Post
autor: Ruta » 10 cze 2021, 9:46
Tycjano,
codzienne picie alkoholu, robienie sobie przerw, agresja, to zaawansowane stadium uzależnienia, tzw. faza trzecia, krytyczna. To tylko piwo jest jednym z mitów, podobnie jak inne mity, na przykład - "czasem nie pije przez dwa tygodnie", lub - "rzadko albo nigdy się nie upija". To ciężka choroba, trudna w leczeniu, bo uzależnieni nie chcą podejmować leczenia, ponieważ nie czują się chorzy i uzaleznieni. Wypierają problem, żyją w świecie iluzji, nie dostrzegają związku między destrukcją w swoim życiu a piciem alkoholu. Często obawiają się też życia w abstynencji - z powodu uzależnienia nie są w stanie wyobrazić sobie szczęśliwego życia bez alkoholu.
Problemem w tej chorobie jest to, że powoduje ona także zaburzenia u niepijących osób związanych emocjonalnie z osobą uzależnioną. Nazywa się to współuzależnieniem. I tu także osoba współuzależniona długo nie widzi problemu i racjonalizuje swoje zachowanie, jak również nie dostrzega problemu uzależnienia u bliskiej osoby, mimo, że żyje z nią na codzień.
W fazie trzeciej, a czasem już wcześniej pojawiają się romanse, często dochodzi też do rozpadu rodziny lub kryzysu małżeńskiego i w pozostałych relajcach rodzinnych. Zaskoczyło mnie to, że jest to częścią choroby, jednym z wariantów jej przebiegu. Mechanizm podstawowy który tu działa jest następujący: osoba uzależniona odczuwa skutki uzależnienia, ale nie chce przyjąć że są spowodowane alkoholem. Zaczyna winić więc żonę (matkę, siostrę, brata, ojca) za stan swojego życia i przypisując tej osobie wszystkie swoje problemy i trudności, także uczucie napięcia, które często towarzyszy osobie uzależnionej. Często też ta osoba jest winna - w oczach uzależnionego - wybuchom agresji, awanturom. Pojawia się pomysł, że jak zacznę od nowa, z dala od osoby którą winię za swoje problemy, moje problemy znikną. Nie znikają. Ale przez jakiś czas osoba uzależniona zafascynowana nową relacją nie pije i sądzi, że rozwiązała swój problem. Tłem bywają także zaburzenia funkcjonowania seksualnego, nowa relacja ma przekonac, że wszystko jest w porządku także w tej sferze i problemy wynikały z relacji małżeńskiej, nie zaś z problemów związanych z uzależnieniem. I z początku, gdy działa efekt nowości, wydaje się że tak jest. A potem okazuje się, że nie. Czasem nowej relacji uzależniony mąz poszukuje, gdy żona przestaje funkcjonowac w sposób współuzależnioy, stawia wymogi, przestaje tolerować picie. Aby mieć dalszy komfort picia uzależniony potrzebuje przy sobie współuzależnionej osoby, która nie intencjonalnie, ale jednak jego uzależnienie wspiera.
Jestem osobą współuzaleznioną. Mój mąż jest uzależniony od alkoholu, od narkotyków (piszę narkotyków, bo mąż w różnych okresach przyjmuje różne substancje) oraz od pornografii. Z jego uzależnień zdawałam sobie sprawę stopniowo. Mimo, że żyłam z nim na codzień. Tak działa współuzależnienie. Odkąd uczestniczę w terapii spotykam wiele osób współuzaleznionych i trzeźwych uzależnionych, z wieloma rozmawiam, czytam także ich relacje, świadectwa. Wiele osób jeszcze na terapii nie ma pewności, czy mąż (lub inna bliska osoba) na pewno jest uzależniona. Jest tak szczególnie w przypadku alkoholu - to dlatego, że nasza wiedza o chorobie jest zwykle niepełna, kojarzymy alkoholizm z ostatnią czwartą fazą choroby, chroniczną. To już ostatnia faza choroby. A wcześniej są jeszcze trzy.
Wiem, że pierwszym krokiem, pierwszą myślą, gdy zaczyna się podejrzewać uzależnienie bliskiej osoby jest chęć nakłonienia jej do leczenia, pomocy dla niej. To ma sens i jest możliwe, ale najpierw konieczne jest zdobycie wiedzy o chorobie, o mechanizmach jej działania, o tym jakie działania pomagają, a jakie szkodzą. To trudne, bo to co intuicyjnie rozumiemy jako pomocne, często jest szkodliwe i tylko wzmaga trudności, nie prowadzi do podjęcia leczenia.
Czyli - jak w większości przypadków ratowanie należy zacząć od siebie. Potrzebną wiedzę o chorobie, odpowiedź na pytanie czy mój mąz ma problem z alkoholem i jak duży jest to problem oraz czy jestem współuzależniona i jak bardzo, można znaleźć w ramach poradni uzależnień, w których organizowane są zajęcia dla osób współuzależnionych oraz w grupach Al-Anon. Warto skorzystać z takiego spotkania, podzielić się swoim problemem, posłuchać odpowiedzi. W ramach terapii i grupy uzyskuje się narzędzia do zmiany. Tak jak napisałaś - by nie żyć już dalej byle jak.