja" Sycharu jako wspólnoty oraz wyjście z pozytywnym, pro-rodzinnym przekazem do szerszej grupy odbiorców, którzy być może coś tam słyszeli o Sycharze, albo w ogóle pierwszy raz, to moim zdaniem szansa nie została - jak na razie - wykorzystana. Dlaczego? Obawiam się, że akcenty z przekazu z treści na stronie głównej wybrzmiewają anty-rozwodowo.. Proszę przeczytać sobie ten czerwony akapit i zestawić z treścią stanowiska Sycharu - dla mnie brak tu spójności w przekazie.
Kończąc, wierzę, że mój post nie zostanie odebrany jedynie jako krytyka
PS. A że życie nie znosi próżni, więc jak donoszą media, rusza kontr-kampania, którą organizuje Organizacja Miłość Nie Wyklucza i Grupa Stonewall z akcją wspierającą osoby LGBTQ+ z hasłem „Kochajcie mnie, mamo i tato”, która jest odpowiedzią na - jak napisano - falę billboardów przeciwko rozwodom (sic!).