Przyjaciółka męża powodem kryzysu naszego małżeństwa.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Jozefina1
Posty: 18
Rejestracja: 19 lis 2022, 21:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Przyjaciółka męża powodem kryzysu naszego małżeństwa.

Post autor: Jozefina1 »

Witam, chciałam napisać, co u mnie, w moim małżeństwie. Powoli pracuję nad sobą, czytam książki, chodzę do psychologa. Jestem w dobrej kondycji psychicznej.
Z mężem jesteśmy w takiej nieformalnej separacji, mieszkamy razem, wspólnie wychowyjemy dzieci. Często jeździ do kowalskiej, nawet czasem mnie o tym informuje. Jej mąż akceptuje ich przyjaźń. W sprawach codziennych nie ma między nami konfliktow. Jakieś zgrzyty bywają przy sytuacjach, gdzie moglibyśmy spedzic czas razem.

Staram się trzymać konsekwentnie listy Zerty, zresztą żyłam tak jeszcze przed wejściem na kryzys.org.
Ale taki przykład: chcę jechać z dziećmi do moich rodziców. Dzień wcześniej pytam go, czy jedzie z nami. Odpowiada : nie wiem. Na następny dzień, zaraz przed wyjazdem, ma do mnie pretensje, że nie uzgodniłam z nim terminu, nie zapytalam, czy ma cos zaplanowane. W sumie on nie chce jechać, bo nie chce udawać, że jest ok. A jedynym powodem, dla którego by pojechał jest to, że jak w domu nie ma mnie i dzieci, to jest "atakowany" przez swoich rodziców. Mieszkamy z nimi, ale odkąd w kwietniu dowiedzieli się o kowalskiej, on nie chce z nimi rozmawiać, bo uważa, że nie dali mu szansy na początku na normalna rozmowę, to teraz on nic im nie będzie wyjaśniał. Zapytałam, czego ode mnie oczekuje w zwiazku z nimi, odpowiedzial, że to przeze mnie, moja wina, wszyscy ( cała rodzina, przyjaciele) są przeciwko niemu, więc lepiej żebym już nic nie robiła. Powiedziałam mu, ze wszyscy są z nim, chcą mu pomóc, ale nikt mu nie przyzna, ze jego zachowanie jest właściwe, jak nie jest.
Najpierw, gdy wypomniał mi, ze źle podeszłam do tego wyjazdu do rodziców, zaczęłam myśleć, ze ma rację. Ale potem
doszłam do wniosku, ze manipuluje mną jak zawsze, ze mógł sam powiedzieć dzień wcześniej: nie moge jechać jutro, ale pojadę za tydzień.

W najbliższym czasie zamierzam dużo pracować nad usamodzielnieniem nas od pomocy teściów, co będzie na pewno trudne. Są bardzo opiekuńczy w stosunku do nas i naszych dzieci. Do tej pory wydawało mi się to pozytywne. Natomiast widzę, że wręczali nas w wielu obowiązkach, w których nie powinni. Szczególnie mój teść, który chciałby, żeby syn mu pomagał przy domu, a równocześnie wszystko za niego robi. Mój mąż nigdy nie dorośnie, jeśli ta sytuacja się nie zmieni. Teściowie chcą nam pomóc, więc chcę z nimi szczerze porozmawiać na temat tego usamodzielniania. Mąż włącza się w opiekę nad dziećmi, ale gdy wkraczają teściowie, woli się wycofać, wcześniej z wygody, teraz z powodu tego, że z nimi nie rozmawia. Właśnie w weekend wspólnie z meżem zrobiliśmy obiad ( bez teściów), widzę, że jemu też to pasuje.

Poza tym boję się o stan psychiczny męża. Dowiedziałam się ( on jeszcze o tym chyba nie wie), że przez flirty z kowalską w pracy ( a nie poza) będzie miał problemy. Jego szef od pewnego już czasu wie o naszych problemach małżeńskich, ale nie rzutowalo to na pracę, więc nie dążył tematu, uważając, że to prywatna sprawa mojego męża.
Mój mąż czuje się ofiarą mojej obsesji na punkcie kowalskiej. Uważa, ze wszyscy przeze mnie są przeciwko niemu.
Dowiedziałam się też o czymś co jest dla mnie bardzo ważne. Kowalska w pracy uchodzi za manipulantkę i osobę niezrównoważona, jeden z pracowników z jej powodu przeniósł się do innego oddziału firmy, bo, ponieważ nie chciał być jej uległy, nastawiała wszystkich przeciwko niemu i prawie oskarżyła go o molestowanie.
Do tej pory jednak, mimo tego, że rozum podpowiadał mi inaczej, czasem czułam się winna tej sytuacji, która jest teraz. Mąż czesto próbował mi wmówić, ze gdybym jej nie obraziła, nie wysyłała zdjęć rozmów do męża, nie doszłoby do tej sytuacji.
To, że inna ludzie potwierdzili, że to osoba nieobliczalna, uspokoiło mnie jakoś i sprawiło, że przestałam się winić za nie swoje winy.
Mój mąż wydaje się być bardziej zniewolony przez nią, wręcz zastraszony.A moze to mi jest tak wygodnie o nim myśleć, jako o ofierze kowalskiej.
Niedawno w rozmowie z naszymi przyjaciółmi, powiedział, że chce zacząć chodzić na psychoterapię. Oby poszedł. Ale, jeśli chodzi o działanie, u niego to niestety długo trwa. Kusi mnie, żeby mu opowiedzieć o tym, czego dowiedziałam się o kowalskiej, ale myślę, że on zna te opowieści od jej strony i sensu to nie ma. Martwię się o niego, o jego stan psychiczny i chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak.

Napiszcie proszę, co o tym myślicie.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ