Ja pomimo moich najszczerszych założeń, że porozmawiam sobie z mężem i wszystko wyjaśnimy, na spokojnie, bez zarzutów, bez konfliktu praktycznie zawsze skończyło się jeszcze większą wojną. Dopóki jesteś w emocjach. Masz dużo myśli, wątpliwości i pytań nie dasz rady porozmawiać ,,na spokojnie".town78 pisze: ↑03 maja 2023, 23:11 I wciąż pojawia się w mojej głowie pytanie czy przeprosiła mnie za to, że zdradziła, że zbyt zaangażowała się w tą relację. Czyli, że to poczuła. Czy za to, że ja się z tą sytuacją poczułem zdradzony. Czyli, że to moje uczucia a żona aż tak wiele sobie nie zarzuca... Czy mam zapytać o to żonę wprost? Gubię się w tym wszystkim... To trudne. I czy w zasadzie to różnica za co mnie przeprosiła?
Najpierw zaczynasz od siebie. Nabierz dystansu, daj sobie czas.
Myślę, że nie potrzebna jest Ci odpowiedź żony czy to była zdrada, czy nie i czy coś poczuła. Odpowiedź jest prosta wasza relacja nie jest dobra. Coś w niej szwankuje. Czegoś brakuje, takie pytania sobie zadawaj. Do siebie. Czy jest coś co mogę zrobić, zmienić abym miał lepszą relację z moją żoną? Piszesz, że jak wyjeżdżasz kontakt się zrywa, bo dzieci, bo praca może tu potrzeba jakieś zmian. Podobnie Twoja żona musi rozpracować czego jej brakuje. Każdy z nas ma jakieś braki i często przy pomocy innych osób te braki chcemy załatać, oczekujemy od męża, żony, że będą nam te potrzeby realizować. A to właśnie my musimy sobie z tymi brakami poradzić i przede wszystkim je odkryć.
Dla przykładu. Mąż mnie zdradzał emocjonalnie, więc postanowiłam się odgryźć. Odmówiłam kontakty z kimś kto jeszcze przed mężem mnie interesował. Spotykałam się w restauracji. Chodziłam na spacery. Kontakt co dziennie. Udało mi się go nawet zaciągnąć do mojego domu. Czułam się świetnie, bo w końcu wyszłam z domu, mogłam ubrać się i zjeść coś na mieście, bez dzieci. Poczułam się kobietą, ale jednocześnie do białej gorączki doprowadzało mnie to, że mój mąż zamiast być zazdrosny to jeszcze mnie do tego potencjalnego kochanka zawoził. Z jednej strony robił to, bo przecież on był nie lepszy więc chciał pokazać mi, że w małżeństwie każdy może się spotykać z kim chce i on może mieć koleżanki, a ja kolegów i jemu to nie będzie przeszkadzać. A z drugiej strony mój mąż zawsze godził się na wszystko co wymyśliłam. Wiedział, że brakuje mi wyjść więc nie przeszkadzało mu to, że wychodzę nie z nim, a z kimś innym. Cała ta sytuacja brzmi i wygląda głupio i absurdalnie. A zakończyła się tak, że ja straciłam do siebie resztki szacunku i byłam jeszcze bardziej rozwalona emocjonalnie, a mój mąż dalej miał koleżanki. Ja zrezygnowałam z pomysłu szukania sobie kochanka.
Moim głównym brakiem było brak poczucia własnej wartości, którą mierzyłam tym na ile mój mąż zwraca na mnie uwagę i czy widzi we mnie kobietę i czy podobam się innym. Brak ten chciałam załatać jak nie mężem to kimś innym. Na początku działało czułam się świetnie. Pół dnia myślałam co założę, jak będę wyglądać. Siedziałam w restauracji i flirtowałam. Czułam się zakochana, szczęśliwa. Ale to chwilowe. Dlatego, że poczucie własnej wartości powinnam odbudować w sobie sama, a nie przy pomocy innych ludzi. A do tego potrzebna mi była wiedza i szkolenia.
W waszym małżeństwie i w Was samych też są takie braki. Coś się odzywa, coś po latach wychodzi. Tym warto się zająć. Tym co jest głębiej, a nie na wierzchu.