Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Mąż miał chwilowy zapał by wrócić jak to pisał "do dzieci". Już odpuścił. Czy oprócz zmieniania siebie, modlitwy i terapii, ja coś powinnam działać? Czytałam "listę Zerty" tylko nie wiem czy dobrze ją rozumiem. Nie pisz czyli jak mąż miałby już nigdy do mnie nie napisać w naszej sprawie to też do niego nie pisać? Jeśli będzie pisał w sprawie dzieci to tylko w tej sprawie mu odpisywać?
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Uczciwa zona pisze: 11 maja 2021, 14:17 Mąż miał chwilowy zapał by wrócić jak to pisał "do dzieci". Już odpuścił. Czy oprócz zmieniania siebie, modlitwy i terapii, ja coś powinnam działać? Czytałam "listę Zerty" tylko nie wiem czy dobrze ją rozumiem. Nie pisz czyli jak mąż miałby już nigdy do mnie nie napisać w naszej sprawie to też do niego nie pisać? Jeśli będzie pisał w sprawie dzieci to tylko w tej sprawie mu odpisywać?
Nie, to jest na teraz max dla Ciebie, modlitwa, terapia i zmiany.
Ja zostawiłam męża w spokoju, on sam zaczął ze mną rozmawiać. Nie pisałam pierwsza, nawet
w sprawie syna, choć raz się przelało jak miał go totalnie w czterech literach.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Ok. Dziękuję za odp i Pozdrawiam Cię.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Mąż Ci zamętu narobił i zniknął. Doskonale to znam. I ja na przykład zamiast działać spokojnie, się rozwijać to potem siedzę i wszystko analizuję.

Ciężko pozbyć się kontaktu z osobą którą mimo wszystko się kocha, gdy się przysięgę małżeńską bierze na poważnie. Ja przez pierwsze miesiące szukałam kontaktu z mężem i bardzo bolało mnie, że jemu na tym kontrakcie nie zależy. Wiele błędów popełniałam. Choć ja i tak uważam, że wszystko zależy od tej drugiej osoby - aczkolwiek okazuje się, że ja wogole męża nie znam. Bo np mój mąż oczekiwał, że ja będę go błagać o powrót - takie jego pokrętne myślenie. On odszedł a ja mam go błagać.

Zajmij się sobą i dziećmi. Musisz odzyskać równowagę. Ja na początku myśli zagłuszałam oglądając różne konferencje, spędzając czas z synem. Czytać mi się na początku nie udawało, po jakimś czasie dopiero dawałam radę czytać książki, polecane tutaj i utwierdzałam się w przekonaniu, że nasze małżeństwo wiele wad miało, więc nie dziwne, że nam się posypało.

Spokój jest bardzo potrzebny, więc dbaj o to. Choć wiem, że to trudne.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Blawatku, moje małżeństwo też miało dużo wad. Kiedy tak na to wszystko popatrze to sobie myślę, jak łatwo poddaję się manipulacji. Czasami dla ciszy i spokoju, by była pełna rodzina i w nadziei że będzie lepiej przy każdej czerwonej lampce nie stawialam granic. Mówiłam tylko co mnie boli z drugiej strony było bez odzewu lub odzyskiwanie A i tak było bez zmian. I wszystkie trudne sprawy były pod dywanem aż do teraz i widać ile obecnie tego się nazbierało. Wczoraj mlodsza (8lat)córka mówi mi tak, że to moze jej wina że tata nie chce z nami być bo może ona mogła go jakoś zatrzymać i w tym momencie serce mi pękło. .....
Powiedziałam jej że tata jest dorosły i odpowiada za to co robi i nikt inny a już napewno nie ona i że to nie jej wina absolutnie i że jest niezwykle kochanym, mądrym dzieckiem.
Dziś mąż znów pisze że chce wrócić i mieć normalny dom. Tylko jego zdaniem to był normalny? Moim nie. Czyli jemu było tak dobrze? Mi nie. Duzo wycierpialam i nadal cierpię. Za dwa dni znów będzie cisza i będzie mi fundowal poprzez swoje zachowanie większy ból, katowanie mnie. Ja lubię stabilność, cisze, spokój a teraz jeszcze bardziej a tu znów...
I jeszcze takie techniczne pytanie: Jak wygląda sprawa o alimenty? Prawnie i tak realnie, czy dużo sił i nerwow trzeba stracić w sadzie? Czy mężowie bardzo atakują? I co dla sądu się liczy.
Bo działam ale jeszcze nie wiem co mnie czeka i na co się przygotować....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Blawatku, ja teraz też słucham dużo konferencji, artykułów, świadectw małżeństw, książek psychologicznych, ale najciezej jest z tym że go pomimo tego co robi kocham, ciężko też z przyzwyczajeniem się do niego pomimo że był a go nie było w domu, deficytu że rodzina niepełna itd.
Moja przysięga małżeńska była jak najbardziej świadoma, tak jak Twoja Blawatku .Pomimo niedostrzegania wielu sytuacji, zachowań meza i moich błędów czym się kierowalam to i tak byłam w pełni świadoma swojej decyzji. I dlatego tak cierpimy. Dla mnie sakrament małżeństwa to tak jak mój tata mówi " klamka zapadla" i na dobre i zle razem aż do końca, miłość, wierność, wsparcie w trudzie i radości w zdrowiu i chorobie. Myślę że nigdy nie szłam na łatwiznę i jestem dość ambitna osobą przez to miałam też ciężko bo nieraz za wysoko poprzeczki sobie samej stawialam i choć osiagalam cel to kosztowało mnie to wiele zdrowia, sil i wyrzeczeń i tym bardziej jest mi ciężko zaakceptować sytuacje w której się znalazłam. Zawsze sobie mówiłam nie ma sytuacji bez wyjścia a teraz ciezko i mało opcji ...
To że jestem taką że albo cos robię na 100% albo tego nie robię też mi nie pomaga bo jestem jakby w zawieszeniu.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Uczciwa zona pisze: 12 maja 2021, 12:14 Wczoraj mlodsza (8lat)córka mówi mi tak, że to moze jej wina że tata nie chce z nami być bo może ona mogła go jakoś zatrzymać i w tym momencie serce mi pękło. .....
Powiedziałam jej że tata jest dorosły i odpowiada za to co robi i nikt inny a już napewno nie ona i że to nie jej wina absolutnie i że jest niezwykle kochanym, mądrym dzieckiem.
To jest ostatni etap by wziąć w swoje ręce swoje życie. Dziecko poczuło się obarczone konfliktem, który nie jest jego udziałem, może mieć przez to bardzo duże problemy, ja takie miałam. Moja matka nic nie zrobiła, nie poszla po pomoc, a obarczała mnie jeszcze bardziej,ale Ty możesz zrobić z tym bardzo wiele. A niestety samo mówienie do córki że jest kochana nic nie zmienia, bo ona wyczuwa ból, frustrację, odrzucenie, wszystko.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Caliope, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, muszę działać i ratować dzieci i siebie....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zona pisze: 12 maja 2021, 15:04 Caliope, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, muszę działać i ratować dzieci i siebie....
A gdzie w tym mąż, który deklaruje chęć powrotu? Nie żebym była za przyjmowaniem męża lub nie przyjmowaniem - bo to ty znasz waszą sytuację. Ale jeśli nie było przemocy i nie ma nałogów, a są trudności i kryzys - to raczej nie uzasadnia decyzji o separacji. Separacja dla katolika dotyczy sytuacji skrajnych, zagrożenia, także sytuacji w której ktoś ma romans i nie zamierza z niego zrezygnować, w której ktoś zagraża bliskim, ich zdrowiu, życiu. Dążenie do sepracji, gdy zagrożenia nie ma, nawet gdy jest kryzys w relacji, jest natomiast występowaniem przeciwko jedności małżeńskiej. Warto poradzić się w tej sprawie mądrego spowiednika, który pomoże ci dobrze tą sytuację rozeznać. A jak trzeba nawet dwóch spowiedników. To ważne sprawy. Zbyt ważne, by kierować się w nich emocjami.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Ruto, sprawę seperacji omawialam już napewno z 2 ma spowiednikami jak nie z trzema. Każdy z nich mówił to samo" nie daj się zniszczyć i nie daj by maz zniszczył dzieci-ratuj się". Ja długo zwlekalam z tą decyzją, ( i nie chodzi tu tylko o zdrade , bo dałam nam szansę i dałam mężowi kredyt zaufania po tym wszystkim pomimo ogromnego bolu)było mi bardzo ciężko ale kiedy ona tak się już nasilila że zaczęłam trafiać do szpitala ( poprzez tą sytuację zaczęłam mieć większe problemy z sercem ) wtedy stwierdziłam że muszę się ratować bo nie wyobrażam sobie co by się stało z dziećmi jakby mnie zabrakło. Wiem że inaczej jest postrzegane gdy mąż ma nałogi, zneca się fizycznie niż to że (już raz zdradził całościowo i obecnie zdradza napewno emocjonalnie mnie) niż znęcanie się psychiczne nad żoną ( na różne sposoby już napewno codziennie przez 3 lata) I nie chodzi tu tylko o sprawy finansowe (zabranie wszystkich pieniedzy przez meza) które są dla mnie najmniej bolesne ale gorsze. Mogłabym ich tu wypisać ale to i tak nic nie zmieni. Obecnie waze 50 kg i jestem średniego wzrostu i już naprawdę nie mam z czego schudnąć i jestem bardzo wyczerpana zachowaniem męża psychicznie ale i fizycznie i dzieci też. Żeby żyć muszę się odbić, stanąć na nogi. Jeśli Ruto masz jeszcze jakiś pomysł by otworzyć buzię mężowi i by nasze małżeństwo zaczął traktować z szacunkiem i mnie i dzieci z szacunkiem, godnością jako ludzi to bardzo proszę o radę.....
Dla męża zawsze są drzwi otwarte wie o co mi chodzi ale on narazie nie jest zainteresowany swoimi prawami do dzieci co drugi dzień w smsie ale nic w tym kierunku nie robi by się z nimi spotkac. Ja pisałam mu że mu nie bronię kontaktu z dziećmi ale żeby wiedział że się to boją.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Wiem Ruto, że może nie potrafię pobłazac wielu zachowań męża i nic sobie z tego nie robic moze gdyby trwalo to krocej i nie codziennie moze bym potrafila. Ale są sprawy, które zawsze będę traktować poważnie jak Bóg, małżeństwo, rodzina, sakramenty, drugi człowiek a szczególnie najbliższy, dzieci, szacunek do drugiego człowieka, poszanowanie jego godności, uczciwość, odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, odpowiedzialność za drugiego czlowieka, wywiazywanie się ze swoich obowiązków.....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zona pisze: 12 maja 2021, 18:19 Wiem Ruto, że może nie potrafię pobłazac wielu zachowań męża i nic sobie z tego nie robic moze gdyby trwalo to krocej i nie codziennie moze bym potrafila. Ale są sprawy, które zawsze będę traktować poważnie jak Bóg, małżeństwo, rodzina, sakramenty, drugi człowiek a szczególnie najbliższy, dzieci, szacunek do drugiego człowieka, poszanowanie jego godności, uczciwość, odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, odpowiedzialność za drugiego czlowieka, wywiazywanie się ze swoich obowiązków.....
Uczciwa zono,
piszesz, że spowiednicy doradzają ci separację ze względu na sytuację waszej rodziny i ze względu na dobro waszych dzieci, oraz, że doświadczasz przemocy psychicznej od męża. Doczytałam także, że piszesz, że dzieci boją się taty. Piszesz też, że bardzo schudałaś, że całą sytuacja odbija się na twoim zdrowiu. To wszystko brzmi poważnie.

Szczerze mówiąc twoje dotychczasowe posty odbierałam raczej jako problem z wybaczeniem zdrady, z twoimi oczekiwaniami wobec męża, co do tego jak powinien się zachowywać, by zdradę wynagrodzić, trudnościami, jakie w związku z tak poważnym kryzysem jakim jest zdrada przechodzi wasze małżeństwo. Sądziłam także, czytając twoje wpisy, że problemem jest także twoje oczekiwanie rozmowy o zdradzie, podczas gdy mąż kategorycznie odmawia takiej rozmowy, stopując cię słowem przestań. Oraz, że są takie rzeczy, które chciałabyś od męża otrzymać jako zadośćuczynienie, i że masz problem - naturalny w kryzysie małżeńskim związanym ze zdradą - z zaufaniem mężowi.

Opisane wyżej sytuacje są trudne, i trudno odbudowuje się małżeństwo w takiej sytuacji, i problem tworzy często oboje małżonków - bo przed kryzysem zdrady są zwykle problemy w relacji, a zdrada dokłada kolejne, podczas gdy poprzednie są jeszcze nie przepracowane. Do tego dochodzą na przykład trudne emocje zdradzonej osoby, jej lęki, żal, ale też właśnie oczekiwania, że osoba która zdradziła powinna zachowywać się w określony sposób. A gdy się nie zachowuje - jest to odbierane jako raniące. Wiem to po sobie, bo wobec mojego męża miewałam różne oczekiwania na to, jak mąż mógłby mi zadośćuczynić za różne trudne sprawy, choć żadna zdrada nigdy na jaw nie wyszła, nie wiem czy byłam zdradzana w czasie małżeństwa, w sensie regularnego romansu. Ale były inne poważne trudności. I gdy mąż tego, co uważałam za adekwatne zadośćuczynienie, nie robił, było mi przykro. Zachwycały mnie opisy tych starań skruszonych mężczyzn o żony, tych róż kupowanych każdego dnia, rozmów i uważności na żonę, skupienia się na żonie i jej potrzebach. Nic takiego się u nas nie działo. Mąż chodził naburmuszony i to on zachowywał się jak pokrzywdzony.

Ale czym innym niż wszystko co napisałam powyżej jest doświadczanie przemocy psychicznej. Czy ty tak sama dla siebie potrafisz nazwać co tak naprawdę się między wami dzieje. Czy zabieranie pieniędzy przez męża to jest jeden incydent związany w wyprowadzką męża - co nie jest chwalebnym zachowaniem, ale często jest próbą udowodnienia - jestem ważny, jestem potrzebny, nie poradzisz sobie beze mnie. Czy też jest to stała metoda dyscyplinowania cię, wpływania na ciebie? Jakie zachowania męża są dla ciebie raniące?
Czy doświadczasz przemocy ze strony męża - a przemoc psychiczna to także przemoc? I jest równie raniąca i krzywdząca, choć jej nie widać. Czy dzieci doświadczają przemocy?

Ja doświadczałam przemocy, ale nie umiałam jej tak nazwać, usprawiedliwiałam męża, tłumaczyłam jego zachowania, uczyłam się go nie drażnić, albo gdy trzeba było własnie rozładowywac, zanim zebrało się w nim za dużo, co mogło go doprowadzić do dużego wybuchu. U mojego męża nie wynikało to z potrzeby dominowania nade mną czy sadystycznych zapędów, takich mój mąż nie ma. Chodziło o manipulowanie mną, tak by mąż mógł dalej korzystać z rzeczy od których był i nadal jest uzależniony, o odwracanie mojej uwagi, o to bym czuła się winna i skupiała się na sobie. A także ze zmiennych nastrojów męża związanych z cyklem korzystania z używek - głody, które ukrywał, stany odurzenia i potem stany po - to wszystko wpływa na nastrój i na zdolnośc do panowania nad agresją. A ja w tym wszystkim cały czas stawiałam męzowi wymagania, którym jako uzależniony człowiek nie był w stanie sprostać, co nasilało jego frustrację. A czasem to ja wybuchałam, bo żyłam w stałym napięciu. Tym trudniej było mi to wszystko co mąż robił - od wybuchów, zmiennych nastrojów, prowokowania kłótni, agresji, niszczenia różnych rzeczy, po szantażowanie mnie samobójstwem - nazwać przemocą. Mimo, że regularnie jej doświadczałam. Nie umiałam dostrzec co jest skutkiem, co przyczyną w tym całym mętliku.

Czy masz szansę skorzystania z pomocy mądrej doświadczonej osoby, księdza, psychologa, doradcy w parafialnej poradni rodzinnej, kogoś kto pomoże ci uporządkować, nazwać to czego doświadczasz i ty i dzieci? Jeśli doświadczacie przemocy - pierwszym krokiem do jej zakończenia jest zwykle izolacja. Jeśli doświadczacie kryzysu w relacji - zwykle pomaga odpuszczenie, sobie i drugiej osobie, porzucenie oczekiwań, zajęcie się sobą, znalezienie pomocy dla siebie, wzmocnienie siebie. Praca ze swoimi emocjami.

Piszesz też, że jesteś w złej kondycji fizycznej. Czy dbasz o siebie? Tak jak napisałaś - są dzieci, potrzebują cię. Cokolwiek się dzieje, nie będziesz w stanie nikomu pomóc, sama będąc wyczerpana. Gdy doszłam do stanu wyczerpania, a doszłam, skorzystałam z pomocy psychiatry. To był ważny krok do tego, by zacząć wychodzić z kryzysu, wzmocnić się. Gdy dzięki pomocy pani doktor zaczęłam lepiej spać, a było z tym źle i trochę się odżywiłam, uzupełniłam niedobory - zaczęłam też jaśniej myśleć. I racjonalniej działać i bardziej adekwatnie nazywać to, co się działo. No i lepiej czułam się fizycznie. To są ważne rzeczy. Choć gdy są emocje, nerwy - często ignorujemy swoje ciało, jego potrzeby, wyczerpujemy się i zaniedbujemy. Wieć niezaleznie od wszystkiego innego - i tak warto zacząć od zadbania o siebie, żeby nabrac sił na dalsze decyzje i ich realizację.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Ruto, problem pierwszej zdrady, zamknęłam choć nie zapomnialam. Przez pewien czas napewno po niej miałam jakieś oczekiwania co do określonego zachowania męża wobec mnie, ale życie pokazało że jednak nie było to najgorsze ( choć wtedy na ten czas tak myslalam). Po wyjściu zdrady był rok wzglednego spokoju ( pewnie dlatego że przez rok mój mąż był wloczony przez kochankę po sądach za to że ją zwolnił z pracy, ostatecznie przegrał sprawe i musiał wypłacić jej duże odszkodowanie).
Kiedy jego sprawy z tamta kochanką się zamknęły mąż od tego czasu zaczął się mscic na mnie.

Jesli chodzi o sprawy finansowe czy to pierwszy raz nie pierwszy. Mscil się tak że zaczął mi dawać 500zl na miesiąc i drukowal kartkę z napisem np. Styczeń gdzie miałam rozpisywać na co je wydalam i mieć na to pokrycie w paragonach. Wiem że brzmi to kuriozalnie bo na ile mogło mi to 500zl wystarczyć dla mnie i dzieci ale na szczęście miałam jeszcze 500 plus razy dwa (2 dzieci).
Potem wypominal mi że te 500 plus nie jest na wspólnym koncie tylko na moim osobnym które zostało mi jeszcze z za panny. Nie chciałam je mieć na wspólnym, gdyz widząc zachowania męża bałam się że nie będziemy ( Ja i dzieci) mieć za co żyć. Kiedy próbowałam coś oficjalnie odłożyć na wspólnym koncie by jakiś remont zrobic w domu lub kupić na raz wegiel czy spłacić więcej kredytu hipotecznego miałam w domu ogromne afery i nieodzywania którymi mnie karał. ( choc oficjalnie mu o tym mowilam ale milczal a jak juz odlozylam afera)W ostatnim czasie zabierał już całe wypłaty po opłaceniu rachunków w tym miesiącu już zamknął wspólne konto i nie zapłacił żadnych rachunków.
Traktował mnie jak powietrze, nie liczył się z moim zdaniem nawet jeśli chodzi o dzieci. Gdy go dzieci o coś prosily by im pomogl mówił " ona tego nie zrobiła ale ja Wam pomoge". Mówił do mnie bez imiennie. Kiedy miałam do lekarza i prosiłam o urlop by został przy dzieciach ( z wyprzedzeniem miesiecznym) on nie da rady. Gdy prosiłam by zawiózł mnie do lekarza w wolnym dniu on musi być przy dzieciach, a gdy mówiłam mogą dzieci jechać z nami nie mogą. ( Kiedy już byl przy dzieciach leżał pisał z tel, komputera tv a dzieci nawet same sobie robiły jedzenie- opowiadaly)
Gdy byłam chora i prosiłam o wodę by popic lekarstwa nie reagował. Gdy byłam w szpitalu nie odwiedzał a patrząc na billingi pisał z "koleżanką"? z pracy i pytał jej jak się czuje jej ciocią i żeby się ona nie martwiła i była silna że jej ciocią wyzdrowieje i że jakby mógł jej jakoś pomóc niech pisze że zawsze na niego może liczyc". Specjalnie w domu brudził bym po nim sprzatala bo jak twierdził ( Ja nic nie robię) Tylko zawsze w domu wszystko było I jest porobione( samo wszystko się nie zrobilo ), wszystko bylo załatwione i ciepły obiad na stole maz zawsze miał, wszystko zadbane i dzieci też, lekcje z dziećmi porobione, nauczone. To kropla w morzu tego co napisalam ale boję się więcej pisać bo to jednak Internet. Jakiś czas temu pisał mi że żyje tylko dla dzieci ( choć nimi się nie interesowal). Od pazdziernika przestał się wogole do mnie odzywać tylko ewentualnie docinki były lub jakiś sms w formie informuję ( np że coś muszę ja zrobic).

Ruto, też mam problemy ze spaniem . Dostałam leki na spanie przez lekarza ale nie wszystkie mogę brać ( że względu na serce), dlatego też je muszę ograniczać.
Obecnie już znalazłam terapeutke, tylko muszę kupić jeszcze jakieś auto zgrata by móc dojeżdżać bo wszędzie mam daleko.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zono, przyjrzyj się temu co napisałaś. I temu czego nie napisałaś także (słusznie, z uwagi na to, że to internet). Pomyśl nie o sobie w tej sytuacji, ale o jakiejś innej bliskiej kobiecie na której ci zależy, córce, przyjaciółce. Co powiedziałabyś jej, doradziła, gdyby była w takiej sytuacji?Jak plan działań byś dla niej ułożyła?

Pomyśl też, co cię blokuje przed pójściem za radami spowiedników? Jak już będziesz wiedziała, zawsze przecież możesz iść porozmawiać ze spowiednikiem jeszcze raz - o tych blokadach.

Jeśli nie wszystkie leki możesz brać - może warto zgłosić to lekarzowi, poprosić o inne? Przy okazji warto zapytac o jakieś witaminy i inne uzupełniacze niedoborów. Skoro bardzo schudłaś, to zapewne nie jadałaś zbyt dużo. Niedobory naprawdę wpływają na psychikę, na nastrój, na zdolność do podejmowania decyzji. Jak zaczęłam lepiej spać i trochę się odżywiłam, bardzo to odczułam na korzyść. Na pewno lekarz dobierze ci takie leki nasenne i uzupełniacze diety, które będą odpowiednie. Nieuregulowany sen wpływa na wszystko inne. A czasem bez pomocy leków w trudnej sytuacji trudno sen uregulować. Dobrze, że masz już terapeutkę, na pewno będzie dla ciebie wsparciem. Samochód też się znajdzie, nie mam wątpliwości.

Sporo rzeczy masz na głowie teraz. Mi jedna z Sycharek powiedziała, że gdy ma jakiś problem, gdy przydałaby się męska ręka, w takich drobnych sprawach nawet, prosi o pomoc Świętego Józefa. I Święty Józef pomaga. Często od razu. Nie byłam pewna, czy można otrzymać taką natychmiastową pomoc, albo czy można Świętego prosić o takie w sumie głupoty, ale gdy i ja miałam awaryjną sytuację - poprosiłam. I Święty Józef pomógł mi od razu. Zaprzyjaźnij się z nim. Odmawiałam także Nowennę, i także otrzymałam to, o co prosiłam. Ostatnio z synkiem modliliśmy się o pracę dla bardzo bliskiej nam osoby - pierwsze ogłoszenie, jedyne wysłane CV, trzy etapy rekrutacji, i sukces :) Mój syn uwielbia Świętego Józefa, i ufa mu całkowicie, z niezachwianą pewnością. Święty Józef jest wspaniały, hojny, i ma do tego fantastyczne poczucie humoru. Pokochaj Świętego Józefa, on pokocha ciebie. Święty Józef kocha też dzieci, więc będzie wspaniałym opiekunem dla twoich :)

Jest taka książka o świętym Józefie: Trzeci. Jak św. Józef ratuje Kościół. Polecam, wspaniałe świadectwa, także opisy głębokich i wspaniałych relacji ze Świętym Józefem, ta książka pomogła mi się do Józefa zbliżyć, lepiej go poznać. I pokochać.

Bądź dla siebie dobra i zatroszcz się o siebie, uczciwa zono. Obejmę cię dzisiaj modlitwą, poproszę całą Świętą Rodzinę o opiekę nad tobą i nad twoją rodziną. Zaraz po tym jak kliknę wyślij.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Właśnie mąż dostał wezwanie od adwokata do zapłaty o "przyczynienie się...." byśmy miały jakieś środki do życia i napisal mi "że już wybrałam formę komunikacji i bym przygotowała propozycję podziału majątku bo to ja go wyrzucilam z domu".
Ja napisałam mu że go nie wyrzucilam że to on sam się spakował i że nie zabraniam mu kontaktu z dziećmi, bo też o tym pisał. I że on "będzie walczył o dzieci w sądzie i rozliczy każdą moją złotówkę i że mi tylko o kasę chodzi".
Wszystko takie przykre i bolesne.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
ODPOWIEDZ