Jak dobrze rozumiem Lustro, przyznanie się do własnych błędów można nazwać przerzucaniem ciężaru na osobę, której się prawdę wyznaje? Chyba nie do końca rozumiem, bo nigdy tego tak nie postrzegałam, czy niektórzy mówiąc prawdę myślą "powiem CI prawdę i radź sobie z nią"? O to chodzi? Ja prawdę powiedziałam uważając, ze to się mężowi po prostu należy a i mi będzie lżej, że nie noszę już kłamstwa w sobie. Po czym udałam się do spowiedzi bo mimo to i tak, ciężar winy pozostał i jest we mnie do dziś...lustro pisze: ↑23 lip 2020, 10:48 (...) Tak, jak najbardziej. Ale stawanie w prawdzie o sobie nie jest równoznaczne przyznawaniu się drugiej stronie do wszystkiego, co sie w sobie nosi.
Bywa nawet mocno szkodliwe i nawet na tym forum wielokrotnie jest nazywane przerzuceniem ciezaru. (...)
Ja odpowiadalam contesempre na pytanie o korzyści lub ich brak, wynikajace z zachowania jej męża. I tyle.
Nie sugeruję, co robić należy a co nie. Pokazuję tylko drugą stronę.
Kochana Lustro, nie do końca też wiem co masz na myśli pisząc "co się nosi w sobie", czy mogłabyś to rozwinąć? Czy chodzi o winy czy także odczucia towarzyszące razem a może osobno? Powiem szczerze, ze rozmawiając z mężem mówiłam mu co czuje po tym wszystkim i wydawało mi się, ze nie potrzebnie bo on tak jakby, nie przyswoił wszystkiego na raz. Skupiał się na jednym, słuchał ale słyszał tylko to, co mu w danej chwili pasowało słyszeć.
I to, że pokazujesz mi drugą stronę jest dla mnie bardzo cenne. Ale fakt, zyskałam duchowo jak pisała Nirwanna, straciłam fizycznie jak pisałaś Ty. Ciągle się zastanawiam co musiałoby się stać lub co mogłabym jeszcze zrobić, by mąż wrócił od przysięgi, poruszyłabym niebo i ziemie, oddała wszystko co mam by tak się stało. Mam jeszcze wiele siły by trwać w swojej postawie, mimo policzków jakie zadaje mi mąż. Mam tylko jeden cel, wypełnić przysięgę.
Rozpoczęłam Nowennę do MB Rozwiązującej Węzły i proszę Was drodzy forumowicze, westchnijcie o moim małżeństwie w swojej modlitwie, serdeczne Bóg zapłać!