Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Żona uzywa zdania "ja już nie chcę próbować". zależy mi na niej bardzo. Chyba musze to codzień pokazywać. Jestem jednak gruboskórny. Bardzo mi na niej zalezy. Nie potrafie jej tego uzewnętrznić. Pójdę na terapię, ale jak tu znalezc psychologa, który będzie prawdziwie Chrystusowym psychologiem. To delikatna materia. Żona ma dolki coraz czesciej. Chce jej pomoc.
Mam wrażenie że atakuje ją caly legion zlego zbiega sie to w czasie z odmawiamiem przez żonę Pompejanki. Uraza do mnie obudzila się z podwojną siłą. Tak to widzę Ratunku
Zwalanie na złego to pójście na łatwiznę.
Jeżeli szczerze zalujesz, kochasz żonę i nic się za tobą nie ciągnie, to nawet spod grubej skóry będzie widać.
Nie duś w sobie emocji, pozwól sobie na łzy. Otwórz się. Cierpliwie czekaj, nieciecerpliw się. Gdy się chowasz pod skorupą, nie widać uczuć. Żona może się zadreczac w domysłach.
Gdy np. widzi cię jak leżysz i patrzysz w sufit, może myśleć, że tęsknisz za kowalską. Itd itp.
Kiedy sprawa wyszła na jaw? Jak długo się meczycie?
Żona wie, że jesteś na forum?
Co z terapia? Bez pomocy fachowca będzie ciężko.
Zgadzam się z Linną...odnośnie tego zwalania na złego... Nie wiemy z czym zmaga się Twoja żona i od jak dawna. Osoba zraniona potrzebuje wiele czasu żeby uporać się z tak silnym zranieniem. Przez co przechodzi? Ile trwała Twoja zdrada? Jaki inne uzależnienia jej zafundowałeś? Masturbacja, pornografia? Związek z kowalską...a zatem i kłamstwa...podwójne życie... A Twoja żona? Czy w tym czasie byliście w kryzysie? Czy żyła nie domyślając się co przeżywasz...zauroczenia itd? Wiele pytań...tylko Ty znasz odpowiedzi. Twoja żona przeżywa pewnie najgorszy czas w swoim życiu. Ile lat one trwały...Twoje uzależnienia? Oczekujesz, że w 5 minut żona się otrząśnie i zacznie normalnie żyć i będzie oddaną i kochającą żoną? Jaki atak złego??? Dałeś jej czas na przeżycie żałoby?
Znam małżeństwo...gdzie mąż kilka lat zdradzał żonę z wieloma kobietami. Gdy się wydało postanowił naprawić małżeństwo i obiecał żonie zmianę siebie. Nie mógł zrozumieć czemu nie mogą normalnie żyć jak dawniej...Żona usłyszała od niego, że przecież to żadna tragedia...ludzie przeżywają różne traumy...wojny...straszne choroby...itd. A ona robi hallooo z jakichś zdrad, które dla niego nie miały znaczenia. Szok! Dla mnie szok! Zastanów się czy i Ty nie wymagasz cudów od swojej żony. Czy jej emocje biorą się z dawnych zranień a może stąd, że żyjesz jakby nic się nie stało?
Spotkałam się też i tutaj z historiami, że jeśli zdradzony wraca albo dokonuje wyboru na korzyść żony/męża...to już jest szczyt jego możliwości naprawczych...już nic więcej nie powinno się od niego wymagać...przecież wrócił...wybrał...i ok...
"Kocha się naprawdę i do końca tylko wówczas, gdy kocha się na zawsze w radości i smutku bez względu na dobry czy zły los."
JAN PAWEŁ II
Mea_ pisze: ↑03 lip 2019, 0:17
Spotkałam się też i tutaj z historiami, że jeśli zdradzony wraca albo dokonuje wyboru na korzyść żony/męża...to już jest szczyt jego możliwości naprawczych...już nic więcej nie powinno się od niego wymagać...przecież wrócił...wybrał...i ok...
Są też kobiety, które wmawiają sobie, że im to wystarcza...
Jeżeli niezadowolony gdzieś o tym przeczytał i trzyma się tego jak tonący brzytwy, to się na bank utopi
Trochę to tak wynika z porad: zrób operację plastyczną, wymień charakter na inny w wypożyczalni charakterów, zwolnij się z pracy, zburz dom i wybuduj inny w innym miescie, miej jednoczesnie spojrzenie 20 latka na zapał życiowy i to wszystko jednoczesnie w ciągu doby. Nie czuję się Bogiem. Wolę jednoznaczne rozmowy które dużo wnoszą do sensownych zmian. Te zmiany chce wniesc w swoje zycie. Niestety żona nie potrafi jednoznacznie rozmawiac jak powinno się z facetem. Facet nie rozumie podtekstów. Musi miec jak schizofrenik - proste krótkie komendy.
Niezadowolony, a może inaczej? Komunikować kobiecie, że potrzebujesz prostych komunikatów, a jednocześnie zadbać o choć próbę zrozumienia, o co jej może chodzić? Podjąć naukę rozumienia tej konkretnej kobiety?
Bo wiesz, okopać się na stanowisku "jestem facetem i nie umiem inaczej" - jest łatwe. I mało rozwojowe, a czasem wręcz destrukcyjne. Małżeństwa się od tego sypią.
Kobiety też mają oczywiście swoją lekcję do odrobienia, ale tutaj jesteś Ty.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II