Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1561
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Niepozorny »

Ruta pisze: 08 cze 2023, 21:14 Różnimy się. Granice naszej percepcji wyznacza między innymi płeć, ale też nasze doświadczenie. Z tego powodu od razu na początku wpisu zaznaczyłam, że to ja tak odcztuję historię Nadziei.
Całkowicie się zgadzam i żeby pokazać różnicę w odbiorze, dodałem jak ja rozumiem to, co napisała Nadzieja.
Co do przyjaciółki i jej roli w kryzysie małżeńskim, wnioskuję z doświadczenia. Przyjaciółka męża czasem jest osobą, która "ryje" pod żoną i małżeństwem. Bywa, że mężczyzna traktuje ją jako autorytet i ufa jej poradom, daje sobą kierować.
Czasem przyjaciółka jest osobiście zainteresowana mężem jako mężczyzną, czasem tylko nie chce spaść na drugą pozycję, a czasem nienawidzi innych kobiet.
Zgadzam się z tym, że "przyjaciółki" (i "przyjaciele") współmałżonka mogą działać na szkodę małżeństwa. Przypuszczam, że nawet wierzą, że robią coś dobrego, ale bazują tylko na informacjach otrzymanych z jednej strony.
Osobiście uważam jednak, że rozumienie słów "zauwazylam ze pisuje sobie z przyjaciolka", tak jak zinterpretowałaś bazując na swoim doświadczeniu, może być niebezpieczne. Zakładam jednak, że po to opisałaś swoje rozumienie, żeby Nadzieja mogła się do niego ustosunkować.
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Ruta »

Nadziejo, jak się czujesz? Twoja historia odświeżyła moje wspomnienia z początku małżeństwa. Bolesne. Ale wtedy z pomocą mądrych kobiet z klubu katolickich mam udało się nam wyjść z "kryzysu przyjaciółki".

To były mądre, ufające Bogu kobiety. Wyjaśniły mi, że młode małżeństwa przeżywają napięcia, konflikty, konfrontują się. Pojawia się też temat dziecka i z nim jeszcze inne lęki, napięcia. I to jest naturalne. I mimo, że trudne, to małżonkowie z Bożą pomocą są w stanie to udźwignąć. Jednak kiedy pojawia się przy mężu przyjaciółka, kobieta w swoich intencjach nieszczera, może zaogniać te konflikty, nasilać. Dla wielu zranionych kobiet wystarczy "obsmarowanie" drugiej kobiety, daje im poczucie wyższości, bycia lepszą. Są i takie, które świadomie chcą zniszczyć małżeństwo.

Nie wiedziałam jak mam reagować na powierniczkę męża. A czułam, że to ona jest źródłem męża pretensji. Gdy próbowałam coś mówić, mąż krzyczał na mnie, że go ograniczam, jestem nadmiernie zazdrosna. Że nic go z nią nie łączy. Z drugiej strony okazywał mi coraz większe niezadowolenie, cytując jej rady, co powinnam i czego nie powinnam. Na moją prośbę zaprosił ją do nas do domu, by mnie uspokoić. Czułam się wobec niej bardzo bezradna. Przy mężu uśmiechała się do mnie i była miła, potem gdy wyszedł na chwilę na jej prośbę do sklepu, dopiekła mi do żywego. Wrócił, gdy ja byłam bliska łez, zanim zdążyłam coś powiedzieć zaczęła atak: a co ty masz takie zmienne nastroje, taka skrzywiona się zrobiłaś, ja w ciąży musiałam pracować (ja miałam zwolnienie lekarskie z powodu zagrożenia dla ciąży), ty masz raj, a jeszcze się krzywisz. Weź się opanuj, masz świętego męża, że to wytrzymuje. Ogarnij się. Widziałam, jak mój mąż z początku zainteresowany mną i zmartwiony, że jestem bliska łez, sztywnieje i dystansuje się ode mnie. Zarządziła, że wychodzą do kolegi, jeszcze coś ważnego ustalić w sprawach pracy. Poprosiłam męża o chwilę rozmowy na osobności. Skomentowała tonem wspierającej czułej, doświadczonej mentorki, że świruję, ciąża to nie choroba, mam nie ograniczać męża i dać mu normalnie żyć i pracować. Czułam się jakby na mnie krzyczała i mnie biła. Wyszli. Mąż nie odezwał się do mnie, był na mnie zły, widziałam, że czuje się mną zawstydzony, nawet się nie obejrzał. A zawsze był dla mnie czuły, miło się żegnaliśmy. To bolało. Obca kobieta miała nad moim mężem władzę i używała jej przeciwko mnie.

Przypłaciłam tą sytuację krwawieniem w ciąży, spędziłam kilka dni w szpitalu. Znajome mamy bardzo mnie wsparły. Pomogły mi znaleźć siłę do otwartej rozmowy z mężem. I zaufać sobie, że widzę co widzę: kobietę, która zagraża mojej relacji z mężem. Bo sama już nie wiedziałam, czy nie przesadzam, czy mąż może ma rację, że nic się nie dzieje, a mi odbija z powodu ciąży i hormonów. Trochę tych rozmów było. W końcu mąż mnie posłuchał i ograniczył kontakty z tą kobietą. Kiedy zobaczyła, że nie ma pola, przerzuciła się na innego naszego kolegę. Rozbiła jego małżeństwo. Porzucił dla niej swoje dzieci, które bardzo kochał. I żonę, z którą mieli kryzys, ale nie taki, by nie dało się z niego wyjść.

Te kilka tygodni, gdy ta kobieta kręciła się koło naszego małżeństwa to był bardzo trudny dla mnie czas. Wiele przepłakałam.

Mądra rada jaką wtedy dostałam to także, by zachęcić męża do korzystania z męskiego wsparcia, doswiadczonych uformowanych mężczyzn i ojców. Teraz jest wiele takich męskich formacji. Wtedy nie było, ale mąż jednej z mam zgodził się zaangażować. Polubili się z moim mężem. Nie wiem o czym rozmawiali, ale jestem pewna, że pomogło to mężowi zdecydować o oddzieleniu się od "przyjaciółki".

Od siebie dziś dorzuciałabym zadbanie o siebie, o swój nastrój, bycie miłą pogodną. I modlitwę w której opowiem o wszystkim Bogu i zwrócę się do Niego o pomoc.

Kiedy pojawiła się następna kobieta, tym razem samotna i prosząca męża o pomoc, mąż już zachował się inaczej. Odmówił spotkań sam na sam. Powiedział, że może się spotkać i pomóc, ale przyjdzie z żoną. Zaproszenie zostało wycofane. Ta kobieta wkrótce potem przestała być samotna. Rozbiła inne małżeństwo. Mąż wyciagnął wnioski. Ja nie. To czego nie zobaczyłam w tamtych sytuacjach, to swojego udziału w tych kryzysach. Bo i ja miałam w nich udział.

A oboje mieliśmy udział w naszej reakcji na powstałe "pary", bo mimo poczucia, że dzieje się zło, rozmawialismy o tym, koniec końców stawalismy "po stronie" tych "par", przyjmując za nimi obraz porzucanych małżonek, jako winnych. W obu przypadkach zaklepaliśmy łajdactwo. I weszlismy, już wtedy, w myslenie prorozwodowe.

Wiele lat później to, czego nie przepracowaliśmy w tych sytuacjach do nas wróciło, ale już w zaostrzonej formie.

Nadziejo, porozmawiaj z kimś z otoczenia, mądrym zaufanym, by rozeznać, czy wasz kryzys, to nie jest czasem kryzys "przyjaciólki". Nie wiem tego. Może tak nie być. Dlatego opisałam bardziej szczegółowo, co działo się u nas, by dać ci więcej informacji.

Sciskam cię serdecznie, polecam Was Matce Bożej w modlitwie.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: A.zelia »

Jak zmieniłaś się o 360 stopni tzn, że nie zmieniłaś się wcale :)
Męża rozumiem, nie ma nic gorszego od latania wokół fochlady / lub fochlorda i nieustannej walki o związek z kimś z kim ponoć się ten związek buduje.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1561
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Niepozorny »

A.zelia pisze: 30 lip 2023, 7:43 Jak zmieniłaś się o 360 stopni tzn, że nie zmieniłaś się wcale :)
A.zelio proszę cytuj konkretne wypowiedzi, do których się odnosisz. Ja nie pamiętałem, kto pisał o tych 360 stopniach. Swój post dodałaś pod postem Ruty, więc na początku pomyślałem, że do niej kierujesz swoje słowa. Rzuciłem okiem na początek wątku i zrozumiałem, że chodzi ci o:
Nadzieja88 pisze: 04 cze 2023, 15:22 Wraz z slubem maz twierdzil ze zmienilam sie o 360 stopni; fakt bylam bardzo nerwowa, wiecznie niezadowolona; maz jest bardzo pozytywna osoba, zawsze usmiechnieta a ja jakos po slubie zgorzknialam.
Zastanawiające jest to, że po prawie dwóch miesiącach do tego wracasz, mimo że odnosiłaś się już do pierwszego postu Nadziei88.
Napisałaś do niej:
A.zelia pisze: 06 cze 2023, 23:24 Jeżeli Twoje zachowanie to tzw księżniczki wanie to faktycznie może to być bardzo trudne dla współmałżonka.
Nagłe dbanie o siebie nasuwa pytanie czy mąż kogoś nie poznał. Wielokrotnie tu padało, że bardzo mało kto odchodzi w próżnię.
i w odpowiedzi otrzymałaś:
Nadzieja88 pisze: 07 cze 2023, 12:07 A.zelio nie nazwalabym to ksiezniczkowaniem :( :(. Daleko mi do tego. Bylam nerwowa, impulsywna.... cos sie ze mna dzialo. A maz upominala ja glucha bylam.... NIe wiem Nie wiem, szukalam dziury w calym.

A.zelia pisze: 30 lip 2023, 7:43 Męża rozumiem, nie ma nic gorszego od latania wokół fochlady / lub fochlorda i nieustannej walki o związek z kimś z kim ponoć się ten związek buduje.
Nie widzę pomocowości w tym zdaniu. Poza tym drugi raz wracasz do tego samego, ale używając innych słów.
Z braku rodzi się lepsze!
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: A.zelia »

Autorka pisała o 360 stopniach.
Nadzieja88
Posty: 6
Rejestracja: 02 cze 2023, 18:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Nadzieja88 »

Dzien dobry wszystkim,

Niestety mojego malzenstwa sie nie dalo/ nie da sie juz uratowac. Dostalam pozew na koniec sierpnia za porozumiem stron....straszne przezycie... Czytajac uzasadnienie: wpadala we furie, zaczelo sie od przygotowan do slubu, powod probowal ja uszczesliwic (nie wiem w jaki sposob), powod wysylal do psychologa...a od stycznia furie pozwanej sie nasilily. Tylko od stycznia moj maz sobie pisal/ flirtowal z przyjaciolka rodziny i mialam ku temu powody. Plakalam, wpadlam wtedy w atak paniki. On nie wie nie jest swiadom chyba co zrobil....
Cala rodzina jest przeciwko mnie...Podejrzewam ze jego matka pisala mu pozew. Od rocznicy slubu do polowy czerwca lezalam w lozku... nie wychodzilam nigdzie. Czulam wstyd potepienie, zlosc, smutek, tesknote i zal wielki zal. Moj maz sie nie odezwal tylko bezczelnie spytal sie kiedy wracam do UK bo musi wiedziec kiedy sie wyprowadzic. A szkoda abym placila na darmo czynsz... kazalam mu szukac jak najszybciej...zero empatii, wspolczucia nic a nic.


Cierpie strasznie... placze kazdego dnia, budze sie w nocy, mysle co robi....
Nie zasluzylam sobie na to, nie zasluzylam... Moj maz poprostu sie odkochal...uwazam ze planowal to juz w starym roku...dzieki terapi czuje mniej winy na sobie.
Wybral inne zycie, inna droge...Bardzo zaluje ze nie trafilam na ta strone wczesniej tzn luty marzec, bo bym probowala ponowac nad emocjami i mu pokazac ze sie zmienie.
W tym momencie przemawia prze ze mnie zlosc i nienawisc. zycze mu najgorzej...Wiem ze tak nie wolno, wiem....Mam nadzieje ze karma do Niego wroci....
On dzis jest sam... zadrwili ze mnie z ta przyjaciolka... widzial jak sie pograzam, jak placze, jak przezywam.... nic nie zrobil.
Bławatek
Posty: 1666
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Bławatek »

Witaj Nadzieja88

Przykro mi, że tak szybko u Was nastąpił kryzys. I tak szybko sprawa w sądzie. My nasz pierwszy kryzys mieliśmy ponad rok po ślubie - męża przerosło bycie mężem i ojcem (bardzo szybko po ślubie zaszłam w ciążę), dlatego wyprowadził się z domu, po prostu uciekł, zostawiając mnie w szoku z malutkim dzieckiem. Rodzice kazali mu wracać. Ja starałam się być jak najlepszą żoną, wszystko dzielnie znosiłam (brak pieniędzy, brak wsparcia i pomocy męża, jego wychodzenie do garażu rodziców), nie czepiałam się itp. a i tak w jego oczach byłam niedobrą żoną. Bo on miał i może nadal ma złe wyobrażenie o małżeństwie, obowiązkach, odpowiedzialności za rodzinę. Drugie odejście planował długo, zrobił mi rollercoaster totalny. I mimo że to on ma więcej za uszami, to on nie potrafił być ojcem i mężem to w pozwie i odpowiedziach do sądu zmieszał mnie totalnie z błotem (adwokat mu baardzo pomagał wymyślić zarzuty względem mnie. Czytając to wszystko miałam ochotę skoczyć z mostu. Przy życiu trzymała mnie tylko myśl, że muszę zajęć się naszym synem bo ojciec o nim nie myśli. Terapia, forum, lektura książek tu polecanych a także konferencje mądrych księży i świeckich pomogły mi się uporządkować i zrozumieć, że nie jestem taka zła jak widzi mnie mąż. Może u ciebie jest podobnie? Może twój mąż ma w głowie błędny obraz tego jakie życie by chciał w małżeństwie mieć, a ty przez stresy, pandemię byłaś inna i nie wpasowałas się w ramy przez niego oczekiwane... Może twój mąż nie jest zdolny zbudować trwałego związku??? Ostatnio u o. Szustaka słuchałam że prawdziwa miłość powinna wypływać z przyjaźni i najważniejsze powinno być "co mogę zrobić by osoba obok mnie czuła się kochana, czuła się lepiej" - mój mąż tego nie potrafił, a mi brakowało jego miłości, jego wsparcia, zainteresowania...

Masz kilka tygodni do rozprawy więc masz czas by wzmocnić siebie, zadbać o siebie, uspokoić się. Jeżeli mąż względem ciebie wysuwa głównie, że jesteś impulsywna, nieprzewidywalna, wpadasz w furię to podczas rozprawy, gdzie możesz słyszeć pod swoim adresem wiele kłamstw możesz łatwo w jakąś wściekłość wpaść.

Może warto z terapeutą porozmawiać i popracować nad sobą.
Nadzieja88
Posty: 6
Rejestracja: 02 cze 2023, 18:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Nadzieja88 »

Witam Was wszytskich,
Straszne przezycie. CZemu ludziom tak latwo przychodzi i wybieraja latwiejsza droge.
Mam terapie, mam depresje, biore leki i ledwo funkcjonuje. Niestety zwatpilam w ludzi, w wiare, w Pana Boga. Slycham tylko regiljnych piesni.
KOchalam tego czlowieka mimo ze niby tego nie okazywalam a ON dawal z siebie wszytsko.NIBY dawal... Rozwod wyrzuca z butow w kosmos. Ale jak opisywalam wam wczesniej. Mial przyjaciolke i nie bylam taka glupia. 3 tygodnie temu ona dodaje relacje jak spedzaja czas razem na whatsapp. Nie sledzialam i nie nekalam i tylko ja mialam zapisana. Wtedy wszystko wrocilo bo ktos robil z ciebie glupka. Ja mowie ze to jest czarne a ktos mowi ze jest biale. Jakim podlym trzeba byc prawda? taka maniulacja mogla sie skonczyc sie zle dla mnie, bo jestem wrazliwym czlowiekiem. I ona przyczynila sie do rozpadu malzenstwa. Ona i ON przekraczali oboje granice. Co wiecej byla u nas na slubie. Ona byla w zwiazku z jego kuzynem gdzie zerwali 5 late temu. I ona staje sie przyjaciolka rodziny plus przyjaciolka moje bylej szwagierki. Uwazam ze to chore utrzymywac kontakty z bylymi. Jakim okrutnym trzeba byc wchodzc w czyjes malzenstwo, poznije maz widzi same wady.... Teraz wszystko uklada sie w puzle. Niektore sytuacje nie byly przypadkiem jak niby zartem Ona pisze rozwiedz sie z nia i bedziesz juz moj. A ja mialam wmawiane ze to zart ze nie umiem czytac z kontekstu. Uwazam ze to okrutne ze kopal lezacego. Nie mial odwagi odejsc i tylko z kazda niby akcja prowokowana przez niego usprawiedliwial sie ze dobrze robi. Rodzina nie stanela w obronie malzenstwa...Matka do syna: synu ona cie nie doceniala, teraz chce szanse...Nie mieli Pana Boga w sercu, bo jakby mieli to mu powiedzieli synu co Ty robisz.
On sie dzis sie smieje i Ona sie cieszy bo go uwiodla... Nie ma przyjaciolek rodziny. Nie ma.... jeszcze singielki. Nie miala skrupulow. Zyje zalem, zloscia.... nie moge spac.... Bo dlugo czekalam na wszystko. Mam 35 lat, nie mam dzieci....Jak tak mozna potraktowac zone?
Zycze wszytskim duzo sily.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys w malzenstwie zawartym w maju 2022

Post autor: Ruta »

Nadziejo,
Dużo trudnych emocji w tobie, dobrze, że je z siebie wyrzucasz. Piszesz o żalu, złości, poczuciu skrzywdzenia.

Nie wiem, czy dobrze rozumiem twój post. Czy sąd orzekł między wami rozwód cywilny? A ty upewniłaś się, że mąż ma romans z waszą wspólną koleżanką?

Piszesz, że nie spisz i źle funkcjonujesz. Jeśli taki stan się utrzyma, warto skonsultować się z lekarzem, który przepisuje ci leki. Może trzeba je zmienić, albo zmienić dawki, by się wyciszyć.

Może poza terapią warto poszukać też grupy wsparcia? To trochę co innego, tam można trochę nakarmić głód relacji, uwagi, troski.

Czy masz kogoś z kim możesz teraz spędzić czas, pójść na spacer, porozmawiać?

Zrozumiałam też, że czujesz żal do Boga. Czasem oczekiwałam w życiu, że Bóg spelni moje oczekiwania, sprawi, ze w zyciu będzie mi tylko przyjemnie. I kiedy się zawodzilam, obrażałam się na Niego. Teraz wiem, że jesli czuję zawód, nie rozumiem, mogę Bogu o tym powiedzieć. Pocieszy mnie. I z tych moich trudnych sytuacji wyprowadzi dobro. Potrzebuję tylko Jemu zaufać.
Porozmawiaj z Bogiem o swoich trudnych emocjach i żalach. I posłuchaj co ma do powiedzenia.
ODPOWIEDZ