Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Niegodny
Posty: 59
Rejestracja: 06 paź 2021, 10:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Niegodny »

Triste i jedna sprawa nie ją a to co zrobiła. Bo według mnie to duża różnica. Bo to że jest dobrą matką, czuła i wyrozumiała kobieta to wiem. Kocham ja bardzo. obejrzeliśmy razem ten film na yt o językach miłości i ja spytałem jaki jest mój język i powiedziała mi że dotyku. Ona mnie spytała i powiedziałem że ma cztery języki. I przyznała mi rację. Tylko ze ja mówiłem do niej tylko dwoma.
Nocą ludzie śpią spokojnie w swoich łóżkach tylko dlatego, że na straży stoją mężczyźni o surowych obliczach, gotowi stosować przemoc w ich imieniu. - G.Orwell
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Nirwanna »

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Brakuje tu jednego mojego postu który nie został opublikowany ..
Już jest opublikowany. Po pierwsze wycięliśmy moderatorsko z niego politykę. Tu na forum nie poruszamy spraw politycznych, nie robimy również wtrętów politycznych.
To jest również ten poziom emocjonalności wypowiedzi i związanej z nim formy, że moderacja czasem się dłużej zastanawia, czy to puścić, i czy na pewno w nieokrojonej formie.
Uprasza się więc wszystkich wypowiadających się o wzięcie odpowiedzialności za własne emocje oraz za sposób ich wyrażania. Wskazane, aby i sposób i treść były jak najbardziej zbliżone do prawidłowej komunikacji i postawy miłości bliźniego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 13 paź 2021, 11:00 Nirwanna

To o czym piszesz, dotyczy ludzi dojrzałych i świadomych.
Ja jakoś nie potrafię się tego doszukać w historii Niegodnego. Być może po prostu nie potrafię.

Wg mnie takie "przesunięcie środka ciężkośći" w tym momencie, jest zdjęciem wspolodpowiedzialnosci oraz zwolnieniem z konieczności refleksji nad sobą.
Bo skoro nie da się zaspokoić potrzeb partnera i każdy ma zaspokoić je sam, to właśnie Niegodny zaspokaja swoje a jego kobieta swoje. I są w tym konkretnym miejscu.
Uważam, że niezależnie od stopnia obecnej (nie)dojrzałości autora wątku, warto pokazywać już stan optymalny, z nadzieją że kiedyś do niego dotrze.
Uważam również, że jest zasadnicza różnica między "nawet najbardziej kochający małżonek (tym bardziej partner) - nie zaspokoi wszystkich potrzeb współmałżonka" a "nie da się zaspokoić potrzeb partnera i każdy ma zaspokoić je sam". Różnica wg mnie polega na tym, z jaką intencją się te frazy odczyta. Czy czytający szuka sposobu czy powodu.


Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Tak jak napisałem w pierwszym poście przez pewne rzeczy z mojej przeszłości czuje się niegodny Jego uwagi/pomocy i wstyd mi Go o coś prosić bo uważam że jestem niegodny.
Ty uważasz, że jesteś niegodny. Bóg uważa, że nie ma takiego stanu, by grzesznik był niegodny Jego uwagi/pomocy. Pytanie, czy uwierzysz Jemu czy swoim fałszywym przekonaniom i/lub fałszywkom złego?
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:55 Ja wtedy straciłem wiarę, jakis czas temu byłem świadkiem rzeczy niewyobrażalnej i znów zaczynam/zacząłem z Nim rozmawiać. I w trakcie tych "naszych" rozmów, osiągnąłem jakiś rodzaj spokoju czy równowagi. Zastanawiałem sie dlaczego teraz a nie rok wcześniej czy powodem było to czego bylem świadkiem.. Dlaczego teraz dostaję ten spokój i równowagę.. mijają 3 tyg .. boom twoja kobieta ma romans.
Sądzę, że to może być proste. Bogu nie zależy na Twoim spokoju i równowadze (jeśli już, to będzie to efekt uboczny), Jemu zależy na Twojej świętości. Jemu zależy na tym, abyś przebierał nogami, aby dążyć do Niego. Dlatego czasem dopuszcza kryzysy, aby ten rozmawiający z Nim "niegodny" nie zapleśniał w swojej stagnacji. Duchowej oczywiście. Bo te wszystkie adrenalinowe wypady nie wliczają się do duchowego ruchu. Wiem jak to brzmi. Zdrada, abyś był święty. Paradoksalnie - tak bywa. Patrz św. Piotr, a wkrótce potem św. Paweł.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: lustro »

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Triste ja byłem świadom pewnych braków mojej dziewczyny zanim przerodziło się to w związek.
A mimo to związałeś się z nią.
A teraz piszesz, że
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55jest niedojrzała, ma niską samoocenę do tego rzeczy wyniesione z domu razem z problemami z rówieśnikami za młodu. Do tego moja dziewczyna za młodu była otyła i przez to ma dużo kompleksów które zostały pomimo faktu że teraz wygląda jak rakieta. Plus toksyczny ojciec który stosował przemoc psychiczną w domu
A co zrobiłeś, mając tego świadomość 8 lat temu, żeby pomóc jej wyjść z tych niesionych problemów?

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Przykro mi ze nie mogę napisać że pije, ćpam bije itp..
Za to masz całkiem sporo innych wad, o części sam piszesz:
To że potrafię byc czasem chamski czy arogancki wiem.
Coś tam by się jeszcze znalazło, ale wolisz ignorować spostrzezenia innych na ten temat.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 To że jest współ odpowiedzialność za to co się stało to zaczynam rozumieć.
To już jest jakiś krok w dobrym kierunku.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 może właśnie dlatego jest mi tak ciężko to ogarnąć dlaczego to zrobiła I robiła to tak długo.
A moze dlatego, że tak na prawdę nie potrafisz dostrzec swojego udziału, wkładu, przywar i wad.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 To zawsze dom i rodzina ładuje moje akumulatory na to czego doświadczam w pracy.
A czym ładuje akumulatory od Ciebie twoja partnerka i rodzina
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 ja nie bawię się sam i nie powiedziałbym że każde zaspokaja się we własnym zakresie. Moja dziewczyna chciała nurkować że.mna to nurkuje i zabieram ja na safari nurkowe. Tak samo było z nartami czy deska. A na te w/w jeździmy przynajmniej 3 razy w roku. Chciała jeździć motorem .. tak można się domyśleć, nauczyłem.
A ja, patrząc na to okiem kobiety, widzę dużo dobrej woli że strony twojej partnerki, żeby miała z Tobą wspólne zainteresowania i spędzała z Tobą wspólnie czas.
To są jej gesty w twoja stronę, a nie twoje w jej.
Nie oczekiwała, że z czegoś zrezygnujesz dla niej. Zadbała o to, by byc w twoich pasjach i zainteresowaniach obecna
A czego Ty nauczyłeś się od niej, dla niej, żeby dzielić z nią jej zainteresowania i potrzeby?


Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 . Ty bys nie mogła się spotkać z byłymi a widzisz moja chciała je poznać.
Moze chciała zobaczyć, czy ta konkurencja jej nie zagraża?
A moze to było jedyne wyjście, skoro Ty musisz trzymać przy sobie klub byłych i obecnych "żon"?
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 I nigdy nie miałem żadnej sceny zazdrości.
I to także jest plus dla niej. Niestety nie dla Ciebie.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 To też walne ci ćwieka nie wiem ile razy się pokłóciłaś z mężem a ja przez 8 lat pokłóciłem się z nią raz.
A my przez 18 lat małżeństwa nie pokłóciliśmy się nigdy. I co?
I po 18 latach miałam totalnie dość.
To o niczym nie świadczy. A może wręcz o skrywaniu problemów.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Czego ja od was chce .. no w końcu. Tak jak napisałem w pierwszym poście przez pewne rzeczy z mojej przeszłości czuje się niegodny Jego uwagi/pomocy i wstyd mi Go o coś prosić bo uważam że jestem niegodny.
No w końcu
Slyszales o Bożym Milosierdziu?
Jeżeli nie, to zainteresuj się osobą świętej siostry Faustyny. Koronką do Bożego Milosierdzia.
Nie ma takiego bagna, brudu, zła i grzechu, z jakiego Boże Milosierdzie nie mogło by uwolnić i oczyścić duszę człowieka.
Masz Wszechmocnego Tatę, Szefa szefów. Zwróć się po prostu do Niego.

A na partnerkę spójrz z taką samą wyrozumiałością i szacunkiem, jak patrzysz na siuebie
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 13 paź 2021, 19:51 A my przez 18 lat małżeństwa nie pokłóciliśmy się nigdy. I co?
I po 18 latach miałam totalnie dość.
To o niczym nie świadczy. A może wręcz o skrywaniu problemów.
Podpinam się. My z mężem też się nie kłóciliśmy.
Po jakimś czasie mój mąż miał dość i się ewakuował ze związku.
Również uważam, że brak kłótni nie świadczy o jakości związku, za to może świadczyć o doskonałej umiejętności ukrywania problemów.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Caliope »

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Triste ja byłem świadom pewnych braków mojej dziewczyny zanim przerodziło się to w związek. Przykro mi ze nie mogę napisać że pije, ćpam bije itp.. może właśnie dlatego jest mi tak ciężko to ogarnąć dlaczego to zrobiła I robiła to tak długo. To że potrafię byc czasem chamski czy arogancki wiem. To że jest współ odpowiedzialność za to co się stało to zaczynam rozumieć. To zawsze dom i rodzina ładuje moje akumulatory na to czego doświadczam w pracy.
Brakuje tu jednego mojego postu który nie został opublikowany .. ale nic ja nie bawię się sam i nie powiedziałbym że każde zaspokaja się we własnym zakresie. Moja dziewczyna chciała nurkować że.mna to nurkuje i zabieram ja na safari nurkowe. Tak samo było z nartami czy deska. A na te w/w jeździmy przynajmniej 3 razy w roku. Chciała jeździć motorem .. tak można się domyśleć, nauczyłem.
Caliope że twój typ mężczyzny to kanapowiec no to co ja ci mogę powiedzieć... to twój typ nie mój. Ty się bawisz na kanapie a my jedziemy rowerami 50km. Każdy robi co lubi. Ty bys nie mogła się spotkać z byłymi a widzisz moja chciała je poznać. I nigdy nie miałem żadnej sceny zazdrości. To też walne ci ćwieka nie wiem ile razy się pokłóciłaś z mężem a ja przez 8 lat pokłóciłem się z nią raz.
Czego ja od was chce .. no w końcu. Tak jak napisałem w pierwszym poście przez pewne rzeczy z mojej przeszłości czuje się niegodny Jego uwagi/pomocy i wstyd mi Go o coś prosić bo uważam że jestem niegodny.
Widzę, że ty wolisz rower niż czas z kobietą na kanapie. Zazdrość jest zdrowa w małych ilościach, jak jej nie ma, to kiepsko z miłością. Kłócić konstruktywnie ja się właśnie teraz uczę, tak trzeba, a nie zamiatać pod dywan. Przez takie rzeczy mam mój kryzys, nie kłóciłam się dłużej od Ciebie.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Pavel »

Niegodny pisze: Pavel pisząc o was użył pewnego zwrotu i ja sie zaczynam z nim zgadzać.
Tak z ciekawości, o który fragment chodzi? Bo nie kojarzę bym użył jakiegokolwiek zwrotu o wydźwięku pejoratywnym w stosunku do pań. Może to kwestia odbioru niezgodnego z moimi intencjami?

W twoich wypowiedziach odnajduję dużo siebie z przed i początków kryzysu. Nie będę ważył który z nas ma/miał tego (co warto Wyeliminować, dla dobra swego i Innych ludzi) więcej, bo to w sumie nie ma znaczenia i nie o to chodzi by się porównywać.
Tak czy owak, twoje wypowiedzi świadczą o twej nieświadomości (również nie byłem tego świadom) tego, że wieloma zachowaniami krzywdziłeś i krzywdzisz partnerkę.

Mógłbym wymieniać i opisywać, ale to byłoby dawanie ryby zamiast wędki. Warto byś sam do tego doszedł, ewentualnie przy pomocy specjalisty. Mi akurat terapeutka, specjalistka od tematyki DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) zwróciła na to uwagę.
Pisanie takich rzeczy o niej mając świadomość, że to przeczyta/może przeczyta - to nie błąd, to wielbłąd.
Warto, byś wczytał się w głosy pań, ja widzę mnogość celnych spostrzeżeń z ich strony. Nie jest najważniejsze ile z nich trafia w dziesiątkę. To przede wszystkim znak-sygnał, że twoja partnerka mogła tak samo/podobnie na wszystkie/niektóre z tych kwestii patrzeć.
Każde takie „trafione”, choćby subiektywne odczucie to rana i pogłębianie problemu w przeróżnych, już i tak z tego co piszesz, dysfunkcyjnie funkcjonujących obszarach.

Gdy przestaniesz patrzeć na wpisy pań z forum jak na ataki W swoim kierunku a zaczniesz je traktować jako obszary warte porządnej analizy i pytań pomocniczych do pań, ułatwisz sobie robotę.
Jesteś mężczyzną, więc siłą rzeczy myślisz, działasz Jak mężczyzna. One - jak kobiety. Nic tylko czerpać. Mi pomoc i takie pisanie lustro pomogły zrozumieć i naprawić swoje błędy, lepiej poznać i zrozumieć mój udział w kryzysie, funkcjonowanie żony. Bez tej pomocy i pokory z mojej strony szukał bym po omacku, na bank nawet gdyby mi się to finalnie udało, zajęłoby to dużo więcej czasu.

Również nie biłem, nie piłem, nie ćpałem, nie latałem po knajpach czy dyskotekach. To za mało, by móc nazwać się dobrze funkcjonującym partnerem.

Aha, również miałem dobry kontakt ze wszystkimi byłymi dziewczynami. Wydawało mi się, że to świadczy o tym jaki jestem fajny i takie tam. Podczas pracy nad sobą dotarłem i do tego obszaru, moje odkrycia okazały się mniej optymistyczne i jak się okazało intencje tego, te głębokie i skrywane świadczyły o moich deficytach, chociażby w obszarze poczucia własnej wartości, pewności siebie.
Prawdziwy „kozak” nie musi opowiadać ani pokazywać/udawadniać innym, że jest „kozakiem” i dlaczego tak jest ;)

Moja żona o ile z powodu zapewne podobnych niedoborów chciała je sobie „prześwietlić”, o tyle miała na szczęście na tyle instynktu samozachowawczego, by nie chcieć ich poznawać.
Była zazdrosna jak jasny gwint i wcale tego nie ukrywała. Lepiej dla niej, w tym przypadku.

Bo takie przyjacielskie, towarzyskie układy mają szanse nie być destrukcyjne dla niej i relacji tylko wtedy, gdy po drodze nie zahaczyły o sypialnię. A znając życie, w dzisiejszych czasach o to niełatwo.
Czy ty byś się chciał przyjaźnić z jej byłymi facetami?
Jak by ci się z nimi gadało ze świadomością, że robili z twoją partnerką to i owo? (Chociażby byłoby to „tylko” całowanie).

Ja najwyraźniej, mimo podobnego wieku jestem egzemplarzem z zeszłej epoki. Na świecie jest tylu mężczyzn, że wolałbym jednak przyjaźnić się tylko z tymi którzy nie dotykali mojej żony w sposób który powinienem dotykać ją tylko ja. I nawet jeśli miała (a niestety jak i ja, miała) takie doświadczenia (których konsekwencje chcemy czy nie przeniosły się na małżeństwo), to jednak od tych panów wolałbym trzymać się z daleka.
To nie kwestia dojrzałości, a zdrowego rozsądku.
Przed trafieniem na forum miałem takie spojrzenie, pobyt na forum i praca nad sobą tylko pomogła łopatologicznie wytłumaczyć, dlaczego właśnie tak warto.

P.S. Tak z przymróżeniem oka, ale jednocześnie poważnie.
Polecam masę pokory, bo gdyby pycha dodawała skrzydeł, do skoków ze spadochronem nie potrzebowałbyś samolotu ;)
Może nawet zostałby kolejnym Polakiem w kosmosie ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Ruta »

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 15:55 Czego ja od was chce .. no w końcu. Tak jak napisałem w pierwszym poście przez pewne rzeczy z mojej przeszłości czuje się niegodny Jego uwagi/pomocy i wstyd mi Go o coś prosić bo uważam że jestem niegodny.
Fajnie, że w końcu napisałeś o co chodzi. No to masz. Moje świadectwo. Bóg uratował mi życie, gdy byłam nastolatką. A potem był taki czas w moim życiu, gdy jako młoda kobieta odwróciłam się od Boga. Postanowiłam być dobrą osobą bez Boga i żyć dobrze bez Boga. Miałam do Niego żal. O cierpienie. O zasady, które uważałam za trudne, głupie, przestarzałe. O to, że Kościoł to, jak go wtedy postrzegałam, "zbieranina hipokrytów". Bóg uszanował moją wolę i się do mnie nie odzywał. Tak bardzo się nie odzywał, że po jakimś czasie zaczęłam sądzić, że Go po prostu nie ma.

Przyszedł taki dzień w którym do Niego zawołałam, bo sytuacja w której się znalazłam zupełnie nagle i przypadkiem przerosła mnie zdecydowanie, i byłam bezsilna. Ja która zawsze sobie radziłam. I wcale nie wołałam dla siebie. Zaczęłam od słów "Jeśli jesteś..." bo naprawdę nie byłam tego pewna, czy On jest. A potem wyrzuciłam jeszcze mnóstwo swojej złości i oskarżeń i zażądałam pomocy. W bardzo nieprzyjemnych słowach to wszystko (do dziś mi jest przykro, gdy o tym myślę i żałuję oraz przepraszam). Potrzebowałam jeszcze sporo czasu by dostrzec, że w tym dniu Bóg był ze mną od samego początku. Od pierwszej chwili tej dziwnej naprawdę dziwnej i niesamowitej sytuacji. To był dzień w którym zaczęliśmy z powrotem rozmawiać. Bóg przyjął to co mówiłam, mimo okropnej formy, bo mówiłam czy raczej wrzeszczałam, choć tylko w duchu, szczerze. Tak to czuję. I już wiedziałam, że On jest. Powoli znów się do Niego zbliżałam.

Choć wiele nie rozumiałam, ale uczyłam się na nowo mieć z Nim relację. I było już całkiem okej. Ale ja wciąż wiele rzeczy wiedziałam lepiej. Nawet żyjąc z Nim w bliskości. No i wciąż miałam watpliwości, czy On jest dobry. I wciąż miałam pomysły na to, czego ja chcę. A potem już jako kobieta dojrzalsza, matka, mężatka znów poczułam się rozczarowana, poraniona i znów od Boga zaczęłam się oddalać, obwiniając Go o to, że świat nie jest doskonały. Miałam znów żal, bo moje małżeństwo się sypało, moja relacja z mężem, którego bardzo kochałam się sypała. I moje życie też się sypało. I znów jakiś czas żyłam coraz dalej od Boga, obrażona. Nie było źle. Ale przyszedł moment, gdy walnęło już wszystko. Dalej miałam pomysł, że sobie poradzę. Sama. Aż zrobiło się tak źle, że znów zawołałam. Tym razem miałam już w sobie tyle nieufności do Boga, że nie zawołałam do Niego, ale do Maryi. I Maryja do mnie przyszła, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła mnie z powrotem - konsekwentnie i prostą ścieżką do Boga.

W moim życiu było mnóstwo ciemności. Trudne to moje życie było, dużo w nim cierpienia, mojego, innych osób. Tak czasem bezsensownego, tak niezawiononego, że aż trudno to opisywać. I pojąć jeszcze trudniej. Ja jestem wrażliwa. Cudze cierpienie mnie boli. I zarazem, a może dlatego, jestem też buntowniczką. To nie jest tak, że ja już nie mam z tym problemu. Ale teraz czuję, że Bóg jest po stronie tych co cierpią, nie tych co zadają cierpienie. Choć kocha wszystkich.

Bóg jest miłosierny. Jest miłosierny, bo jest sprawiedliwy. Możesz więc spokojnie dać sobie spokój z rozważaniem, czy jesteś godny czy nie godny. Jezus przyszedł do grzeszników. A zdrowi nie potrzebują lekarza. Ja godna na pewno nie jestem. Wiesz, ja się odwracałam od Boga nie wtedy, gdy traciłam wiarę, tylko wtedy gdy wierzyłam. Buntowałam się nie tylko na cierpienie, ale też na przykazania, na świat i na wszystko w sumie. Obwiniałam Boga nie tylko za niewinne cierpienia, ale za cały bałagan jaki robiłam sama też. A Bóg mnie przyjmuje, za każdym razem.

Jakiś czas temu znów zawiodłam. Nie mogłam się rozstać z paleniem. W końcu postanowiłam Jego poprosić o pomoc. I dostałam tą pomoc. Wieczorem wypaliłam papierosa, opowiedziałam Bogu o sobie, o tym paleniu, o tym, że chcę palić i jest część we mnie, która nie chce przestać. I że sama nie dam rady. Bo jednak nie chcę palić. Tylko nie umiem przestać. Poszłam spać. Nic się specjalnego nie działo i nic nie poczułam. Rano się obudziłam bez potrzeby palenia i bez głodu. Zero męki. Ze trzy miesiące tak było. Jak ktoś mnie pytał, jak mi idzie z niepaleniem, to nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie pamiętałam o paleniu i całej tej obsesji. Aż przyszedł dzień, że znalazłam się w towarzystwie, gdzie wszyscy palili. I zapaliłam. Wcale nie czując takiej potrzeby. Poza towarzyską. Natychmiast mnie złapało. I potem znów toczyłam walkę. Udawało mi się nie palić. Ale to nie było miłe. Łamałam się, przestawałam, zdręczałam się. Głupio mi było usiąść i powiedzieć, Boże zawaliłam. Przepraszam. Wybacz. Pomóż. Ale w końcu to zrobiłam. Tak sobie myślę, że jest w takiej postawie pycha. Nie umiem wskazać w którym miejscu, ale jest. Ale i tak gdy przyszłam, ukorzyłam się szczerze, bo zawaliłam i poprosiłam o pomoc, Bóg znów mi to zabrał. Nie palę. I nie mam takiej potrzeby. Nie męczę się, nie mam głodu.
Nie zachęcam do nadużywania Bożego miłosierdzia, na zasadzie teraz sobie zgrzeszę, a potem Bóg mi i tak wybaczy. Nie sądzę, by to tak działało. Ale moje doświadczenie w relacji z Bogiem mówi, że jeśli akurat jesteś osobą, która Bożego miłosierdzia potrzebuje, bona przykłąd masz trudne sprawy z przeszłości na koncie, to idź do Boga i Mu o tym powiedz. Jeśli robisz to, bo chcesz pomocy, bo ci trudno - powiedz i o tym, nie ukrywaj nic. Jeśli masz wątpliwości - powiedz. Jakiś żal? Powiedz.

Pewnie wiesz, że Szymon zaparł się Jezusa trzy razy. Pamiętasz, ile razy Jezus zapytał go potem, czy Go kocha?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: lustro »

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Lustro dlaczego piszesz do mnie w taki sposob,
Bo wiem, że warto.
Jesteś silny, twardy facet. Nie złamał Cie PTSD, to moje pisanie Co krzywdy nie zrobi.

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 medal od prezydenta juz dostałem okolo 10lat temu. ... a tak serio pisząc to mialem na myśli to że jej waga nie była dla.mnie ważna.
Alez ja to doskonałe rozumiem. Natomiast nie uważam tego za "punkt dla Ciebie".
Poza tym - to nic tak na prawdę nie wnosi w psychikę osoby z takim problemem,o jakim piszesz w kontekście swojej partnerki.

Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Co do ślubu to też oceniasz własną miarą.. wiec mylisz się była by dobra żona. Ale chciałem jej dać czas bo w cały tym strachu nie myśli dobrze bo moze rzeczywiście nasz związek nie spełnił jej wyobrażeń i będzie chciała odejść
Czyli odwołałeś ślub, bo miała wyskoki?
A teraz od 2 lat żyjesz z nią na próbę?
Wiesz, że tak to można odebrać?
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 co do sportów ekstremalnych,
O tym już pisałam. Mam nadzieję, że się ustosunkujesz do tego jakoś.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Ja rozumiem że chcecie mi pokazać że jestem za wszystko odpowiedzialny
Absolutnie nie.
Chcemy Ci pokazać, że jesteś jedną ze stron układu i masz w nim swój wkład. I dobry i zły.
Chcemy Ci też pojhazac, że być może nie wszystko widzisz, nie że wszystkiego zdajesz sobie sprawę. Ze to, co piszesz, to świat widziany twoimi oczami
A oczami twojej partnerki mize wyglądać inaczej
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 ale nigdy nie spotkałem w jednym miejscu takich osób jak wy. Jesteście bardzo uprzedzeni oceniacie na podstawie dwóch postów. Czego bym nie napisal jest źle i nie dobrze, co drugie moje zdanie jest przekręcane.

Tak, masz rację. To forum to wyjątkowe i specyficzne miejsce.
Rozumiem Twoje oburzenie. Też doświadczałam tu takich stanów. Wiem, że tak to odbierasz.
Tym niemniej, tu spotykasz praktyków, którzy na własnej skórze przerobili te same tematy, co Ty teraz. Wiedza, co im zaszkodziło a co pomogło. I dzieła się z Tobą tym.
Do takich rzeczy należy otwieranie oczu na wkład własny w kryzys.
Ty myślisz, że ja nie uważałam, że wszystkiemu winny jest mąż. Ze byłam dobra, kochajaca żona pełna poświęcenia, że oddałam mu pół życia, że jestem ofiarą...? Teraz wiem, że miałam swój wkład w sytuację, które mnie ranili i niszczyły. Ale zrozumienie tego wcale nie było łatwe, a już zupełnie nie było przyjemne. Za to skuteczne i owocne.
Ile Ty wyciągniesz z tego forum dla siebie, to już twój wybór.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Kochanki konkubiny widzę że też boli .. sama przyjeżdżając do mnie nie miała tu znajomych.. zapytała, powiedziałem mam koleżanki z kazda cos mnie kiedyś łączyło. Ok, chce poznać, poznała i sie przyjaźnią koniec. A jakie pozostawienie na pastwę..
Nie rozumiesz chyba sytuacji, w jakiej ją postawiłeś.
Ona nie miała tu nikogo. A Ty, w ramach towarzystwa, poznałeś ją z klubem swoich byłych.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Lusterko ogarni się trochę.


Uwierz mi, staram się ogarniać codziennie. Bo każdy dzień w związku po powrocie, to świadoma praca i ogarnianie się :)
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 W całej twojej mądrości nie przyszło ci do głowy ze moze chodziło mi o sposób w jaki traktuje kobiety że pomimo tego że nie jesteśmy razem przyjaznimy się dalej. Iczęsto relacja czy przyjaźń jest silniesza niż jak byliśmy w związku.


I często relacja czy przyjaźń jest silniejsza niż jak byliście w związku... I twoja aktualna "żona" nie ma sie czego obawiać w obliczu tego?
Wiesz jak czuje się kobieta wiedząc, że jest kolejną?
Nie jedyną, wybraną, wyjątkową...ale kolejną.
Po niej być moze będzie następna, bo przecież zna swoje poprzedniczki. Więc dlaczego nie miała by do nich dołączyć za jakiś czas? Tym bardziej, że ślub odwołano, bo ona miała wyskoki i teraz trzeba sprawdzić, czy może być żoną.
A jak się rozmyśli, to droga wolna. Nie ona pierwsza ani ostatnia.
Niegodny pisze: 13 paź 2021, 8:28 Pavel pisząc o was użył pewnego zwrotu i ja sie zaczynam z nim zgadzać.
Świetnie, że zgadzasz się z Pavlem. Tylko... konkretnie w czym?
Niegodny
Posty: 59
Rejestracja: 06 paź 2021, 10:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Niegodny »

Lustro odpiszę w wolnej chwili. Na chwile obecną słucham Langusty na palmie i Ks. Pawlukiewicza notatki robie hehe. Myślałem również żeby iść do spowiedzi ale na chwile obecną szukam kogoś kto to zniesie żeby nie usłyszeć " mocno kochać i wybaczać.. następny!!" Chciałem tematy z PTSD poruszyć na spowiedzi i nie wiem jak to emocjonalnie zniosę i jak ja wyjdę z kościoła. Bardzo zapadło mi w głowie kilka zdań z vloga Langusty o tym że nie wszystko jest wolą Boga ale że ON jakby nie ingeruje/ dopuszcza do pewnych sytuacji żeby cos nam pokazać. Staram się to "dopasować" do moje sytuacji juz nie mowie tu tylko o zdradzie tylko pod kątem PTSD. Słuchając tych "kazań " widzę że bardziej potrzebuje najpierw uporządkować "stare" sprawy. Bo od dwóch dni jakoś temat zdrady zszedł na drugi plan czy nawet dalej. Nie wiem czy dobrze to powiem ale jakby stare sprawy maja większy kaliber niż zdrada.
Nocą ludzie śpią spokojnie w swoich łóżkach tylko dlatego, że na straży stoją mężczyźni o surowych obliczach, gotowi stosować przemoc w ich imieniu. - G.Orwell
Niegodny
Posty: 59
Rejestracja: 06 paź 2021, 10:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Niegodny »

Lustro uważam że podejmowanie decyzji na temat ślubu czy drugiego dziecka w sytuacji gdzie nie mamy przepracowanej tej zdrady nie jest dobrym pomysłem. Chciałem dać czas i sobie i nieżonie na to żeby ta decyzja nie była jakimś plastrem ze jak będzie drugie dziecko czy ślub to nagle wszytko będzie dobrze. Pomimo jej zapewnień co do uczuć do mnie myślę że ona dalej się boi o wiele rzeczy i nie wiem czy nie mówi pewnych rzeczy na wyrost, może sama chce sobie wmówić uczucia do mnie czy potrzebuje czasu żeby sama sobie poukładać w głowie pewne sprawy bo może rzeczywiście nasz związek nie spełnia jej oczekiwań i może będzie szukać kogoś innego. Według mnie taka decyzja ślub dziecko musi być podjęta świadomie, nie że strachu czy liczenia na to że wtedy będzie lepiej i się jakoś ułoży. Może naprawdę to co jej oferuje to za mało..
Tak samo jak rozmawiałem z nią o językach miłości poruszyłem "temat klubu moich byłych" hehe sorry ale bardzo mi się ta nazwa spodobała. Powiedziała mi że nie czuje się kolejną, oraz jakiegoś zagrożenia bo powiedziała że sama chciała się z nimi poznać i że mi ufa że nie zrobię sobie przygody żeby się zemścić za to co ona zrobiła. W sumie 15min temu dowiedziałem że" klub" zorganizował sobie u nas w domu imprezę z okazji imienin Ani ( ani moje ani twoje). Ja miałem zostać w pracy na noc i miał być babski wieczór. Wiec odpiszę Ci na resztę jutro jak znajdę chwilę spokoju bo trochę mi tam wypunktowałaś tematów.
Nocą ludzie śpią spokojnie w swoich łóżkach tylko dlatego, że na straży stoją mężczyźni o surowych obliczach, gotowi stosować przemoc w ich imieniu. - G.Orwell
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Melisa »

Niegodny pisze: 14 paź 2021, 18:17 Myślałem również żeby iść do spowiedzi ale na chwile obecną szukam kogoś kto to zniesie żeby nie usłyszeć " mocno kochać i wybaczać.. następny!!" Chciałem tematy z PTSD poruszyć na spowiedzi i nie wiem jak to emocjonalnie zniosę i jak ja wyjdę z kościoła.
Popytaj, poszukaj. Znam młodego człowieka, który od bierzmowania nie pojawiał się w Kościele. Też bał się spowiedzi i tego, że ksiądz w konfesjonale potraktuje go "taśmowo" Udało się znaleźć młodego kapłana, który bez zbędnych ceregieli zaczął spowiedź od słów: "dobrze siądźmy na najbliższej ławce i zaczynaj". Była spowiedź-rozmowa z całego życia, bez łez też się nie obyło. Relacjonował to jako niezwykle oczyszczające doświadczenie. Czego i Tobie z całego serca życzę
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Ruta »

Są takie miejsca, gdzie spowiednicy rozmawiają. Dają czas. Rozmawiają też po spowiedzi, dają mądre pouczenia, naukę. Sama jakiś czas temu miałam taką spowiedź rozmowę, ze wspaniałym księdzem. Bardzo oczyszczające i pomocne.

Zapewne długo nie byłeś u spowiedzi. Może najpierw znajdź kierownika duchowego, czyli takiego księdza, który pomoże ci się przygotować do spowiedzi. Przepracować emocjonalnie różne rzeczy.

Zarówno dobrą spowiedź, jak i spowiednika można sobie wymodlić. Tak po mojemu nie chodzi o pięć nowenn, choć pewnie można i tak, ale o rozmowę, czas spędzony z Bogiem.
Niegodny
Posty: 59
Rejestracja: 06 paź 2021, 10:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Niegodny »

Zostałem zaproszony na spotkanie do pewnej wspólnoty. Miałem rozmowę wstępną żeby było wiadomo gdzie i do kogo mnie skierować.
Dziękuję wam za to że otworzyliście mi oczy na pewne sprawy, znow odczuwam pewnego rodzaju spokój. ... ale..jakiś czas temu moja nie żona zainstalowała sobie program gps. Oświadczyła mi że uważa że to jest dobry pomysł żebym wiedział gdzie się znajduje żebym ja się nie zastanawiał gdzie jest, czy znow nie jeździ "gdzieś". Zgodziłem się bo mam ta aplikacje i używam jej do innych celów m.in. gps w moim samochodzie na wypadek kradzieży. Program działa w dwie strony ja widzę ją ale i ona widzi mnie. A zmierzam do tego że nagle ja jestem rozpytywany gdzie jestem bo delikatnie w żartach słyszę a bo cie nie widzę na gps. Teraz moje powroty z pracy są brane pod lupę. Ja nie mam stałego czasu pracy mam taki lekko orientacyjny. Czasem sobie siedzę pisze do was lub rozmawiam z kimś i widzę jak ona za wszelką cenę chce zobaczyć z kim rozmawiam. Teraz ja sie czuję kontrolowany/sprawdzany. Ja nigdy jej nie kontrolowałem i tez nie bylem kontrolowany bo było zaufanie między nami. Ta sytuacja trochę mnie denerwuje. Dziś też niby przypadkiem dostałem pytanie czy juz jestem w pracy bo niby tak tylko pyta, ale nie widzi mnie na gps. Odpisalem że mi się to nie podoba i co myślę na ten temat. Gps włączyłem na chwile żeby była spokojniejsza. Bardzo mi się nie podoba że zaczyna się " nadzór najważniejszym warunkiem zaufania". Dużo wcześniej mieliśmy rozmowę na temat bo może ja zrobię to samo żeby jej coś pokazać, zemscic. Myślałem, że mieliśmy ten temat omówiony ale ona chyba " wie lepiej".
Druga sprawa narzeczona dalej uczestniczy w terapii, w domu zachowuje się swobodnie, normalnie znow sie uśmiecha. Mogę spojrzeć jej w oczy nie mówiąc nic żeby zaraz nie dostać 100 pytań jak się czuje, co myślę, co się stało itp. Nie wiem czy kurz juz opad czy przestała się bać o te "wszystkie " rzeczy, ma ten spokój że nie odejdę jutro, ze zaczynamy od nowa. .. ale wiem, że jest zdolna kłamać lepiej niż nie jeden polityk, ze mówi rzeczy na wyrost. Bo może rzeczywiście tylko ja byłem zadowolony z naszego związku, może nasz związek nie spełnił jej oczekiwań. Jakiś czas temu była szczera rozmowa i powiedziała mi że nawet jak się rozstaniemy to zostaje u mnie w mieście, żebym miał łatwiej w kontaktach z synem, że taka podjęładecyzję i tak też powiedziała ojcu ( hm.. zakodowałem, przyjąłem do wiadomości i rozkminiam zaraz zaraz, cały czas słyszę kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie itp) a tu takie plany/ przemyślenia o których sie juz rozmawia z rodzicami .. .. czy to już ten czas ze można znów wrócić do rozmowy pt. "Czy ty w ogóle chcesz że mną być?". Może wyolbrzymiam a może cały romans byl wołaniem o pomoc i miała świadomość że jak się dowiem to ja wyrzucę.. a ja nawet jej nie na ubliżałem i nawet nie nakrzyczałem na nią jak się dowiedziałem. To są jej słowa jakie usłyszałem u pani psycholog. ( taka kłótnia była ale po kilku miesiącach).
Nocą ludzie śpią spokojnie w swoich łóżkach tylko dlatego, że na straży stoją mężczyźni o surowych obliczach, gotowi stosować przemoc w ich imieniu. - G.Orwell
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa

Post autor: Caliope »

Widzisz niegodny w końcu zaczynasz do czegoś dochodzić. 8 lat zwiazku bez zobowiązań i bez perspektywy na dalsze życie w poczuciu bezpieczeństwa jakim jest ślub, brak formalnej rodziny, to dla kobiety krzywdzące. Romans to jest forma wołania, w końcu mnie zauważ, a nie tylko siebie, swoją pracę i hobby. Ja byłam z mężem przed ślubem dwa lata, gdyby było dłużej odeszłabym, bo wiem czego chcę i chciałam. Chcislam życia we względnym bezpieczeństwie, przynależności do rodziny, nazwiska, a nie tylko dzielić łóżko. Dziecko nie cementuje żadnego związku, ono może pomóc wyjść z kryzysu w formalnej relacji. Ja nie wytrzymałabym tak długo, a może nie żona by chciała byś był zazdrosny i wziął z nią ślub tu i teraz.
ODPOWIEDZ