Burzenie związku(ów)

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: ozeasz »

Modlitwa Św. Franciszka:

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
Abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.
Spraw abyśmy mogli,
Nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać;
Albowiem dając, otrzymujemy;
Wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
A umierając, rodzimy się do wiecznego życia.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.

Co myślisz Pantop ? Jak dla mnie plan 100 letni ,ale myślę że warto przetransponować energię na nowe tory ....
Takie słowa cisną się mi na.... klawisze :D :
Zbudź się, o śpiący,
i powstań z martwych,
a zajaśnieje ci Chrystus. Ef 5,14
Pozdrawiam.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: Inna
Inna pisze:Jako matka czułam (i czuję) ból moich dzieci, gdy tata się nie odzywał, gdy był zaślepiony miłością swojego życia (nie ja nią jestem oczywiście ;) ).
Ileż ja się go naprosiłam, by zadzwonił, napisał, przyjechał do nich. Podsuwałam mu obrazy z jego dzieciństwa i relacji z ojcem (żadne), przywoływałam jego wspomnienia, jak się czuł ciągle szukając aprobaty, pochwały, czy też zwykłego zainteresowania, obecności swojego taty.
No widzisz - a tu widać mamy do czynienia z inną matką.
Ta matka podejrzewam również widzi i WSPÓŁODCZUWA ból naszych dzieci ALE jak żebrałem o kilka chwil bycia razem na święta to ni hu hu.
Powiedz - jaki ja mam start w tym momencie?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: s zona
s zona pisze:Pantop ,nie znam Twojej zony ,ale uwierz mi na slowo ,ze zadna madra matka nie odepchnie Ojca swoich dzieci dla kaprysu .
Nic straconego - poznajcie się - żono - to s zona, s zono - przedstawiam Ci moją małżonkę.
Przy okazji poznałaś matkę mądrą inaczej, która odepchnęła ojca swych dzieci m in dla kowalskiego.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: katalotka72
katalotka72 pisze: katalotka72 » 11 lut 2018, 16:55

Pantop pisze: ↑
11 lut 2018, 11:37
Jeśli można - brakowało mi w tym wpisie akapitu traktującego o tym, że zdrada żony to również moja wina - no bo kogóż?

najpierw odpowiedź do powyższego
tak jestem współodpowiedzialna zdradzie i odejściu męża, winna nie, bo to nie ta kategoria
tak miałam wpływ na to co zrobił
a Ty???
Oczywiście, że jesteś. Nie wiedziałaś?
Faceci także solidarnie rozkładają równo winę za rozkład pożycia małżeńskiego - 50%/50%.
W 50% winna jest żona a w 50% teściowa. :D

No to teraz będzie troszkę poważniej, odpowiedzialniej, pompatyczniej.
Zawarłem związek małżeński, otrzymaliśmy Sakrament Małżeństwa.
Złożyłem śluby.
Miałem przy tym świadków, kapłana, rodzinę obu stron.
Mam to na piśmie i na video.
Posypało mi się w życiu - bywa - nie mnie pierwszemu.
A gdzież to moja połówka?
Oooo - porzucona broń, ooo - a na horyzoncie powiewa coś białego - flaga jakaś chyba, tylko co ona ma symbolizować? Zapomniałem...
Siedzę więc w swym okopie bez posiłków, amunicji i przybiega adiutant z informacją:
Twa żona weszła w ścisły związek z wrogiem...

Tak. Na ziemię.
Jestem za to współodpowiedzialny.
A to, że nie poznałem dotąd pięknej kowalskiej - to to już nie jej(mojej żony) współodpowiedzialność ale ZASŁUGA !! :lol: :lol: :lol: :lol:
No tak !!

(Osobna sprawa iż cudzołożąc nawet nie przypuszcza co wtedy ma miejsce, jakie zmiany się dokonują- i nie mówię tu o nowym życiu absolutnie - będą chętni to napiszę trzy zdania)

katalotka72 pisze:a co do dzieci (synów), którzy nie odbierają telefonów i ucinają kontakt
bardzo prosta przyczyna tego - ból i brak zaufania jest tak wielki, że lepiej odciąć to co nie daje dosłownie oddychać
A jak inaczej? Gdybym ja nie miał pancerza już dawno byłbym po drugiej stronie, niekoniecznie w fajnym miejscu.

katalotka72 pisze: bardzo ich skrzywdził obiektywnie i subiektywnie, przez lata burzył skutecznie swój autorytet, a na końcu dowalił zdradą
po odejściu zamiast zejść z pozycji dyktatora, zostać słuchaczem i towarzyszem podróży, mędrkował, komentował, pouczał (!) i obrażał
U mnie jest pewna komplikacja. Ja nie mam autorytetu wyłączając to, że nie zdradziłem i kocham.
Żona posiada wszystkie inne pozytywne cechy za wyjątkiem kochania i wierności.




ps Do moderacji od paru godzin nie ma odpowiedzi, którą wystosowałem pod adresem jacka-sychar; czyżby zasada szczerość za szczerość nie znalazła zastosowania ? Hę ??
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: zenia1780 »

Pantop pisze: 11 lut 2018, 20:29 która odepchnęła ojca swych dzieci m in dla kowalskiego.

Chyba jednak nie tak do końca, a przynajmniej nie od początku, jak dobrze zrozumiałam...
Pantop pisze: 20 lis 2017, 23:00 Witam
Jestem od 2010 po rozwodzie cywilnym.
Otrzymałem informację, że żona ma od ok roku kowalskiego
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: zenia1780

No, no, no - czyżby wstęp do respektowania niektórych części Amoris Laetitia?
Gratuluję śmiałej tezy - od początku to nieeeee.
Po 8 latach - to jest inna rozmowa.

Nie moja miła - to była, JEST i będzie ciągle, zawsze i ta sama rozmowa- relacja mąż-żona.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: zenia1780 »

No więc na początek kwestia postu, którego akceptacji się doczekać nie mogłeś.Jak widzisz został zaakceptowany.
Pantop pisze: 11 lut 2018, 21:02 ps Do moderacji od paru godzin nie ma odpowiedzi, którą wystosowałem pod adresem jacka-sychar; czyżby zasada szczerość za szczerość nie znalazła zastosowania ? Hę ??
Pantop pisze: 11 lut 2018, 14:38 Do: moderacji

No jak tam?
Brakuje odwagi do publikacji wpisu do jacka-sychar?
Czemu mnie to nie dziwi...
Pantop pisze: 12 lut 2018, 0:50 Do: mare1966

Panie nie komplementuj mnie pan jak mi moderacja zatrzymuje od wczoraj ważną odpowiedź-ripostę do mojego guru jacka-sychar.
I ja nawet podejrzewam dlaczego...
Domniemuję, iż czekają zdania samego zainteresowanego.
(Starczy mu rezonu?)
wbrew pozorom, ani sam zainteresowany nie miał problemu z puszczeniem tego posta, ani brak odwagi nie wystąpił, ani też zasada szczerości za szczerość nie zawiodła.
Wydarzyła się inna, zupełnie prozaiczna okoliczność, a mianowicie, ŻYCIE PRYWATNE MODERATORÓW, którzy niedzielę starają się w dużej mierze poświecić na odbudowę zaburzonych relacji z małżonkami (którzy są, bądź ich nie ma) bądź dziećmi, które są bądź z którymi własnie w niedzielą mają możliwość się spotkać. Więc wybacz skarbeńku, że była ich (moderatorów) za mała ilość w ciągu dnia aby zająć się Twoim tak ważnym dla Ciebie postem.

Jak już pisałam post nie został zatrzymany przez adresata, wręcz przeciwnie, ale przez żeńską część zespołu. Powodem był konkretnie ten Jego fragment;
Pantop pisze: 11 lut 2018, 12:10 Jeśli nie interesuje Cię moja historia to ,,spieprzaj dziadu,, - proste i jasne polecenie b. śp. prezydenta.
Nikt nie ma nic przeciwko szczerości i prawdzie powiedzianej prosto w oczy. Jednak też nic nie upoważnia ani Ciebie, ani nikogo innego do tego aby stosować wulgaryzmy, nawet tylko będące czyimś cytatem, wobec drugiej osoby. Co zresztą zostało zawarte w Regulaminie, który raczyłeś zaakceptować
twardy pisze: 26 sty 2017, 19:34
10. Pisząc na forum należy zachować powściągliwość i rozwagę w osądach innych użytkowników. Nie akceptujemy zachowań świadczących o braku szacunku do kogoś/czegoś lub prowokujących agresję innych użytkowników, kłamliwych oskarżeń uwłaczających godności osoby, lekceważenia innych użytkowników, używania obraźliwych i wulgarnych słów, a także ujawniania treści wrażliwych pozyskanych w PW .
Skoro wulgarne obrażanie innych jest w Twoim odczuciu szczytem rezonu, to osobiście gratuluję
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: zenia1780 »

A teraz mój post
Pantop pisze: 11 lut 2018, 21:11 Do: zenia1780

No, no, no - czyżby wstęp do respektowania niektórych części Amoris Laetitia?
Gratuluję śmiałej tezy - od początku to nieeeee.
Po 8 latach - to jest inna rozmowa.

Nie moja miła - to była, JEST i będzie ciągle, zawsze i ta sama rozmowa- relacja mąż-żona.
Wybacz Pantopie, ale widzisz co chcesz widzieć. Nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałam
Nigdzie nie napisałam, że po 8 latach żona już mogła znaleźć sobie kowalskiego. Pokazałam jednak niekonsekwencję w Twoim pisaniu/ myśleniu. Potwierdziłeś tym wpisem moje przypuszczenia, że żona nie odeszła do kowalskiego, ale odeszła od Ciebie. Nie wiem co gorsze, to każdy sam powinien w sobie sprawdzić, jednak dopóki żona kowalskiego nie miała, to Ty miałaś dożo większe szanse (choć również teraz one całkowicie nie zaniknęły) na naprawienie Waszych relacji.Co z tym zrobiłeś?
Pisanie zatem, że żona odepchnęła ojca swoich dzieci dla kowalskiego, jest najzwyczajniej kłamliwe, bo z tego co napisałeś, odepchnęła, bo z jakich powodów nie mogła z tymże ojcem swoich dzieci żyć. Zrobiłeś coś przez te 7 lat, aby zdanie zmieniła?
Może warto wreszcie wziąć odpowiedzialność za własne działania, lub ich brak, a nie obwiniać wszystkich dookoła.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: s zona

Zobaczyłem polecany przez Ciebie film.
Takie filmy powinny oglądać całe rodziny.

Byłoby wspaniale gdyby nakręcono jeszcze drugą część tego filmu.
Zmysł producenta podpowiada mi, że wielki sukces odniósłby obraz, w którym żony podjęły ze swej strony podobne postanowienie -ale - tu mała trudność -np. jednej z nich zostaje ofiarowany krzyż zdrady współmałżonka, drugiej- zdrada i odejście tegoż.
I wtedy te żony realizują, nie bez problemów. ale z całą sumiennością powzięte postanowienia.
Na koniec - połowiczny happy end - mąż jednej wrócił, drugiej nie.
Dobrze jest oglądać filmy, gdzie jak w ,,Odważnych,, bohaterowie pokonują różne przeciwności, mając u boku swego partnera.
Wyzwaniem byłoby pokazać obraz o tym samym ale z brakiem partnera u boku, bez szans na jego powrót.
(tak, tak - niczego nie można zakładać z góry; owszem - jako producent zakładam)
Nakręcono już tyle okrutnych filmów np wojennych, horrorów, dreszczowców.
Dlaczego nie podbić stawki i nie nakręcić czegoś straszniejszego- np tego co opisałem...
Ewentualne dalsze dywagacje przekazuję w tym momencie w ręce producentów ,,Odważnych,,.

Wracając do ,,Odważnych,,
Film głęboki. Otwiera wiele drzwi, stawia istotne pytania, poddaje gotowe schematy postępowania zachowując paradoksalnie elastyczność względem dynamiki życia.
WARTO !
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: zenia1780

Miała nie wskakiwać do łóżka obcego fagasa ani po 7 ani po 37 latach bez względu na relacje między nami.

Proste?
Rozumiesz teraz kontekst?
Widzisz teraz to co ja chcę widzieć ?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pavel »

Ja od siebie dodam, na podstawie własnego bolesnego doświadczenia oraz doświadczeń osób mi bliskich będących w podobnej sytuacji, że aby dziecko odcięło się od ojca, ten musi sobie porządnie, ale to strasznie porządnie nagrabić.
Dzieci głupie nie są, swój rozum mają. Pranie mózgów którego niestety nierzadko doświadczają oczywiście ma/może mieć wpływ na postrzeganie sytuacji, nade wszystko jednak liczy się własna opinia i własne doświadczenia.

Przykro mi się czyta, że nawet dziecko obwiniasz za brak relacji. Byłem dzieckiem które miało kiepską relację z ojcem od ok 10 roku życia. Mimo, że finalnie wcale nie zniknął z mego życia, zawsze był w nim obecny, niestety "jakoś". Mój tato również często obwiniał mamę i oskarżał ją o buntowanie i nastawianie nas przeciwko niemu. Fakt, stosowała mniej lub bardziej świadomie pewne zabiegi, nie te jednak spowodowały kiepskie relacje między nami. Było to między innymi to co napisała katalotka:
katalotka72 pisze: 11 lut 2018, 16:55 bardzo ich skrzywdził obiektywnie i subiektywnie, przez lata burzył skutecznie swój autorytet, a na końcu dowalił zdradą
po odejściu zamiast zejść z pozycji dyktatora, zostać słuchaczem i towarzyszem podróży, mędrkował, komentował, pouczał (!) i obrażał
Dodałbym, że głoszonych przez siebie autentycznych, obiektywnych mądrości nie raczył stosować we własnym życiu przez co był nieautentyczny. Dorzucając przemoc psychiczną i fizyczną (z czasem ta druga znikła, jako, że gdy dorosłem do wieku "naście" jasno powiedziałem, że na to nie pozwolę).
Winił wszystkich poza sobą.
W końcu poddał się i wycofał, odgrodził murem. Słowem - uciekł z naszego życia, chociaż fizycznie był obecny.

Mam nieodparte wrażenie, po tym co i jak piszesz na forum, że zarówno w opisie męża katalotki jak i moim coś w sobie odnajdziesz.
Nie jest dla CIebie za późno, tak jak napisano, dzieci w głębi serca i pomimo ran marzą aby ojciec/matka byli takimi jakich sobie wymarzyli. Wciąż możesz zostać takim ojcem.
Ta praca to jest Twoja odpowiedzialność. Nie znaczy jednak, że będzie łatwo i bezboleśnie.
Obwinianie dziecka za brak relacji z nim jest moim zdaniem brakiem pokory, dojrzałości i świadomości.
Może warto zrzucić swoje ego i ból z piedestału?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pavel »

Pantop pisze: 12 lut 2018, 9:58 Miała nie wskakiwać do łóżka obcego fagasa ani po 7 ani po 37 latach bez względu na relacje między nami.

Proste?
Rozumiesz teraz kontekst?
Widzisz teraz to co ja chcę widzieć ?
Nie powinna, ale to zrobiła.
Z powyższego, ale nie tylko, wpisu mam wrażenie, że Tobie wydaje się, że Ty możesz jej mówić co może a czego nie.
Jak widzisz, to tak nie działa.
Buntowaniem się jak 3 latek, ciskaniem się i atakowaniem wszystkich wokół nijak tego nie zmienisz.

Warto również przyjrzeć się temu "ja chcę". Bo to w moim odbiorze przebija się przez większość Twoich wpisów.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: zenia1780

Ad postu do jacka-sychar.

Twe tłumaczenie ma tylko jeden słaby punkt.
Jeśli moderatorzy byli u swych rodzin i nie mieli czasu, to jak serdeńko moja wytłumaczysz fakt iż PÓŹNIEJSZE me wpisy (te po tym do jacka) ukazywały się regularnie?
Bo co prawda, jak utrzymujesz, moderatorzy spędzali czas z rodzinami ale:
zenia1780 pisze:Jak już pisałam post nie został zatrzymany przez adresata, wręcz przeciwnie, ale przez żeńską część zespołu. Powodem był konkretnie ten Jego fragment;
ALBO - ALBO (decyzja należy do Ciebie -jednak najlepiej przed publikacją odpowiedzi- to raczej logiczne)
Pytanie potraktuj jako retoryczne celem uniknięcia brnięcia :lol:.


Dalej opisujesz przekroczenie przeze mnie regulaminu w brzmieniu punktu 10:
10. Pisząc na forum należy zachować powściągliwość i rozwagę w osądach innych użytkowników. Nie akceptujemy zachowań świadczących o braku szacunku do kogoś/czegoś lub prowokujących agresję innych użytkowników, kłamliwych oskarżeń uwłaczających godności osoby, lekceważenia innych użytkowników, używania obraźliwych i wulgarnych słów, a także ujawniania treści wrażliwych pozyskanych w PW .

No to teraz dla czytelności chronologii całego zdarzenia część wpisu jacka-sychar:
jacek-sychar pisze:Nie, nie zależy mi na Twoim wątku. Ja już innych mam dosyć i czasami za dużo mi tego bólu i połamanych historii życiowych innych użytkowników forum. Pamiętaj, że my również działamy w ogniskach, a chyba nikt z mojego ogniska nie pisze tutaj na forum. Tam również są dramaty rodzinne. Mi Twoja historia nie jest potrzebna. Ale może potrzebna jest Tobie? Może to ma być pierwszy krok do tego, żebyś wreszcie stał się odpowiedzialnym ojcem? Pomyśl nad tym i sam sobie odpowiedz.
I na koniec przepraszam, że mimo że nie miałem pisać w twoich wątkach, złamałem swoją zasadę.

I moja odpowiedź na ten fragment (dokonałem korekty tego jakże obscenicznego określenia, które tak bardzo poraziło poczucie estetyki i kultury naszych cudnych moderatorek i - o zgrozo - sławetnego już punktu 10 - mea culpa):
Pantop pisze: Dalej opisujesz Swój stosunek do mego wątku i historii.
Szczery jesteś.
Pozwól i mi.
Z takim nastawieniem nie nadajesz się aby odpisywać jaki dziś dzień - o piastowaniu funkcji moderatora nie wspominając.
Jeśli nie interesuje Cię moja historia to ,,zjeżdżaj chłopie,, - proste i jasne polecenie b. śp. prezydenta.
Nie potrafisz dźwigać ciężarów innych osób - to nie kwil o tym na forum a w Swoim ognisku.
Jesteś/masz być jakimś odnośnikiem, wzorem, osobą zaufania a kogo z siebie robisz pisząc taki tekst?
Zapytaj znajomych - zacytuj im oba fragmenty - dacie radę - będziesz wielki.

Przeprosiny- rozumiem do siebie (ewentualnie do innych) wystosowane.
U mnie panie Jacku masz te swobodę, że nie musisz absolutnie nigdy i za nic przepraszać.
Podsumowanie:
1. Punkt 10 regulaminu.
2. Czy wpis Jacka narusza pkt 10 - forumowicze bez trudu sobie odpowiedzą.
3. Odpowiadam Jackowi (naruszając skrajnie obelżywym wulgaryzmem postać mego guru- jacka), to co kiedyś przekazałem od siebie lenie50- Jeśli nie masz pewnego stopnia emocjonalnego zaangażowania się w temat na który odpisujesz, to w ogóle się za to nie bierz.
Ze smutkiem stwierdzam - to głos wołającego na pustyni....


A na koniec przemiła zeniu1780:
zenia1780 pisze:Skoro wulgarne obrażanie innych jest w Twoim odczuciu szczytem rezonu, to osobiście gratuluję
Bedę miał honor się objaśnić.
Puszczenie na drugi dzień mego postu-odpowiedzi - TO RAZ!
Postawa jacka-sychar wobec tego co napisał w przyszłości - TO DWA!
Jeśli wyciągnie lekcję to stanie się lepszy (czemu sekunduję).
Jeśli nie wyciągnie to może na mnie liczyć - w każdym czasie. :P .

Pozdrawiam
krople rosy

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: krople rosy »

Pavel pisze: 12 lut 2018, 10:18 Nie jest dla CIebie za późno, tak jak napisano, dzieci w głębi serca i pomimo ran marzą aby ojciec/matka byli takimi jakich sobie wymarzyli. Wciąż możesz zostać takim ojcem.
Ta praca to jest Twoja odpowiedzialność. Nie znaczy jednak, że będzie łatwo i bezboleśnie.
Ja jako już dorosła córka swojego ojca co prawda nie marzę by on nagle po całym prawie życiu stał się moim ojcem ale by chociaż nauczył się być dziadkiem. By zechciał. Nie chce. Nie napieram więc, nie czynię wyrzutów ale prawda jest taka, że chyba nic mnie prócz wspomnień z Nim nie łączy i dla mnie już umarł, bo umarła już dawno więź między nami. To przykre ale tak właśnie jest.
Zgadzam się, że jako dziecko bardzo czekałam na Jego powrót, na jego zainteresowanie i na odruch dobrej woli. Przykre było wiedzieć, że cichaczem przyjeżdżał tam gdzie mieszkaliśmy i odwiedzał sąsiadów. Gdy trochę podrosłam zaczęłam Go szukać. I znalazłam. Ale ponieważ pił nadal nie był zainteresowany budowaniem relacji.

Mam pytanie: Kiedy się poddałeś ? I dlaczego?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Burzenie związku(ów)

Post autor: Pantop »

Do: Pavel

Jeśli przeczytasz wpis do zeni1780 złapiesz kontekst mego cytatu ,,ja chcę,,.

Czy roszczę sobie prawo do tego co ma robić?
Bynajmniej.
Raczej OCZEKUJĘ, że dotrzyma przysięgi małżeńskiej.
A czy mam do tego jak najdalej idące prawo - to już sam rozsądź.


Pavel pisze:Mam nieodparte wrażenie, po tym co i jak piszesz na forum, że zarówno w opisie męża katalotki jak i moim coś w sobie odnajdziesz.
Nie jest dla CIebie za późno, tak jak napisano, dzieci w głębi serca i pomimo ran marzą aby ojciec/matka byli takimi jakich sobie wymarzyli. Wciąż możesz zostać takim ojcem.
Ta praca to jest Twoja odpowiedzialność. Nie znaczy jednak, że będzie łatwo i bezboleśnie.
Obwinianie dziecka za brak relacji z nim jest moim zdaniem brakiem pokory, dojrzałości i świadomości.
Może warto zrzucić swoje ego i ból z piedestału?
Całkowita zgoda we wszystkich punktach.
Jednocześnie bądź rodzinny w święta, kiedy poskąpią Ci nawet kilku chwil wspólnego pobycia razem.
Jakże to - myśli zafrapowana ma żona - tydzień temu łóżko z kowalskim, na Sylwestra kroi się następne - a tu nawrócony mężulek będzie mi dzieci zabawiał i rozżarzone węgle kładł na - i tak już spracowaną i skołataną - głowę ????
- ŻADNĄ MIARĄ DO TEGO NIE DOJDZIE ! - postanawia niewierna żonka. -ŻADNYCH ŚWIĄT RAZEM !
,,Odmrażaj,, kontakty z dziećmi - pada w innym wpisie cenna uwaga -no , w kontekście wyżek opisanej scenki, to aż buty same mi się ubierają, by w te pędy biec do nich sprintem odmrażać relacje ( to gorycz tylko- to minie - chlip... chlip..)
ODPOWIEDZ