Pavel pisze: ↑06 lip 2020, 2:52 Nie zgadzam się z tym co napisałaś renegate.
Nie, żebym się wcielał w rolę adwokata lustro, po tylu bombardowaniach na forum których doświadczyła, da sobie radę sama
Historia lustro jest tu znana, deprecjonowanie tego co pisze ze względu na jej historię jest wg mnie niefajne, zwłaszcza przez osobę która jednak się nam nie przedstawiła i nie wiemy o niej niemal nic.
To co pisze lustro może nie jest tu Na forum często popularne, ale pomogła tym wielu osobom, w tym mnie.
Wg mnie to co Powyżej napisałaś i jak to napisałaś nosi zdecydowanie znamiona manipulacji - przerzucanie uwagi na inny obszar.
A można było się po prostu merytorycznie do postu lustro ustosunkować.
Lustro napisała jednak konkretnie, wyciągając z twych postów fragmenty które są I wg mnie przynajmniej kontrowersyjne (chociaż właściwszym byłoby określenie nieprawdziwe, bowiem choćby moje osobiste doświadczenie mówi, że można inaczej niż piszesz).
Ja byłem osobą zdradzoną, Bogu dzięki udało się nasze małżeństwo uratować. To łączy nasze historie - to co opisuje lustro zadziałało i u mnie: na mnie i na moje małżeństwo.
Zanim Lustro napisała swój post, podobną treść oraz podobne zastrzeżenia do tego Co opisała lustro miałem i ja i nawet napisałem post (ale finalnie skasowałem).
Nie dlatego, że zdradzałem, czy nie miałem ochoty na terapię bądź je deprecjonuje. Bo jest dokładnie odwrotnie.
Nie zawarłem tam jedynie części dotyczącej personalnie ciebie, aczkolwiek również lubię wiedzieć z kim mam do czynienia No, ale to w wolności.
Skasowałem, choć napisany przeze mnie post był długi i nieco mi czasu na pisanie jego zeszło, nie chciałem bowiem wytykać ci czegoś co zarzucasz innym i prowadzić niezwiązanych bezpośrednio z wątkiem dysput w wątku pomocowym konkretnej użytkowniczki.
Jako, że to jest główny cel mego wpisu - podzielenie się swoim doświadczeniem z Rose, napiszę jak było u nas.
Żona, gdy postanowiła spróbować wrócić do bycia żoną, również nie wyrażała ani skruchy, ani chęci terapii (zarówno wspólnej jak i Indywidualnej). Zadośćuczynienie (jakieś) miało polegać na tym, że postanowiła wrócić - bez obietnic, warunków i deklaracji. I dopiero po dwóch latach od powrotu wyjawiła co tam konkretnie nawywijała (a i to nie z szczerości i uczciwości, a dlatego że brzemię zbyt ciążyło).
Na tym etapie nawet specjalnie o to nie zabiegałem, wiedziałem bowiem, że żona i jej praca nad sobą to nie jest obszar na który mam bezpośredni wpływ.
Ja zajmowałem się sobą i swoimi zmianami. Żona po jakimś czasie również, po swojemu, ruszyła ale był to efekt „uboczny” mojej pracy nad sobą.
Przykład, nie wykład oraz uszanowanie jej wolności.
Zgadzam się z lustro również w kwestii wybaczenia - nie ma konieczności warunkowania tego czynnikami zewnętrznymi - to własna decyzja i konkretna praca włożona w ten proces.
Kluczem jest wg mnie praca nad sobą, posprzątanie swego bałaganu i własna postawa.
I warto na tym się skupić zamiast oglądać się na to co robią bądź czego nie robią inni.
Jeśli chodzi o maleństwo - z jednej strony faktycznie wygląda to na mało odpowiedzialne.
Znam z autopsji - z 4 miesiące po powrocie żona rownież poczęła. Z punktu widzenia rozwagi - za wcześnie, nawet nie zaczęliśmy na dobre sprzątać bałaganu po kryzysie.
A tu nowe życie w drodze. Przecież Jakieś pół roku wcześniej panikowałem, że będę skazany na bycie weekendowym ojcem na 1/10 etatu.
Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro, więc ja oczywiście przyjąłem tę informację z radością. Uwielbiam dzieci, zwłaszcza swoje .
Nazwaliśmy go „dar od Boga” i faktycznie był i jest wielkim darem. Zarówno dla nas, małżeństwa i rodziny. To maleństwo było jeszcze większym czynnikiem motywującym do pracy nad sobą i relacją. Za niedługo skończy 3 latka.
Pavel, jeśli nie widzisz manipulacji w tym, co robi Lustro, to trudno.
Od początku to robiła w stosunku do moich postów, choć ja łagodnie poprosiłam, by jeszcze raz przeczytała całość mojej wypowiedzi i jej wydźwięk. Tak się nie stało, zostały znowu wyrwane z kontekstu rzeczy, aby ponownie coś udowodnić.
Teraz Ty, wygląda na to, że piszesz już pod wpływem oceny Lustra moich postów.
I wybacz, ale jestem przekonana, że napisanie tu, kim jestem, ani w Lustra, ani Twojej ocenie nic by nie zmieniły.
Już macie opinię, i dalej byłaby nagonka.