Oblicza kryzysu małżeńskiego

Wydarzył się cud uzdrowienia małżeństwa, a może tylko maleńki cudzik?...

Moderator: Moderatorzy

Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

Witajcie kochani, chciałam się z wami czymś podzielić. Mój mąż opuścił mnie pod koniec sierpnia 2019, pozostajemy w kontakcie.Dziś przyszedł po monitor, bo jego firma zarządziła pracę z domu z powodu epidemii. Zapytał nawet czy czegoś mi potrzeba i po drodze zrobił mi zakupy.Podziwiał moją reorganizację mebli w domu, kącik z biurkiem i biblioteczką, nowe ustawienie kuchennego stołu. Kiedy mu powiedziałam o wyniesieniu jego rzeczy do piwnicy zdziwił się, ale przełknął żabę. Zawsze kiedy przychodzi jestem bardzo wewnątrz roztrzęsiona, nawet nie jestem w stanie wypić z nim herbaty, bo z emocji zwymiotowałabym ją. Tyle we mnie gniewu, żalu , złości , miłości, że gdyby te emocje wydzielały prąd- mogłabym przez rok zasilać cała elektrownię! Nie umiem z nim normalnie rozmawiać, bo gdybym przeszła z nim na przyjacielska pogawędkę - rozsypałabym się w proch i wyła przy nim jak zbity pies , a tych rzeczy chce oszczędzić sobie i jemu. Tak wiec zdawkowo odpowiadam cześć , dobrze, tak, nie, dziękuję , pa. A po zamknięciu drzwi natychmiast kreślę za nim znak krzyża. Niech mu Bóg da wszystko czego mu teraz trzeba. Niech mu będzie ojcem, matką i żoną . Niech mówi do niego przez brak, pustynię i przez dary. Niech go pociąga ku sobie. Bliżej i bliżej, jak dzikie kociątko co się powoli oswaja. Za każdym zamknięciem drzwi za moim mężem czuję wbity w serce dobrze naostrzony sztylet. Płaczę z bólu. I jednocześnie cieszę się, ze mogę to cierpienie ofiarować za męża, jego rodzine i za wszystkie sprawy znane Bogu. Poznaję cenę daru wiary. Ja ten dar dostałam za darmo od rodziców i babci. A mąż nie. Cenna jest jego dusza i ogromna jest o nią walka, dlatego to tyle kosztuje. Bogu niech będą dzięki , że postawił nas na swojej drodze. Kiedy patrzę na ten jego kochany pyszczek - mam ochotę go wycałować i utonąć w jego ramionach. I wierzę, że tak jeszcze będzie. I -co jeszcze ważne - nie chcę traktować postępowania męża jako coś co jest przeciwko mnie. Chcę mężowi, w swojej głowie i emocjach ,dać wolność do innego sposobu przezywania i rozumienia życia, małżeństwa , kryzysu. Mam prawo zadbać w tym o siebie, oczywiście, ale tak naprawdę muszę rozumieć, że on nie walczy ze mną, on walczy o sens swojego życia i muszę mu pozwolić przez to przejść bez wskazywania mu drogi. To coś między nim a Bogiem. Jestem o męża spokojniejsza, gdy modlę się codziennie słowami:
„Oddaję samą siebie i wszystkich moich, a szczególnie męża, do pełnej dyspozycji Maryi, zawierzając Jej naszą przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, bez warunków i bez zastrzeżeń. Amen.” Dodam jeszcze, że w czasie mojej depresji (kiedy mąż jeszcze ze mną mieszkał) i teraz też, mój mąż jest dla mnie najlepszym panem motywatorem do tego żeby wstać z wyra, kiedy to ostatnia rzecz na jaką mam siłę, żeby iść pod prysznic i się uczesać, żeby wyglądać jak człowiek. Żeby ogarnąć chałupę, żeby choć trochę się postarać. Mąż wczoraj zapowiedział się na dziś na 19:00. A dziś zadzwonił o 8:00 rano kajając się , ze zmiana planów, od dziś potrzebuje monitora , a nie od jutra i czy może przyjść do 40 min? Nawet nie wiecie jak szybko ogarnęłam siebie i dom, modląc się żeby Maryja stała między nami podczas spotkania , bo jednocześnie mam ochotę zmieszać go z błotem i ukochać. Ufff, ale się rozpisałam. Może komuś pomoże to moje świadectwo. Sprawy nie zawsze są takimi, jakie nam się wydają. Trzeba ufać w najlepsze. Trzeba ufać Bogu, który słyszy i wysłuchuje. A że ciężko? Damy radę ! Z Nim wszystko jest możliwe. ❤️ dziękuję, że jesteście i walczycie o swoje małżeństwa.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2020, 12:46 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: w trosce o anonimowość imię zamieniono na mąż
Szymon73
Posty: 55
Rejestracja: 01 lut 2017, 18:22
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Szymon73 »

Piękne, wzruszające świadectwo.
Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Jacenty »

Rozumiem że kowalskiej brak - to Ci zazdroszczę ale bardzo spodobał mi się Twój tekst.
Serdecznie pozdrawiam i życzę jak najszybszego powrotu męża
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

@Szymon73 Bardzo dziękuję, życzę tobie i żonie jak najlepiej.
@Jacenty, mąż miał epizod z tych bardziej platonicznych z kowalską w pracy, ale, jak sam stwierdził - lepiej nie mieć nikogo, co za radość dla mnie po udręce zazdrości! Dziękuję Ci i nawzajem Tobie i Twojej żonie :)
zuza1968
Posty: 8
Rejestracja: 24 lut 2018, 13:05
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: zuza1968 »

Dziękuję za to piękne świadectwo
Dużo sił życzę
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: elena »

Dziękuję za Twoje świadectwo. Pisz proszę więcej w tym wątku. To jest naprawdę pocieszające, gdy wiem, że ktoś ma podobnie jak ja, nie czuję się osamotniona w moim kryzysie. Pozdrawiam!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

@zuza1968 i @elena dziewczyny, zycze Wam abyscie moca Boza potrafily poddac sie operacji na wlasnych sercach, prowadzonej przez Ducha Swietego. Abyscie sprowadzaly kazdego dnia blogoslawienstwo na meza i swoja rodzine. Abyscie byly silne Bogiem!
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego 2

Post autor: Animamea »

Ciag dalszy niespodziewanie nastapil. Pomyslcie dwa (albo i wiecej razy) o co sie modlicie, bo to moze sie spelnic! :D
W Wielkim Tygodniu moj maz jakos zobaczyl we mnie kogos dobrego, z kim mozna milo porozmawiac, pozartowac. Niedziele Wielkanocna spedzil juz ze mna, byl grill, gra w badmintona, relaks na tarasie w sloncu. A gdy we wtorek wieczorem zadzwonil i zaczal: 'nie zasne dopoki cie nie zapytam: czy moge do ciebie wrocic", myslalam ze padne. Padlam na kolana i dziekowalam Bogu. Bylam w szoku!!! Mysle, ze cala moja milosc oczekujaca te pol roku na okazywanie poruszyla kazda komrorke w moim ciele. To bylo nawet dosc zabawne, bo w tamtym czasie jeszcze na forum Sychar Skype zastanawialam sie jaki scenariusz przygotowal dla nas Bog, czy maz jesli wroci, to czy juz bedzie rozkochany w Bogu, czy nadal bedzie tym samym poganinem. No i natychmiast pomyslalam tez o szafach, w ktorych krolowaly juz tylko i wylacznie moje rzeczy (glownie ubrania na 4 pory roku, pokazna kolekcja sztucznej bizuterii itp :D:D:D). Moja odpowiedz na pytanie meza byla natychmiastowa: oczywiscie, pakuj co najpotrzebniejsze i przyjezdzaj jeszcze dzis. I stanal w drzwiach z mala walizeczka, a ja chcialam mu sie rzucic na szyje. Jakiez bylo moje zdziwienie i rozczarowanie, kiedy maz odsunal mnie od siebie i nie chcial ani przytulenia, ani pocalunku. I tak sie rozpoczal nowy rozdzial naszego zycia. Nazwalabym go: nauka milosci w Bogu, leczenie ran, nauka przebaczania, nauka milosci wlasnej, wierne codzienne trwanie na modlitwie (ja). Maz ewidentnie z ogromnego lęku nie angazuje sie uczuciowo, emocjonalnie w nasz zwiazek. Cholernie boi sie zranienia i woli nosic pancerz. Ja ucze sie jak przestac domagac sie form milosci i czulosci tylko takich, ktore jasnie pani jest w stanie zaakceptowac. Ucze sie wdziecznosci od podstaw, za male kroki, male rzeczy. Nastapil definitywny pogrzeb moich nierealnych wyobrazen o relacji, zwiazku, czulosci. Bog uzdalnia mnie do tego zeby widziec wiecej, szanowac siebie, swoje granice (a po powrocie meza bylo ich calkiem ostre ustalanie)i uczyc sie jak meza kochac, jak przyjmowac jego przejawy milosci, sympatii, zyczliwosci, jak go wspierac w dobru. Takie nasze doslownie poznawanie sie od poczatku, nasze nauki przedmalzenskie :)))) Bog jeden wie ile nas to cierpliwosci/łez/nerwow kosztuje. Ale warto, WARTO. Chwala Ojcu i Synowi i Duchowi Swietemu, jak byla na poczatku, teraz i zawsze, i na wieki wiekow. Maryjo, Matko Pieknej Milosci, modl sie za nami, otocz nas plaszczem opieki. Swiety Jozefie, badz patronem mojego meza i ucz go bycia mezczyzna na chwale Boga.Amen <3
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Nirwanna »

Animamea - chwała Panu! :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

Nirwanna pisze: 17 maja 2020, 8:09 Animamea - chwała Panu! :-D

Chwała Panu Nirwanna ❤️ Proszę wszystkich o westchnienie za wypełnienie się woli Bożej w naszym małżeństwie i w naszym osobistym życiu. Boże, daj czego trzeba tym, którzy są w kryzysie małżeńskim, przymnoz nam codziennej wierności Tobie i zaufania, ze tylko takie przylgnięcie daje WIECZNE EFEKTY.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: burza »

Chwała Bogu , a propo to tak jak wczoraj czytałam na forum ktoś napisał że,Jezus jest scenarzystą naszego życia gdy już wszystko mu oddamy. I wtedy wychodzi coś pięknego ☺️
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: fannyprice »

Animamea pisze: 17 maja 2020, 9:25
Nirwanna pisze: 17 maja 2020, 8:09 Animamea - chwała Panu! :-D

Chwała Panu Nirwanna ❤️ Proszę wszystkich o westchnienie za wypełnienie się woli Bożej w naszym małżeństwie i w naszym osobistym życiu. Boże, daj czego trzeba tym, którzy są w kryzysie małżeńskim, przymnoz nam codziennej wierności Tobie i zaufania, ze tylko takie przylgnięcie daje WIECZNE EFEKTY.
Chwała Panu! Takie historie dają mi promyk nadziei, który potrafi rozświetlić cały dzień :) Pomodlę się za Was ♥
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

Kochani, bardzo dziekuje :) Nie jest slodko jak w serialu brazylijskim, czasem jest bardzo bardzo trudno. Chyba bylo mi latwiej modlic sie za meza, kiedy nie musialam znosic jego wad i zimnego serca. Do starych wad doszly nowe, albo to stare podrasowane :D W kazdym razie on nie czeka na mnie w domu z otwartymi ramionami, na to musze jeszcze ja troche poczekac. Wczoraj bylo mi ciezko z tego powodu po ciezkim dniu pracy, wiec poszlam utulic sie do Jezusa. Modlilam sie lezac krzyzem w kaplicy, gdzie raczej malo kto mnie widzial, i odmawialam rozaniec z nowenny pompejanskiej za meza, placzac gorzkimi lzami. Tylko Jezus jest wierny, tylko On kocha az do konca, tylko Jego milosc jest REALNA, trwala, pewna, przemieniajaca. Z Bogiem ludkowie. W gore serca!
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: MaryM »

Popłakałam się czytając ten wątek. Jesteś tak pełna miłości. Myślę sobie ile bym dała za taki telefon mojego męża... Podziwiam tez za to, jak kontynuujesz duchową pracę, pomimo tego, że nie jest jak w serialu...
Animamea
Posty: 30
Rejestracja: 31 sie 2019, 23:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Oblicza kryzysu małżeńskiego

Post autor: Animamea »

Oj Mary, dzieki. Mi się oczy spocily od twoich dobrych słów. Niech Ciebie i Twoich błogosławi najlepszy z Ojców, niech da wam najlepszego chleba, którego jesteście głodni. Amen
ODPOWIEDZ