Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Moderator: Moderatorzy
Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Witam, z obecną żoną znamy się od kilkunastu lat, można powiedzieć że blisko połowę długości naszego życia.
Ślub wzięliśmy ponad 5 lat temu, Ona miała wtedy 20 ja 21 lat. Przed ślubem wyjechaliśmy razem za granicę, po roku zaręczyliśmy się po drugim złożyliśmy przysięgę kolejne dwa żyliśmy jako pełnoprawne małżeństwo.
W sumie cztery lata spędzone za granicą zbliżyły nas do siebie, mówiliśmy dużo o naszej miłości i przyjaźni jednak już wtedy można było dostrzec chwasty w naszym wspólnym ogrodzie.
Po powrocie do kraju każde z nas znalazło inną pracę, zaczeliśmy się mijać i oddalać. Jednak nasz plan życia była realizowany dalej - kupiliśmy mieszkanie i zamieszkaliśmy w nim.
Ponad miesiąc temu wydarzyła się tragedia. Żona zdradziła mnie z kolegą z pracy.
Wspólnie ustaliliśmy, że chcemy ratować to małżeństwo jak wyszło na terapii (świeżo ją rozpoczęliśmy) ja ze względu na miłość, ona bardziej ze względu na ślub kościelny.
Jesteśmy już po etapie "pytania i odpowiedzi" wynikło z tego min. to że, żona uważa że wzięła ślub zbyt młodo, że dała się uwiązać, a była jeszcze niedojrzała. Wspomina, że mogła jeszcze poczekać. ( w domyśle rozumiem, że rozejść się ze mną po czasie bo znaliśmy się długo)
Opowiadając mi historie swojego romansu wyjawiła, że zaczęło się tak naprawdę od zwykłego pisania po pracy, przed pracą czy już mniej zwykłego w czasie nocy. Zaprzyjaźnili się, uznali wspólnie że są "bratnimi duszami" i nadają na tych samych falach. Trwało to w sumie 3-4 miesiące. Stopniowe zbliżając się do siebie doszło między nimi do cielesności, może nie pełnoskalowej ale jednak bliskości.
Żona zerwała kontakt ze swoimi kochankiem, zmieniła pracę, jak już wspomniałem chcemy odbudować nasze związek.
Jednak to wszystko zbyt mocno mną przeorało, fundament na którym jak wtedy myślałem buduje małżeństwo na całe życie legł w gruzach.
Ufam, że nie ma już z nim kontaktu jednak po tych wszystkich kłamstwach które mi sprzedawała nie mam do niczego pewności, dostałem dostęp do e-maila, mediów społecznościowych i zaglądam tam, chociaż wiem że nie jestem w stanie jej upilnować i i tak zrobi co będzie chciała to jednak fakt, że zgodziła się na to daje mi jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa.
Dochodzi między nami do kłótni, jak wydaje mi się z powodu braku mojego przebaczenia i tego, że dalej żywi uczucie do swojego przyjaciela.
Tu czas na moje pytania, ponieważ co to znaczy przebaczyć? jak rozumiem jest to akceptacja stanu faktycznego mojej sytuacji. Jednak jak ja mogę w pełni przebaczyć żyjąc z myślą że moja żona jest ze mną ze względu na ślub, na uwiązanie, brak możliwości odejścia (jest osobą wierzącą).
Jak mam żyć mając w głowie, że walczy ona teraz z poczuciem straty. Straty relacji z nim.
Przyznam się, że ta sytuacja całkowicie mnie rozbroiła, nie umiem poradzić sobie z tymi emocjami, może już nie co do kwestii zdrady ale co do tego o czym wspomniałem chwilę temu.
Jak sobie z tym poradzić?
Temat unieważnienia małżeństwa też był omawiany w relacji ona- on, ja -ona, wydaje mi się że jest to niemożliwe by będąc prawdomównym dostać pozytywną decyzję, ona uważa podobnie. Chociaż ciągle przechodzi mi myśl, jak jest z tą dojrzałością? Zresztą ja tak czy tak tego nie chce.
Pozdrawiam i proszę o modlitwę.
Ślub wzięliśmy ponad 5 lat temu, Ona miała wtedy 20 ja 21 lat. Przed ślubem wyjechaliśmy razem za granicę, po roku zaręczyliśmy się po drugim złożyliśmy przysięgę kolejne dwa żyliśmy jako pełnoprawne małżeństwo.
W sumie cztery lata spędzone za granicą zbliżyły nas do siebie, mówiliśmy dużo o naszej miłości i przyjaźni jednak już wtedy można było dostrzec chwasty w naszym wspólnym ogrodzie.
Po powrocie do kraju każde z nas znalazło inną pracę, zaczeliśmy się mijać i oddalać. Jednak nasz plan życia była realizowany dalej - kupiliśmy mieszkanie i zamieszkaliśmy w nim.
Ponad miesiąc temu wydarzyła się tragedia. Żona zdradziła mnie z kolegą z pracy.
Wspólnie ustaliliśmy, że chcemy ratować to małżeństwo jak wyszło na terapii (świeżo ją rozpoczęliśmy) ja ze względu na miłość, ona bardziej ze względu na ślub kościelny.
Jesteśmy już po etapie "pytania i odpowiedzi" wynikło z tego min. to że, żona uważa że wzięła ślub zbyt młodo, że dała się uwiązać, a była jeszcze niedojrzała. Wspomina, że mogła jeszcze poczekać. ( w domyśle rozumiem, że rozejść się ze mną po czasie bo znaliśmy się długo)
Opowiadając mi historie swojego romansu wyjawiła, że zaczęło się tak naprawdę od zwykłego pisania po pracy, przed pracą czy już mniej zwykłego w czasie nocy. Zaprzyjaźnili się, uznali wspólnie że są "bratnimi duszami" i nadają na tych samych falach. Trwało to w sumie 3-4 miesiące. Stopniowe zbliżając się do siebie doszło między nimi do cielesności, może nie pełnoskalowej ale jednak bliskości.
Żona zerwała kontakt ze swoimi kochankiem, zmieniła pracę, jak już wspomniałem chcemy odbudować nasze związek.
Jednak to wszystko zbyt mocno mną przeorało, fundament na którym jak wtedy myślałem buduje małżeństwo na całe życie legł w gruzach.
Ufam, że nie ma już z nim kontaktu jednak po tych wszystkich kłamstwach które mi sprzedawała nie mam do niczego pewności, dostałem dostęp do e-maila, mediów społecznościowych i zaglądam tam, chociaż wiem że nie jestem w stanie jej upilnować i i tak zrobi co będzie chciała to jednak fakt, że zgodziła się na to daje mi jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa.
Dochodzi między nami do kłótni, jak wydaje mi się z powodu braku mojego przebaczenia i tego, że dalej żywi uczucie do swojego przyjaciela.
Tu czas na moje pytania, ponieważ co to znaczy przebaczyć? jak rozumiem jest to akceptacja stanu faktycznego mojej sytuacji. Jednak jak ja mogę w pełni przebaczyć żyjąc z myślą że moja żona jest ze mną ze względu na ślub, na uwiązanie, brak możliwości odejścia (jest osobą wierzącą).
Jak mam żyć mając w głowie, że walczy ona teraz z poczuciem straty. Straty relacji z nim.
Przyznam się, że ta sytuacja całkowicie mnie rozbroiła, nie umiem poradzić sobie z tymi emocjami, może już nie co do kwestii zdrady ale co do tego o czym wspomniałem chwilę temu.
Jak sobie z tym poradzić?
Temat unieważnienia małżeństwa też był omawiany w relacji ona- on, ja -ona, wydaje mi się że jest to niemożliwe by będąc prawdomównym dostać pozytywną decyzję, ona uważa podobnie. Chociaż ciągle przechodzi mi myśl, jak jest z tą dojrzałością? Zresztą ja tak czy tak tego nie chce.
Pozdrawiam i proszę o modlitwę.
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Witaj dxn, na naszym forum.
Przeżywasz trudny czas, dobrze, że dostrzegasz, nazywasz i zastanawiasz się nad problemami, które się pojawiły w Waszym małżeństwie.
Masz wiele pytań, nie od razu przyjdzie na nie odpowiedź, dużo jest teraz uczuć i emocji.
Na pewno warto zainwestować w zdobycie wiedzy nt kryzysu w małżeństwie, jego przyczyn.
Proponuję, abyś zajrzał na naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/ i posłuchał konferencji z rekolekcji, może też przeczytaj którąś z książek tutaj polecanych viewtopic.php?f=10&t=383
Przebaczenie to proces, ważna jest Twoja decyzja, czy tego chcesz.
Chcecie wspólnie naprawiać małżeństwo? Może zacznijcie od modlitwy, razem, oddając Bogu Wasze problemy.
Pozdrawiam i obiecuję modlitwę. Na pewno też uzyskasz wsparcie od naszych forumowiczów.
Zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Przeżywasz trudny czas, dobrze, że dostrzegasz, nazywasz i zastanawiasz się nad problemami, które się pojawiły w Waszym małżeństwie.
Masz wiele pytań, nie od razu przyjdzie na nie odpowiedź, dużo jest teraz uczuć i emocji.
Na pewno warto zainwestować w zdobycie wiedzy nt kryzysu w małżeństwie, jego przyczyn.
Proponuję, abyś zajrzał na naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/ i posłuchał konferencji z rekolekcji, może też przeczytaj którąś z książek tutaj polecanych viewtopic.php?f=10&t=383
Przebaczenie to proces, ważna jest Twoja decyzja, czy tego chcesz.
Chcecie wspólnie naprawiać małżeństwo? Może zacznijcie od modlitwy, razem, oddając Bogu Wasze problemy.
Pozdrawiam i obiecuję modlitwę. Na pewno też uzyskasz wsparcie od naszych forumowiczów.
Zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
- Niepozorny
- Posty: 1583
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Witaj dxn!
Czy słyszałeś o pięciu językach miłości? Jeśli tak, to jaki jest dominujący u twojej żony?
Była\będzie jakaś inna jeszcze?
Mógłbyś doprecyzować, co było tym fundamentem?
W sumie to całkiem dobry powód. Daje szansę, że tym razem zbudujecie małżeństwo na prawdziwym fundamencie - Bogu.Ponad miesiąc temu wydarzyła się tragedia. Żona zdradziła mnie z kolegą z pracy.
Wspólnie ustaliliśmy, że chcemy ratować to małżeństwo jak wyszło na terapii (świeżo ją rozpoczęliśmy) ja ze względu na miłość, ona bardziej ze względu na ślub kościelny.
Twoja żona zakochała się w kowalskim, bo "dawał" jej to, czego jej brakowało.Jesteśmy już po etapie "pytania i odpowiedzi" wynikło z tego min. to że, żona uważa że wzięła ślub zbyt młodo, że dała się uwiązać, a była jeszcze niedojrzała. Wspomina, że mogła jeszcze poczekać. ( w domyśle rozumiem, że rozejść się ze mną po czasie bo znaliśmy się długo)
Opowiadając mi historie swojego romansu wyjawiła, że zaczęło się tak naprawdę od zwykłego pisania po pracy, przed pracą czy już mniej zwykłego w czasie nocy. Zaprzyjaźnili się, uznali wspólnie że są "bratnimi duszami" i nadają na tych samych falach. Trwało to w sumie 3-4 miesiące. Stopniowe zbliżając się do siebie doszło między nimi do cielesności, może nie pełnoskalowej ale jednak bliskości.
Żona zerwała kontakt ze swoimi kochankiem, zmieniła pracę, jak już wspomniałem chcemy odbudować nasze związek.
Czy słyszałeś o pięciu językach miłości? Jeśli tak, to jaki jest dominujący u twojej żony?
Skoro się kłócicie, to znaczy że wam zależy. Oboje potrzebuje czasu. Ty na prawdziwe przebaczenie a żona na "wygaśnięcie" uczuć do kowalskiego.Ufam, że nie ma już z nim kontaktu jednak po tych wszystkich kłamstwach które mi sprzedawała nie mam do niczego pewności, dostałem dostęp do e-maila, mediów społecznościowych i zaglądam tam, chociaż wiem że nie jestem w stanie jej upilnować i i tak zrobi co będzie chciała to jednak fakt, że zgodziła się na to daje mi jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa.
Dochodzi między nami do kłótni, jak wydaje mi się z powodu braku mojego przebaczenia i tego, że dalej żywi uczucie do swojego przyjaciela.
Przebaczenie, darowanie tym, którzy nam zło uczynili, jest lekarstwem dla serc ogarniętych pragnieniem zemsty. Jeśli nienawiść zamienimy na modlitwę, przebaczenie wróci do nas w łasce Bożego przebaczenia i naszego nawrócenia: „Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” (Łk 6, 27). Przebaczenie jest aktem woli, wypływa z wiary, natomiast nie usuwa żalu, bólu, poczucia krzywdy. Jeśli komuś przebaczamy, nie oznacza to, że uznajemy krzywdę za niebyłą albo niesprawiedliwość za uzasadnioną. Mamy prawo domagać się sprawiedliwości, ale wiara w Chrystusa, dar łaski uświęcającej wymaga od nas, abyśmy nie tylko nie przyjmowali postawy zemsty, nienawiści, ale abyśmy dobrem, życzliwością zło zwyciężali w sobie i wokół nas. Codziennie módlmy się za tych, których trudno nam kochać. (Źródło: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/10 ... sc_23.html)Tu czas na moje pytania, ponieważ co to znaczy przebaczyć? jak rozumiem jest to akceptacja stanu faktycznego mojej sytuacji. Jednak jak ja mogę w pełni przebaczyć żyjąc z myślą że moja żona jest ze mną ze względu na ślub, na uwiązanie, brak możliwości odejścia (jest osobą wierzącą).
W swoich wypowiedziach podkreślasz, że żona została z Tobą jedynie przez ślub kościelny. Mam wrażenie, że dla ciebie sakrament małżeństwa nie ma takiego wielkiego znaczenia. Jaka jest twoja relacja z Bogiem?Jak mam żyć mając w głowie, że walczy ona teraz z poczuciem straty. Straty relacji z nim.
Przyznam się, że ta sytuacja całkowicie mnie rozbroiła, nie umiem poradzić sobie z tymi emocjami, może już nie co do kwestii zdrady ale co do tego o czym wspomniałem chwilę temu.
Jak sobie z tym poradzić?
W kościele katolickim nie ma unieważnień małżeństwa. Pewnie chodziło ci o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego.Temat unieważnienia małżeństwa...
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Witaj dxn,
Czy uczucia żony do kwalskiego to jej stwierdzenie czy Twoje domysły? Rozmawialiście o tym? Chodzi mi o czas teraźniejszy a nie przeszły.
Napisałeś, że żona chce ratować małżeństwo ze względu na wiarę. Już Niepozorny napisał, że to nie jest zły powód. Ale pomijając, żona powiedziała, że to jedyny powód? Czy to też jest już Twoim domysłem?
Co do zaufania to się na razie nie biczuj. Nic dziwnego, że na razie jej nie ufasz. Już jedno kłamstwo podważa wszystkie prawdy.
Przebaczenie. To ciężki temat. Ale podjąłeś decyzję, że chcesz przebaczyć więc jesteś na dobrej drodze. Może Ci w tym pomóc to, że jak napisałeś - żona się stara. Zerwała kontakty, zmieniła pracę, razem z Tobą podjęła decyzję, że chce ratować wasze małżeństwo, dała Ci dostęp do swoich prywatnych rzeczy.
Temat jest dość świeży. Podjęliście terapię.
Jak z tym wszystkim żyć? Powoli, rozważnie. Małymi krokami naprzód. Najlepiej z Bogiem. Doceniając siebie nawzajem w każdej dobrej sytuacji.
Czy uczucia żony do kwalskiego to jej stwierdzenie czy Twoje domysły? Rozmawialiście o tym? Chodzi mi o czas teraźniejszy a nie przeszły.
Napisałeś, że żona chce ratować małżeństwo ze względu na wiarę. Już Niepozorny napisał, że to nie jest zły powód. Ale pomijając, żona powiedziała, że to jedyny powód? Czy to też jest już Twoim domysłem?
Co do zaufania to się na razie nie biczuj. Nic dziwnego, że na razie jej nie ufasz. Już jedno kłamstwo podważa wszystkie prawdy.
Przebaczenie. To ciężki temat. Ale podjąłeś decyzję, że chcesz przebaczyć więc jesteś na dobrej drodze. Może Ci w tym pomóc to, że jak napisałeś - żona się stara. Zerwała kontakty, zmieniła pracę, razem z Tobą podjęła decyzję, że chce ratować wasze małżeństwo, dała Ci dostęp do swoich prywatnych rzeczy.
Temat jest dość świeży. Podjęliście terapię.
Jak z tym wszystkim żyć? Powoli, rozważnie. Małymi krokami naprzód. Najlepiej z Bogiem. Doceniając siebie nawzajem w każdej dobrej sytuacji.
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Fundamentem miała bliskość i zażyłość życia z Bogiem, niestety po powrocie do kraju gdzieś nam się to rozjechało.Mógłbyś doprecyzować, co było tym fundamentem?
Dominujące jest dobre spędzanie czasu, później na równi wyrażenia afirmatywne i dotyk. Wszystko wg testu internetowego, książkę o 5 językach miłości już zamówiłem.Twoja żona zakochała się w kowalskim, bo "dawał" jej to, czego jej brakowało.
Czy słyszałeś o pięciu językach miłości? Jeśli tak, to jaki jest dominujący u twojej żony?
Faktem jest, że nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu. Tym bardziej dobrego czasu.
Żyję sakramentami, chociaż to nie jest relacja jaką bym chciał z Nim mieć to staram się do takiej dążyć. Sakrament małżeństwa ma dla mnie kluczowe znaczenie. Żona w czasie zdrady i przed nią żyła rok bez sakramentów, w tym też dostrzegamy winę.W swoich wypowiedziach podkreślasz, że żona została z Tobą jedynie przez ślub kościelny. Mam wrażenie, że dla ciebie sakrament małżeństwa nie ma takiego wielkiego znaczenia. Jaka jest twoja relacja z Bogiem?
To że ten fakt intensywnie podkreślam jest spowodowany bólem bycia na siłę. Czuję się jak przeszkoda nie jak małżonek.
odpowiedź do użytkownika odsunięta.
Jest to stwierdzenie, rozmawialiśmy o tym i to uczucie jest w tym momencie czymś natarczywy z czym jak mówi chce walczyć.Czy uczucia żony do kwalskiego to jej stwierdzenie czy Twoje domysły? Rozmawialiście o tym? Chodzi mi o czas teraźniejszy a nie przeszły.
Nie jest to jedyny powód, łączy nas kilkanaście lat znajomości, mieszkanie i kredyt. O miłości też wspomniała, jednak główną przyczyną tego że została jest ślub kościelny.Napisałeś, że żona chce ratować małżeństwo ze względu na wiarę. Już Niepozorny napisał, że to nie jest zły powód. Ale pomijając, żona powiedziała, że to jedyny powód? Czy to też jest już Twoim domysłem?
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
No to z takich samych powodów jak ja. Sakrament, dzieci, rodzina, dom i kredyt...
W sumie to dużo bardzo ważnych powodów.
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Oczywiście nie neguje tego! To są bardzo ważne powody.Firekeeper pisze: ↑13 maja 2022, 21:06No to z takich samych powodów jak ja. Sakrament, dzieci, rodzina, dom i kredyt...
W sumie to dużo bardzo ważnych powodów.
Chyba jednak możemy się zgodzić, że przysięga małżeńska czy inne ważne zobowiązania są ostatnim murem jaki trzeba przebić by stać się "całkowicie wolnym". Ten mur często najciężej jest przezwyciężyć (i dzięki Bogu). Wiem, że to daje nam jak i wielu innym parom wgl jakiekolwiek szansę na odbudowę.
Ja chyba nie wyszedłem jeszcze jednak z tego pierwszego szoku, przeraża mnie fakt że sprawy przybrały taki obrót, a ja niczego nie zauważyłem.
Serce podpowiada mi, że jest szansa by użyć tej sytuacji jak trampoliny i wybić się wprost do szczęśliwego małżeństwa, umysł jednak wskazuje że obraz żony który miałem był fałszywy, każe mi przyjąć postawę obronną i być gotowym na nieszczęśliwy rozwój wydarzeń.
Wychodzi na to że muszę stać się gotowym na te dwie możliwości, by w końcu zachować jakąkolwiek godność i za lat x móc ze spokojem patrzeć w lustro z żoną u boku czy bez niej. Nie wszystko przecież zależy ode mnie...
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Gdy piszesz o obrazie żony, który ci upadł przypominają mi się dwie rzeczy. Opowieść mojego św. pamięci dziadka, który gdy odkrył, że dziewczynki nie są z mgły i rosy, a podobnie jak chłopcy, korzystają z toalety, przeżył ogromny szok.
Druga rzecz, to fragment wykładu Księdza Grzywocza o tym, że idealizowanie kogoś jest formą przemocy. Idealizujemy kogoś. Mamy pewność, że upadnie. Mamy pewność, że rozczaruje. To często płynie z poczucia niskiej wartości, bo taki upadek drugiej osoby, który przygotowujemy, pozwala poczuć się tym dobrym, a w każdym razie lepszym.
Twoja żona jest kobietą, pobłądziła, pogubiła się. Normalna ludzka sprawa. Jest przy tobie, gotowa do naprawy, przepracowania kryzysu. To już nie jest normalna ludzka sprawa. To już postawa w dzisiejszych czasach heroiczna. Tym bardziej, że w tej sytuacji żona mierzy się także z twoją wrogością. W sytuacji gdy sama jest bardzo zraniona. Osobiście jestem dla niej pełna podziwu. To, że każdy z nas upada, jest rzeczą ludzką i przewidywalną. To jak się ktoś z upadku podnosi wydaje mi się miarą ludzkiej wartości.
Proponuję przemyśleć jaki obraz kobiety w sobie nosisz i ile w nim jest idealizowania.
Co do emocji twojej żony, jestem także pełna podziwu do jej otwartości w rozmowie z tobą. Może warto odejść od oceniania, a docenić szczerość i otwartość. Ranienie kogoś, kto się otwiera nie jest dobrym pomysłem, a raczej zalążkiem nowego kryzysu.
Może moje doświadczenie będzie po części odpowiedzią na twoje pytania. Jestem żoną, która przeszła zakochanie w trakcie małżenstwa. To emocje. Mijają. Prawdę mówiąc ledwo je pamiętam, chociaż w tamtym czasie były bardzo silne. Nie miało to nic wspólnego z moim mężem, bardzo go przez cały ten czas zauroczenia kochałam. Oznaczało to dla mnie dużo cierpienia wtedy. Natomiast to, że zakochanie się pojawiło miało bardzo dużo wspólnego z pustką między mną a mężem.
Poruszę jeszcze jeden temat, dotyczący przyczyn tej pustki. Mało osób o nim mówi, dotyczy intymnych spraw, budzi kontrowersje. A ten temat dotyczy większości współczesnych mężczyzn. Pornografia. Jest to jedna z najbardziej destrukcyjnych rzeczy dla więzi małżonków. Nie ma bezpiecznej ilości trucizny. To jedna z głównych przyczyn takiego rodzaju pustki w relacji małżeńskiej, która przyczynia się do kryzysu romansu. Po stronie żony poprzez pustkę, po stronie mężczyzny poprzez budzenie nierealnych oczekiwań wobec współżycia, odwrócenie uwagi od więzi emocjonalnej jako fundamentu więzi fizycznej. Mężczyźni często tego nie widzą, nie widzą związku między pornografią, a destrukcją więzi. Wielu traktuje ją jako rodzaj swojego prawa, przywileju, czasem jako rodzaj neutralnej rozrywki. Na truciznę jest jedna rada. Całkowicie odstawić. Nie trzeba mi ufać w tym względzie na słowo, informacje o wpływie pornografii na małżonków mówi bardzo doświadczony doradca rodzinny Pan Jacek Pulikowski, jest też cykl wartościowych audycji radiowych Nocne Światła na ten temat, są dostępne w internecie.
Nie zakładam, że to jedna z przyczyn kryzysu waszej relacji, ale statystycznie jest prawdopodobna, dlatego o takiej możliwości wspominam.
Druga rzecz, to fragment wykładu Księdza Grzywocza o tym, że idealizowanie kogoś jest formą przemocy. Idealizujemy kogoś. Mamy pewność, że upadnie. Mamy pewność, że rozczaruje. To często płynie z poczucia niskiej wartości, bo taki upadek drugiej osoby, który przygotowujemy, pozwala poczuć się tym dobrym, a w każdym razie lepszym.
Twoja żona jest kobietą, pobłądziła, pogubiła się. Normalna ludzka sprawa. Jest przy tobie, gotowa do naprawy, przepracowania kryzysu. To już nie jest normalna ludzka sprawa. To już postawa w dzisiejszych czasach heroiczna. Tym bardziej, że w tej sytuacji żona mierzy się także z twoją wrogością. W sytuacji gdy sama jest bardzo zraniona. Osobiście jestem dla niej pełna podziwu. To, że każdy z nas upada, jest rzeczą ludzką i przewidywalną. To jak się ktoś z upadku podnosi wydaje mi się miarą ludzkiej wartości.
Proponuję przemyśleć jaki obraz kobiety w sobie nosisz i ile w nim jest idealizowania.
Co do emocji twojej żony, jestem także pełna podziwu do jej otwartości w rozmowie z tobą. Może warto odejść od oceniania, a docenić szczerość i otwartość. Ranienie kogoś, kto się otwiera nie jest dobrym pomysłem, a raczej zalążkiem nowego kryzysu.
Może moje doświadczenie będzie po części odpowiedzią na twoje pytania. Jestem żoną, która przeszła zakochanie w trakcie małżenstwa. To emocje. Mijają. Prawdę mówiąc ledwo je pamiętam, chociaż w tamtym czasie były bardzo silne. Nie miało to nic wspólnego z moim mężem, bardzo go przez cały ten czas zauroczenia kochałam. Oznaczało to dla mnie dużo cierpienia wtedy. Natomiast to, że zakochanie się pojawiło miało bardzo dużo wspólnego z pustką między mną a mężem.
Poruszę jeszcze jeden temat, dotyczący przyczyn tej pustki. Mało osób o nim mówi, dotyczy intymnych spraw, budzi kontrowersje. A ten temat dotyczy większości współczesnych mężczyzn. Pornografia. Jest to jedna z najbardziej destrukcyjnych rzeczy dla więzi małżonków. Nie ma bezpiecznej ilości trucizny. To jedna z głównych przyczyn takiego rodzaju pustki w relacji małżeńskiej, która przyczynia się do kryzysu romansu. Po stronie żony poprzez pustkę, po stronie mężczyzny poprzez budzenie nierealnych oczekiwań wobec współżycia, odwrócenie uwagi od więzi emocjonalnej jako fundamentu więzi fizycznej. Mężczyźni często tego nie widzą, nie widzą związku między pornografią, a destrukcją więzi. Wielu traktuje ją jako rodzaj swojego prawa, przywileju, czasem jako rodzaj neutralnej rozrywki. Na truciznę jest jedna rada. Całkowicie odstawić. Nie trzeba mi ufać w tym względzie na słowo, informacje o wpływie pornografii na małżonków mówi bardzo doświadczony doradca rodzinny Pan Jacek Pulikowski, jest też cykl wartościowych audycji radiowych Nocne Światła na ten temat, są dostępne w internecie.
Nie zakładam, że to jedna z przyczyn kryzysu waszej relacji, ale statystycznie jest prawdopodobna, dlatego o takiej możliwości wspominam.
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Ruta.. wow. Twoje słowa mocno mnie dotknęły. Jeszcze nie umiem ich przyjąć, ale naprawdę potrzebowałam ich dzisiaj. Dziękuję.
Dxn, to co ja bym odpowiedziała to już padło.
Dodam tylko, że bardzo Cię podziwiam. Wbrew temu co myślisz, jesteś bardzo silną i wartościową osobą.
Obraz drugiej osoby to jest suma naszych doświadczeń, wyobrażeń i życzeń. Jeszcze nie raz okaże się fałszywy. Nawet jeśli na ten moment ten obraz jest bliski prawdy to ludzie pod wpływem różnych zdarzeń, osób czy emocji się zmieniają. I to co przed chwilą mogło być prawdą, teraz od prawdy może je dzielić kilometry.
Takie rzeczy są bolesne bo właśnie to nam uświadamiają. Że nasze wyobrażenie było fałszywe. Ale niekoniecznie było fałszywe od początku. Trzeba to zaakceptować. Nie myśleć (chociaż to trudne) czy skoro tutaj ktoś nas okłamał to czy kłamał i w czym innym. Czy skoro mówił, że kocha a zrobił coś takiego to czy jego miłość też była fałszywa.
Jesteśmy tylko ludźmi. Jeszcze nie raz żona może Cię zawieść. Tak samo jak Ty ją. Tylko Bóg nie zawodzi. Jeśli będziecie budować teraz wasz związek na Bogu to łatwiej będzie to zaakceptować i wspierać się nawzajem.
"Nie wszystko przecież zależy ode mnie..." - dokładnie to. Ty możesz jedynie pracować nad sobą. Nad swoim wkładem w kryzys. Nad swoją wolą przebaczenia i na zbliżaniu się do Boga.
Dxn, to co ja bym odpowiedziała to już padło.
Dodam tylko, że bardzo Cię podziwiam. Wbrew temu co myślisz, jesteś bardzo silną i wartościową osobą.
Obraz drugiej osoby to jest suma naszych doświadczeń, wyobrażeń i życzeń. Jeszcze nie raz okaże się fałszywy. Nawet jeśli na ten moment ten obraz jest bliski prawdy to ludzie pod wpływem różnych zdarzeń, osób czy emocji się zmieniają. I to co przed chwilą mogło być prawdą, teraz od prawdy może je dzielić kilometry.
Takie rzeczy są bolesne bo właśnie to nam uświadamiają. Że nasze wyobrażenie było fałszywe. Ale niekoniecznie było fałszywe od początku. Trzeba to zaakceptować. Nie myśleć (chociaż to trudne) czy skoro tutaj ktoś nas okłamał to czy kłamał i w czym innym. Czy skoro mówił, że kocha a zrobił coś takiego to czy jego miłość też była fałszywa.
Jesteśmy tylko ludźmi. Jeszcze nie raz żona może Cię zawieść. Tak samo jak Ty ją. Tylko Bóg nie zawodzi. Jeśli będziecie budować teraz wasz związek na Bogu to łatwiej będzie to zaakceptować i wspierać się nawzajem.
"Nie wszystko przecież zależy ode mnie..." - dokładnie to. Ty możesz jedynie pracować nad sobą. Nad swoim wkładem w kryzys. Nad swoją wolą przebaczenia i na zbliżaniu się do Boga.
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Dxn, odpowiadając na inny post zdałam sobie sprawę, że tym, co może cię boleć, jest to, że żona w jakimś sensie nie wybiera cię uczuciowo, emocjonalnie.
Gdy wybierałam męża po raz pierwszy, w dużej mierze był to wybór oparty na emocjach, uczuciach. Był to wybór prawdziwy. Gdy wybierałam po raz drugi był to wybór oparty na lęku. To też był wybór prawdziwy, choć niewłaściwie wtedy ten lęk interpretowałam i wyciągałam z niego złe wnioski. Gdy wybierałam po raz trzeci, w czasie gdy czułam się zakochana w innym mężczyźnie, wybór był oparty na miłości, decyzji, przysiędze. Ten wybór był najtrudniejszy. I najprawdziwszy zarazem ze wszystkich wcześniejszych. Moje emocje dyktowały mi zupełnie inny wybór, taki, którego nie chciałam. Gdy wybierałam męża kolejny raz, w kryzysie, gdy ode mnie odszedł, mój wybór był oparty na Miłości, nie mojej, tej którą otrzymałam od Jezusa. Ja w sobie nie miałam wtedy nic czym sama mogłabym męża wybrać, tylko swoje rany.
Wybór nie oparty na emocjonalnym uczuciu wcale nie jest gorszy ani mniej prawdziwy. Za każdym wyborem podążają emocje, te dobre, miłe, porywające także, tylko trzeba dać im szansę zaistnieć. A ty na czym opierasz swój wybór? Na czym opierałeś go kiedyś?
Gdy wybierałam męża po raz pierwszy, w dużej mierze był to wybór oparty na emocjach, uczuciach. Był to wybór prawdziwy. Gdy wybierałam po raz drugi był to wybór oparty na lęku. To też był wybór prawdziwy, choć niewłaściwie wtedy ten lęk interpretowałam i wyciągałam z niego złe wnioski. Gdy wybierałam po raz trzeci, w czasie gdy czułam się zakochana w innym mężczyźnie, wybór był oparty na miłości, decyzji, przysiędze. Ten wybór był najtrudniejszy. I najprawdziwszy zarazem ze wszystkich wcześniejszych. Moje emocje dyktowały mi zupełnie inny wybór, taki, którego nie chciałam. Gdy wybierałam męża kolejny raz, w kryzysie, gdy ode mnie odszedł, mój wybór był oparty na Miłości, nie mojej, tej którą otrzymałam od Jezusa. Ja w sobie nie miałam wtedy nic czym sama mogłabym męża wybrać, tylko swoje rany.
Wybór nie oparty na emocjonalnym uczuciu wcale nie jest gorszy ani mniej prawdziwy. Za każdym wyborem podążają emocje, te dobre, miłe, porywające także, tylko trzeba dać im szansę zaistnieć. A ty na czym opierasz swój wybór? Na czym opierałeś go kiedyś?
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Dziękuję wam za pomoc, wiele mi rozjasniliscie. W tym momencie jestem podejrzliwy co do żony, ale jej nie śledzę (pozwoliłem by zmieniła hasła na media społecznościowe), boli mnie ta cała sytuacja ale staram się tego nie okazywać, chociaż nie zawsze to wychodzi. Wygląda na to że żona ma w tym momencie depresję, prawdopodobnie miała ja już na długo przed zdradą. Psychiatra i leki odpadają, bo chcemy starać się o dziecko, staramy się już od roku i nic, w ostatnim czasie zmieniła lekarza i szansę się chyba zwiększyły. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, chociaż po dłuższej rozmowie ustaliliśmy że nie będzie to "dziecko na zgodę" to może nas to mimo wszystko do siebie zbliżyć. Co do depresji to pozostaje terapia która właśnie odbywamy. Terapeuta zdecyduje czy i jaki depresja ma wpływ na sposób w który zaczęliśmy (przed nami drugie spotkanie). Proszę Was o modlitwę, kiedyś jeszcze tu zajrzę i opiszę jak nam poszło. Trzymajcie się ciepło i odwagi! Nigdy nie jesteśmy sami pamiętajcie!
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Nie wiem czy to dobry pomysł mając nieprzepracowany kryzys małżeński i zdradę żony sprzed miesiąca decydować się już na dziecko. Bo dziecko uśmiechnięte i kochane zwłaszcza te małe jest tyko czasami a w dużej mierze to jednak ciężka praca, która może wyjść bokiem obojgu rodzicom. To z kolei może tylko spotęgować problemy, z którymi jeszcze się nie uporaliście choć może Wam się tak wydawać i w efekcie bardziej oddalić niż zbliżyć. Przebaczenie po zdradzie to proces, który jakiś czas trwa i ma różne fazy, dziecka nie można traktować w tym wypadku jako lekarstwo na zbliżenie rodziców bo tonie zabawka, nie da się je zwrócić do sklepu z paragonem.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
A kto tak uważa? Ty, żona czy lekarz prowadzący żonę?
Według mnie zachodzenie w ciążę w nieleczonej depresji nie jest najlepszym pomysłem. Po pierwsze depresja może być przyczyną, (ale też i skutkiem) problemów z zajściem w ciążę. Problem w tym, ze nieleczona depresja może się w ciąży jeszcze nasilić i skutki mogą być dramatyczne. Urodzenie dziecka i huśtawka hormonalna z tym związana też nie spowoduje, że te problemy magicznie znikną.
Ciąża jest sama w sobie sporym obciążeniem dla organizmu kobiety i warto być do niej dobrze przygotowanym tak fizycznie, jak i psychicznie. Depresja, podobnie jak stres i wiele innych obciążających czynników, odbija się mocno na jeszcze nienarodzonym dziecku. Dziecko na długo przed urodzeniem odczuwa nastroje i emocje, których doświadcza matka.
Warto samemu nie diagnozować żony, a zostawić to specjalistom i zdać się na ich opinię. Psychiatrzy z takimi sytuacjami niejednokrotnie mają do czynienia i będą w stanie wskazać właściwy kierunek - bezpieczny tak dla żony, jak i planowanego dziecka.
Co do nieprzepracowanego kryzysu - Sefi już trochę napisał, ja widzę to podobnie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
DXN ten pomysł z dzieckiem trochę przypomina mi mój sposób na to by związać się wtedy jeszcze z narzeczonym i nie mieć możliwości ucieczki z związku. Bo przecież będę w ciąży. W ciąży będzie lepiej, będzie mnie szanował, będziemy sobie bliżsi, skupię się na dziecku. I wiele innych wkrętów. Pierwszą ciążę straciłam i zaszłam w kolejną mając depresję. Ciąża była zagrożona. Zjadały mnie nerwy. Stres okropny. Poród trudny. Dziecko ciężkie, nie przypominające pięknych, spokojnych noworodków. Ciągły płacz. Moja depresja przeszła w depresję porodową. Gdyby nie kraty w oknach już w szpitalu skoczyła bym z okna. Mało nie zabiłam lekarza, jak kazał mi obudzić dziecko które od dwóch dni i nocy nie spało wcale. Córka ma autyzm i mimo, że mam pewność że to kwestia genów ja dalej mam do siebie pretensje, że to przez to że byłam złą matką. A z mężem mimo już trójki dzieci dalej jesteśmy w kryzysie. Dlatego ja uważam, że lepiej najpierw zająć się depresją, związkiem, odpocząć, a dopiero decydować się na tak ważną zmianę w życiu Was obojga.dxn pisze: ↑17 maja 2022, 20:26 Dziękuję wam za pomoc, wiele mi rozjasniliscie. W tym momencie jestem podejrzliwy co do żony, ale jej nie śledzę (pozwoliłem by zmieniła hasła na media społecznościowe), boli mnie ta cała sytuacja ale staram się tego nie okazywać, chociaż nie zawsze to wychodzi. Wygląda na to że żona ma w tym momencie depresję, prawdopodobnie miała ja już na długo przed zdradą. Psychiatra i leki odpadają, bo chcemy starać się o dziecko, staramy się już od roku i nic, w ostatnim czasie zmieniła lekarza i szansę się chyba zwiększyły. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, chociaż po dłuższej rozmowie ustaliliśmy że nie będzie to "dziecko na zgodę" to może nas to mimo wszystko do siebie zbliżyć. Co do depresji to pozostaje terapia która właśnie odbywamy. Terapeuta zdecyduje czy i jaki depresja ma wpływ na sposób w który zaczęliśmy (przed nami drugie spotkanie). Proszę Was o modlitwę, kiedyś jeszcze tu zajrzę i opiszę jak nam poszło. Trzymajcie się ciepło i odwagi! Nigdy nie jesteśmy sami pamiętajcie!
Re: Odbudowa związku po zdradzie ze strony żony
Ja również zdecydowanie polecam najpierw nareperować siebie, później małżeństwo i dopiero myśleć o dziecku.
Wybacz, ale taki mam odbiór twego postu - dziecko jako narzędzie/sposób do zaspokojenia waszych chciejstw.
Dziecko nie ma być lekiem, czynnikiem naprawiającym waszą relację.
Dziecko powinno być owocem miłości i na ile to oczywiście możliwe - od poczęcia funkcjonować w zdrowym środowisku.
To wielka odpowiedzialność, bo już od poczęcia odbiera sygnały, bodźce z zewnątrz.
Nawet w okresie ciąży można doprowadzić do dysfunkcji ciągnących się później przez życie dziecka.
Dziecko w nieprzepracowanym kryzysie - to duże ryzyko. Ale o tym pisano powyżej, nie będę dublował.
Wybacz, ale taki mam odbiór twego postu - dziecko jako narzędzie/sposób do zaspokojenia waszych chciejstw.
Dziecko nie ma być lekiem, czynnikiem naprawiającym waszą relację.
Dziecko powinno być owocem miłości i na ile to oczywiście możliwe - od poczęcia funkcjonować w zdrowym środowisku.
To wielka odpowiedzialność, bo już od poczęcia odbiera sygnały, bodźce z zewnątrz.
Nawet w okresie ciąży można doprowadzić do dysfunkcji ciągnących się później przez życie dziecka.
Dziecko w nieprzepracowanym kryzysie - to duże ryzyko. Ale o tym pisano powyżej, nie będę dublował.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk