Zdrada i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

renegate

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: renegate »

Pavel pisze: 06 lip 2020, 2:52 Nie zgadzam się z tym co napisałaś renegate.
Nie, żebym się wcielał w rolę adwokata lustro, po tylu bombardowaniach na forum których doświadczyła, da sobie radę sama ;)
Historia lustro jest tu znana, deprecjonowanie tego co pisze ze względu na jej historię jest wg mnie niefajne, zwłaszcza przez osobę która jednak się nam nie przedstawiła i nie wiemy o niej niemal nic.
To co pisze lustro może nie jest tu Na forum często popularne, ale pomogła tym wielu osobom, w tym mnie.
Wg mnie to co Powyżej napisałaś i jak to napisałaś nosi zdecydowanie znamiona manipulacji - przerzucanie uwagi na inny obszar.
A można było się po prostu merytorycznie do postu lustro ustosunkować.

Lustro napisała jednak konkretnie, wyciągając z twych postów fragmenty które są I wg mnie przynajmniej kontrowersyjne (chociaż właściwszym byłoby określenie nieprawdziwe, bowiem choćby moje osobiste doświadczenie mówi, że można inaczej niż piszesz).

Ja byłem osobą zdradzoną, Bogu dzięki udało się nasze małżeństwo uratować. To łączy nasze historie - to co opisuje lustro zadziałało i u mnie: na mnie i na moje małżeństwo.
Zanim Lustro napisała swój post, podobną treść oraz podobne zastrzeżenia do tego Co opisała lustro miałem i ja i nawet napisałem post (ale finalnie skasowałem).
Nie dlatego, że zdradzałem, czy nie miałem ochoty na terapię bądź je deprecjonuje. Bo jest dokładnie odwrotnie.
Nie zawarłem tam jedynie części dotyczącej personalnie ciebie, aczkolwiek również lubię wiedzieć z kim mam do czynienia ;) No, ale to w wolności.

Skasowałem, choć napisany przeze mnie post był długi i nieco mi czasu na pisanie jego zeszło, nie chciałem bowiem wytykać ci czegoś co zarzucasz innym i prowadzić niezwiązanych bezpośrednio z wątkiem dysput w wątku pomocowym konkretnej użytkowniczki.

Jako, że to jest główny cel mego wpisu - podzielenie się swoim doświadczeniem z Rose, napiszę jak było u nas.

Żona, gdy postanowiła spróbować wrócić do bycia żoną, również nie wyrażała ani skruchy, ani chęci terapii (zarówno wspólnej jak i Indywidualnej). Zadośćuczynienie (jakieś) miało polegać na tym, że postanowiła wrócić - bez obietnic, warunków i deklaracji. I dopiero po dwóch latach od powrotu wyjawiła co tam konkretnie nawywijała (a i to nie z szczerości i uczciwości, a dlatego że brzemię zbyt ciążyło).
Na tym etapie nawet specjalnie o to nie zabiegałem, wiedziałem bowiem, że żona i jej praca nad sobą to nie jest obszar na który mam bezpośredni wpływ.
Ja zajmowałem się sobą i swoimi zmianami. Żona po jakimś czasie również, po swojemu, ruszyła ale był to efekt „uboczny” mojej pracy nad sobą.
Przykład, nie wykład oraz uszanowanie jej wolności.

Zgadzam się z lustro również w kwestii wybaczenia - nie ma konieczności warunkowania tego czynnikami zewnętrznymi - to własna decyzja i konkretna praca włożona w ten proces.
Kluczem jest wg mnie praca nad sobą, posprzątanie swego bałaganu i własna postawa.
I warto na tym się skupić zamiast oglądać się na to co robią bądź czego nie robią inni.

Jeśli chodzi o maleństwo - z jednej strony faktycznie wygląda to na mało odpowiedzialne.
Znam z autopsji - z 4 miesiące po powrocie żona rownież poczęła. Z punktu widzenia rozwagi - za wcześnie, nawet nie zaczęliśmy na dobre sprzątać bałaganu po kryzysie.
A tu nowe życie w drodze. Przecież Jakieś pół roku wcześniej panikowałem, że będę skazany na bycie weekendowym ojcem na 1/10 etatu.
Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro, więc ja oczywiście przyjąłem tę informację z radością. Uwielbiam dzieci, zwłaszcza swoje ;).
Nazwaliśmy go „dar od Boga” i faktycznie był i jest wielkim darem. Zarówno dla nas, małżeństwa i rodziny. To maleństwo było jeszcze większym czynnikiem motywującym do pracy nad sobą i relacją. Za niedługo skończy 3 latka.

Pavel, jeśli nie widzisz manipulacji w tym, co robi Lustro, to trudno.
Od początku to robiła w stosunku do moich postów, choć ja łagodnie poprosiłam, by jeszcze raz przeczytała całość mojej wypowiedzi i jej wydźwięk. Tak się nie stało, zostały znowu wyrwane z kontekstu rzeczy, aby ponownie coś udowodnić.
Teraz Ty, wygląda na to, że piszesz już pod wpływem oceny Lustra moich postów.
I wybacz, ale jestem przekonana, że napisanie tu, kim jestem, ani w Lustra, ani Twojej ocenie nic by nie zmieniły.
Już macie opinię, i dalej byłaby nagonka.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Triste »

contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Jakże cenna jest ta uwaga !
Chciałam tutaj już dawno napisać przede wszystkim do Rose.
Wiesz, ja jestem trochę takim Twoim mężem.
Ja w moim małżeństwie nie dopuściłam się zdrady ale uczyniłam coś co skrzywdziło męża i spowodowało że utracił on mnie zaufanie.

Pomimo to bardzo chciałam naprawiać to co się stało, bardzo się starałam i bardzo walczyłam.
niestety ale cały czas byłam przez męża odtrącana. On się stał takim katem który chciał wymierzać mi karę.
Rozpadło się. Ja wiem że trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, że trzeba zaduśćuczynić temu pokrzywdzonemu ale też trzeba w tym wszystkim pozostać człowiekiem, zachować swoją godność . Taki człowiek też zasługuje na szacunek chociaż zrobił coś złego. Bo rozliczać z błędów będzie nas tylko ten Najwyższy.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

Triste pisze: 07 lip 2020, 12:35 Pomimo to bardzo chciałam naprawiać to co się stało, bardzo się starałam i bardzo walczyłam.
niestety ale cały czas byłam przez męża odtrącana. On się stał takim katem który chciał wymierzać mi karę.
Rozpadło się. Ja wiem że trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, że trzeba zaduśćuczynić temu pokrzywdzonemu ale też trzeba w tym wszystkim pozostać człowiekiem, zachować swoją godność . Taki człowiek też zasługuje na szacunek chociaż zrobił coś złego. Bo rozliczać z błędów będzie nas tylko ten Najwyższy.
Triste, zarówno Ty jak i Rose, doskonale wiecie jak było w moim przypadku. Część zachowań mojego męża zostało opisanych w moim wątku, o części nie wspominałam - bo wstyd. Choć moja historia jest zawiła i bardzo skomplikowana to mój małżonek swoje winy przykrył moimi, jak kotek żwirkiem swoje odchody w kuwecie i udaje, że jest święty, pokrzywdzony i w ogóle tiruriru... Kiedy mówiłam Rose jak ja się wtedy czułam, kiedy mąż atakował, ona zaczynała rozumieć, że ja jestem własnie też takim jej mężem i przedstawiam sytuację może nie dosłownie jego oczami ale choć pokrótce nakreślałam jak może się czuć - WCALE NIE BRONIĄC JEGO POCZYNAŃ. Myślę, że to dobre dla obu stron, Rose wiele mi pomogła także ukazując mi sytuację i odczucia osoby zdradzonej - czyt. jak mógł się czuć i co myśleć mój mąż. A przysięgam, dla mnie to były naprawdę cenne słowa od Rose.

No ale, na tym koniec ;) nie róbmy spamu bo nam Rose ucichła a ja czekam z niecierpliwością na wieści ;)
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Jestem, jestem ale przeczytam i uciekam po cichu... Bo pomimo że WYDAJE mi się że wiem w jakim punkcie jestem i w którą stronę iść ja ciągle błądzę :( znowu narozrabiałam. Tak jak pisałam kilka wątków wyżej, znów odezwała się we mnie ta roszczeniowa postawa, niestety pociągnęło to za sobą kłótnie i moje bardzo nieodpowiedzialne zachowanie. Kurz powoli opada... Wstydzę się Wam o tym po raz kolejny pisać, wsytdze się że nie panuje nad tymi emocjami. Wstydzę się że przychodzę i wymądrzam się że jestem już gotowa na pójście do przodu a tak na prawdę upadam po raz kolejny. Psycholog już w czwartek, teraz ratuje się modlitwa, konferencjami. Zaczęłam czytać książkę o wybaczeniu, nie idzie mi. Przyszła jakaś blokada. Mój kontakt z kowalska w złości. Wypowiadam się dzisiaj tylko dlatego że zostałam wywołana do tablicy. W innym wypadku wstyd by mi na to nie pozwolił.

Lustro, Conte..., Triste dziewczyny bardzo dziękuję Wam za wszystkie Wasze posty. Dzisiaj takie treści jakie Wy piszecie są mi dużo bardziej potrzebne niż głaskanie mnie i mówienie że mam prawp czuć się słabo. Nie chcę już czuć się jak ofiara - co nie znaczy że jutro właśnie tak się nie będę czuła. Jest mi strasznie przykro że na chwilę obecną nie potrafię.

Conte... Ty wiesz jak dużo Ci zawdzięczam. Ile razy mi ratowałaś skórę. Jako osoba zdradzona, moglam poznac bardzo dobrze punkt widzenia tej drugiej strony. Byłaś często pierwsza osoba do której leciałam z wszystkimi żalami. A Ty to wszystko studziłas. Bardzo się cieszę że trafiłam na to forum. Bez niego i bez konkretnych tu osob wydaje mi się ze moje małżeństwo by nie przetrwało. Czy przetrwa? Nie wiem, ale wciąż mam na to szanse
renegate

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: renegate »

contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Problem w tym, że ja nie napisałam w moich komentarzach nic, co by było przeciwko osobom, które zdradziły.
Wręcz przeciwnie, jest tam pokazane, co mogą (ujmując tu skrótowo) odczuwać, jakie stany psychiczne i emocjonalne przeżywać, jakie problemy dana sytuacja może rodzić u obu stron - i u osoby zdradzanej, i tej która zdradziła.
Cała dyskusja, już na kolejne osoby przeciągnęła się z jednej interpretacji mojego postu.
renegate

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: renegate »

Triste pisze: 07 lip 2020, 12:35
contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Jakże cenna jest ta uwaga !
Chciałam tutaj już dawno napisać przede wszystkim do Rose.
Wiesz, ja jestem trochę takim Twoim mężem.
Ja w moim małżeństwie nie dopuściłam się zdrady ale uczyniłam coś co skrzywdziło męża i spowodowało że utracił on mnie zaufanie.

Pomimo to bardzo chciałam naprawiać to co się stało, bardzo się starałam i bardzo walczyłam.
niestety ale cały czas byłam przez męża odtrącana. On się stał takim katem który chciał wymierzać mi karę.
Rozpadło się. Ja wiem że trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, że trzeba zaduśćuczynić temu pokrzywdzonemu ale też trzeba w tym wszystkim pozostać człowiekiem, zachować swoją godność . Taki człowiek też zasługuje na szacunek chociaż zrobił coś złego. Bo rozliczać z błędów będzie nas tylko ten Najwyższy.
Triste, a gdzie ja w swoich wypowiedziach napisałam coś innego, niż Ty w tej chwili?
Przecież dokładnie tam jest to samo napisane, co Ty przekazałaś w swoim poście.
renegate

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: renegate »

rose pisze: 07 lip 2020, 16:37 Jestem, jestem ale przeczytam i uciekam po cichu... Bo pomimo że WYDAJE mi się że wiem w jakim punkcie jestem i w którą stronę iść ja ciągle błądzę :( znowu narozrabiałam. Tak jak pisałam kilka wątków wyżej, znów odezwała się we mnie ta roszczeniowa postawa, niestety pociągnęło to za sobą kłótnie i moje bardzo nieodpowiedzialne zachowanie. Kurz powoli opada... Wstydzę się Wam o tym po raz kolejny pisać, wsytdze się że nie panuje nad tymi emocjami. Wstydzę się że przychodzę i wymądrzam się że jestem już gotowa na pójście do przodu a tak na prawdę upadam po raz kolejny. Psycholog już w czwartek, teraz ratuje się modlitwa, konferencjami. Zaczęłam czytać książkę o wybaczeniu, nie idzie mi. Przyszła jakaś blokada. Mój kontakt z kowalska w złości. Wypowiadam się dzisiaj tylko dlatego że zostałam wywołana do tablicy. W innym wypadku wstyd by mi na to nie pozwolił.

Lustro, Conte..., Triste dziewczyny bardzo dziękuję Wam za wszystkie Wasze posty. Dzisiaj takie treści jakie Wy piszecie są mi dużo bardziej potrzebne niż głaskanie mnie i mówienie że mam prawp czuć się słabo. Nie chcę już czuć się jak ofiara - co nie znaczy że jutro właśnie tak się nie będę czuła. Jest mi strasznie przykro że na chwilę obecną nie potrafię.

Conte... Ty wiesz jak dużo Ci zawdzięczam. Ile razy mi ratowałaś skórę. Jako osoba zdradzona, moglam poznac bardzo dobrze punkt widzenia tej drugiej strony. Byłaś często pierwsza osoba do której leciałam z wszystkimi żalami. A Ty to wszystko studziłas. Bardzo się cieszę że trafiłam na to forum. Bez niego i bez konkretnych tu osob wydaje mi się ze moje małżeństwo by nie przetrwało. Czy przetrwa? Nie wiem, ale wciąż mam na to szanse

Rose, nie zamierzam więcej udzielać się w Twoim wątku, jeśli sobie tego nie życzysz.
Jeśli chodzi o moje wpisy, nie miały być głaskaniem Cię, ale pochyleniem się nad tym, co w danym momencie przeżywałaś (i co wraca znowu, sądząc po tym, co piszesz). Chęcią pokazania, że masz do tych swoich stanów, odczuć prawo. Ale także delikatnym pchnięciem Cię już w dalszą drogę. A temu pchnięciu miało służyć, pokazanie Ci m.in. tego, że osoba zdradzająca też ma niełatwe zadanie przed sobą, by uporać się z własnym wnętrzem, ale i z pokazaniem w taki czy inny sposób, że żałuje, że chce naprawy.
Mam nadzieję, że uda Wam się odbudować małżeństwo i cieszyć się nim oraz rodzinnym życiem już bez przeszkód. I także, że uda Wam się i Tobie, i Twojemu mężowi wszystko sobie poukładać, przepracować i pozbyć się niepokoi, że wróci do Was poczucie bezpieczeństwa.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Triste »

renegate pisze: 07 lip 2020, 20:15
Triste pisze: 07 lip 2020, 12:35
contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Jakże cenna jest ta uwaga !
Chciałam tutaj już dawno napisać przede wszystkim do Rose.
Wiesz, ja jestem trochę takim Twoim mężem.
Ja w moim małżeństwie nie dopuściłam się zdrady ale uczyniłam coś co skrzywdziło męża i spowodowało że utracił on mnie zaufanie.

Pomimo to bardzo chciałam naprawiać to co się stało, bardzo się starałam i bardzo walczyłam.
niestety ale cały czas byłam przez męża odtrącana. On się stał takim katem który chciał wymierzać mi karę.
Rozpadło się. Ja wiem że trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, że trzeba zaduśćuczynić temu pokrzywdzonemu ale też trzeba w tym wszystkim pozostać człowiekiem, zachować swoją godność . Taki człowiek też zasługuje na szacunek chociaż zrobił coś złego. Bo rozliczać z błędów będzie nas tylko ten Najwyższy.
Triste, a gdzie ja w swoich wypowiedziach napisałam coś innego, niż Ty w tej chwili?
Przecież dokładnie tam jest to samo napisane, co Ty przekazałaś w swoim poście.
Ale ja się z Tobą przecież zgadzam .... gdzie napisałam że nie ?? :roll:
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

renegate pisze: 07 lip 2020, 20:12
contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Problem w tym, że ja nie napisałam w moich komentarzach nic, co by było przeciwko osobom, które zdradziły.
Wręcz przeciwnie, jest tam pokazane, co mogą (ujmując tu skrótowo) odczuwać, jakie stany psychiczne i emocjonalne przeżywać, jakie problemy dana sytuacja może rodzić u obu stron - i u osoby zdradzanej, i tej która zdradziła.
Cała dyskusja, już na kolejne osoby przeciągnęła się z jednej interpretacji mojego postu.
Renegate - pochylam się nad pierwszymi zdaniami mojego wpisu. Piszesz " jest tam pokazane, co mogą (ujmując tu skrótowo) odczuwać, jakie stany psychiczne i emocjonalne przeżywać, jakie problemy dana sytuacja może rodzić u obu stron - i u osoby zdradzanej, i tej która zdradziła." - a piszesz to jako kto? Jako osoba zdradzona? Jako "zdradzacz"? Jako psycholog/psychoterapeuta? Jako coach katolicki? Nie wiemy z kim mamy do czynienia :roll: to nie znaczy, że urządzamy nad Tobą lincz ale wydaje mi się, ze bardziej wiarygodnie brzmią osoby, które są znane na forum to po pierwsze - nowe osoby zazwyczaj zaczynają od swojego wątku, dzięki temu mamy szanse je poznać a tu wprowadził sie taki malutki chaos. Po drugie, Rose już czytała wielokrotnie te wszystkie subiektywne opinie na temat tego co może czuć każda ze stron kryzysu ale najważniejsze to uświadomić sobie, że KAŻDY Z NAS JEST INNY. I jeśli prześledzisz dobrze, zobaczysz np różnicę pomiędzy mną a Lustro (ale także pomiędzy innymi użytkownikami forum, słynna dyskusja na temat określenia "facet"), miałyśmy różne poglądy i odczucia jako zdradzaczki ale koniec końców każda z nas, przyjęła do siebie, że mimo tego, że jesteśmy po tej samej stronie, czułyśmy się zupełnie inaczej. A dziś? Dziś nie ma śladu po małych zgrzytach, jesteśmy dla siebie, by się wspierać i sobie pomagać. Dlatego też należy wziąć pod uwagę, że Rose, wcale nie musi czuć tego co stereotypowo czuje osoba zdradzona.

rose pisze: 07 lip 2020, 16:37 Conte... Ty wiesz jak dużo Ci zawdzięczam. Ile razy mi ratowałaś skórę. (...) Czy przetrwa? Nie wiem, ale wciąż mam na to szanse

Rose, Skarbie! Wiesz, że mozesz liczyć na mnie zawsze! Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, chwile słabości, schowaj wstyd i wal jak w dym. Czy przetrwa? Nie zastanawiaj się nad tym, napisałaś "wciąż mam na to szanse" - jeśli kochasz to staraj się by przetrwało, z mojej strony masz pełne wsparcie i choć czasem obie miałyśmy szalone pomysły to chyba dzięki temu wiesz, że możesz ze mną wszystko :lol: :lol: :lol:
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

renegate pisze: 07 lip 2020, 20:12
contesempre pisze: 07 lip 2020, 9:13 I ja stanę za plecami Lustra, także jako "zdradzacz". Pierwsze to także to, że faktycznie łatwiej się porozumieć jak wiemy z kim mamy do czynienia. Tym bardziej skoro pisze ktoś całkiem nowy, nie aktywny w wątku wcześniej, jak Filip z konopi.
Opisywanie sytuacji z tej naszej strony to nie stawanie w naszej obronie, to żadne usprawiedliwianie, to pokazywanie osobie zdradzonej, że ci zdradzacze też coś przeżywają. Mamy tu wiele na forum opisów osób zdradzonych, ich sytuacji, odczuć, emocji itd ale mało kto pisze o pozycji drugiej strony. Lustro naprawdę pomaga tutaj, ja sama czerpię z jej wpisów jak z spragniony z rzeki, należy jednak pamiętać, że jesteśmy RÓWNI ale RÓŻNI i Renegate, pamiętaj, że ktoś może mieć inne spojrzenie niż Ty a to wcale nie znaczy, że nie ma racji, ma swoje zdanie i ma do tego prawo. Jeśli nie jest ono takie jak Twoje to nie znaczy, że ten ktoś jest Twoim wrogiem.
Rose jest niesamowicie silną kobietą ale ma prawo jak każdy do chwil zwątpień, tym bardziej teraz kiedy hormonu buzują. I ja dla niej miałam tylko jedną radę - obyś z ofiary, nie stała się katem i myślę, że Rose ją doskonale pamięta. Rose Kochana ja ściskam Ciebie :roll: ups :) WAS! ściskam, mam nadzieję, że moje timingi są faktycznie w czas i u Was wszystko z porządku ;)
Problem w tym, że ja nie napisałam w moich komentarzach nic, co by było przeciwko osobom, które zdradziły.
Wręcz przeciwnie, jest tam pokazane, co mogą (ujmując tu skrótowo) odczuwać, jakie stany psychiczne i emocjonalne przeżywać, jakie problemy dana sytuacja może rodzić u obu stron - i u osoby zdradzanej, i tej która zdradziła.
Cała dyskusja, już na kolejne osoby przeciągnęła się z jednej interpretacji mojego postu.
Renegate

Mam taką małą sugestie, a Ty zrobisz z tym co uważasz...

Może warto w takim razie przyjrzeć się sposobowi przekazywania swoich myśli?
Bo skoro tyle osob odebrało twoje wypowiedzi inaczej, niz piszesz, ze naprawdę myślisz i mialas intencje, to coś jest na rzeczy.

Powodzenia.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Pavel »

Rose, wszyscy upadamy, wszyscy jesteśmy słabi.
Mi bardzo dużo pomogło w procesie zdrowienia, gdy ujrzałem i uznałem swoją słabość.
Bardzo mi w tym pomogło uczestnictwo i praca w 12 krokach.
Gdy zobaczyłem jak często nie tylko nosiłem maski, ale i zakłamywałem samego siebie, gdy nie pozwalałem sobie i innym na słabość i potknięcia. Wstydziłem się do tego przyznawać, zwłaszcza przed innymi.
Akceptacja siebie, swoich słabości i swojej marności jako człowieka pomogła mi nie tylko zacząć lepiej Funkcjonować ale i inaczej patrzeć na innych, w tym żonę czy teściową ;)

Ważne, by po upadku podnosić się i wracać na obraną wcześniej właściwą drogę.
Nie ma to oczywiście oznaczać usprawiedliwiania się i zaprzestawania pracy nad sobą ;)

A w twoim przypadku dodatkowo „w grze” są związane z ciążą hormony. To też warto wziąć pod uwagę i może uczulić na to męża prosząc o większą wyrozumiałość ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Renegate jest mi bardzo przykro bo mam wrażenie że mój wpis potraktowałaś bardzo personalnie. A nie taki był mój cel. Nie chcę żeby ktokolwiek znikał z tego wątku. Doceniam wszystkie wpisy które tu wrzucacie.
renegate

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: renegate »

rose pisze: 08 lip 2020, 9:32 Renegate jest mi bardzo przykro bo mam wrażenie że mój wpis potraktowałaś bardzo personalnie. A nie taki był mój cel. Nie chcę żeby ktokolwiek znikał z tego wątku. Doceniam wszystkie wpisy które tu wrzucacie.

Rose, nie rzecz w moim odbiorze, tylko w tym, do czego masz prawo we własnym wątku. :)
Moją intencją nie jest się komukolwiek narzucać.
Mam nadzieję, że u Ciebie już spokojniej...
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Witajcie po krótkiej przerwie. Piszę bo znowu popadam w jakiś dolek. Jest źle, bywa dobrze ale to są jakieś niedługie okresy.
Okazało się że może być jakiś problem z ciąża. Nie widać bicia serduszka choć już jestem na etapie gdzie to powinno być ewidentnie widać. Jedyna nadzieja w tym że ciąża jest mlodsza niż wynika z obliczeń... Niestety problem z ciąża i napięcie z tym związane znowu nas podzielił. Nie umiem, nie potrafię już temu człowiekowi ufać. Niby nie robi nic złego odkad wrócił ale po tych jego wszystkich kłamstwach w nic już nie potrafię uwierzyć. To jest straszna męka żyć z człowiekiem któremu się nie ufa. Dodatkowo jego lekceważące podejście do wątpliwości z ciąża.

Opadam z sił. Znowu wracają myśli o tym że bez niego byłoby mi lżej. Przychodzą myśli że jeśli stracę ta ciąże to nie wybaczę. Wiem że okropnie to zabrzmi zwłaszcza na tym forum - ale uważam że jeśli zniknąłby z mojego życia szybciej potrafiłabym stanąć na nogi. Na dzień dzisiejszy popadłam w jakiś dziwny stan, nic mi się nie chce. Nic nie przynosi ukojenia. Może niektórzy nie zasługują na drugą szansę??
ODPOWIEDZ