Jasne, że nie wiem dokładnie jak jest, nie znam ani ciebie ani twojej żony.golo pisze: ↑19 paź 2021, 9:51 Być może jestem dziecinny i zachowuje jak słoń w składzie porcelany, ale to nie jest tak jak myślicie, że od tygodnia na forum próbuję rozwiązać ekspresowo nasz problem. Zresztą nie mam zamiaru się tłumaczyć. Jeśli chcesz mnie oceniać to ubierz moje buty i przejdź moje ścieżki życia... Były już rekolekcje, rozmowy, wspólna modlitwa (nadal jest) lecz naprawdę nie mam zamiaru się tłumaczyć. Myślę, ze nie ma gotowych szablonów do rozwiązania z pozoru podobnych problemów. Oczywiście są wskazówki pomocne każdemu, lecz wbrew temu co nieudolnie opisałem wszystko nie jest takie proste i jednoznaczne, jak się wydaje. Macie rację, że mam problem z emocjami w tej kwestii, ale trudno nie mieć. Choć pewnie zbyt głupi jestem i tego nie rozumiem. W każdym razie dziękuję za wskazówki z Waszej strony. Pozdrawiam.
Bazuję tylko na tym co piszesz, nie dokładając do tego swoich wyobrażeń. Z tego na szczęście wyrosłem.
W tym rzecz, że są gotowe dwie recepty.
1. Budowanie głębokiej relacji z Bogiem.
Nie mylić z (tylko) pobożnością. Gdy faktycznie się taką buduje, wierzy nie tylko w Boga ale przede wszystkim Bogu, wczytuje głęboko w instrukcję obsługi naszego życia którą nam podał i wdraża ją w czyn - wszystko zaczyna się układać na swoim miejscu. Niekoniecznie tylko tak, jak oczekiwaliśmy.
2. Praca nad sobą.
To pochodna recepty nr 1. Nawrócenie (czyli zmiana myślenia) polega między innymi na wymianie bazy danych (czyli rewizji wiedzy którą posiadaliśmy kontra ta wiedza której niestety nam nie wyłożono), dążenie do stawania się jak najlepszą wersją siebie.
Poznanie siebie jako mężczyzny, różnic miedzy płciami, tego jak małżeństwo powinno wyglądać, analiza błędów w małzeństwie, naprawa dysfunkcji (każdy swoich).
Praktykowanie tego w życiu.
Bo wiedzieć, wysłuchać, przeczytać to za mało. Bez wdrożenia tego w życie ta wiedza jest co najwyżej większą odpowiedzialnością za aktualny stan życia.
Ja nie wejdę w twoje buty, nawet nie próbuję.
Natomiast opowiem może po krótce o swoich.
Wszystko co powyżej opisałem starałem się aktywnie wdrażać w swoim życiu.
Trafiłem na forum 6 lat temu, rozpaczliwie szukając sposobów by uratować małżeństwo.
Chociaż byłem wtedy można rzec antyklerykałem, tzw. Wierzący-niepraktykujący, mimo pewnych oporów zostałem na forum.
Bo te duchowe posty o ile mnie wkurzały i miałem niektórych za fanatyków, o tyle szybko odkryłem, że ludzie tu piszą całkiem rozsądnie, wiedzą o czym rozprawiają.
Nic dziwnego, są praktykami którzy niemało i teorii zdążyli poznać
Moja żona nie chciała mieć ze mną nic wspólnego, nawet na przypadkowy dotyk reagowała jak na rozgrzane żelazo. O zbliżeniu nawet nie mówię
Jak się później okazało (a na co jasno wskazywało jej zachowanie) pogubiła się totalnie - był kowalski, była kowalska.
Po ludzku - nie było czego zbierać.
Ja z kolei przez pierwsze pół roku o ile korzystałem z forum, o tyle działałem wciąż bardziej po swojemu, licząc na swoje siły.
Dopiero gdy dobrnąłem do swej granicy bezsilności, wyczerpałem wszystkie mi znane sposoby, żonę i małżeństwo oddałem Bogu, a sam zająłem się wytężoną pracą nad sobą.
W efekcie tej pracy zmieniłem się ja i moje życie. Książki, konferencje, terapia, warsztaty 12 kroków, czytanie forum - to mi zdecydowanie w tej pracy pomogło.
Moja postawa z kolei (plus czynniki ode mnie niezależne- żona, jej wizje szczęścia, zderzyła się z tirem zwanym rzeczywistością) Spowodowała, że i żonę dopadła refleksja.
Postanowiła spróbować po raz kolejny.
I idziemy do przodu już od 5 lat.
To jest jak wyprawa w Himalaje. Nie zawsze łatwo, ale całkiem nieźle hartuje
Kryzys małżeński, o ile był zdecydowanie najtrudniejszym okresem mego życia, o tyle jednocześnie - najbardziej potrzebnym.
Bez niego pewnie wciąż bym żył „jakoś”.
Od ciebie zależy co ty zrobisz, jak wykorzystasz ten czas.
Możesz stąd zniknąć, twoje życie i twoje wybory.
Twoje również konsekwencje.
Ja wiem, że ta wspólnota, to forum to dzieło Boże, doskonałe narzędzie do pracy nad sobą, nad kryzysem. Kopalnia wiedzy o kryzysach małżeńskich, o sposobach pracy nad sobą. Bardzo dobre lustro.