Czy słuchac innych,czy siebie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Haneczka
Posty: 8
Rejestracja: 29 sty 2018, 19:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: Haneczka »

3Has ,
Masz rację.Poniekąd...
Radzę sobie doskonale w sprawach zawodowych i domowych ....ale...
Ale denerwują mnie sprawy techniczne,męskie,jak nawet samochód na mrozie nie chce ruszyc. Korki od światła się przepaliły . No potrzebny facet( mąż) jednak...
I wtedy wyłazi ze mnie ta wątpliwośc,że może on nie był najgorszy?A może niepotrzebnie chciałam rozwodu? No i może teraz on troszczy się o inną babę?
Ja wiem,że ja zachowuję się ,jak pies ogrodnika.Sama chciałam rozwodu,a teraz jestem zła,że on kogoś sobie znalazł.Jestem wariatką.
3Has
Posty: 201
Rejestracja: 22 lip 2017, 15:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy słuchac innych,czy siebie?

Post autor: 3Has »

Haneczka pisze: 3Has ,
Masz rację.Poniekąd...
Radzę sobie doskonale w sprawach zawodowych i domowych ....ale...
Ale denerwują mnie sprawy techniczne,męskie,jak nawet samochód na mrozie nie chce ruszyc. Korki od światła się przepaliły . No potrzebny facet( mąż) jednak...
I wtedy wyłazi ze mnie ta wątpliwośc,że może on nie był najgorszy?A może niepotrzebnie chciałam rozwodu? No i może teraz on troszczy się o inną babę?
Ja wiem,że ja zachowuję się ,jak pies ogrodnika.
Nie do końca jak pies ogrodnika.
Nie znam wszystkiego - tylko co napisałaś w tym wątku, bo chyba tego sprzed roku nie widzę.
Generalnie - jeśli po takich codziennych sprawach, kiedy wychodzi potrzeba faceta, myślisz że on był nie najgorszy - to może faktycznie był do zniesienia?
Nie wiem, sama oceń.
Haneczka pisze: Sama chciałam rozwodu,a teraz jestem zła,że on kogoś sobie znalazł.Jestem wariatką.
Jeśli on sobie znalazł kogoś już po rozwodzie, albo co najmniej po ustaleniu że rozwód nastąpi (czyli to nie zdrada była przyczyną rozwodu, a jego konsekwencją) - to ciężko mieć o to do niego pretensje.
Trudno wymagać rozwodu a jednocześnie wierności. Trudno powiedzieć komuś: "rozejdźmy się, ale ty masz zachować mi wierność".

Chcę być dobrze zrozumiany - ludzie wierzący nawet po rozwodzie dochowują wierności, i to jest bardzo ok, to jest godne podziwu. Jednak tacy ludzie zwykle do rozwodu nie dążą - chyba że w grę wchodzi przemoc bądź inne sprawy, ale rozwód jest że tak powiem urzędowy a nie sakramentalny. Sakrament trwa.
Jeśli mamy do czynienia z małżonkiem który jednak nie wyznaje powyższych wartości i chcemy mimo to rozwodu - to przecież logiczne że on sobie kogoś znajdzie prędzej czy później. Naturalna konsekwencja rzeczy.
Haneczka pisze: Ale u niego to jest tak,że w przypływie dobroci jest ok,a w przypływie złości tradycyjne dzikie awantury.
Zastanowiło mnie to zdanie - co powoduje u niego przypływy złości?
ODPOWIEDZ