Super, że zajęłaś się sobą i dziećmi. Czytając jednak twoje posty nadal widzę w nich pełno twojego męża. Wydaje mi się, że chciałabyś, żeby do ciebie wrócił i był taki, jaki jest teraz dla kowalskiej. Mam wrażenie, że odczuwasz w sobie wielką pustkę, potrzebę bycia kochanym i docenionym. Chciałabyś, żeby ktoś ją wypełnił. Widzisz, że raczej mąż tego nie zrobi (nic na to nie wskazuje), więc pytasz jak sobie z tym poradzić. To pragnienie bycia kochanym powoduje, że myślisz, że też sobie kogoś znajdziesz i przy okazji pokażesz mężowi i kowalskiej, że "umiesz sobie ułożyć życie".Mika5 pisze: ↑07 cze 2022, 19:38 Niepozorny- dziś jestem świadoma siebie dużo bardziej- w trakcie procesów terapeutycznych, pogodzona z rodzicami, pracuję z innymi. Dzieci w procesach terapeutycznych. Żyjemy bardzo spokojnie i chyba dobrze. Ojciec ma teraz z dziećmi dużo wiekszy kontakt. Bardzo się zmienił mieszkając z koealską i jej dziećmi. Tam wszedł w innną rolę - mize mu głupio jakim był biernym ojcem przed koealską? Sama nie wiem… nasze dzieci mocno poranione ogarniam emocjonalnie i stworzyłam im fajny. ciepły dom. Robimy fajne rzeczy- zawsze byłam taką mamą, tylko kiedyś zasmuconą i uwieszoną na mężu ale zawsze aktywną. Fajne jest to, zr dzieci chętnie chodzą teraz do kościoła - mąż nie chodził i trochę robił kreciej roboty… zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji- mąż nie bardzo lubi mój typ urody, bo wszystkue kowalskie hmmm o specyficznej figurze… i teraz mam świadomość, ze tu nie ma nawet o co się oprzeć - ze będę piękna, zadbana i on to doceni. To nie ta bajka. Z moim poczuciem własnej wartości jako tako- mocno mną to wstrząsnęło. Zaniedbałam się w trakcie małżeństwa, przytłoczona obowiązkami i nieumiejącą stawiać granic. Od dłuższego czasu wyglądam ok, radze sobie ze wszystkim, odzyskałam uśmiech inpohode ducha…. Tylko on nie wróci i co z tym fantem zrobić? Niektórzy tu na forum pamiętają lepsze czasy z małżonkami i jest się czego uczepić… a ja chyba nie mam takich…. Żyliśmy w sumie obok siebie i nie mogę liczyć, ze mu się odpali dawna wież, piękne chwile.. jest to dla mnie bardzo trudne
Moim zdaniem szukanie kogoś, to najkrótsza droga do poranienia się jeszcze bardziej. Lepiej jest szukać wsparcia w Bogu, pracować nad sobą i dawać dzieciom przykład prawdziwej wiary.