Jak się wybacza

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Tycjana
Posty: 2557
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana »

I znów się, ozeaszu, nie mogę z Tobą zgodzić. To, co pisałeś o przyjaźni jest całkowicie możliwe w niej i rozwijające, choć bywa trudne, ale ja bym tego cierpieniem nie nazwała. Przyjaźni nie może być wtedy, gdy jedna ze stron czuje się krzywdzona. Krzywda to przecież nie jest chwilowe złe samopoczucie, dyskomfort spowodowany różnicą zdań czy upominaniem bliźniego, który błądzi. Krzywda to zadawanie ran, celowe. Mąż rani odchodząc i odmawiając miłości. To świadoma decyzja stawiania własnego dobra ponad dobrem małżonka. Ja rozumiem, że może być to stan przejściowy, że na ten moment tak ma, a za chwilę może mieć inaczej, ale OBIEKTYWNIE, to jest świadome krzywdzenie małżonka.

I druga rzecz, z którą już zupełnie się nie zgadzam to stwierdzenie, że moja miłość jest warunkowa. Pisałam nawet o miłości na odległość, której na razie nie zamierzam realizować, podczas gdy mój mąż obecnie ma ją z bliska. Jestem cały czas w relacji z nim, nie zaprzestałam go kochać, mimo że on mnie tak. Nie rozumiem dlaczego mi to zarzucasz? Jezus uczył, by bronić się przed krzywdzicielami. Moja miłość do męża też polega na tym, by uświadamiać mu, że zasluguję na szacunek, że kocham nie tylko jego, ale też siebie. I z szacunku do siebie nie zgodzę się na wszystko byleby był gdzieś w pobliżu.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się wybacza

Post autor: ozeasz »

Tycjana pisze: 19 sty 2023, 22:10 I znów się, ozeaszu, nie mogę z Tobą zgodzić. To, co pisałeś o przyjaźni jest całkowicie możliwe w niej i rozwijające, choć bywa trudne, ale ja bym tego cierpieniem nie nazwała. Przyjaźni nie może być wtedy, gdy jedna ze stron czuje się krzywdzona. Krzywda to przecież nie jest chwilowe złe samopoczucie, dyskomfort spowodowany różnicą zdań czy upominaniem bliźniego, który błądzi. Krzywda to zadawanie ran, celowe. Mąż rani odchodząc i odmawiając miłości. To świadoma decyzja stawiania własnego dobra ponad dobrem małżonka. Ja rozumiem, że może być to stan przejściowy, że na ten moment tak ma, a za chwilę może mieć inaczej, ale OBIEKTYWNIE, to jest świadome krzywdzenie małżonka.

I druga rzecz, z którą już zupełnie się nie zgadzam to stwierdzenie, że moja miłość jest warunkowa. Pisałam nawet o miłości na odległość, której na razie nie zamierzam realizować, podczas gdy mój mąż obecnie ma ją z bliska. Jestem cały czas w relacji z nim, nie zaprzestałam go kochać, mimo że on mnie tak. Nie rozumiem dlaczego mi to zarzucasz? Jezus uczył, by bronić się przed krzywdzicielami. Moja miłość do męża też polega na tym, by uświadamiać mu, że zasluguję na szacunek, że kocham nie tylko jego, ale też siebie. I z szacunku do siebie nie zgodzę się na wszystko byleby był gdzieś w pobliżu.
Widocznie się różnimy w sposobie postrzegania, a ja nie będę się upierał.

Co do wyborów to Twoje życie, więc nic mi do tego, a to że widzę opisywaną przez Ciebie sytuację inaczej, no cóż, nie mam monopolu na prawdę.

Jednak na dzień dzisiejszy tak to widzę, może przyjdzie taki czas że zobaczę to z innej perspektywy. :)
Tycjana pisze: 16 sty 2023, 15:58 Napiszcie proszę co tu widzicie.. Potrzebne mi nowe światło 😊
Wreszcie mój post miał być właśnie odpowiedzią jak to widzę m.in. ja, ale rozumiem że rozbieżność odbioru jest dla Ciebie nie do przyjęcia.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Tycjana
Posty: 2557
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana »

Wreszcie mój post miał być właśnie odpowiedzią jak to widzę m.in. ja, ale rozumiem że rozbieżność odbioru jest dla Ciebie nie do przyjęcia.
Wszystko fajnie, mamy odmienne zdanie, ale po co taki komentarz na koniec?

Ja mam bardzo dyplomatyczne usposobienie i z natury jest dla mnie do przyjęcia, że ktoś ma odmienne zdanie 😉
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 20 sty 2023, 10:19 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się wybacza

Post autor: ozeasz »

Tycjana pisze: 20 sty 2023, 8:52
Wreszcie mój post miał być właśnie odpowiedzią jak to widzę m.in. ja, ale rozumiem że rozbieżność odbioru jest dla Ciebie nie do przyjęcia.
Wszystko fajnie, mamy odmienne zdanie, ale po co taki komentarz na koniec?

Ja mam bardzo dyplomatyczne usposobienie i z natury jest dla mnie do przyjęcia, że ktoś ma odmienne zdanie 😉
Pozdrawiam
Ja również pozdrawiam, pogody ducha. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się wybacza

Post autor: Niepoprawny83 »

Tycjana pisze: 19 sty 2023, 14:05 Tak czuję, nie chcę mieć oczekiwań i szczerze mówiąc, gdyby nie dzieci, chętnie bym się z tej relacji wycofała całkowicie (miłość z oddali, jakby to powiedział ks. Dziewiecki). Trudne, bolesne, ale byłoby dla mnie najlepsze. Ale nie jestem sama. Są dzieci.

Czasem myślę, że to mąż nie umie się wycofać, a czasem podejrzewam, jak sugerowała Ruta, że może to tylko gra, taki etap przejściowy przed rozwodem. Pewnie gdyby była stała Kowalska i amok, mąż byłby inny. Mniej zaangażowany, chętny do współpracy, a może już byśmy byli w sądzie?
Amoku nie ma. Może jest ktoś przelotnie, nie wiem. Jest obecność, ale i suche "niekochanie". Może bardziej niezdolność? Zatwardziałość...

Czuję, że jestem trochę w patowej sytuacji, bo jednak nie rzucę wszystkiego, żeby się odciąć. Jednak. Albo jeszcze nie teraz. A mimo wszystko nie jest aż tak źle, nie jest tragicznie, dramatycznie.
Jest dokładnie tak, żeby dało się jeszcze naprawić i aż tak, żeby nic nie zmieniać i trwać w tym latami..

I mam poczucie, że nic już nie zrobię, że to nie ode mnie zależy... Może warto tylko tego nie popsuć, nie dając się przy tym zwariować, zmanipulować czy uwiązać? Czekać nie czekając.. to przecież oksymoron, to nielogiczne... Da się...?
Ostatnio usłyszałem, że nie ma toksycznych ludzi, są tylko toksyczne relacje. A za relację odpowiadają dwie strony, tak więc to od nas zależy, czy nasze relacje będą toksyczne dla nas. To, że nie możesz wycofać się całkowicie z "układu" możesz potraktować jako plus, serio. Wygodniej byłoby uciec i może dało by to doraźne korzyści, jednak na dłuższą metę taka ucieczka z pewnością nie przyniosłaby pożądanych rezultatów, myślę, że zabrała byś swojego męża ze sobą w swojej głowie, co tylko mnożyło by poranienia.

A jako, że są dzieci, to masz szansę przepracować tę relację od podstaw, budując i poznając siebie i poznając swojego męża, w końcu "miłość współweseli się z prawdą" a my chyba zbyt często o tym zapominamy.

Acha, ponoć trudni ludzie to najlepsi nauczyciele, coś w tym jest. Tylko nie można sobie dać wmówić, że jest się w patowej sytuacji, bo to nieprawda, zawsze jest wyjście z którego wyniknie dobro. Ze swej strony doradzę ostrożność, bardzo delikatne budowanie własnego, niezależnego świata. Twój mąż raczej nie będzie zadowolony ze zmiany status quo i dobrze by było, aby zbyt szybko nie zorientował się w zachodzących zmianach. Moim zdaniem nie łamie się takim zachowaniem przysięgi małżeńskiej, a jedynie broni się samego siebie. W minimalnym stopniu dopuszczam możliwość, że poczucie realnej straty może skłonić część małżonków do powrotu, jednak nie o to tak naprawdę chodzi.
Wiem, że to same komunały, ale drogę ku temu musisz odkryć sama, trwanie przy Jezusie nie pozwoli ci wszakże pobłądzić.
Zaufaliśmy miłości.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta »

Tycjano, napisałaś ważne w moim odczuciu zdanie. Z szacunku do siebie nie zgodzę się na wszystko, byleby był gdzieś w pobliżu.

Mi pomogło spojrzenie w siebie, na co ja chcę się godzić, na co nie i dlaczego. I wtedy powoli zaczęły mi się te moje granice porządkować. Okazało się też, że byłam gotowa na pewne niedogodności związane z relacją z mężem w kryzysie. Ale tylko te, na które sama świadomie się zdecydowałam.

Z czasem okazało się, że coraz lepiej stawiam granice i tych niedogodności, na które przystawałam, robiło się coraz mniej. To proces. U mnie zajął parę lat. I nadal trwa. Ale warto stawać przy sobie i szacunku do siebie. Tak trzymaj.

Mądra miłość stawia granice. I wymagania. I nie widzę w tym sprzeczności z miłością, która wybacza, nie pamięta złego i we wszystkim pokłada nadzieję. Myślę, że tak mocna może być tylko miłość, naiwność nie.
Tycjana
Posty: 2557
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana »

Myślę nad tym, co piszecie. Właściwie cały czas jestem na etapie analizy sytuacji i, jak dotąd, wszystko, co pisałam ostatnio to po prostu piękna teoria na temat prawdziwego życia (tu puszczam ;) do ozeasza).

Moja teoria oczywiście ma sens, podoba mi się ;) , ale kiedy już idę w tę stronę, którą podpowiada rozsądek, serce nie idzie ze mną i wszystko się wykrzywia.
Jeszcze nie umiem albo wcale nie umiem. I summa summarum nadal stoję.

A stoję w miejscu, gdzie jednak bliżej mi do męża niż dalej (choć asertywnie i nie w przyjaźni jednak). I pewnie bezpieczniej byłoby stać dalej, nawet w okopach. Przygotować się na ewentualny atak. Przyjąć bezpieczną pozycję. A może żadna odległość ani pozycja nie jest bezpieczna? Może nie ma sensu chronić się przed czymś czego jeszcze nie ma, może nigdy nie będzie?

Dochodzę do wniosku, że robię to co jakiś czas - cyklicznie się miotam. Postanawiam, że trzeba coś zrobić, bo przecież jestem specjalistką od robienia :roll: I zaczynam się dręczyć. Tyle sobie przypisuję siły sprawczej..

I po tych moich wydumaniach zaciągam ręczny.. Na razie mam dobry punkt obserwacyjny i, jak piszesz Niepoprawny83, stąd można się dobrze wszystkiemu przyjrzeć.

I ratuje mnie, zawsze i wszędzie myśl, że Jezus jest nie tylko ze mną i przy mnie. Z moim mężem też jest. Cały czas...

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję.
Z modlitwą
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta »

Witaj Tycjano,
Co u ciebie słychać?

Wrócilam do twojego wątku, by odszukać to zdanie: "Z szacunku do siebie, nie zgodzę się na wszystko, byleby był gdzieś w pobliżu."

Zupełnie inaczej przemówiły dziś do mnie twoje słowa, że małżonek, który odchodzi i odmawia miłości, decyduje świadomie. I że jest to obiektywne krzywdzenie. Zamykałam kiedyś oczy, na to, że jestem przez męża krzywdzona. Za mało wciąż siebie kochałam.

Doszłam do etapu, w którym już na nic nie chcę się godzić, nawet na najmniejszą niedogodność. Kocham męża. Ale siebie też kocham coraz bardziej.
Tycjana
Posty: 2557
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana »

Ruta pisze: 19 lip 2023, 20:34 Witaj Tycjano,
Co u ciebie słychać?

Wrócilam do twojego wątku, by odszukać to zdanie: "Z szacunku do siebie, nie zgodzę się na wszystko, byleby był gdzieś w pobliżu."

Zupełnie inaczej przemówiły dziś do mnie twoje słowa, że małżonek, który odchodzi i odmawia miłości, decyduje świadomie. I że jest to obiektywne krzywdzenie. Zamykałam kiedyś oczy, na to, że jestem przez męża krzywdzona. Za mało wciąż siebie kochałam.

Doszłam do etapu, w którym już na nic nie chcę się godzić, nawet na najmniejszą niedogodność. Kocham męża. Ale siebie też kocham coraz bardziej.
Witaj,
miło, że się odezwałaś. Dziękuję za przypomnienie mi tamtych słów. Obrazują bardzo dobrze w jakim momencie życiowym wtedy byłam.

Zdecydowałam nie pisać na razie w swoim wątku, rzadko też przeglądam forum, choć parę razy byłam u Ciebie, z ciekawości 😉 Cieszę się, że idziesz, dojrzewasz, wyznaczasz granice. To dobre zmiany, potrzebne.

Dlaczego nie piszę? Po pierwsze jestem na Krokach.. i cały czas w procesie.. I dobrze mi przyznam.. Ze sobą i z tym co się we mnie dzieje. Daję sobie czas.

Po drugie mąż nie wrócił i ostatnio zadeklarował też, że ma już "swoje życie", choć oficjalnie nic nie wiem o żadnej kobiecie. Przez ten rok przerobiliśmy nasze problemy, dogłębnie nawet, wspólnie dochodząc do wielu wniosków. Mąż zdał sobie sprawę z wielu swoich problemów, których nie widział czy nie chciał zobaczyć, przestał też obwiniać mnie za wiele rzeczy. Pod tym względem to był dobry czas.. Pozwolił nam na wzajemnie zrozumienie i zbudowanie dobrej relacji. Wiem, że stara się pracować nad sobą na własną rękę.. Więc każdy coś robi ze sobą.. Tyle, że osobno..

Ja zostawiam go całkowicie Bogu. Nie mam już żadnego wpływu na męża i nie potrzebuję mieć. Mam duży spokój w sercu w obecnej sytuacji. Nareszcie.

Dziękuję, że wpadłaś.
Z modlitwą w Twojej sprawie 🙏
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta »

Tycjano, dziękuję za twoje ciepłe słowa. Ucieszyłam się i ja. Lubię twój spokój, wewnętrzną równowagę. Czuję to tak, że masz w sobie dobrze położony środek ciężkości, który trzyma cię także w trudnych chwilach. Mam nadzieję, że i ja odnajdę swój. Radości z pracy na Krokach.
Z modlitwą 🙏
Panienkazokienka
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2023, 19:30
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Panienkazokienka »

Witaj,
Jestem nowa na tym forum i to pierwszy ( mam nadzieję nie ostatni) wątek, który zrobił na mnie tak duże wrażenie. Widać ogrom pracy nad sobą, niesamowita przemianę i wzmocnienie relacji z Bogiem, jakie sama chciałabym u siebie dostrzec.
Mam nadzieję, że łaska Pana sprzyja i jesteś szczęśliwa.
Tycjana
Posty: 2557
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana »

Panienkazokienka pisze: 23 paź 2023, 7:20 Witaj,
Jestem nowa na tym forum i to pierwszy ( mam nadzieję nie ostatni) wątek, który zrobił na mnie tak duże wrażenie. Widać ogrom pracy nad sobą, niesamowita przemianę i wzmocnienie relacji z Bogiem, jakie sama chciałabym u siebie dostrzec.
Mam nadzieję, że łaska Pana sprzyja i jesteś szczęśliwa.
Zastanawiałam się przez chwilę jak odpisać, bo trafiłaś akurat w trudniejszy moment. Mąż przyznał, że ma kogoś na poważnie. Ja zajęta Bogiem, dziećmi i swoim rozwojem nie zauważyłam jak mąż sobie układa życie z kimś innym.
Po tym chwilowym zachwianiu zorientowałam się, że nadal trzymam Jezusa za rękę, że wiem jak żyć, że nie żyję już tylko "tym" życiem. Nie ufam mężowi, światu, nawet swojemu bólowi nie ufam, bo dokąd poprowadzi? Ufam Panu. Tu nic się nie zmienia. To Jego Słowo mnie podnosi, pokrzepia i mówi jak żyć. I taką drogę Ci polecam. Pozdrawiam serdecznie
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta »

Tycjano, dziękuję za twój wpis.

Poruszyła mnie twoja obserwacja: "nie ufać swojemu bólowi". Mierzę się z moim zadawnionym bólem. Dobre pytanie. Dokąd mnie ten ból prowadzi?

Pomodlę się w twojej intencji. Ściskam cię mocno.
Panienkazokienka
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2023, 19:30
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Panienkazokienka »

Tycjano,
Znam ten ból, ja usłyszałam już nawet pierwsze wzmianki o rozwodzie i staram się przetłumaczyć, przetrawić sobie, że w Kościele nie ma rozwodów, że Sakrament jest na zawsze, a cywilny rozwód to tylko papier ale mimo to jest trudno.
Z modlitwą
Panienkazokienka
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2023, 19:30
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Panienkazokienka »

Tycjano, wracam do Twojego inspirującego wątku w trudnej dla mnie chwili. Nasz kryzys podobnie jak Wasz, zaczął się około 3 lata temu, mój mąż zapowiadał nawet rozwód, jednak w pewnym momencie ucichło i mąż zaczął się "zbliżać". Byłam szczęśliwa, że coś idzie w dobrą stronę, kiedy to kowalska napisała do mnie, że rozstali się i M. może będzie chciał do mnie wrócić, ale powinnam mieć świadomość, że byli ze sobą ponad 2 lata, gdy my jeszcze mieszkaliśmy razem, a teraz motylki w brzuchu padły i przypomniał sobie o żonie....
Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej..
ODPOWIEDZ