Odbudowa życia po rozwodzie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Amica

Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: Amica »

Witam się z Wami ponownie, już kiedyś pisałam na forum pod tym nickiem, pozdrawiam wszystkich, którzy mnie pamiętają. :)

Jestem tutaj ponownie, bo czuję, że potrzebuję grupy wsparcia w mojej określonej sytuacji.

Tytuł wątku to odbudowa związku po rozwodzie, ale w moim przypadku - nie ma żadnego związku - poza świadomością, że małżeństwo sakramentalne trwa nadal. Nie mam kontaktu z mężem. W 2018 roku sąd orzekł rozwód, pół roku później podzieliliśmy się majątkiem, przytuliliśmy się na pożegnanie i koniec. Mąż wyjechał do innego miasta i tam zapewne układa sobie życie - taki miał zamiar.

Na początku trzymałam się mocno i twardo. Byłam pełna obecności Boga w moim życiu, na każdym kroku odczuwałam, że robiłam dobrze - najpierw walcząc o małżeństwo, potem trwając w wierności - pomimo zerwania więzi. Wierzyłam, że dam sobie radę, wystarczy mi Jego miłość.

Ale od dobrych kilku miesięcy, jest mi coraz trudniej wierzyć, że będę miała siły na dalsze takie życie. Rodzi się we mnie zgorzknienie i bunt. Nie, nie obrażam się na Pana Boga, ale odsunęłam się, nie czuję tej bliskości z Nim (z mojej winy), ale nie potrafię się przełamać. Nie jest to kryzys wiary, prędzej kryzys myślenia, że mogę być szczęśliwa i spełniona. Może i nałożyło się na to kilka innych rzeczy - pandemia, kłopoty ze zdrowiem mojej mamy, moje stany depresyjne (jestem pod opieką lekarza), brak ciekawej pracy (w poniedziałek o 9.30 mam rozmowę na skype w sprawie nowego zajęcia - proszę o modlitwę <3), ale najbardziej chyba doskwiera mi brak w otoczeniu osób, które myślą podobnie i które ze zrozumieniem podchodzą do moich poglądów. Niestety - powoli wszyscy się odsunęli, bo kategorycznie zapowiedziałam, że nie życzę sobie swatania, pocieszania w stylu: jeszcze sobie kogoś znajdziesz. Potrzebuję bardzo otoczenia osób myślących podobnie, które są w podobnej sytuacji do mojej. Są same od dłuższego czasu, po ludzku na powrót męża nie ma szans, a one trwają w wierności. Czy jest ktoś na forum ktoś w takiej sytuacji i może podzielić się, jak on sobie poradził z brakiem zrozumienia?

Wiecie o co się modlę ostatnimi czasy? O to, by Bóg postawił na mojej drodze przyjaciółkę, bo chociaż mam dużo koleżanek, to trudno mi się z nimi rozmawia, kiedy - z życzliwości i dobroci - "radzą" mi jak najlepiej, tylko kompletnie nie rozumieją mojego podejścia w tej sprawie. Dodam, że wszystkie są wierzące i praktykujące. Może to ze mną coś jest nie tak?

Dodam, że za moim zgorzknieniem i buntem nie stoi żaden mężczyzna. W moim sercu nadal jest mój mąż.

Pozdrawiam serdecznie.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: elena »

Amica, super, ze napisalas.
Ja jestem jeszcze w trakcie kryzysu, nie umiem Ci powiedzieć jak radzić sobie po rozwodzie, ale już teraz widzę, ze mam podobnie jak Ty- ode mnie również odsunęli się dawni znajomi (to byli wspólni znajomi moi i męża, jego rodzina), w moim otoczeniu nie znajduje wogóle zrozumienia dla mojej postawy i bardzo chciałabym mieć przyjaciółkę, która myśli podobnie a nie proponuje randki w ciemno. Zaczęłam zastanawiać się jak moje życie będzie wyglądać później, ale wierzę Bogu, trzymam się Boga, bo napewno bez Boga nie miałabym sił. A czy masz może dzieci? Mi większość czasu zajmuje wychowywanie synka, wiec jest mi łatwiej, bo nie mam czasu na zbyt intensywne rozmyślania.
Wydaję mi się, ze wsparcie wspólnoty jest bardzo ważne dla osoby wiernej małżonkowi, który odszedł. Dlatego dobrze, ze napisałaś :)
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: Pavel »

Ja po pięciu latach w Sycharze dochodzę do wniosku, że niekoniecznie mam chęć wiele z „przedkryzysowych” relacjiutrzymywać. Wiele z nich więc rozluźniam, z innych świadomie sam rezygnuję.
Nie mylić z pychą, poczuciem wyższości.
Jestem innym człowiekiem, mniej już pogubionym, po prostu szkoda mi czasu na relacje które nie wnoszą w moje życie pozytywów, nie budują.
Na relacje z ludźmi których sposób myślenia i życia jest mi obcy. Którzy wyznają zasady sprzeczne z moimi.

Ja myślę Amico i eleno, że macie w sumie szczęście w tym pozornym nieszczęściu. Taka autoweryfikacja.
Jak zapamiętałem z jakiegoś filmu:
Główny bohater zapytany przez kolegę, dlaczego nie wścieka się i nie mści na tych znajomych którzy nie oddają mu pożyczonych pieniędzy, odpowiedział: „widzisz...tanio się od nich wykupiłem”.

A na nowych znajomych, przyjaciół nigdy nie jest za późno :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: sajmon123 »

Pavel ma rację. W takich sytuacjach widać na kogo naprawdę można liczyć. Czasem jest tak, że jest gdzieś blisko taki przyjaciel, a o nim zapomnieliśmy i wydaje nam się, że zostaliśmy sami. Warto odnowić kontakty jeszcze takie przed małżeńskie. Przyjaciółka mi powiedziała, że prawdziwi przyjaciele akceptują nasze wybory i akceptują nas takimi jakimi jesteśmy. Nie próbują na nas wpływać i dają nam wsparcie byśmy dalej byli sobą. Fajnie, że jesteś. Tutaj też masz przyjaciół, a nawet bardziej - sycharowska rodzinę.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: Monti »

Witaj, Amica, fajnie, że wróciłaś:)
Chyba każdy z nas doświadczył takiego niezrozumienia. Ja teraz po pewnych doświadczeniach jestem już mniej radyklany od "statystycznego Sycharowicza". A i w swoim otoczeniu mam w ogóle coraz mniej ludzi autentycznie wierzących (chyba taki jest ogólny trend). Ale jak ktoś powiedział, skoro chrześcijanie mają być solą ziemi, to trzeba się pogodzić z tym, że soli w zupie jest łyżka, a nie kilogram.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: mare1966 »

sajmon123 pisze: 01 lut 2021, 21:58 Przyjaciółka mi powiedziała, że prawdziwi przyjaciele akceptują nasze wybory i akceptują nas takimi jakimi jesteśmy. Nie próbują na nas wpływać i dają nam wsparcie byśmy dalej byli sobą. Fajnie, że jesteś.

Ja to widzę inaczej. Prawdziwy przyjaciel powie mi wprost "stary moim zdaniem to czy tamto robisz źle".
Tyle, że nie obrazi się i nie zerwie kontaktu, będzie gotowy zawsze do rozmowy, nawet 10 razy.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: Pavel »

Jestem tego samego zdania co ty, Mare.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: somnium »

Witaj Amico.

Tak jak Ty wróciłaś po dłuższej nieobecności tak niemal równolegle pojawił się dabo.
Z tego co napisał jest żywym przykładem, że można żyjąc na co dzień bez małżonka/ki dawać radę.

Dla mnie jest to też powiew optymizmu. Bo też jest mi bardzo ciężko.
Co prawda osobiście formalnie rozwodu nie mam nadal ale … to już niebawem 3 lata miną.
Żona ma swojego kowalskiego, a ja zmagam się z samym sobą.

I już nie nawet w kwestii poszukania sobie kowalskiej ale z tym, że czuję się niewolnikiem samego siebie uwikłany w wiele wewnętrznych braków.

Także tym, że żona interesuje się tym co u mnie, ja co u niej. Czuję się jak w grze pozorów. Z tym „drobnym” szczegółem, że nie jest ze mną. Ona chciałby mnie za kolegę a nie męża . Ja nie ale nie umiem się przeciwstawić.

Bardzo mnie to niszczy od środka, bo chyba najbardziej chciałbym się całkowicie odciąć, ale nie potrafię i nie chcę jednocześnie.
Mamy wspólne dziecko i dla niego jestem gotowy na wszelkie poświęcenia aby miał namiastkę domu, a w zasadzie domów. Kocham go nad życie, chcę i mam możliwość aby miał ojca na co dzień a nie od święta. A że żonie to pasuje bo może zajmować się sobą to jest jak jest. Co jakiś czas co najwyżej nachodzą mnie myśli, że rozszarpię kowalskiego. I wiem, że to może być impuls, iskra zapalnik, że może być sytuacja że go minę i nic, ale może się też zdarzyć taka, że jak będę na ciśnieniu to wówczas niestety wszystko jest możliwe.

Udało mi się na szczęście utrzymać bliższy kontakt z Bogiem, w zasadzie taki jakiego nigdy nie miałem. Zawsze byłem „niby” wierzący, ale styl i tryb prowadzonego życia absolutne temu przeczył.

Skoro tu napisałaś to Sama doskonale wiesz, że to forum bardzo pomaga, samo pisanie i wyrzucenie z siebie zalegających złogów bólu, cierpienia, wewnętrznych lęków i braków ma charakter terapeutyczny.

Też straciłem większość znajomych i to tych najbliższych wydawałoby się, albo mocno rozluźniłem kontakty i samotność pogłębiona wewnętrznymi brakami niekiedy na tej sinusoidzie baaaardzo doskwiera.

Wiem, też że ci znajomi chcą dobrze proponując mi poznanie kogoś, czy wręcz próbując swatać.
Po prostu myślą inaczej.

Dobrze, że jest to forum, bo chociaż wiem, że takich dziwaków jest więcej, że całkiem sam nie jestem .
Gdyby nie Bóg byłoby mi naprawdę ciężko.

Przepraszam, bo miało być coś optymistycznego dla Ciebie, a wyszedł zestaw żali.

Ale też mi się zbierało już od jakiegoś czasu i musiałem odkręcić ten wentyl i spuścić nieco zatrutego powietrza z siebie.

W każdym razie pozdrawiam Ciebie serdecznie, trzymaj się Amico.
Bóg na pewno upomni się o Ciebie.
Zapewne przez dobrych życzliwych ludzi, którzy zrozumieją Ciebie prawdziwie i wesprą.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: burza »

Witaj Amico, po powrocie twoich ponownie na tym forum. Tak jak napisał Somnium, takich dziwakow jest więcej którzy trwają wierności i dobrze to znaczy że, jeszcze świat zupełnie się nie wywrocil do góry nogami . Jest równowaga tych co trwają i czekają no i tych drugich niestety. Pozdrawiam.
Pestka
Posty: 37
Rejestracja: 25 wrz 2019, 17:10
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odbudowa życia po rozwodzie

Post autor: Pestka »

Witaj Amico
Dawno nie byłam już na forum bo nie mam nawet siły pisać. Dzisiaj w jakieś totalnej rozpaczy i beznadziei coś mnie tknęło by zajrzeć na forum i zobaczyłam Twój wpis.
Tak jakbym czytała o sobie. Czuję się po ludzku bardzo, bardzo samotna. Kolejna samotna niedziela. Wokół ludzie, którzy "dobrze"mi życzą i pewnie jeszcze kogoś znajdę.
W odpowiedzi na Twoje zapytanie z Tobą jest wszystko w porządku. Mam tak samo.
Dzisiejszy świat nie sprzyja takim postawom jakie reprezentujemy na forum. Mam wiele zrozumienia do takiego myślenia i rozumiem, że nawet dla ludzi praktykujących też może być to niezrozumiałe. Też mam takie osoby wokół siebie i moje podejście jest traktowane jako dziwaczne. Ludzie patrzą po ludzku i trudno im się dziwić. Wynika to zapewne z niezrozumienia podejścia do małżeństwa, przysięgi małżeńskiej itd.
Nie o tym chciałam jednak napisać. Myślę, że obecna sytuacja nie sprzyja kontaktom w ogóle bo ludzie źle sobie radzą w okresie pandemii. Ciężko też zatem o nowe kontakty a co dopiero mówić o znalezieniu ludzi, którzy myślą podobnie jak Ty. Mam natomiast doświadczenie, że możliwość rozmowy z kimś kto umie nas wysłuchać jest bezcenna. Często jestem po tej drugiej stronie jako słuchająca i bardzo mi to pomaga. Kiedyś usłyszałam takie słowa" Radość dzielona podwójną radością boleść dzielona połową boleści"
Chciałabym zaoferować Ci konkretną pomoc w wysłuchaniu Ciebie. To daleka droga do przyjaźni ale myślę, że początek czegoś nowego i dla Ciebie i dla mnie.
Jeżeli masz ochotę napisać i podzielić się swoimi trudnościami to pisz proszę na prywatnych wiadomościach. Dla mnie pomoc to nie tylko dzielenie się swoimi doświadczeniami co uważam za bardzo cenne ale konkretne działanie.
Pozdrawiam serdecznie
ODPOWIEDZ