Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Samozycie »

Witam wszystkich na tym forum. Długo sie zastanawiałam czy napisać swoja historię ale od jakiegoś czasu czytam wasze watki i bardzo mi się podoba w jaki sposób się wszyscy wspieracie i pomagacie w trudnych dla nas wszstkich chwilach. Jak tytuł wskazuje odpuścić czy walczyć o to co z naszego maleństwa zostało. Może opowiem wam moja historię. Mianowicie z mężem jesteśmy w związku sakramentalnym od 3 lat a razem od 10 lat. Początek był jak to zwykle bywa bardzo dobry, zauroczenie,motyle ,tęsknota ,chęć spędzania każdej chwili razem itd. Od jakichś 5 lat powoli zaczęło się miedzy nami psuć to bylo odkąd zaczęliśmy razem mieszkać. Pojawiały się różne najpierw drobne sprzeczki, potem niewyjaśnione kłótnie ,chodzenie spać w złości ,przestawaliśmy ze soba rozmawiać,unikaliśmy się ,sex był w dobrych monetach a tych było niewiele. Próbowałam rozmawiać z mężem ale on jest bardzo zamknięty ,nigdy nie mówił co czuje ,czego się boi ,co mu przeszkadza, zawsze robił to co chciałam i przyznam na poczadku było to fajne gdyz czułam się wyjątkowo, niestety z czasem Mi to zaczelo przeszkadzac,nie wiedziałam gdzie jestem z kim jestem ,czy robie dobrze czy podejmuje dobre decyzje bo on zawsze odpowiadał cokolwiek wybierzesz będzie ok. Nie chciałam juz podejmować decyzji w każdym ale to kadym aspekcie życia. Zaczęłam/ zaczęliśmy się bardzo od siebie oddalać. Przestałam z czasem go szanować za ten brak niezdecydowania tego poczucia ze jest ze mną, ze mnie rozumie ,że ze mną dzieli swój świat a nie robi wszystko tylko żeby było mi dobrze a zatracił w tym wszystkim samego siebie. Żyliśmy tak unikając się a jednocześnie robiąc różne rzeczy razem przez kilka lat. Do momentu kiedy 3 miesiące temu odkryłam jego romans który trwał 8 miesięcy z koleżanką z pracy. Matko Najswietrza ty tylko wiesz co ja przeżyłam ,szok załamanie,strach ,ból niesamowity ,rozpacz itd na drugi dzień rozmawialiśmy opowiedział mi o wszystkim dlaczego to zrobil mówił ze nie czul się kochany ,szanowany ,nie liczyłam się z jego zdaniem i ciagle go strofowałam ,nie doceniałam. Postanowiliśmy iść na terapie malzenska. Bylo w sumie 5 sesji, powoli wskazywalo na to ze sie uklada tylko wtedy ja nie moglam sobie poradzic z tym co on zrobil mni jak mnie skrzywdzil jak on mogl ciagle sobie powtarzalam. Lzy laly sie jak z wodospadu, ciagle obrazy ich przed oczami i w glowie pelno mysli czy nadal sie kowalska spotykaja, rozmaeiaja oszukuja mnie, czy smieje mi sie w twarz jak to robil przez 8 miesiecy klamiac i oszukujac mnie. Nie wierzylam w ani jedno slowo, szukalam dowodow , wrecz szliegowalam. Ciagle pytania jak mu bylo , dlaczego , co czul do niej . On ciagle twierdzil ze to tylko kolezanka nawet na terapii. Byl bardzo zamkniety malo mowil ale to tak jak w zyciu codziennym . Nadal nie wiedzialam co czuje czego sie spodxiewac kim on tak naprawde jest. Zaplanowalismy wyjazd na swieta ale noc przed wyjazdem cos mnie tknelo zeby sprawdzic jego tel. I to mnie zwalilo z nog. Odkrylam smsy do prostytutek!!!!! Obudzilam go i zapytalam, byl wsciekly ze mu przegladam tel. Potem byl placz przeprosiny i placz placz placz ze nie wie dlaczego ze byl samotny ze sobie nie radzi ze nie spal z nimi ale chcial itd. Nie uwierzylam w to ,to byl nastepny cios ponizej pasa. Na wakacje nie pojechalismy. Zylismy dalej z dnia na dzien starajac sie cos budowac ale ja juz w nic nie wierzylam , poddalam sie , ciagle modlitwy, proszenie Boga o pomoc , lzy , bezsennosc ,mysli w glowie. Następnie dowiedziałam sie ze maz nadal sie spotyka z kowalska. Zapytalam go o to ale zaprzeczyl, powiedzial ze wierze plotkom a nie jemu ze ma juz dosyc tlumaczenia sie ze juz nie wytrzymuje ciągłego sprawdzania i dobijania go w tym jego cierpieniu. Tak mnie to wszystko bolalo i to ze on tego nie widzi nie czuje mojego bolu , obwinia mnie za to i zero empatii. Maz postanowil ze zrobimy sobie przerwe od siebie na 3 miesiace bo ma mnie juz dosyc ze nie wie jak ze mna rozmawiac , ze chcialby abysmy Po tym czasie mogli to naprawic ale sie boi ze znow zaczne go dreczyc , ze mi nie ufa ze nie wie czy da rade. Poszlam wczoraj na terapie sama bo maz nie chcial. Opowiedzialam wszystko do czego doszlo, nasze zachowania, moje ciagle przypominanie co zrobil i jak boli. Uslyszalam ze maz mnie juz nie kocha i dlatego sie tak zachowuje, ze mnie nie szanuje i nie liczy z moimi uczuciami , ze go nie potrzebuje w zyciu i mam odejsc tak jak on juz odszedl. Bo gdyby tak nie bylo to nie poszedl by do prostytutek i nie mial by ciaglego kontaktu z kowalska. Ze mam zadbac o siebie ,wrócić do domu i nie rozmawiac z nim, unikać go i nie dawać powodów do kłótni. Juz sama nie wiem co robic .POMOCY :(
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Al la »

Witaj, Samozycie, na naszym forum.
Twoja historia wpisuje się w wiele poruszanych na forum tematów, mam nadzieję, że otrzymasz wsparcie.
Dobrze, że poszłaś na terapię, może jedynie nie takiej porady oczekiwałaś
Uslyszalam ze maz mnie juz nie kocha i dlatego sie tak zachowuje, ze mnie nie szanuje i nie liczy z moimi uczuciami , ze go nie potrzebuje w zyciu i mam odejsc tak jak on juz odszedl.
Jeżeli w małżeństwie pojawia się kryzys, to po to, żeby podjąć działania w celu naprawy, a nie małżeństwo rozwiązać.
Proponuję, abyś zapoznała się z ofertą rekolekcji na naszej stronie http://sychar.org/pomoc/, np „Konsekwencje przysięgi małżeńskiej” – ks. Marka Dziewieckiego: www.sychar.org/przysiega
Pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, przypominam o nie podawaniu charakterystycznych szczegółów.
Z Panem Bogiem
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Sroka
Posty: 20
Rejestracja: 02 sty 2020, 23:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Sroka »

Przykro mi ze Cię to tez spotkało.
U mnie było podobnie tylko X lat temu.
Mąż wyprowadził się do takiej właśnie koleżanki z pracy po 3 miesiącach romansu. Byliśmy po -
10 latach małżeństwa z dwójka małych dzieci.

Jedyne co mogłam zrobić w tamtym czasie to zająć się sobą, zająć się swoją wiara i modlić się.
Tak mijały tygodnie miesiące ja stanęłam na nogi czułam się dobrze w swoim towarzystwie i czekałam nie czekając. Każdy SMS z mojej strony czy telefon wywoływał odwrotne skutki niż chciałam. Mąż pewnie stracił do mnie szacunek już po 2 sprawie rozwodowej na której się rozpłakałam mówiąc ze nie zgadzam się na rozwod.

Dziś mija już kilka ładnych lat a on ułożył sobie życie z ta kobieta spodziewają się dziecka i nic nie wskazuje na to ze wróci do domu.

Póki możesz zajmij się sobą, wiem ze tutaj wszyscy pisza ze próbuj staraj się.
Ja im bardziej się starałam zachęcić męża do siebie tym od ode mnie po cichu odchodził. A jak widział ze ja wewnętrznie pięknieje to był chyba spokojniejszy o mnie ze sobie w życiu poradzę. Tu nie ma dobrej recepty. Wiem ze na sile nikogo nie zmusimy do życia z nami. Postaw sobie pytanie czy byłabyś szczęśliwa jeśli wiedziałabys ze Twój mąż nie chce z Tobą być nie kocha Cię nie potrzebuje nie szanuje ale jest z Tobą? Zasypia przy Tobie mimo ze nie ma na to ochoty?

Pozdrawiam Sroka
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Kłapouszek »

Witaj Samożycie, trafiłaś w bardzo dobre miejsce, gdyż tutaj można uzyskać ogromne wsparcie. Moja historia podobna jest bardzo do Twojej do pewnego momentu. Mąż też zamknięty w sobie, wszystko zawsze było ok, gdy pytałam, co jest nie tak, co mu się nie podoba, zawsze wszystko pasowało, aż okazało się, że od 9 miesięcy ma romans.
Moja reakcja była podobna do Twojej, płacz, rozpacz, bezsenność, ale najgorsze te obrazy przewijające się w głowie, co robił z nią, kiedy, ile w tym było uczucia. Zadawałam mu też mnóstwo pytań, na które on zawsze odpowiadał. Minęły dwa miesiące od wykrycia romansu. Mąż został i chce walczyć, ale ja nadal mam takie momenty, że w to nie wierzę, że wszystko zakończył. Wiem, że pisała do niego ostatnio, ale wykasował wiadomość i powiedział mi, że nie czytał tego.
Wiem, że moja podejrzliwość może zniszczyć to, że mój mąż jednak chce zostać i stworzyć coś od nowa. Ale są chwile, kiedy wszystko wraca i podobnie jak Ty, mam ochotę znowu przejrzeć mu telefon, ale się powstrzymuję, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Mój mąż właśnie tego się obawia, ze będzie dobrze i nagle ja znowu wyskoczę z jakimiś pretensjami, bo znowu coś sobie przypomnę. Myślę, że warto dać szansę, bo pewnie sami też byśmy tego oczekiwali, gdybyśmy sami zbłądzili. My tez chodzimy na terapię, ale pani nigdy nie wspomniała o rozstaniu. Zawsze próbuje robić wszystko, aby jednak ratować małżeństwo. Pamietam w modlitwie.
Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Samozycie »

Witam Sroka , przykro mi ze przechodzilas przez to samo bo wiem co dokladnie czułaś , jest to niesamowity ból i ta niemoc ze juz nic nie możesz zrobić bo do miłości nikogo nie można zmusić. My mieszkamy nadal razem w innych pokojach i mijamy sie na korytarzu tylko. Nie pisze do niego nie nagabuje i ta obojetnosc z jego strony tak bardzo boli :( przykro mi bardzo czytając twój ból i to ze mąż wybrał inne życie zamiast walczyć o was. Odpowiadając na twoje pytania to oczywiście nie chciałabym go zatrzymać przy sobie na sile, marze o tym żeby znów poczuł do mnie gorące uczucie, szacunek , i chęć bycia ze mną. Niestety to juz nie zależy ode mnie i chyba ta myśl jest najgorsza.


Witaj Klapouszek , właśnie dlatego postanowiłam opisać swoja historie bo tego właśnie wsparcia i dobrego słowa oraz krytyki jesli ktoś uważa ze robie zle potrzebuje. Widzisz ja sie tak wlasnie zachowywałam bo mój ból i zranienie oraz brak zaufania do niego nie pozwalały na normalne funkcjonowanie. I to go bardzie odsuwało. Tylko powiedz jak możesz zaufać kiedy on sie zachowuje jakby nic się nie stało i prowadzi normalne życie jak sprzed kilku miesięcy( tak mi sie wydaje poprzez jego zachowania). A ty pogrążona w tym smutku musisz poradzić sobie sama. Pytanie czy chcesz żyć ze swiadouoscia co zrobil , czy będziesz w stanie wybaczyć i zaufać ponownie, czy jesteś na tyle silna?? Ja nie potrafię sobie jeszcze odpowiedzieć mimo ze coś mnie przy nim trzyma to boje się ze to juz jest koniec. Rozmawiam z Bogiem codziennie i powierzam mu każdy dzień ale chyba robie to nieudolnie bo ulgi w sobie nie czuje :(
Kwiatkowa
Posty: 97
Rejestracja: 20 wrz 2019, 15:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Kwiatkowa »

Kochana, ile Ty znajdziesz tu takich historii.. ile ludzi tyle losów...
Dla mnie zastanawiające jest to, że cały czas pojawia się ktoś nowy, ktoś znowu cierpi...
Piszesz o terapii.. psycholog stwierdził że mąż Cię już nie kocha... No powiem Ci że ryzykowne stwierdzenie.
Ja podobne również usłyszałam od terapeuty... dlatego zrezygnowałam z tej osoby. Co więcej usłyszałam że między nami nie ma więzi, a jesteśmy ze sobą 20 lat.. nie uwierzyłam w to a raczej wsłuchiwałam się w to co mówi mąż i jak się zachowuje...
Tak samo Ty to wiesz najlepiej, może trzeba zmienić terapeutę, może jakaś poradnia katolicka..?
Ja całkowicie zrezygnowałam z wizyt u świeckiego psychologa, bo za każdym razem wychodziłam z tamtąd zdołowana.. usłyszałam tam ile razy i jak mój mąż z kowalską... itp itd
Udałam się do księdza z poradni rodzinnej. Tam dostałam ogromne wsparcie i usłyszałam wiele mądrych słów: że człowiek owładnięty kryzysem nie jest w stanie podjąć racjonalnych decyzji, że kowalskich może mieć jeszcze kilka, musi upaść na samo dno. Bo tylko od tego dna jest w stanie się odbić..

Starałam się to przetrwać, wybrałam się w samotną podróż w samą siebie. Zaczęłam dużo czytać o zdradzie, uczuciach, emocjach.. coraz więcej wiem o sobie samej. O co mi chodzi..? O zajęciu się samym sobą.
Nie zmienisz nikogo, nie odczarujesz swojego męża w dawnego chłopaka tego, w którym się zakochałaś. Każdy może zbłądzić. Krzywdzi, ale to tylko on sam może przestać. Często zrozumienie tego zajmuje trochę czasu.. ale to ważne przestać żyć w iluzji.. No i właśnie Bóg Ci dał takiego męża.. zastanów się czy po to żebyś go sobie odpuściła? Czy nie sądzisz że to pójście na łatwiznę? Odpowiedź nie jest prosta.. ale to trzeba odszukać w sobie samym, może razem z Panem Bogiem.
Ja uważałam zawsze, że jesteśmy ze sobą w dakramentalnym związku po to aby rzucać sobie linę ratunkową i wyciągać z bagna, a nie wpychać siebie w nie..
Możesz teraz pięknie odczarować siebie, poznać na nowo, odszukać w sobie to co gdzieś tam pod skorupami jest.. zmieniaj siebie.. napisałaś sporo o swoich błędach.. wiesz już jaka byłaś a jaka jesteś teraz, a może warto wrócić do tej dziewczyny którą pokochał mąż..

Ściskam Cię mocno
Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Samozycie »

Witaj Kwiatkowa, Dziekuje kochana za te słowa otuchy, bardzo mi dały dużo do myślenia. Tak psycholog powiedziała ze mąż mnie nie kocha i dlatego się tak zachowuje, z jednej strony to czuje poprzez jego zachowanie a z drugiej strony jest miły.odczuwam mylne sygnały niby jest miły i pyta jak mi mina dzień ale nie czuje tego w nim, Czuje ze bardziej traktuje mnie jak współlokatora niż osobę która kocha, jest porostu miły i tyle.jakby juz stracił nadzieje i porostu boi sie podjąć ostateczna decyzje o rozwodzie. Staram sie zrozumieć ze tez cierpi w tym wszystkim ale pokazuje mi brak szacunku będąc w ciągłym kontakcie z kowalska. To tak jakby śmiał mi sie prosto w oczy!!! Teraz musze się zająć sobą , cieszyć sie praca która lubię a która w ostatnim czasie zaniedbałam przez kryzys , zadbać o siebie fizycznie co mnie podbuduje, chodzić na spacery czytać książki , budzić sie rano i mówić sobie ze dziś będzie to wspaniały dzień z pomocą Boga bo on nade mną czuwa, mówić : Boże ty się tym zajmij !!! a co do męża to tak jak mówisz musi upaść na dno żeby zobaczył co zle robi i nic ani nikt tego nie zmieni. Teraz poczekam na jego ruch , ale nie w nieskonczonosc , albo się obudzi albo nie. Juz nic więcej nie dam razy zrobic i tylko Bog wie co będzie dla mnie najlepsze i on wskaże mi drogę która mam obrać.
Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Samozycie »

Dzis byly urodziny corki i przyszla rodzina, zobaczylam go placzacego w pokoju wiec zapytalam co sie dzieje. Powiedzial ze nie daje rady presji. Mowie dopóki ty sam nie bedziesz wiedzial czego chcesz nikt tobie nie pomoże. Powiedzial ze nie wie czego chce :( juz nie wiem jak sie zachowywac co mowic co robic ??? Pomozcie bo juz sama sie gubie i strasznie ciezko mi z tym :(
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: tata999 »

Samozycie pisze: 11 sty 2020, 20:20 Dzis byly urodziny corki i przyszla rodzina, zobaczylam go placzacego w pokoju wiec zapytalam co sie dzieje. Powiedzial ze nie daje rady presji. Mowie dopóki ty sam nie bedziesz wiedzial czego chcesz nikt tobie nie pomoże. Powiedzial ze nie wie czego chce :( juz nie wiem jak sie zachowywac co mowic co robic ??? Pomozcie bo juz sama sie gubie i strasznie ciezko mi z tym :(
Może spróbuj popracować nad tym, że się gubisz. Cała reszta jest poza Twoją kontrolą, np. jego zachowania i decyzje. Nic nie musisz na siłę i już teraz. Wszelkie zmiany wymagają czasu. Daj go sobie.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Dwa_odcienie »

Sroka pisze: 10 sty 2020, 8:42 Przykro mi ze Cię to tez spotkało.
U mnie było podobnie tylko X lat temu.
Mąż wyprowadził się do takiej właśnie koleżanki z pracy po 3 miesiącach romansu. Byliśmy po -
10 latach małżeństwa z dwójka małych dzieci.

Jedyne co mogłam zrobić w tamtym czasie to zająć się sobą, zająć się swoją wiara i modlić się.
Tak mijały tygodnie miesiące ja stanęłam na nogi czułam się dobrze w swoim towarzystwie i czekałam nie czekając. Każdy SMS z mojej strony czy telefon wywoływał odwrotne skutki niż chciałam. Mąż pewnie stracił do mnie szacunek już po 2 sprawie rozwodowej na której się rozpłakałam mówiąc ze nie zgadzam się na rozwod.

Dziś mija już kilka ładnych lat a on ułożył sobie życie z ta kobieta spodziewają się dziecka i nic nie wskazuje na to ze wróci do domu.

Póki możesz zajmij się sobą, wiem ze tutaj wszyscy pisza ze próbuj staraj się.
Ja im bardziej się starałam zachęcić męża do siebie tym od ode mnie po cichu odchodził. A jak widział ze ja wewnętrznie pięknieje to był chyba spokojniejszy o mnie ze sobie w życiu poradzę. Tu nie ma dobrej recepty. Wiem ze na sile nikogo nie zmusimy do życia z nami. Postaw sobie pytanie czy byłabyś szczęśliwa jeśli wiedziałabys ze Twój mąż nie chce z Tobą być nie kocha Cię nie potrzebuje nie szanuje ale jest z Tobą? Zasypia przy Tobie mimo ze nie ma na to ochoty?

Pozdrawiam Sroka
Pięknie to Pani napisała.
Najważniejsze to żyć swoim życiem.
Nikogo do miłości nie da się zmusić a żyć razem dla dzieci, a tak naprawdę byk ciągle obok siebie to nie jest rozwiązanie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Nirwanna »

Dwa_odcienie - w Sycharze zwracamy się do siebie po imieniu, a na forum po nicku. Takie tu panują konwenanse.
Dwa_odcienie pisze: 12 sty 2020, 10:36 Najważniejsze to żyć swoim życiem.
Nikogo do miłości nie da się zmusić a żyć razem dla dzieci, a tak naprawdę byk ciągle obok siebie to nie jest rozwiązanie.
Najważniejsze to żyć Bożym życiem.
Natomiast tak gwoli przypomnienia Katechizm Kościoła Katolickiego dopuszcza separację w wyjątkowych przypadkach, gdy zagrożone jest życie, zdrowie, lub z innych przyczyn niemożliwe jest życie wspólnie pod jednym dachem. Zdrada małżeńska rzeczywiście jest jedną z przyczyn, dla których KKK dopuszcza separację. Ale separacja nie jest przez KKK dopuszczalna, bo "żyją tylko dla dzieci, a tak naprawdę obok siebie". To bardzo laickie podejście, bardzo nastawione na MNIE (się należy) oraz ubóstwiające dobre samopoczucie, bardzo egzekwujące swoje prawa a cudze obowiązki.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Samozycie »

Wczoraj miałam rozmowę z mężem, podzekewalam mu za spędzone razem życie , za to czego mnie nauczył za jego cierpliwość za dobre i zle chwile za uśmiech i lzy, następnie powiedziałam czego oczekiwałam od niego będąc w związku i jak bardzo mnie zawiódł. Na koniec powiedziałam ze podczas naszej 3 miesięcznej przerwy ( mino ze żyjemy pod jednym dachem) oczekiwałabym szacunku, zero kontaktu , zero telefonow do siebie żeby dać sobie ta przerwę od siebie ale żeby się przy tym sie nie ranić.dopóki udajemy i rozmawiamy ze sobą odczuwam to jako mylne znaki. Bo niby wszystko jest ok ( jeśli można to tak nazwać) ale śpimy w oddzielnych loczkach i nie czuć miedzy nami miłości .widzę jak mąż tez cierpi jaki jest smutny i jak po pracy idzie do pokoju i siedzi tam sam. Maz powiedział ze on chciałby mieć kontakt bo uważa ze jak kompletnie przestaniemy ze sobą rozmawiać to się bardzo od siebie oddalimy zamiast powoli zbliżać. Poszliśmy na kompromis żeby i ja i on nie czuli się pokrzywdzeni, postanowiliśmy ze będziemy mieli kontakt raz na 2 tygodnie około żeby porozmawiać lub gdzieś wyjść razem. Chciałabym to wszystko odbudować i tęsknie za nim mimo ze jest tak blisko, boje się ze stracę go na zawsze i w głowie tysiące myśli ale ja tez potrzebuje czasu, potrzebuje tak naprawdę za nim zatęsknić być spragniona jego żeby spojrzeć na niego inaczej, niż na zdrajce, ciagle myślę czy jest z kowalska czy ma z nią kontakt i przysłania mi racjonalne myślenie. Modle się i proszę Boga o wytrwaloyc i codziennie powtarzam „Jezu ty się tym zajmij „ ale chyba sama jeszcze w to nie wierze , czuje jakbym wypowiadała puste słowa bez wiary. Proszę może wy możecie sie za mnie i mojego męża pomodlic proszę was bardzo , potrzebuje waszego wsparcia w tych trudnych dla mnie chwilach.
Sroka
Posty: 20
Rejestracja: 02 sty 2020, 23:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Sroka »

Nirwanna pisze: 12 sty 2020, 22:44 Dwa_odcienie - w Sycharze zwracamy się do siebie po imieniu, a na forum po nicku. Takie tu panują konwenanse.
Dwa_odcienie pisze: 12 sty 2020, 10:36 Najważniejsze to żyć swoim życiem.
Nikogo do miłości nie da się zmusić a żyć razem dla dzieci, a tak naprawdę byk ciągle obok siebie to nie jest rozwiązanie.
Najważniejsze to żyć Bożym życiem.
Natomiast tak gwoli przypomnienia Katechizm Kościoła Katolickiego dopuszcza separację w wyjątkowych przypadkach, gdy zagrożone jest życie, zdrowie, lub z innych przyczyn niemożliwe jest życie wspólnie pod jednym dachem. Zdrada małżeńska rzeczywiście jest jedną z przyczyn, dla których KKK dopuszcza separację. Ale separacja nie jest przez KKK dopuszczalna, bo "żyją tylko dla dzieci, a tak naprawdę obok siebie". To bardzo laickie podejście, bardzo nastawione na MNIE (się należy) oraz ubóstwiające dobre samopoczucie, bardzo egzekwujące swoje prawa a cudze obowiązki.


Ja żyje życiem Bożym i dodatkowo z ogromnym szacunkiem do siebie. Uważam ze to ze mąż odszedł ode mnie to nie oznacza ze ja będę całymi dniami zalewać się łzami i co 15 min modlić się o jego powrót. Trzeba umieć tez żyć i spojrzeć sobie w lustrze prosto w oczy za naście lat i nie mieć żalu ze życie przeleciało mi na moje życzenie w bólu i cierpieniu.
Dystans to podstawa to tego żeby czuć się dobrze w takiej sytuacji.
Myśle ze nie można od razu w swoj sposób interpretować komentarzy innych ponieważ bardzo możliwe ze ktoś żyje według kkk i jest blisko Boga ale tez potrafi żyć „normalnie”
A jeśli chodzi o separacje to co z tego ze ja jej chce jeśli nie zgadzam się na rozwod jeśli ja i tak wiem ze rozwod mój mąż dostanie? Mówienie sobie i innym „ tak zgadzam się na separacje” milion razy coś mi da? -nic. Chyba ze w końcu wmowimy sobie ze jej chcemy a tak naprawdę zapomnimy ze my nigdy jej nie chcieliśmy ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Nirwanna »

Sroka, mój komentarz był do wypowiedzi dwa_odcienie.

Co dokładnie dotknęło Cię w mojej wypowiedzi?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Odpuścić czy walczyć ??? Brak mi juz wiary

Post autor: Ukasz »

Samozycie pisze: 13 sty 2020, 12:57 postanowiliśmy ze będziemy mieli kontakt raz na 2 tygodnie około żeby porozmawiać lub gdzieś wyjść razem. Chciałabym to wszystko odbudować i tęsknie za nim mimo ze jest tak blisko, boje się ze stracę go na zawsze i w głowie tysiące myśli ale ja tez potrzebuje czasu, potrzebuje tak naprawdę za nim zatęsknić być spragniona jego żeby spojrzeć na niego inaczej, niż na zdrajce, ciagle myślę czy jest z kowalska czy ma z nią kontakt i przysłania mi racjonalne myślenie.
Dziwi mnie ten układ - nie oceniam, mówię tylko, że go nie rozumiem. Czy ma sprawić, że wciągu tych dwóch tygodni między spotkaniami on przestanie kontaktować się z kowalską? Nie odpowiadaj proszę na to pytanie mi, lecz raczej sobie.
Czy warto pomyśleć o takim wspólnym wyjeździe, gdzie będziecie tylko razem - bez internetu i może nawet bez telefonu, żebyście mogli sobie nawzajem zaufać bez kontroli i zadręczania się myślami o osobach z zewnątrz?
ODPOWIEDZ