Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zono, przeczytałam twoje wpisy. Gdy mój mąż zachowywał się wobec mnie bardzo przykro, kompletnie nie rozumiałam powodów jego zachowania. Przeczekałam to, choć było bardzo trudno i mąż sam się wyprowadził. Pisałam ci już chyba - wkrótce po tym, jak mu powiedziałam, że nie chcę żadnego rozwodu, i jestem gotowa pracować nad naprawą naszej relacji.

Rozumiem więc twoją decyzję, by inicjatywa wyprowadzki męża nie była twoją. Tak z perspektywy czasu nie jestem w stanie powiedzieć, czy teraz, mając już tą wiedzę, którą mam, postąpiłabym inaczej.

Jesteś dzielną osobą. Przykro mi, że musisz to wszystko przechodzić ze strony męża. Ja podobnie jak ty, trudne zachowania męża staram się sobie wyjaśniać jego chorobą duchową. Ale czasem jest po prostu trudno.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Uczciwa zona pisze: 10 sie 2021, 21:42 ...
I tak myślę że mąż nie może tego odemnie wymagać jak jakąś rzecz. Wiadomo że go kocham ale nie mogę godzić się na takie uprzedmiotowienie gdzie tylko zaspokaja swoją potrzebę a potem jakby mnie " wyrzuca" lub pokazuje jak bardzo jestem nikim....
Uczciwa zono, nie tylko ty "pozwalasz" mężowi na przedmiotowe wykorzystanie, takich kobiet jest więcej. U nas też się tak zdarzało, że mąż wymuszał współżycie, bo przecież on jako mężczyzna ma swoje potrzeby a ja jako żona obowiązki małżeńskie, a gdy z wielu powodów (np. tego jak mnie niemiło w ciągu dnia traktował) nie miałam ochoty na seks to wyjeżdżał z opowiadaniem jak to musi sobie ulżyć bo eksploduje - pamiętam jak kiedyś w nocy gdy mnie obudził, a byłam wtedy mocno przemęczona i twardo spałam to mu wypaliłam, że nie jestem panienką na godziny dla chętnych - oczywiście nastąpiła wielka obraza z jego strony). Ja rozumiem, że mężczyźni inaczej funkcjonują, tylko zawsze mu powtarzałam, że ja tak nie potrafię w ciągu minuty być chętna.

Zapewne zgadzasz się na współżycie z mężem bo go kochasz i chcesz naprawy relacji, tylko jeżeli on ma tylko w tym momencie potrzebę odreagowania i działa mechanicznie, nie myśląc o Tobie, Twoich uczuciach i potrzebach, to raczej niestety szacunku do Ciebie nie ma. A i Ty coraz bardziej z tym będziesz się gorzej czuła.

Sytuacja w której jesteście - czyli życie obok siebie jest możliwa, ale raczej na dłuższą metę szkodliwa - dla małżeństwa, dla Ciebie, dla dzieci, ale również dla męża, który utwierdza się w przekonaniu, że może wiele a nawet wszystko. O takich sytuacjach pisze Dobson w "Miłość potrzebuje stanowczości" - gdzie proponuje postawienie się "krzywdzicielowi", czasami poprzez poproszenie o wyprowadzkę lub wyprowadzić się samemu. Niestety takie działania niosą za sobą konsekwencje - po pierwsze trzeba liczyć się z tym, że małżonek może wówczas żonę winić za rozpad małżeństwa "bo to ona nie chce z nim mieszkać", a po drugie trzeba będzie sobie dać radę samemu. Ale otrzymać można spokojniejsze życie i odzyskać godność. Musisz na spokojnie wszystko przemyśleć.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Dziękuję Wam Kochane za dzielenie się Waszymi doświadczeniami, wsparcie to mi tak dużo daje.

Jak jadę na spotkanie Sycharu to zawsze słyszę może warto spróbować zastosować twarda miłość. Kiedy osoby opowiadają że dopiero po wyrzuceniu z domu za jakiś czas przyszły po rozum do głowy, bo dopiero wtedy nimi poczepalo że coś zaczyna się dziać i mogą żonę, męża stracić to myślę sobie że fajnie że to chociaż zauważyły nawet jeżeli czasami dość późno to fajnie że wogole to do nich dotarło. Ale patrząc na mojego męża który trzy miesiące temu wyprowadził się na miesiąc od nas to widziałam że w tym czasie mój mąż tym bardziej nie chciał mieć z nami kontaktu.
Któraś z Was pisała że mieszkając osobno to całkiem zanika więź, przyzwyczajenie itd. I jest jeszcze trudniej odbudować swoje małżeństwo, tym bardziej że i tak żyjemy w nieformalnej seperacji. Kiedy mąż mieszka ze mną to choć rzadko ale o coś dzieci go proszą by im pomógł. Czasami im pomoże czasami nie ( wtedy ja im pomagam) ale gdzieś tam zawsze przypominają mu o tym że jest odpowiedzialny za dzieci, żonę. Uważam że jak sie mieszka z mężem to choć mąż nie czuje tej odpowiedzialności za rodzinę to może dane sytuacje lub moje zachowanie dadzą mu do myślenia.
Obecnie mam wyrzuty sumienia że dzieciom nie jestem wstanie stworzyć normalnego domu i coraz częściej myślę co by było dla nich lepsze. Czy to że będzie cisza i tata gdzieś indziej będzie mieszkał czy ta obecna sytuacja w której się znajdują. Jak sobie pomyślę że jak mąż po wyprowadzce nie będzie chciał mieć z nimi kontaktu to też będzie ich to boleć.
Myślę że u mojego męża dużą rolę odgrywa władza i pieniądze i to że go w pracy tak chwala. Tylko że on nie rozumie że nawet jak źle robi w pracy to go chwala i klaszczą mu by uzyskać korzyści materialne. Czuję że jakby stracił pieniądze i stanowisko to bardzo szybko zszedłby na ziemię. Teraz chodzi jak "pan i władca" wszystkiego. On wie że jest silny, samowystarczalny i on czuje że to on rozdaje karty.
Usłyszałam na Sycharze takie słowa " nie tacy byli" i Bóg pokazał im poprzez swój plan co jest najważniejsze. Tylko rodzi się pytanie ile to będzie trwało ale zaraz szybko rodzi się myśl zaufaj Bogu on wie co robi.....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Ja też uważam że wyprowadzka jest niedobra choć w mojej sytuacji jest męka, ale wiem, że mąż by nigdy nie wrócił do domu. Jak kolega mu powiedział, że jest fajnie być samemu choć on mieszka z rodzicami, to wystarczyłaba kasa i już by go nie było. Bóg zawsze wie co robi, w jakim celu i tylko on wie ile czasu na to trzeba.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Kochana, bo niektórzy mężczyźni tak mają, że oczekują wszędzie pochwał, chcą wszędzie i we wszystkim być "panem i władcą" 😉. Ile ja się w małżeństwie nasłuchałam, że ze mnie kiepska żona, że nie wypełniam biblijnego " żony bądźcie posłuszne mężowi" - bo mój mąż zatrzymał się tylko na tym urywku - ja miałam posłusznie wypełniać wszystkie jego polecenia i spełniać wszystkie zachcianki natomiast wg niego on nic nie musiał ani dla mnie ani dla rodziny. A że ja się nie zgadzałam z jego wizją to byłam niepokorna. A za co ja go miałam chwalić i ku dziękować - za nie wyrzucone śmieci? (które nie raz stawiałam mu koło butów aby nie zapomniał), za zostawiane wszędzie brudne naczynia?, za brak pieniędzy?, za to że że wszystkim byłam sama?... (mogłabym jeszcze co nieco dorzucić).

Wiesz, w wielu konferencjach i książkach mówione jest "pozwól odejść mężowi - jeśli wróci znaczy że kocha, jeśli nie wróci - nigdy nie kochał". Więc jak się mój mąż wyprowadził to ja się tych słów bardzo bałam. Ale im więcej czytałam i słuchałam tym bardziej utwierdzałam się, że takie życie jakie wiedliśmy nie było dobre - mnie to wszystko tak niszczyło, że oddalałam się od Boga - ja człowiek oazy, DA, pielgrzymek mówiłam Bogu "ja już z mężem nie wytrzymam, przestaje mi się chcieć modlić i wierzyć, zrób coś". I na tamtą chwilę najpierw jakby wysłuchanie moich próśb - mąż przeprowadził ze mną rozmowę, że się źle czuje w małżeństwie i jak nic się nie zmieni to odejdzie -"pracowaliśmy" razem nad naszą relacją 3 m-ce, ale dla niego to było za długo wolał odejść. Bo to ja się głównie miałam zmienić - być wg jego pomysłu - uległa i poddana. Szok. Choć chyba bardziej bolały rzeczy wypisywane przez męża w pozwie. Na początku mąż wogole nie przejmował się synem, nie miał dla niego czasu, unikał spotkań. W sumie żadnego weekendu nie spędzili razem. Choć zdarzały się tygodnie, że mąż przychodził codziennie, a potem odwrót i przeze 2 tygodnie nie miał czasu nawet do syna zadzwonić. Od kilku tygodni mąż znów "ma chęci i czas" na spotkania, nawet kilka dni z synem na wyjeździe spędził. A syn teraz chętnie korzysta ze wspólnych dni z tatą

Żyjemy już 1,5 roku osobno. Pod koniec zeszłego roku mąż chciał wrócić dla dobra dziecka, zamieść wszystko pod dywan i nie wracać do niczego. Nie zgodziłam się bo byłam pewna, że to kwestia czasu gdy wybuchnie nowy kryzys, może nawet większy, i ja z synem znów przejdziemy piekło. Czekam aż mąż w końcu dostrzeże we mnie równorzędną osobę a nie poddaną służkę. Jakoś daje radę sama ze wszystkim choć bywa ciężko, bo przecież i tak wszystko ogarniałam sama.

Ty masz się czego obawiać - macie trójkę dzieci, nie masz pracy, więc jesteś zależna od męża. Tylko czy dasz radę to ciągnąć?
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek »

Uczciwa zono, może mój poprzedni post brzmieć jako zachętą do rozmowy z mężem o jego odejściu abyś miała spokój, nie miałam tego na myśli. Jedynie chciałam Ci wskazać, że ciężko żyć takim życiem jakie macie teraz, bo Twój mąż utwierdza się być może w przekonaniu, że wszystko jest w porządku i tak ma być zawsze. A sama widzisz, że Cię to wyniszcza. Może warto porozmawiać z mężem, że jeżeli na tą chwilę nie chcę być mężem to jednak ojcem jest bi będzie - a to wiąże się z obowiązkami wobec dzieci - opieką nad nimi oraz zapewnieniem finansów potrzebnych do życia. A dopóki Ty sprawujesz głównie opiekę nad dziećmi to na nim ciąży główny obowiązek finansowy również względem Ciebie. Każdy prawnik Ci to powie. Nawet ja gdy już byłam świadoma ile rzeczywiście mój mąż zarabia "chciałam" go chronić bo on teraz ma więcej wydatków bo sam mieszka, a ja zarabiam i dam radę - a moja prawnik mówiła mi, że owszem ja ze swojego wynagrodzenia mam też utrzymywać dziecko, ale to też jest obowiązek ojca, a dzieci jednak kosztują i dużo różnych potrzeb mają. Czasami trzeba z małżonkiem stanowczo rozmawiać i nie zmieniać decyzji bo jemu np. się nie spodoba nasze nowe działanie (właściwe i dobre działanie).
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zono, twardą miłość można i warto stosować wobec osób w kryzysie i nie wymaga to wcale wyprowadzki. Podobnie jest ze stawianiem granic. To część twardej miłości.
I wcale nie trzeba zaczynać od dużych kroków lub zmian. Wystarczą na początek zupełnie malutkie. Czy jest coś co cię w zachowaniu męża boli szczególnie? Może warto pomyśleć, jak tu postawić granicę. Sobie. By już takiego zachowania nie doświadczać.
Pierwsze granice, które stawiałam w relacji z mężem były malutkie, a kosztowały mnie ogrom wysiłku. I czasem nawet przerażenia, obawy przed reakcją męża. Jednak dla nas obojga moja decyzja o stawianiu granic okazała się bardzo dobra. Mój mąż też uczy się stawiać granice mi. Przyjęcie nowych granic męża dla mnie także trudnym doświadczeniem. Dobrze nam i naszej relacji to robi.

To czego nauczyłam się o twardej miłości, a o czym rzadko można przeczytać, to że jej podstawą jest bycie w zgodzie ze sobą. Dopiero wtedy można innym osobom stawiać zdrowe dobre granice, takie które nie ranią. I kochać mocno, ale mądrze.
Gdy to zrozumiałam, ta twarda miłość idzie mi łatwiej. I nie jest wcale twarda, co mnie zawsze w tym pojęciu martwiło, jest mądra i konsekwentna, spójna. Wprowadza jasne reguły, ale w duchu szacunku i dla siebie i dla innych. To jest po prostu miłość. Dzięki niej kochając bliską osobę w kryzysie nie toniemy, ale wypływamy na spokojne wody. A bliska osoba ma szansę powoli i spokojnie zacząć płynąć za nami. Zwykle w końcu sama uznaje, że ma na to ochotę, bo gdy nie ma nas tuż obok, ma szansę dostrzec, że tonie.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Bławatek pisze: 13 sie 2021, 10:11 Uczciwa zono, może mój poprzedni post brzmieć jako zachętą do rozmowy z mężem o jego odejściu abyś miała spokój, nie miałam tego na myśli. Jedynie chciałam Ci wskazać, że ciężko żyć takim życiem jakie macie teraz, bo Twój mąż utwierdza się być może w przekonaniu, że wszystko jest w porządku i tak ma być zawsze. A sama widzisz, że Cię to wyniszcza. Może warto porozmawiać z mężem, że jeżeli na tą chwilę nie chcę być mężem to jednak ojcem jest bi będzie - a to wiąże się z obowiązkami wobec dzieci - opieką nad nimi oraz zapewnieniem finansów potrzebnych do życia. A dopóki Ty sprawujesz głównie opiekę nad dziećmi to na nim ciąży główny obowiązek finansowy również względem Ciebie. Każdy prawnik Ci to powie. Nawet ja gdy już byłam świadoma ile rzeczywiście mój mąż zarabia "chciałam" go chronić bo on teraz ma więcej wydatków bo sam mieszka, a ja zarabiam i dam radę - a moja prawnik mówiła mi, że owszem ja ze swojego wynagrodzenia mam też utrzymywać dziecko, ale to też jest obowiązek ojca, a dzieci jednak kosztują i dużo różnych potrzeb mają. Czasami trzeba z małżonkiem stanowczo rozmawiać i nie zmieniać decyzji bo jemu np. się nie spodoba nasze nowe działanie (właściwe i dobre działanie).
Kochana dobrze Cię zrozumiałam, nie odebrałam tego jako zachęty do wyrzucenia męża z domu. Ale tak jak piszesz zachowanie męża mnie wyniszcza. Teraz trochę mniej bo im mniej oczekuje i wymagam od męża ( albo niczego nie oczekuje w zależności od sytuacji) a więcej wymagam od siebie w zachowaniu do męża tym mniej mnie to boli. Obecnie czuję że zaczynam proces godzenia się z tym jak wygląda moje malzenstwo ale równocześnie poprzez swoje zachowanie i modlitwę walczę o nie i przyjmując taką postawę czuję że jest mi lżej.
Dziękuję Bławatku rowniez za to że piszesz jak względem przepisów odpowiedzialność męża wobec nas wygląda przez to też mniej mam obaw. Pamiętam również o Tobie w modlitwie.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Ruta pisze: 13 sie 2021, 17:16 Uczciwa zono, twardą miłość można i warto stosować wobec osób w kryzysie i nie wymaga to wcale wyprowadzki. Podobnie jest ze stawianiem granic. To część twardej miłości.
I wcale nie trzeba zaczynać od dużych kroków lub zmian. Wystarczą na początek zupełnie malutkie. Czy jest coś co cię w zachowaniu męża boli szczególnie? Może warto pomyśleć, jak tu postawić granicę. Sobie. By już takiego zachowania nie doświadczać.
Pierwsze granice, które stawiałam w relacji z mężem były malutkie, a kosztowały mnie ogrom wysiłku. I czasem nawet przerażenia, obawy przed reakcją męża. Jednak dla nas obojga moja decyzja o stawianiu granic okazała się bardzo dobra. Mój mąż też uczy się stawiać granice mi. Przyjęcie nowych granic męża dla mnie także trudnym doświadczeniem. Dobrze nam i naszej relacji to robi.

To czego nauczyłam się o twardej miłości, a o czym rzadko można przeczytać, to że jej podstawą jest bycie w zgodzie ze sobą. Dopiero wtedy można innym osobom stawiać zdrowe dobre granice, takie które nie ranią. I kochać mocno, ale mądrze.
Gdy to zrozumiałam, ta twarda miłość idzie mi łatwiej. I nie jest wcale twarda, co mnie zawsze w tym pojęciu martwiło, jest mądra i konsekwentna, spójna. Wprowadza jasne reguły, ale w duchu szacunku i dla siebie i dla innych. To jest po prostu miłość. Dzięki niej kochając bliską osobę w kryzysie nie toniemy, ale wypływamy na spokojne wody. A bliska osoba ma szansę powoli i spokojnie zacząć płynąć za nami. Zwykle w końcu sama uznaje, że ma na to ochotę, bo gdy nie ma nas tuż obok, ma szansę dostrzec, że tonie.
Staram się stawiać granice i przez to czuję że psychicznie czuję się lepiej. Ostatnio nauczyłam się że jak coś chce od meza to mówię tylko raz a nie mowie po kilka razy. Przestałam też męża prosić o coś a przyjęłam formę zrób to lub trzeba zrobić i bardziej to działa na niego przez to mniej się mną słownie "bawi" i mniej mnie rani lub wogole. Mam wrażenie że im bardziej prosiłam tym bardziej mnie krzywdził i im bardziej widział że mi na czymś bardzo zależało tym bardziej tego nie robił a teraz jak staram się mówić bez emocji nie wie na czym bardziej mi zależy.
To że mniej lub niczego od męża nie oczekuje ( pomoże to pomoże w czynnosciach w domu lub nie pomoże albo nie oczekuje od niego jakiegoś małego kroku w odbudowie naszej relacji) pozwala mnie bardziej chronić od krzywdzącego zachowania męża w stosunku do mnie. I jest to też forma stawiania granic mężowi, samej sobie w moim zachowaniu i w mojej głowie . Nie oczekuj nie będziesz tak bardzo czuła zderzenia z rzeczywistością.

Zauważyłam że jak mąż widział że tak bardzo zależalo mi na naszym małżeństwie z taką samą siłą dostawałam psychiczne ciosy od niego. Od paru dni bardziej zajmuje się sobą i dziećmi i mąż ma mniej pola do krzywdzenia mnie. A więc mniej przestrzeni daje mezowi na krzywdzenie mnie. Trochę to taki paradoks ale działa.

Twoje słowa Ruto są takie w punkt o tym że mieszkając z mężem również chroniąc siebie ale i pokazując mężowi że nie może tego robić ( krzywdzić nas) stawiamy granice. Tak myślę że małżonkowie którzy mieszkają osobno z jakichkolwiek powodów i wyborów jednej lub drugiej strony a maja ze sobą kontakt choćby ze względu na dzieci też muszą stawiać twarde granice bo czekając na powrót małżonka i rzeczywisty i duchowy nie mogą również pozwolić się ranić.
Ale tak jak piszesz Ruto, stawiając granice sobie i mężowi "wtedy mniej toniemy".

Tak jak pisze Bławatek warto rowniez znać swoje prawa i obowiązki jakie ma mąż w stosunku do żony i dzieci bo choć mężowie nie czują odpowiedzialności za nas to momentami prawo nam pomaga i warto im o nich przypominać i uczyć tej odpowiedzialności poprzez nasze działanie.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Uczciwa żono, zależy jak się prosi, ja mówię " możesz zrobić to i to, dziękuję " i działa w obie strony. Teraz wydajesz rozkazy, ale jak działają to znaczy, że ktoś już je wydawał.
Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona »

Caliope pisze: 14 sie 2021, 14:50 Uczciwa żono, zależy jak się prosi, ja mówię " możesz zrobić to i to, dziękuję " i działa w obie strony. Teraz wydajesz rozkazy, ale jak działają to znaczy, że ktoś już je wydawał.
Sama się dziwię że działają.... Choć staram się częściej mówić trzeba zrobić to lub tamto..
Może męża kochanka tak robi.... i tak go wyszkoliła...

Wiem że na forum piszecie Kowalska zamiast słowa kochanka niestety ciężko jest mi nienazywac tego jednoznacznie i źle się z tym czuję. Moje sumienie nie pozwala mi tego tuszować i wiem że nazywając ją inaczej bardzo źle bym się wtedy czuła.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Uczciwa zona pisze: 14 sie 2021, 22:34
Caliope pisze: 14 sie 2021, 14:50 Uczciwa żono, zależy jak się prosi, ja mówię " możesz zrobić to i to, dziękuję " i działa w obie strony. Teraz wydajesz rozkazy, ale jak działają to znaczy, że ktoś już je wydawał.
Sama się dziwię że działają.... Choć staram się częściej mówić trzeba zrobić to lub tamto..
Może męża kochanka tak robi.... i tak go wyszkoliła...

Wiem że na forum piszecie Kowalska zamiast słowa kochanka niestety ciężko jest mi nienazywac tego jednoznacznie i źle się z tym czuję. Moje sumienie nie pozwala mi tego tuszować i wiem że nazywając ją inaczej bardzo źle bym się wtedy czuła.
Kowalska brzmi lepiej dlatego, że łatwiej jest odsunąć ją od siebie, bo to nikt znaczący, często epizod. Nawet emocjonalna kowalską lepiej brzmi, a kochanka dla mnie jest słowem wyuzdanym i jakoś mi nie pasuje do katolickiego forum.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta »

Uczciwa zono, czyli powoli zaczynasz stawiać granice :) I widzisz efekty. Ucieszyłam się. Super. Czuję się z ciebie dumna.

Nie martw się w razie czego jakimiś porażkami. Czasem mamy szkolne nawyki, boimy się błędów, a nauka polega na popełnianiu błędów także. Mogłabym napisać już sporą książkę o tym jak nie stawiać granic, gdzie ich nie stawiać, wobec kogo ich nie stawiać. Tak trochę żartem, ale z praktyki, koty są na wszelkie granice zupełnie odporne i absolutnie żadnych granic nie myślą przestrzegać. Cała reszta stworzeń lepiej lub gorzej granice z czasem pojmuje. Mężowie bywają w tym całkiem pojętni.
W sumie dla czytelnika może i taka książka mogłaby być zabawna... Dla mnie na początku nauki mniej, bo włączył mi się wtedy syndrom najlepszej uczennicy. Choć teraz już i ja się z siebie śmieję. To jedna z tych rzeczy, których się nauczyłam. Przy pierwszych granicach byłam śmiertelnie poważna i napięta. I stawiałam je z linijką w ręku, a potem broniłam z uporem godnym lepszej sprawy. Potem odkryłam dopiero, że granice można stawiać z większą że tak powiem gracją i swobodą. I można sobie tak trochę nawet eksperymentować. Oczywiście pamiętając, że po drugiej stronie naszej granicy jest mąż, może w kryzysie, ale jednak wciąż człowiek, z całą jego wrażliwością.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Lawendowa »

Caliope pisze: 15 sie 2021, 11:15 Kowalska brzmi lepiej dlatego, że łatwiej jest odsunąć ją od siebie, bo to nikt znaczący, często epizod. Nawet emocjonalna kowalską lepiej brzmi, a kochanka dla mnie jest słowem wyuzdanym i jakoś mi nie pasuje do katolickiego forum.
Geneza określenia "kowalska" jest nieco inna. Chodziło o zastąpienie słów o zdecydowanie większym ciężarze gatunkowym niż kochanka, czyli określenia powszechnie uważane jako nieparlamentarne, które wielu użytkownikom, szczególnie na początku kryzysu, odruchowo cisnęły się na usta... znaczy klawiaturę :mrgreen:
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope »

Lawendowa pisze: 15 sie 2021, 22:51
Caliope pisze: 15 sie 2021, 11:15 Kowalska brzmi lepiej dlatego, że łatwiej jest odsunąć ją od siebie, bo to nikt znaczący, często epizod. Nawet emocjonalna kowalską lepiej brzmi, a kochanka dla mnie jest słowem wyuzdanym i jakoś mi nie pasuje do katolickiego forum.
Geneza określenia "kowalska" jest nieco inna. Chodziło o zastąpienie słów o zdecydowanie większym ciężarze gatunkowym niż kochanka, czyli określenia powszechnie uważane jako nieparlamentarne, które wielu użytkownikom, szczególnie na początku kryzysu, odruchowo cisnęły się na usta... znaczy klawiaturę :mrgreen:
Też prawda, nie skojarzyłam, bo nie używam słów niecenzuralnych w życiu ze względu na syna :D Taka kowalska brzmi neutralne, po prostu jakaś osoba.
ODPOWIEDZ