Jeżeli rzeczywiście zyje się życiem Bożym to jednocześnie będzie to życie za które będzie trwało a nie że przeleci.Sroka pisze: ↑13 sty 2020, 18:46 Ja żyje życiem Bożym i dodatkowo z ogromnym szacunkiem do siebie. Uważam ze to ze mąż odszedł ode mnie to nie oznacza ze ja będę całymi dniami zalewać się łzami i co 15 min modlić się o jego powrót. Trzeba umieć tez żyć i spojrzeć sobie w lustrze prosto w oczy za naście lat i nie mieć żalu ze życie przeleciało mi na moje życzenie w bólu i cierpieniu.
Jak dla mnie ważniejsze będzie spotkanie w przyszłości twarzą w twarz z Bogiem...
Dystans czyli rozumiem oddzielenie.
Ale co chcesz oddzielic?
A ja zyję w KKK i żyję normalnie u mnie jest jedność a nie rozbicie.
Rozbicie jest wtedy kiedy pojawia się grzech
Chcę albo nie chcę to mój wolny wybór - i idę w tę stronę czy w tę cały przecież się nie rozdwoję.Sroka pisze: ↑13 sty 2020, 18:46 A jeśli chodzi o separacje to co z tego ze ja jej chce jeśli nie zgadzam się na rozwod jeśli ja i tak wiem ze rozwod mój mąż dostanie? Mówienie sobie i innym „ tak zgadzam się na separacje” milion razy coś mi da? -nic. Chyba ze w końcu wmowimy sobie ze jej chcemy a tak naprawdę zapomnimy ze my nigdy jej nie chcieliśmy ?
Po co oszukiwanie czy rozrywanie wręcz samego siebie,
Przepraszam Sroko ale nie rozumiem Cię trochę