chrisvip pisze: ↑14 sty 2019, 16:48
Skończyło się na tym ze powiedziałem ze ograniczamy kontakt tylko w do tematu dzieci. Bo wcześniej to jeszcze jej pomagałem jak mnie o coś poprosiła.
Najgorsze ze teraz żałuje bo lubiłem jej pomagać.
Może napiszę, jak to było z mojej strony. Ja też pomagałem sporo żonie, też po tym jak się dowiedziałem o kowalskim, z jednej strony czułem się wykorzystywany i odrzucało mnie od tego, ale z dugiej to była jednak możliwość spędzania czasu razem i też lubiłem przynajmniej niektóre jego aspekty, choć czasami naprawdę dawało to w kość.
Później starałem się balansować pomiędzy dalszą pomocą, a dawaniem się wykorzystywać i tutaj pojawiły się powoli granice. Ale głównym celem było stworzenie relacji, w której odnalazłyby się dwie osoby nawet ze zranieniami jakie mają na dzisiejszy dzień, granice były dopiero potem, takie zabezpieczenie przyszłych relacji i siebie samego, jak już się zacząłem określać.
Widzę wagę utrzymywania swoich granic, ale też bez przesady, jeśli masz tyle wewnętrznej siły, żeby wpuścić bliska osobę do środka mimo, że boli, to myślę, że warto to zrobić - to też jest postawa siły, może nawet większej niż ucieczka. Zresztą z tego co napisałeś, to było raczej wyrzucenie czegoś w złości, niż stawianie granic, więc może dałoby się to odkręcić. Uważam natomiast, że nawet pomagając powinno się mieć świadomość, że jest to własna suwerenna decyzja, mimo zranienia, a nie czuć się do tego przymuszonym z jednego lub drugiego względu.