Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Astro »

Jarek777 pisze: 09 wrz 2021, 22:29 Witam was, macie racje, wiele robię aby kontakt z zona się nie pogorszył. Najgorsze jest to, ze moje zdanie o wychowanie dzieci w ogóle się nie liczy. Dzieci mieszkają u zony i młodszy gra gry, które nie powinien grać w tym wieku ale ja nic nie mogę. Uzależnia się od komputera ale nic się nie da zrobić, każda rozmowa z zona na ten temat jest nie owocna , bo każdy inny (inne rodziny) niby tak daja dzieciom grać. Bezradność w każdej pozycji.
Jarek777 pisze: 09 wrz 2021, 22:29 Witam was, macie racje, wiele robię aby kontakt z zona się nie pogorszył. Najgorsze jest to, ze moje zdanie o wychowanie dzieci w ogóle się nie liczy.
Witaj
Powtorze pytanie: Jak sie z tym czujesz ? Czy jest to w zgodzie z twoim wewnętrznym ja?
Jarek777 pisze: 09 wrz 2021, 22:29 Dzieci mieszkają u zony i młodszy gra gry, które nie powinien grać w tym wieku ale ja nic nie mogę. Uzależnia się od komputera ale nic się nie da zrobić, każda rozmowa z zona na ten temat jest nie owocna , bo każdy inny (inne rodziny) niby tak daja dzieciom grać.
Dzieci nie są własnością twojej żony , choć może jej sie tak wydawać , także to ze jest nie omylna.
Jarek777 pisze: 09 wrz 2021, 22:29 bo każdy inny (inne rodziny) niby tak daja dzieciom grać.
Manipulacja . Kto inny , jacy inni i co oni cię obchodzą. Masz prawo wychowywać swoje dzieci według swoich zasad , wartości, wiary i ram.
Jarek777 pisze: 09 wrz 2021, 22:29 Bezradność w każdej pozycji.
Czas z tym skonczyc .

Pogody Ducha
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Jarek777
Posty: 11
Rejestracja: 15 lut 2017, 23:00
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Jarek777 »

Jak się z tym czuje?

Czuje się ze jestem nikim i tracę ciągle dzieci po kawałku jak efekt salami.

Straszę dziecko jest już prawie dorosłe i już nic się nie da zrobić. Najgorsze jest to, ze daje przykład młodszemu synowi bo daje mu te gry co kiedyś grał. Pamiętam to, ze w końcu kiedyś zablokowałem dostęp do tych gier u starszego syna co były od 18 lat ale potem za zgoda zony mogl sobie nielegalnie to odblokować i zagrać. Wiec jeżeli teraz to zrobię u młodszego syna tak samo się stanie.
Tylko donos do urzędu który się tym zajmuje dal by jakaś presje, kończąc jakiekolwiek relacje z zona i dziecmi. Wtedy sam się zastanawiałem czy tak daleko pójść. Co mi to da jeżeli zona mnie znienawidzi a dzieci będą się ze mnie śmiać i już nigdy do mnie nie będą chciały przyjść. Naprawdę jest trudno podjąć decyzje, które odłącza relacje dzieci oraz zony całkowicie. Wiem ze za tym chodzi niby dobro dziecka ale jakim kosztem?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Pavel »

Jarek777 pisze: 10 wrz 2021, 8:59 Jak się z tym czuje?

Czuje się ze jestem nikim i tracę ciągle dzieci po kawałku jak efekt salami.

Straszę dziecko jest już prawie dorosłe i już nic się nie da zrobić. Najgorsze jest to, ze daje przykład młodszemu synowi bo daje mu te gry co kiedyś grał. Pamiętam to, ze w końcu kiedyś zablokowałem dostęp do tych gier u starszego syna co były od 18 lat ale potem za zgoda zony mogl sobie nielegalnie to odblokować i zagrać. Wiec jeżeli teraz to zrobię u młodszego syna tak samo się stanie.
Tylko donos do urzędu który się tym zajmuje dal by jakaś presje, kończąc jakiekolwiek relacje z zona i dziecmi. Wtedy sam się zastanawiałem czy tak daleko pójść. Co mi to da jeżeli zona mnie znienawidzi a dzieci będą się ze mnie śmiać i już nigdy do mnie nie będą chciały przyjść. Naprawdę jest trudno podjąć decyzje, które odłącza relacje dzieci oraz zony całkowicie. Wiem ze za tym chodzi niby dobro dziecka ale jakim kosztem?
Wybacz brutalność mojej wypowiedzi, tak na wstępie.
Skoro starszy syn jest niemal pełnoletni, za dużo nie wskórasz. To jak myśli i co robi, to w dużej mierze efekt jakości twego ojcowania. Tak jest z każdym z nas.
Zakazy, nakazy, szlabany...na nic się zdadzą, na pewno nie zbudują, nie poprawią relacji.
O ile dzieci do grania ciągnie (bo inne to robią, bo ten świat wciąga) o tyle dobrym rozwiązaniem nie są zakazy, a danie, w rozważny sposób, alternatywy. Na tyle atrakcyjnej, że dziecko w nosie będzie miało granie, albo będzie robić to w rozsądnych czasowo granicach.

Co do młodszego syna - to samo.
Żona ma swoje zdanie na ten temat (drugorzędne jest rozstrzyganie kto ma rację), jak widać nie ustaliliście tego wcześniej wspólnie i macie tego konsekwencje.
Zakazać możesz, możesz robić szum, zgłaszać itd.
Tylko co to przyniesie? Poprawę relacji z żoną, synem?
To co się dzieje, to o co masz teraz pretensje to również twój udział.
Co zrobiłeś przez lata by tak się nie stało?
Czego nie zrobiłeś, że tak się stało?
Teraz robienie rewolucji, przyniesie ci wg mnie same straty. Nawet mając na uwadze, że gry to tracenie czasu i potencjału. Coś w co łatwo można się wciągnąć.

Daj może swoją postawą przykład, że można i warto inaczej. Odzyskaj synów najpierw, stań się dla nich wzorem i autorytetem.
Przykład, nie wykład.

Warto porządkowanie życia zacząć od siebie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Jarek777
Posty: 11
Rejestracja: 15 lut 2017, 23:00
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Jarek777 »

To co się dzieje, to o co masz teraz pretensje to również twój udział.
Co zrobiłeś przez lata by tak się nie stało?
Czego nie zrobiłeś, że tak się stało?
To jest bardzo skomplikowany temat, bo nie mieliśmy nigdy możliwości naprawić naszego związku np. podczas jakieś terapii. Winna jest zawsze po obu stronach ale większa w tej co chciała separacji i rozwód bez możliwości jej naprawienia.

Bardzo dziękuje za podanie możliwości zmiany w relacji z dziećmi, bo być dobrym przekładem jest możliwe a i tak w jakieś stopniu odbudowuje relacje z dziećmi, nawet jak gram z nimi razem normalne gry odciągając ich od przemocy. [
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Pavel »

Jarek777 pisze: 10 wrz 2021, 15:44
To co się dzieje, to o co masz teraz pretensje to również twój udział.
Co zrobiłeś przez lata by tak się nie stało?
Czego nie zrobiłeś, że tak się stało?
To jest bardzo skomplikowany temat, bo nie mieliśmy nigdy możliwości naprawić naszego związku np. podczas jakieś terapii. Winna jest zawsze po obu stronach ale większa w tej co chciała separacji i rozwód bez możliwości jej naprawienia.

Bardzo dziękuje za podanie możliwości zmiany w relacji z dziećmi, bo być dobrym przekładem jest możliwe a i tak w jakieś stopniu odbudowuje relacje z dziećmi, nawet jak gram z nimi razem normalne gry odciągając ich od przemocy. [
Terapia małżeńska niewątpliwie może być bardzo pomocna.
Ja natomiast takowej nie doczekałem, zapewne już również nie doczekam. Żona nie była zainteresowana.
Udało się i bez tego.
Przełom, pozwalający na ruszenie z miejsca rozpoczął się, gdy skończyłem zasłaniać się winami osób trzecich (żony, kowalskich, teściowej, domów pierwotnych i tak dalej), a wziąłem solidnie za swój udział w tym co się wydarzyło.
Następnie zaś, za sprzątanie bałaganu który narobiłem.
Czyli - naprawiałem jednostronnie - siebie i relację ze swojej strony.

Ważenie win nie jest wg mnie dobrym pomysłem, zwłaszcza, że jest subiektywne.
Jest jednak przede wszystkim bezcelowe.
Bo i tak jedyne na co masz wpływ to dostrzeżenie i przepracowanie własnego udziału w kryzysie.
Moje doświadczenie mówi, że gdy robi się to porządnie, odechciewa się rzucania oskarżeniami w kierunku żony, bo roboty nad własnym udziałem jest tyle, że nie ma czasu.
Praca nad sobą przynosi też wybaczenie, zrozumienie mechanizmów i tak dalej i tak dalej.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Jarek777
Posty: 11
Rejestracja: 15 lut 2017, 23:00
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Jarek777 »

Witam po długim czasie,

mam pytanko, jak zagregować w pierwszym spotkaniu z nowym partnerem zony? Czy być miły itd...jak by nigdy nic, czy powiedzieć prawdę, ze Gość jest we złym miejscu i zona ma związek sakramentalny i dopóki ten trwa , to nie możemy nigdy zostać przyjaciółmi oraz, ze partner popełnia w tym wypadku grzech śmiertelny. Bardzo trudno mi to powiedzieć, bo przecież on mnie wyśmieje.

Dziękuje
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Niepozorny »

Witaj Jarku777,

postanowiłem przeczytać twój wątek od początku i z pewną przykrością stwierdzam, że po prawie dwóch latach wróciłeś na forum z tym samym pytaniem. Czy teraz oczekujesz innych odpowiedzi?
Z braku rodzi się lepsze!
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Monti »

Czy to jest naprawdę Twój główny problem?
Ja osobiście, zamiast próbować nawracać i upominać innych (co zazwyczaj nie odnosi oczekiwanego skutku), staram się przyjmować postawę akceptacji rzeczywistości. Godzić się z tym, czego nie mogę zmienić. Z tym, że inne osoby zachowują się w określony sposób i inaczej w tym momencie nie potrafią. Z tym, że inni mogą mieć odmienny od mojego system wartości.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jarek777
Posty: 11
Rejestracja: 15 lut 2017, 23:00
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Jarek777 »

Witam, ja akceptuje tego co nie mogę i tak zmienić. Tylko ze jak idę, do kogoś, którego nie lubię, a uśmiecham się i rozmawiam z nim ze jak pięknie, że jesteś na moim miejscu, układając moje zycie rodzinne na nowo bez Boga itd... to wole wogule nie podchodzić do takiej osoby. Dlaczego mam mu podać rękę jeżeli go nie akceptuje. Innym tematem jest moja winna w tej sytuacji a innym jest akceptować ten konkretny stan. Myślę ze temat jest za skomplikowany, dlatego wszystko w reku Boga. Pozdrawiam
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Bławatek »

Jarek777 pisze: 16 sie 2023, 12:59 Witam, ja akceptuje tego co nie mogę i tak zmienić. Tylko ze jak idę, do kogoś, którego nie lubię, a uśmiecham się i rozmawiam z nim ze jak pięknie, że jesteś na moim miejscu, układając moje zycie rodzinne na nowo bez Boga itd... to wole wogule nie podchodzić do takiej osoby. Dlaczego mam mu podać rękę jeżeli go nie akceptuje. Innym tematem jest moja winna w tej sytuacji a innym jest akceptować ten konkretny stan. Myślę ze temat jest za skomplikowany, dlatego wszystko w reku Boga. Pozdrawiam
Witaj,

Sam sobie odpowiedziałeś

Akceptując i "kolegując się" dajesz przyzwolenie na takie działanie żony
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Nirwanna »

Jarek777 pisze: 16 sie 2023, 12:59 Myślę ze temat jest za skomplikowany, dlatego wszystko w reku Boga. Pozdrawiam
Ja z kolei zastanawiam się, na ile uciekasz w pobożnościowe "wszystko w ręku Boga". aby nie podejmować własnych suwerennych decyzji i mierzyć się z ich konsekwencjami oraz rozeznawać po owocach.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Pantop »

Nirwanna pisze:Ja z kolei zastanawiam się, na ile uciekasz w pobożnościowe "wszystko w ręku Boga". aby nie podejmować własnych suwerennych decyzji i mierzyć się z ich konsekwencjami oraz rozeznawać po owocach.
Nirwanna ma słuszność
Tu nie można uciekać do pobożnościowych stwierdzeń - TU TRZEBA BIĆ!!!

..bić na alarm modlitewny w intencji błądzących: żony i kowalskiego.
Niestety.

Piszę niestety, ponieważ tylko to pozostało.

Kto z nas - rozwodników - podejmuje jeszcze wymierne działania (prócz sfery modlitwy) by nawracać, przekonywać współmałżonka do powrotu na właściwą drogę?
Hę?
..
..
..
(chyba słyszę ciszę :shock: )

Ano właśnie.
Po 3 - 4 latach od rozwodu zyskujemy stabilizację wewnętrzną, nie chcemy się już użerać ze współmałżonkiem z klucza ,,wróć do mnie,, a tym bardziej z jakimś nieszczęsnym kowalskim/kowalską, którzy to biedacy nawet nie wiedzą że wdepnęli na minę przeciwpiechotną, a pomocy - znikąd :|

Reasumując
Z mojej praktyki wynika że fizyczne działania, kroki, zabiegi prowadzą tylko do powiększania (i tak bolesnego rozdarcia) w sobie.
Oczywiście że warto po 2-3 latach zrobić ten krok by upewnić się że współmałżonek idzie w zaparte.
Nawet TRZEBA ten krok uczynić, nawet jeśli po ludzku nie ma to sensu.
A potem już tylko wcielić jedną z fundamentalnych zasad Sycharu tzn ,,Czekać nie czekając,,.
(w nawiasie tylko wspomnę o pracy nad sobą, czyli zaczynam od siebie a nie od współmałżonka)
I jest pięknie.
Prawie.
Tzn: ma być!
:D

..czego i Państwu życzę z głębin serca mego poturbowanego, ale za to ze swadą i wazonem
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: mare1966 »

Dawniej to było bardziej oczywiste i proste co należy zrobić .
Nie było mody na "partnerów" i przyzwolenia na rozwody i nowe "związki".
Prawo także było po właściwej stronie.
I tylko w przyrodzie nic się nie zmieniło .
Dziwne mamy czasy.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: Nirwanna »

Mare, cytując klasyka "czasy zawsze są inne, a ciągle jakby takie same".
I nie, nie jest to wstęp ani zaproszenie do rozważań nad "czasami".
To sugestia kropki.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Akceptacja partnera zony w niesmaku, złości, agresji.

Post autor: mare1966 »

Kiedy ktoś chce korzystać z twojej własności to zwykle podejmujesz
jakąś interwencję. Ze złodziejem się nie negocjuje i nie wpuszcza się obcego
do własnego mieszkania. Nie pożycza się własnych dzieci i nie przyjaźni z wrogiem .

Nie znam tego "klasyka" , ale ewidentnie czasy nie są "takie same" .
Ja takich norm nie akceptuję, przynajmniej moralnie i formalnie .
ODPOWIEDZ