Jak się wybacza
Moderator: Moderatorzy
Re: Jak się wybacza
Kilka razy już próbowałam napisać coś. Za każdym razem wychodzi inaczej, w zależności od stanu psychicznego. W tygodniu się trzymam, w weekendy gorzej
Mąż nie wyprowadził się jednak. Przynajmniej na razie... Przyznał, że nie wie co zrobić....
Chwilowo uspokoiło mnie to oczywiście. Wszystko było już postanowione, pewne, a okazało się inaczej.. Ale to, że został wcale nie oznacza ani poprawy naszych relacji ani nawet symptomów zmiany podejścia. W dodatku mąż mocno wyznaczył granice, wszystko staje się formalne. Dla mnie - osoby, której językiem miłości jest wspólnie spędzony czas - ta codzienność obok siebie jest bardzo bolesna.
Po ludzku chciałabym po prostu uciec. Mąż nie tylko odsunął się ode mnie, ale też odsuwa mnie. Jakby był wyczulony na dłuższe przebywanie razem, bo stara się tego unikać czy przerywać. Jestem dla niego zawsze wtedy, kiedy potrzebuje. Ale nie działa to w obie strony. Źle się z tym czuję..
Nie umiem nic z tym zrobić, ani nie umiem tego wytrzymać...
Zdarza mu się przyjść do mnie, żebyśmy się razem pomodlili. Rzadko, ale zdarza się. Ale zdarzają się też wybuchy złości... I jest wtedy.. zacięty, że już nic nigdy ze mną...
Czasem zastanawiam się jak tak można żyć. A żyję..
Mąż nie wyprowadził się jednak. Przynajmniej na razie... Przyznał, że nie wie co zrobić....
Chwilowo uspokoiło mnie to oczywiście. Wszystko było już postanowione, pewne, a okazało się inaczej.. Ale to, że został wcale nie oznacza ani poprawy naszych relacji ani nawet symptomów zmiany podejścia. W dodatku mąż mocno wyznaczył granice, wszystko staje się formalne. Dla mnie - osoby, której językiem miłości jest wspólnie spędzony czas - ta codzienność obok siebie jest bardzo bolesna.
Po ludzku chciałabym po prostu uciec. Mąż nie tylko odsunął się ode mnie, ale też odsuwa mnie. Jakby był wyczulony na dłuższe przebywanie razem, bo stara się tego unikać czy przerywać. Jestem dla niego zawsze wtedy, kiedy potrzebuje. Ale nie działa to w obie strony. Źle się z tym czuję..
Nie umiem nic z tym zrobić, ani nie umiem tego wytrzymać...
Zdarza mu się przyjść do mnie, żebyśmy się razem pomodlili. Rzadko, ale zdarza się. Ale zdarzają się też wybuchy złości... I jest wtedy.. zacięty, że już nic nigdy ze mną...
Czasem zastanawiam się jak tak można żyć. A żyję..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
-
- Posty: 271
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jak się wybacza
Jak dla mnie, to twój mąż widząc twoje uwieszenie się na nim dalej nieładnie tobą manipuluje i obawiam się, że będzie to robił dopóki będziesz emocjonalnie reagowała na jego słowa i posunięcia. To wspólne modlenie pozornie piękne ja bym sobie odpuścił w takiej sytuacji, chyba bardzo się odsłaniasz przed człowiekiem, który obecnie może nie życzyć ci najlepiej a pozyskane informacje wykorzysta dla swej korzyści.Tycjana pisze: ↑10 cze 2022, 16:22 Kilka razy już próbowałam napisać coś. Za każdym razem wychodzi inaczej, w zależności od stanu psychicznego. W tygodniu się trzymam, w weekendy gorzej
Mąż nie wyprowadził się jednak. Przynajmniej na razie... Przyznał, że nie wie co zrobić....
Chwilowo uspokoiło mnie to oczywiście. Wszystko było już postanowione, pewne, a okazało się inaczej.. Ale to, że został wcale nie oznacza ani poprawy naszych relacji ani nawet symptomów zmiany podejścia. W dodatku mąż mocno wyznaczył granice, wszystko staje się formalne. Dla mnie - osoby, której językiem miłości jest wspólnie spędzony czas - ta codzienność obok siebie jest bardzo bolesna.
Po ludzku chciałabym po prostu uciec. Mąż nie tylko odsunął się ode mnie, ale też odsuwa mnie. Jakby był wyczulony na dłuższe przebywanie razem, bo stara się tego unikać czy przerywać. Jestem dla niego zawsze wtedy, kiedy potrzebuje. Ale nie działa to w obie strony. Źle się z tym czuję..
Nie umiem nic z tym zrobić, ani nie umiem tego wytrzymać...
Zdarza mu się przyjść do mnie, żebyśmy się razem pomodlili. Rzadko, ale zdarza się. Ale zdarzają się też wybuchy złości... I jest wtedy.. zacięty, że już nic nigdy ze mną...
Czasem zastanawiam się jak tak można żyć. A żyję..
Myślę, że mi udało się wyrwać z manipulacji mojej żonki i sądzę, że tobie też udałaby się ta sztuczka z twoim mężem. Warto zdobyć się na ten wysiłek, ukryć swoje emocje i spróbować okiełznać je wolą. Mi pomogła metoda małych kroków, opanowanie najpierw zewnętrznych odruchów przy kontaktach z żoną, zbolałych min, pretensjonalnych pytań, ignorowanie jej ataków na moją osobę, itd., a za tym przyszła, (w Bogu nadzieja, że trwała) zmiana całej mojej postawy na bardziej asertywną a przy tym nie roszczeniową ale bardziej niezależną. Dałem sobie spokój z odgadywaniem każdego jej pragnienia, bo niczego tym nie zyskiwałem, a zwłaszcza szacunku. Nie jest to proste i chwilę trwa, ale zawsze to jakaś próba podjęcia walki o odwieszenie. Pomaga świadomość, że manipulant inaczej nie może funkcjonować, sam jest poraniony i jego zachowania to nie twoja wina; nie jest to efekt twoich rzekomych czy prawdziwych błędów ale wynik jego lęków i obaw przed prawdziwą relacją. To z kolei pomaga odzyskać poczucie własnej wartości. Pozdrawiam
Zaufaliśmy miłości.
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Jak się wybacza
Dlaczego zachowanie męża Tycjany uważasz za manipulację? Zaintrygowało mnie to.Niepoprawny83 pisze: ↑12 cze 2022, 21:54Jak dla mnie, to twój mąż widząc twoje uwieszenie się na nim dalej nieładnie tobą manipuluje i obawiam się, że będzie to robił dopóki będziesz emocjonalnie reagowała na jego słowa i posunięcia. To wspólne modlenie pozornie piękne ja bym sobie odpuścił w takiej sytuacji, chyba bardzo się odsłaniasz przed człowiekiem, który obecnie może nie życzyć ci najlepiej a pozyskane informacje wykorzysta dla swej korzyści.Tycjana pisze: ↑10 cze 2022, 16:22 Kilka razy już próbowałam napisać coś. Za każdym razem wychodzi inaczej, w zależności od stanu psychicznego. W tygodniu się trzymam, w weekendy gorzej
Mąż nie wyprowadził się jednak. Przynajmniej na razie... Przyznał, że nie wie co zrobić....
Chwilowo uspokoiło mnie to oczywiście. Wszystko było już postanowione, pewne, a okazało się inaczej.. Ale to, że został wcale nie oznacza ani poprawy naszych relacji ani nawet symptomów zmiany podejścia. W dodatku mąż mocno wyznaczył granice, wszystko staje się formalne. Dla mnie - osoby, której językiem miłości jest wspólnie spędzony czas - ta codzienność obok siebie jest bardzo bolesna.
Po ludzku chciałabym po prostu uciec. Mąż nie tylko odsunął się ode mnie, ale też odsuwa mnie. Jakby był wyczulony na dłuższe przebywanie razem, bo stara się tego unikać czy przerywać. Jestem dla niego zawsze wtedy, kiedy potrzebuje. Ale nie działa to w obie strony. Źle się z tym czuję..
Nie umiem nic z tym zrobić, ani nie umiem tego wytrzymać...
Zdarza mu się przyjść do mnie, żebyśmy się razem pomodlili. Rzadko, ale zdarza się. Ale zdarzają się też wybuchy złości... I jest wtedy.. zacięty, że już nic nigdy ze mną...
Czasem zastanawiam się jak tak można żyć. A żyję..
Myślę, że mi udało się wyrwać z manipulacji mojej żonki i sądzę, że tobie też udałaby się ta sztuczka z twoim mężem. Warto zdobyć się na ten wysiłek, ukryć swoje emocje i spróbować okiełznać je wolą. Mi pomogła metoda małych kroków, opanowanie najpierw zewnętrznych odruchów przy kontaktach z żoną, zbolałych min, pretensjonalnych pytań, ignorowanie jej ataków na moją osobę, itd., a za tym przyszła, (w Bogu nadzieja, że trwała) zmiana całej mojej postawy na bardziej asertywną a przy tym nie roszczeniową ale bardziej niezależną. Dałem sobie spokój z odgadywaniem każdego jej pragnienia, bo niczego tym nie zyskiwałem, a zwłaszcza szacunku. Nie jest to proste i chwilę trwa, ale zawsze to jakaś próba podjęcia walki o odwieszenie. Pomaga świadomość, że manipulant inaczej nie może funkcjonować, sam jest poraniony i jego zachowania to nie twoja wina; nie jest to efekt twoich rzekomych czy prawdziwych błędów ale wynik jego lęków i obaw przed prawdziwą relacją. To z kolei pomaga odzyskać poczucie własnej wartości. Pozdrawiam
Nie pomyślałam o tym, żeby tak spojrzeć i na mojego męża. Ale może coś w tym jest.
Tycjano teraz mocno zwróciłam uwagę na Twój wątek. Mój mąż też mnie zdradzał ale nie fizycznie. Emocjonalnie. Też mieszkam z nim obok. Jak przyjaciele. Nie mogę go nawet palcem dotknąć ani rozmawiać o naszym małżeństwie, bo zaraz zamyka się albo wybucha. Ja chciałabym żeby było w końcu normalnie, a on ucieka co raz bardziej ode mnie.
Wczoraj słuchałam historię potłuczone. Szustaka. Historia Madzi, której małżeństwo trwało 8 tygodni. Polecam, tam padają bardzo ważne słowa.
-
- Posty: 271
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jak się wybacza
Po pierwsze wspólna modlitwa, rytuał, który idealnie nadaje się do przywiązania ofiary i może być przez męża Tycjany wykorzystywany do poznania jej wnętrza, jej pragnień a taki jest główny cel manipulatora. Jej maż przychodzi tylko czasami, dlaczego nie stale?, podejrzewam, ze wtedy, kiedy potrzebuje mocniej przywiązać Tycjanę do siebie, kiedy ona szuka niezależności, bo w głębi duszy wie, że tylko wolność może dać jej pokój. Tycjana pisze, ze mąż boleśnie odseparowuje się od niej, oczywiście on wie jak ją to rani, jednak nie chce jej zranić na tyle by stanęła w prawdzie wobec przyczyn swojego cierpienia, dlatego daje jej taki ochłap w postaci modlitwy, bo też wie jaką wagę jego małżonka do pacierza przywiązuje.Firekeeper pisze: ↑13 cze 2022, 8:19
Dlaczego zachowanie męża Tycjany uważasz za manipulację? Zaintrygowało mnie to.
Po drugie samo odwołanie zapowiedzianej wyprowadzki, słowa, ze nie wie co robić. Tycjana pisze, że chwilowo ją to uspokoiło i taki jest cel manipulatora, uspokoić ofiarę ale pozostawiając ją w świadomości, że nic nie jest pewne i zmusić ją do stałego uważania na jego humory i potrzeby, bo przecież w innym wypadku się wyprowadzi, a wie dobrze, że Tycjana boi się tego bardziej niż małpiej ospy. Sposób działa, bo żona jest przy mężu zawsze kiedy on tego potrzebuje.
Po trzecie w starszych postach autorka wątku pisze, ze zdaje sobie sprawę z tego, że mąż manipuluje jej uczuciami, myślę, ze w całej jej historii można by było znaleźć wiele na to przykładów. Ja też sobie zdawałem sprawę z manipulacji żony, jednak poddawałem się im, bo myślałem, że w końcu przestanie, że może żyć inaczej. A manipulator przestaje manipulować tylko wtedy, kiedy my się uwolnimy spod jego władzy. Warto/trzeba przy tym mieć na uwadze, że ktoś mu wgrał taki program i nie przestawać kochać tak skrzywdzonego małżonka, być może kiedyś zrozumie, że warto zastąpić manipulację zdrową relacją.
Jak zaznaczyłem tak ja to widzę, głównie na podstawie własnych doświadczeń. Trochę się martwię, że nie widzisz tego samego co ja Firekepper, może mam fiksację na punkcie manipulacji?. W końcu w swoim wątku kilka razy pisałaś, ze wiele razy manipulowałaś swoim małżonkiem, czym zdobyłaś u mnie punkty za szczerość i dziwi mnie, ze zachowanie męża Tycjany nie wzbudza w tobie podejrzeń.
Zaufaliśmy miłości.
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Jak się wybacza
Właśnie Niepoprawny też mnie to dziwi, że ja na to tak nie spojrzałam. Ale bardzo zwróciła.moja uwagę ostatnia wypowiedź Tycjany i Twój komentarz. To co piszesz ma sens. Zastanawiam się nad tym właśnie. Powiem Ci, że ja też tak się teraz czuję i wielokrotnie czułam, że mąż mi rzuca właśnie takie ochłapy. Przez miesiąc potrafi być cudownym mężem, a potem na pół roku palcem mnie nie dotknąć. Też nie wie czy być ze mną czy nie. Nie określam tego mianem manipulacji tylko niezdecydowania i niepewności i dużej ilości problemów ze sobą.Niepoprawny83 pisze: ↑13 cze 2022, 11:19Po pierwsze wspólna modlitwa, rytuał, który idealnie nadaje się do przywiązania ofiary i może być przez męża Tycjany wykorzystywany do poznania jej wnętrza, jej pragnień a taki jest główny cel manipulatora. Jej maż przychodzi tylko czasami, dlaczego nie stale?, podejrzewam, ze wtedy, kiedy potrzebuje mocniej przywiązać Tycjanę do siebie, kiedy ona szuka niezależności, bo w głębi duszy wie, że tylko wolność może dać jej pokój. Tycjana pisze, ze mąż boleśnie odseparowuje się od niej, oczywiście on wie jak ją to rani, jednak nie chce jej zranić na tyle by stanęła w prawdzie wobec przyczyn swojego cierpienia, dlatego daje jej taki ochłap w postaci modlitwy, bo też wie jaką wagę jego małżonka do pacierza przywiązuje.Firekeeper pisze: ↑13 cze 2022, 8:19
Dlaczego zachowanie męża Tycjany uważasz za manipulację? Zaintrygowało mnie to.
Po drugie samo odwołanie zapowiedzianej wyprowadzki, słowa, ze nie wie co robić. Tycjana pisze, że chwilowo ją to uspokoiło i taki jest cel manipulatora, uspokoić ofiarę ale pozostawiając ją w świadomości, że nic nie jest pewne i zmusić ją do stałego uważania na jego humory i potrzeby, bo przecież w innym wypadku się wyprowadzi, a wie dobrze, że Tycjana boi się tego bardziej niż małpiej ospy. Sposób działa, bo żona jest przy mężu zawsze kiedy on tego potrzebuje.
Po trzecie w starszych postach autorka wątku pisze, ze zdaje sobie sprawę z tego, że mąż manipuluje jej uczuciami, myślę, ze w całej jej historii można by było znaleźć wiele na to przykładów. Ja też sobie zdawałem sprawę z manipulacji żony, jednak poddawałem się im, bo myślałem, że w końcu przestanie, że może żyć inaczej. A manipulator przestaje manipulować tylko wtedy, kiedy my się uwolnimy spod jego władzy. Warto/trzeba przy tym mieć na uwadze, że ktoś mu wgrał taki program i nie przestawać kochać tak skrzywdzonego małżonka, być może kiedyś zrozumie, że warto zastąpić manipulację zdrową relacją.
Jak zaznaczyłem tak ja to widzę, głównie na podstawie własnych doświadczeń. Trochę się martwię, że nie widzisz tego samego co ja Firekepper, może mam fiksację na punkcie manipulacji?. W końcu w swoim wątku kilka razy pisałaś, ze wiele razy manipulowałaś swoim małżonkiem, czym zdobyłaś u mnie punkty za szczerość i dziwi mnie, ze zachowanie męża Tycjany nie wzbudza w tobie podejrzeń.
Ja manipulowałam, bo miałam konkretny cel. I zastanawia mnie jaki jest tutaj cel? I jaki jest cel mojego męża. Bo może faktycznie to jest manipulacja, ja szukam rozwiązania problemów, biorę część winy na siebie i staram się żeby było dobrze mimo wszystko, a on może po prostu jest wygodny, bo nie ma gdzie iść.
Re: Jak się wybacza
Każdy z nas pisze tu z własnej perspektywy, bo raczej ciężko pisać z cudzej, ALE... Twoja żona i mój mąż wcale nie muszą mieć ze sobą wiele wspólnego, mimo pozorów.Niepoprawny83 pisze: ↑13 cze 2022, 11:19Po pierwsze wspólna modlitwa, rytuał, który idealnie nadaje się do przywiązania ofiary i może być przez męża Tycjany wykorzystywany do poznania jej wnętrza, jej pragnień a taki jest główny cel manipulatora. Jej maż przychodzi tylko czasami, dlaczego nie stale?, podejrzewam, ze wtedy, kiedy potrzebuje mocniej przywiązać Tycjanę do siebie, kiedy ona szuka niezależności, bo w głębi duszy wie, że tylko wolność może dać jej pokój. Tycjana pisze, ze mąż boleśnie odseparowuje się od niej, oczywiście on wie jak ją to rani, jednak nie chce jej zranić na tyle by stanęła w prawdzie wobec przyczyn swojego cierpienia, dlatego daje jej taki ochłap w postaci modlitwy, bo też wie jaką wagę jego małżonka do pacierza przywiązuje.Firekeeper pisze: ↑13 cze 2022, 8:19
Dlaczego zachowanie męża Tycjany uważasz za manipulację? Zaintrygowało mnie to.
Po drugie samo odwołanie zapowiedzianej wyprowadzki, słowa, ze nie wie co robić. Tycjana pisze, że chwilowo ją to uspokoiło i taki jest cel manipulatora, uspokoić ofiarę ale pozostawiając ją w świadomości, że nic nie jest pewne i zmusić ją do stałego uważania na jego humory i potrzeby, bo przecież w innym wypadku się wyprowadzi, a wie dobrze, że Tycjana boi się tego bardziej niż małpiej ospy. Sposób działa, bo żona jest przy mężu zawsze kiedy on tego potrzebuje.
Po trzecie w starszych postach autorka wątku pisze, ze zdaje sobie sprawę z tego, że mąż manipuluje jej uczuciami, myślę, ze w całej jej historii można by było znaleźć wiele na to przykładów. Ja też sobie zdawałem sprawę z manipulacji żony, jednak poddawałem się im, bo myślałem, że w końcu przestanie, że może żyć inaczej. A manipulator przestaje manipulować tylko wtedy, kiedy my się uwolnimy spod jego władzy. Warto/trzeba przy tym mieć na uwadze, że ktoś mu wgrał taki program i nie przestawać kochać tak skrzywdzonego małżonka, być może kiedyś zrozumie, że warto zastąpić manipulację zdrową relacją.
Jak zaznaczyłem tak ja to widzę, głównie na podstawie własnych doświadczeń. Trochę się martwię, że nie widzisz tego samego co ja Firekepper, może mam fiksację na punkcie manipulacji?. W końcu w swoim wątku kilka razy pisałaś, ze wiele razy manipulowałaś swoim małżonkiem, czym zdobyłaś u mnie punkty za szczerość i dziwi mnie, ze zachowanie męża Tycjany nie wzbudza w tobie podejrzeń.
Domyślam się, że cokolwiek tu napiszę może być dla Ciebie dowodem na moje uwieszenie, ale cóż..
Po pierwsze piszę tu w różnych emocjach. Głównie wtedy, kiedy jest mi trudno, chcę się wyżalić, mam kryzys. Więc pokazuję, że chwilowo z czymś sobie nie radzę. I nie oznacza to, że nie radzę sobie cały czas, że mąż zna moje emocje, że mam je na wierzchu.
Tak naprawdę, znając męża, myślę, że on rzeczywiście nie wie co zrobić. Że odkąd (przymuszony przeze mnie) podjął decyzję, że odchodzi, że chce zakończyć to małżeństwo, że może to zrobić w każdej chwili, bo już zapowiedział - zaczął wątpić. Dlaczego? Nie wiem. Zobaczył, że nie odchodzę od zmysłów, że właśnie nie jestem na nim uwieszona, nie rozpaczam. Że żyję dalej. A nawet uśmiecham się i idę pobiegać.
I swoim zachowaniem go w żaden sposób nie zmuszam, żeby mnie kochał. To zrozumiałam niedawno i mocno to przerobiłam. I myślę udało mi się to wdrożyć.
To, że piszę, że mi ciężko i źle, że trudno to wytrzymać nie oznacza, że mąż to widzi. Bardzo się staram żyć osobno i szczęśliwie. Wiadomo, jestem tylko człowiekiem, czasem jest mi gorzej i może to widać, ale to są tylko chwile. I w takiej chwili zdarzyło mi się tu ostatnio napisać.
I fakt - nie wiem co ze sobą czasem zrobić. Co jakiś czas mam ochotę wziąć tę sytuację w swoje ręce i zarządzić coś. Tyle, że moje ostatnie porządzenie się poskutkowało niemal finałem naszego małżeństwa.
Manipulacja uczuciami. Czy była? Czy jest? Czy jest świadoma? Nie wiem. Nie wiem czemu miałoby służyć to manipulowanie mną. Wiem, że gdyby chciał odejść już by go nie było.
Przeprasza mnie za to jak jest. Za swoje wyskoki również. Mówi, że nie chce mnie krzywdzić, choć wie oczywiście, że to robi. Widzę, że jest totalnie pogubiony.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
-
- Posty: 271
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jak się wybacza
Od wysłania mojego posta bardzo mi głupio Tycjano, że napisałem taki tekst jakbym doskonale znał ciebie i twojego męża i dodatkowo miałbym wiedzę naukową aby was analizować. Szczerze przepraszam za to i mam nadzieję, że moje niewyważone słowa nie sprawiły ci dużej przykrości. Masz rację, patrzę na wszystko przez pryzmat zachowań mojej żonki, a dodatkowo nie jest wcale pewne czy prawidłowo odbieram jej zachowania.Tycjana pisze: ↑14 cze 2022, 20:52
Każdy z nas pisze tu z własnej perspektywy, bo raczej ciężko pisać z cudzej, ALE... Twoja żona i mój mąż wcale nie muszą mieć ze sobą wiele wspólnego, mimo pozorów.
Domyślam się, że cokolwiek tu napiszę może być dla Ciebie dowodem na moje uwieszenie, ale cóż..
Po pierwsze piszę tu w różnych emocjach. Głównie wtedy, kiedy jest mi trudno, chcę się wyżalić, mam kryzys. Więc pokazuję, że chwilowo z czymś sobie nie radzę. I nie oznacza to, że nie radzę sobie cały czas, że mąż zna moje emocje, że mam je na wierzchu.
Tak naprawdę, znając męża, myślę, że on rzeczywiście nie wie co zrobić. Że odkąd (przymuszony przeze mnie) podjął decyzję, że odchodzi, że chce zakończyć to małżeństwo, że może to zrobić w każdej chwili, bo już zapowiedział - zaczął wątpić. Dlaczego? Nie wiem. Zobaczył, że nie odchodzę od zmysłów, że właśnie nie jestem na nim uwieszona, nie rozpaczam. Że żyję dalej. A nawet uśmiecham się i idę pobiegać.
I swoim zachowaniem go w żaden sposób nie zmuszam, żeby mnie kochał. To zrozumiałam niedawno i mocno to przerobiłam. I myślę udało mi się to wdrożyć.
To, że piszę, że mi ciężko i źle, że trudno to wytrzymać nie oznacza, że mąż to widzi. Bardzo się staram żyć osobno i szczęśliwie. Wiadomo, jestem tylko człowiekiem, czasem jest mi gorzej i może to widać, ale to są tylko chwile. I w takiej chwili zdarzyło mi się tu ostatnio napisać.
I fakt - nie wiem co ze sobą czasem zrobić. Co jakiś czas mam ochotę wziąć tę sytuację w swoje ręce i zarządzić coś. Tyle, że moje ostatnie porządzenie się poskutkowało niemal finałem naszego małżeństwa.
Manipulacja uczuciami. Czy była? Czy jest? Czy jest świadoma? Nie wiem. Nie wiem czemu miałoby służyć to manipulowanie mną. Wiem, że gdyby chciał odejść już by go nie było.
Przeprasza mnie za to jak jest. Za swoje wyskoki również. Mówi, że nie chce mnie krzywdzić, choć wie oczywiście, że to robi. Widzę, że jest totalnie pogubiony.
Wobec powyższego przyznaję, że znasz lepiej swojego męża, piszę to bez żadnej ironii. Raz jeszcze przepraszam i postaram się na przyszłość nie wmawiać nikomu prawideł rządzących jego małżeństwem. Pozdrawiam.
Zaufaliśmy miłości.
Re: Jak się wybacza
Niepoprawny83, dodatkowa analiza mojej sytuacji pod innym kątem raczej mi nie zaszkodziła.
To jest mój punkt widzenia, a co mąż ma w głowie wie tylko on sam i Pan Bóg.
Wszystkiego dobrego
To jest mój punkt widzenia, a co mąż ma w głowie wie tylko on sam i Pan Bóg.
Wszystkiego dobrego
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Re: Jak się wybacza
Mąż wyprowadził się. Znienacka (dla mnie), jakby pchany siłą. Chociaż był dużym kryzysie.. Nie umiał poradzić sobie ze sobą, z emocjami.
Dokładnie 11 miesięcy temu zrobił to samo.
Trzymam się. Żal mi dzieci... Żal mi jego..
Ufam, że ta droga jest najlepsza.
Proszę o wsparcie modlitwą..
Dokładnie 11 miesięcy temu zrobił to samo.
Trzymam się. Żal mi dzieci... Żal mi jego..
Ufam, że ta droga jest najlepsza.
Proszę o wsparcie modlitwą..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
1Tes 5, 16-18
Re: Jak się wybacza
Tycjano, otulam cię modlitwą..Tycjana pisze: ↑12 lip 2022, 19:14 Mąż wyprowadził się. Znienacka (dla mnie), jakby pchany siłą. Chociaż był dużym kryzysie.. Nie umiał poradzić sobie ze sobą, z emocjami.
Dokładnie 11 miesięcy temu zrobił to samo.
Trzymam się. Żal mi dzieci... Żal mi jego..
Ufam, że ta droga jest najlepsza.
Proszę o wsparcie modlitwą..
Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...
Re: Jak się wybacza
Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
Re: Jak się wybacza
ale od wszelakich złych przygód...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Jak się wybacza
racz nas zawsze wybawiać...
Re: Jak się wybacza
...Panno chwalebna i błogosławiona...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
-
- Posty: 255
- Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jak się wybacza
... o Pani nasza, Orędowniczko nasza...
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"