Emka pisze: ↑17 cze 2019, 5:48
Jest z nami a jakby go nie było.. Tydzień temu był na spotkaniu integracyjnym w pracy, euforia przed wyjściem, po powrocie upewniał mnie, że poradził sobie z emocjami do niej, tańczyli, gadali, że mogę mu ufać..
Nie słucha tego co mówię, że nie czuję się bezpiecznie..
i że to ja dopatruję się problemów, tam gdzie już ich nie ma.. nie chcę go ograniczać, zabierać jego przestrzeń, ale
zaufać też nie potrafię..
Emka pisze: ↑20 cze 2019, 22:23
Dzięki Linna, Jacku, Animal.
Dzisiaj mój Mąż mi powiedział, że kryzys w naszym małżeństwie polega na tym,
że go ograniczam, że dopóki nie zaakceptuję, że ma przyjaciółkę, nic w naszym małżeństwie się nie poprawi..
Na moje argumenty, że jest nią zafascynowany, że ta relacja nas rozbija już pół roku, że skupia się tylko na niej, zaniedbuje rodzinę, stwierdził, że to ja nas rozbijam, swoją zazdrością.. Nie mam już siły, to walka z wiatrakami..
Emka z jednej strony rozumiem Twoje obawy , ja sam byłem w podobnej sytuacji , oskarżany o zazdrość ,o ograniczanie przestrzeni życiowej , że dopatruję się problemów itd.
No i stało sie tak że przyszła zdrada i rozłam …
Z drugiej strony ,z perspektywy widzę jak można "zaszczuć" człowieka przez swoje lęki , obawy,oczekiwania...
Dziś mija 25 rocznica naszego ślubu , od 8 lat nie mieszkam z żoną , czytając te kilka słów które napisałaś przyszło mi do głowy : daj mu przestrzeń ,odsuń się , zajmij sobą ...
Szczególnie to : odsuń się dając przestrzeń na wolność , bo to ona jest niezbędna ,czy można wymusić miłość jako postawę ,nie mówiąc o emocjach i uczuciach ?
Lęk powoduje że zaczynamy nerwowo i żarłocznie zawłaszczać drugiego ,bo czujemy brak bezpeczeństwa ,sama o tym piszesz ...
U mnie to się nie sprawdziło ,dziś widzę że jedynie co mogę dać to miłość o czym pisał Św.Paweł w liście do Rzymian 13,8: " Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością."
Z jakiegoś powodu znalazłaś się na Golgocie ,ja przyjąłem już dawno że krzyż jest wpisany w życie każdego ucznia Chrystusa , nie ma udziału w Jego chwale ten ,kto nie ma udziału w Jego krzyżu , wiem że to bolesna rzeczywistość ,ale pozbawiona samotności bo sam Zbawiciel w niej towarzyszy , prowadzi i wspiera ,możemy być tego pewni bo sam to obiecał .
Może teraz czas na te słowa że jesteś i w nieszczęściu , chorobie ,czy po prostu w trudzie ,może to ciemna dolina... albo czas konfrontacji z własną wiarą i deklaracjami … ?
Jedno jest pewne ,nie jesteś w tym sama ,Jezus jest u Twego boku ,a Ci których dotknęło to trudne doświadczenie również mogą Cię wesprzeć i towarzyszyć w tym czasie ogołocenia … Jeśli tylko chcesz...
Emka ,niech Pan błogosławi Ciebie i Wasze małżeństwo,rodzinę ..pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II