Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta » 29 lip 2021, 10:51

Uczciwa zono. A jakby tak przejąć kontrolę przez własną decyzję? Przemyślenie co ja chcę w tej sytuacji zrobić i jak reagować?

Widzisz, mój mąż swoim bardzo krzywdzącym zachowaniem próbował skłonić mnie do wystąpienia o rozwód. I czułam się tak bezradna w przemocy jakiej doświadczałam, w moich próbach wpłynięcia na męża, by mnie nie krzywdził, że sama zaczęłam widzieć wyjście w rozwodzie. I naprawdę go rozważałam.
Ale potem zaczęłam myśleć czego ja chcę naprawdę, a nie pod presją przemocy, oskarżeń i dotkliwego ranienia mnie.

Gdy podjęłam decyzję, nic się nie zmieniło, bo uznałam, że nie zamierzam dążyć do rozwodu i jestem gotowa znosić zachowanie męża. A zarazem zmieniło się wszystko. Bo mając swoją decyzję, mogłam ją przekazać mężowi. I przekazałam. Że niezależnie od tego co się dzieje, ja nie wystąpię o rozwód i jest we mnie gotowość do naprawy małżeństwa. To było trudne, bo musiałam pokonać moją dumę. Ukorzyć się i pójść do męża, który mnie upokarzał i krzywdził i powiedzieć mu, że go kocham.

Wtedy to mój mąż musiał stanąć w prawdzie o sobie. Ale też przyjąć, że manipulacja się nie uda. I się wyprowadził. Bezpośrednia stała codzienna przemoc się skończyła. A z czasem udało się ją zakończyć całkiem.

Jestem sobie wdzięczna, że żeby całą tą sytuację ogarnąć, poszłam przed Najświętszy Sakrament. Nie miałam wtedy zwyczaju Adoracji, weszłam do Kościoła, bo chciałam znaleźć ulgę w modlitwie. Bo czułam się bardzo bezradna. Dostałam pomoc. To tam właśnie w moim sercu zapadła decyzja, przy której już zostałam.
Im więcej czasu mija, tym bardziej jestem świadoma, że ja sama z siebie nie pokonałabym własnej pychy, ani nawet w tych moich bardzo bolesnych ranach nie znalazłabym siły ani odwagi, by cokolwiek mężowi powiedzieć. Szczególnie, że robił wszystko by uniknąć jakiejkolwiek rozmowy. Wszystko mogę w tym, Który mnie umacnia. A ja zostałam umocniona.

Przemodl tą waszą trudną sytuację, proś o pomoc w najlepszej dla was decyzji. Własna decyzja, nawet jeśli oznacza pozostanie w tej sytuacji, która jest i jej znoszenie, powala wyjść z destrukcyjnej roli ofiary i przywrócić poczucie sprawczości w swoim życiu.

Przytulam cię mocno, wiem, że to co przechodzisz jest trudne. I boli. Pomodlę się w Twojej intencji. Wybieram się dziś na Adorację.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope » 29 lip 2021, 11:46

Uczciwa zona pisze:
29 lip 2021, 10:00
Caliope pisze:
29 lip 2021, 8:23
Uczciwa zona pisze:
28 lip 2021, 22:16


Próbowałam, to odpowiada słowo "nie" lub " nie mój dom" lub nie reaguje lub dalej się śmieje ironicznie.
To tutaj tylko lista Zerty, zajęcie sobą ,nie słuchanie męża i nie branie wszystkiego na siebie. A czyj jest ten dom? Piszę z telefonu i widzę, że czasem wstawia mi słowa których nie powinno być.
Dom jest na mnie. Ale mamy wspólnotę majątkową....
Jak mąż w pracy to jeszcze ale jak przyjeżdża to czuć taki terror z jego strony do mnie. Nawet moja rodzina jak przyjeżdża to mówi że czuć to napięcie i atmosferę w powietrzu jak mąż jest. Mąż przy nich też leży na tv i telefonie z nogami do góry i nie przejmuje się co o nim pomyślą.
Nawet jak staram się zająć sobą i dziećmi to i tak gdzieś w środku mnie rozrywa. Różaniec pomaga mi się wyciszyć ale na chwilę potem zaraz po nim znów są nowe sytuacje i trzeba stawić czoła rozwiązaniem lub pokorą i spokojem
U mnie też tak było, czułam ogromne napięcie. Pomogło wyciszenie modlitwą i terapia, naprawdę bez niej chyba bym już wszystko odpuściła. Gdyby nie wiara ,Bóg i moje zasady nie byłoby mnie tutaj na forum u na tym świecie.

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 29 lip 2021, 17:39

Ruta pisze:
29 lip 2021, 10:51
Uczciwa zono. A jakby tak przejąć kontrolę przez własną decyzję? Przemyślenie co ja chcę w tej sytuacji zrobić i jak reagować?

Widzisz, mój mąż swoim bardzo krzywdzącym zachowaniem próbował skłonić mnie do wystąpienia o rozwód. I czułam się tak bezradna w przemocy jakiej doświadczałam, w moich próbach wpłynięcia na męża, by mnie nie krzywdził, że sama zaczęłam widzieć wyjście w rozwodzie. I naprawdę go rozważałam.
Ale potem zaczęłam myśleć czego ja chcę naprawdę, a nie pod presją przemocy, oskarżeń i dotkliwego ranienia mnie.

Gdy podjęłam decyzję, nic się nie zmieniło, bo uznałam, że nie zamierzam dążyć do rozwodu i jestem gotowa znosić zachowanie męża. A zarazem zmieniło się wszystko. Bo mając swoją decyzję, mogłam ją przekazać mężowi. I przekazałam. Że niezależnie od tego co się dzieje, ja nie wystąpię o rozwód i jest we mnie gotowość do naprawy małżeństwa. To było trudne, bo musiałam pokonać moją dumę. Ukorzyć się i pójść do męża, który mnie upokarzał i krzywdził i powiedzieć mu, że go kocham.

Wtedy to mój mąż musiał stanąć w prawdzie o sobie. Ale też przyjąć, że manipulacja się nie uda. I się wyprowadził. Bezpośrednia stała codzienna przemoc się skończyła. A z czasem udało się ją zakończyć całkiem.

Jestem sobie wdzięczna, że żeby całą tą sytuację ogarnąć, poszłam przed Najświętszy Sakrament. Nie miałam wtedy zwyczaju Adoracji, weszłam do Kościoła, bo chciałam znaleźć ulgę w modlitwie. Bo czułam się bardzo bezradna. Dostałam pomoc. To tam właśnie w moim sercu zapadła decyzja, przy której już zostałam.
Im więcej czasu mija, tym bardziej jestem świadoma, że ja sama z siebie nie pokonałabym własnej pychy, ani nawet w tych moich bardzo bolesnych ranach nie znalazłabym siły ani odwagi, by cokolwiek mężowi powiedzieć. Szczególnie, że robił wszystko by uniknąć jakiejkolwiek rozmowy. Wszystko mogę w tym, Który mnie umacnia. A ja zostałam umocniona.

Przemodl tą waszą trudną sytuację, proś o pomoc w najlepszej dla was decyzji. Własna decyzja, nawet jeśli oznacza pozostanie w tej sytuacji, która jest i jej znoszenie, powala wyjść z destrukcyjnej roli ofiary i przywrócić poczucie sprawczości w swoim życiu.

Przytulam cię mocno, wiem, że to co przechodzisz jest trudne. I boli. Pomodlę się w Twojej intencji. Wybieram się dziś na Adorację.
Dziękuję.
Modlę się o mądrość do Ducha Świętego by pomógł mi podjąć dobrą decyzję. Ale czuję w środku że coś mi mówi zostaw to tak jak jest i zajmij się sobą. Ten głos mówi też nie wyrzucaj męża bo pogrzebierz nadzieję na odbudowę Waszego małżeństwa.
Czasami mam chęci powiedzieć mężowi ( to co czuję w sercu)tak jak Ty Ruto, że go kocham i nigdy na rozwód czy seperacje czy rozdzielność majątkową nigdy się nie zgodzę. Nie mówię mu tego bo boje się kolejnego upokorzenia poprzez to że on zacznie się śmiać lub nie odezwie się. .....
A z drugiej strony boje się mówić słowo rozwód bo jeśli on o nim nie myśli to nie chce mu o nim przypominać.....

Dziś jak mówię że może też coś w domu zrobić odpowiada tylko acha i bez efektu.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 29 lip 2021, 17:42

No tak Caliope to jest takie życie w ciągłym zawieszeniu nie wiesz co z godziny na godzinę Cię czeka. Mi dużo daje wiara i zawziętość w dążeniu do celu. I choć na sycharze słyszę musisz się pogodzić z tą sytuacją nie walczyć sama ze sobą. To czuję że się nigdy nie poddam i zawsze będę walczyć aż braknie mi sił....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope » 29 lip 2021, 19:57

Uczciwa zona pisze:
29 lip 2021, 17:42
No tak Caliope to jest takie życie w ciągłym zawieszeniu nie wiesz co z godziny na godzinę Cię czeka. Mi dużo daje wiara i zawziętość w dążeniu do celu. I choć na sycharze słyszę musisz się pogodzić z tą sytuacją nie walczyć sama ze sobą. To czuję że się nigdy nie poddam i zawsze będę walczyć aż braknie mi sił....
Bo trzeba się pogodzić z pewnymi rzeczami, ale jest mnóstwo sposobów i nigdy nie musisz się poddawać, tak jak ja. :)

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta » 29 lip 2021, 23:55

Uczciwa zona pisze:
29 lip 2021, 17:42
No tak Caliope to jest takie życie w ciągłym zawieszeniu nie wiesz co z godziny na godzinę Cię czeka. Mi dużo daje wiara i zawziętość w dążeniu do celu. I choć na sycharze słyszę musisz się pogodzić z tą sytuacją nie walczyć sama ze sobą. To czuję że się nigdy nie poddam i zawsze będę walczyć aż braknie mi sił....
Walczyć nie warto - bo tak jak piszesz w końcu braknie ci sił. I wtedy i tak przestaniesz walczyć. Tylko nie bedziesz mieć siły do życia.

Bardzo pomocny był dla mnie moment, gdy dotarła do mnie prosta prawda. Moje małżeństwo istnieje i będzie istnieć, aż do śmierci jednego z nas. Nie musze więc walczyć, by ono trwało. Bo trwa. Za to problemem jest kryzys naszej relacji - ale żadnej relacji nie naprawi się przez walkę. No i ciężko coś naprawiać, będąc na skraju wyczerpania.

Ze sobą tym bardziej nie warto walczyć. Mądre rozeznanie, modlitwa, decyzja. Po iluś tam konferencjach o rozeznawaniu zapamiętałam dwie najprostsze wskazówki: pokój w sercu na myśl o konkretnej decyzji, koniec szarpaniny, i drugi sprawdzian kontrolny (z naszych najnowszych rekolekcji współnotowych) - czy to co planuję zrobić, jest czymś do czego mogę bez wahania zaprosić Pana Jezusa.

Widziałaś już te najnowsze rekolekcje? Są już dostępne od jakiegoś czasu. Jak zawsze dały mi do myślenia. Dużo myślenia. Warto obejrzeć. Może coś cię zainspiruje, natchnie do mądrych decyzji w ochornie waszej relacji, ale też ciebie i dzieci.

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 31 lip 2021, 18:47

Dziś powiedziałam mężowi, że rozwodu mu nie dam, ale i że nie będę w trójkącie w jego kolejnej zdradzie. Mąż powiedział że rozwodu nie chce a na temat trójkątu nie odezwał się- przemilczał.
Ta jego kochanka ma męża i dzieci i pewnie od nich nie chce odchodzić i tak im dobrze?.....
A na moje pytanie to czego chcesz? Mąż odpowiedzial - prawdy. Ja na to jakiej prawdy? A on zaczął mówić o pieniądzach, które wydaje nawet na jedzenie dla mnie i dzieci, 500 plus które biorę na dzieci. Mąż ma 10razy tyle pieniędzy co ja i tak bardzo rozchodzi mu się o parę groszy które mam na siebie i dzieci?.... Nie mogę tego zrozumieć... A może nie ma czego się doczepić to czepia się pieniędzy?....
Mój mąż ma obraz mojej osoby jako oszustki, kretaczki tej najgorszej i ja tego obrazu nie zmienię..... Ma jakiś nieprawdziwy obraz mojej osoby i ja choć pokazuje mu że jest inaczej, rozliczam się choć nie muszę, mówię mu zawsze prawdę, uczę dzieci szacunku do męża ( choć dzieci widząc jaki jest dla mnie często też są niegrzeczne do niego i czasami mówią do niego bez szacunku to ja je koryguje mowie im że na to mojej zgody nie będzie i mowie im co źle zrobiły i że ma się to nie powtórzyć ) to tego obrazu nie zmienię....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope » 31 lip 2021, 20:30

Wiesz, wcale nie musi być kowalskiej, a tak jak u mnie chodzi głównie o pieniądze, o to, że w męża rodzinie nie szanuje się ludzi którzy nie mają pracy, a poświęcają się rodzinie, dziecku które jest chore. Zawsze znajdowało się coś co mogło być wykorzystane, a szczególnie chęć odpoczynku i wtedy mąż straszył mnie rozwodem. Możesz mieć podobnie, ale nie musisz, ha bym zbierała paragony jakbym słyszała że jestem rozrzutna.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Bławatek » 01 sie 2021, 11:08

Uczciwa zona pisze:
31 lip 2021, 18:47
Dziś powiedziałam mężowi, że rozwodu mu nie dam, ale i że nie będę w trójkącie w jego kolejnej zdradzie. Mąż powiedział że rozwodu nie chce a na temat trójkątu nie odezwał się- przemilczał.
Ta jego kochanka ma męża i dzieci i pewnie od nich nie chce odchodzić i tak im dobrze?.....
A na moje pytanie to czego chcesz? Mąż odpowiedzial - prawdy. Ja na to jakiej prawdy? A on zaczął mówić o pieniądzach, które wydaje nawet na jedzenie dla mnie i dzieci, 500 plus które biorę na dzieci. Mąż ma 10razy tyle pieniędzy co ja i tak bardzo rozchodzi mu się o parę groszy które mam na siebie i dzieci?.... Nie mogę tego zrozumieć... A może nie ma czego się doczepić to czepia się pieniędzy?....
Mój mąż ma obraz mojej osoby jako oszustki, kretaczki tej najgorszej i ja tego obrazu nie zmienię..... Ma jakiś nieprawdziwy obraz mojej osoby i ja choć pokazuje mu że jest inaczej, rozliczam się choć nie muszę, mówię mu zawsze prawdę, uczę dzieci szacunku do męża ( choć dzieci widząc jaki jest dla mnie często też są niegrzeczne do niego i czasami mówią do niego bez szacunku to ja je koryguje mowie im że na to mojej zgody nie będzie i mowie im co źle zrobiły i że ma się to nie powtórzyć ) to tego obrazu nie zmienię....
Ach, te pieniądze... - gdy ich nie ma jest ciężko, gdy są to często też generują problemy.

Mój mąż też jest zafiksowany w temacie pieniędzy. Nasz syn był bardzo chorowity - dużo wydawaliśmy w aptece, czasami również na jakieś specjalne kremy do pielęgnacji. I np. ja sobie kupiłem krem za 15 zł a dla dziecka za 150. Często niespodziewana choroba czy badania robiły wyrwę w naszym miesięcznym budżecie. I mąż o tym wiedział, ale nigdy nic nie zrobił abyśmy tych problemów nie mieli. Rok przed odejściem męża też robiliśmy badania - nowa diagnoza i szok bo może będzie potrzebne dla dziecka urządzenie za kilka tysięcy złotych, których oczywiście nie mieliśmy. Pamiętam, że się w aucie popłakałam, bo to oznaczało kolejne wyrzeczenia z mojej strony. Na szczęście ciężka pracą indywidualną syn się tak rozwinął, że nie musieliśmy kupować tego urządzenia. A jakim moim szokiem było gdy po odejściu przez przypadek mąż mi dał z innymi dokumentami swoje zarobki (o których przez całe małżeństwo nie mówił, bo ja nigdy od niego żadnego paska z wypłaty nie widziałam). Mój świat się zawalił doszczętnie, bo ja na wszystkim oszczędzałam, nic sobie nie kupowałem, a się okazało, że mój mąż chojnie korzystał z moich pieniędzy, a swoje ukrywał. I mimo, że jeździł wcześniej z nami na zakupy spożywcze czy ubraniowe dla syna to też zawsze mu wypominał, że gdzieś trwonie nasze pieniądze, za dużo wydaję. A teraz też nie raz słyszę, że przecież dziecko aż tyle nie kosztuje. Za namową adwokatki wszędzie prosiłam o faktury imienne, w sklepie spożywczym dzieliłam zakupy na osobne rachunki - rzeczy dla syna i osobno dla mnie. Ale po paru miesiącach stwierdziłam, że mnie takie działanie upokarza. Rachunki zbieram jakby co, ale nie biorę już faktur i nie dzielę zakupów.

Niestety niektóre osoby mają wielki problem z odpowiedzialnością za utrzymanie rodziny. A niestety wszystko kosztuje - dzieci chcą zjeść czasami coś innego, droższego, szybko rosną więc trzeba zmieniać im garderobę, do szkoły, przedszkola też trzeba kupować różne artykuły, a i różne atrakcje, rozrywki się dzieciom należą.

Twój mąż uważa, że za dużo wydajesz? Zrób mu porządną listę co zazwyczaj kupujecie, co każde dziecko lubi jeść, z wyszczególnieniem ile np. w miesiącu dane dziecko zje np. konkretnego jogurtu i niech mąż zrobi dla wszystkich takie zakupy np. co 2 tygodnie. Może wtedy zobaczy, że jednak życie i dzieci kosztują. Ja jak coś kupuję to zazwyczaj przy jakiejś okazji informuję męża - bo nie mam zamiaru usłyszeć, że ja sobie żyję z jego kasy, którą co miesiąc przelewa na dziecko i z 500+. Np. jak pod koniec zimy na wyprzedażach na kolejną zimę kupiłam dziecku ubrania, albo jak teraz w wakacje chodził syn na naukę pływania. To są pieniądze dziecka więc dziecko korzysta. A przecież ja idąc np. z dzieckiem do ZOO ponoszę też koszty - biletu dla mnie. Bo mój mąż np. w ostatnim czasie syna nie zabrał na żadne atrakcje, teraz jadą na parę dni sami i mam nadzieję, że mój mąż dostrzeże ile kosztuje opieka nad dzieckiem.

Nie dawaj się wpędzać w poczucie winy - to Twój mąż ma problem. Może jest skąpy, może rodzice tak funkcjonowali, może nie zna życia. Ale to jego problem, z którym powinien się zmierzyć. Ty twardo broń swojego stanowiska, bo gdy mąż będzie widział że się wahasz to może podejrzewać, że go oszukujesz. Parę lat temu, gdy mówiłam mężowi, że brakuje nam kasy a wypłata za 2 dni to słyszałam, że za dużo trwonie, kupuję itd, ja wtedy zawsze mówiłam - "może mam z tym problem, więc jak wpłynie wypłata to on przejmuje ster i będzie robił zakupy wszystkie - nawet te niewielkie co drugi dzień (chleb)" - nigdy mój mąż nie podjął się tego zadania. Łatwo niektórym wypominać drugiemu, niż samemu działać.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta » 02 sie 2021, 6:25

Uczciwa zono, tak przeczytałam co napisałaś o sprawach finansowych i zastanowiło mnie jedno. Czy ty chcesz iść do pracy, bo jest to twój pomysł na samorealizację, czy chcesz iść, żeby odciążyć finansowo męża i przejąć utrzymanie dzieci, czy jest to sposób na odizolowanie się od męża, zdobycie niezależności finansowej? A może jeszcze coś innego?
Sądzę, że warto spojrzeć w siebie, w swoje motywacje. I zobaczyć, co też chcesz osiągnąć. Bo czasem środki które dobieramy nie są odpowiednie dla celów, które próbujemy za ich pomocą osiągnąć.

Nie chodzi o to, że uważam pracę za zły pomysł. Ale jeśli to jest podejmowane "ucieczkowo", to możesz szybko się w tym wypalić, poczuć przytłoczona nadmiarem obowiązków. Bo mąż nie włączy się w opiekę nad dziećmi, a tobie dojdą do starych obowiązków nowe. A ty już jesteś przemęczona, często o tym piszesz.

Czytałaś "Granice w relacjach małżeńskich". Jeśli nie, to myślę, że to lektura dla ciebie. A jeśli czytałaś, to warto do tej książki wrócić, i pomyśleć co mogłabyś wdrożyć w swoim życiu i małżeństwie.

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 03 sie 2021, 7:35

Caliope pisze:
31 lip 2021, 20:30
Wiesz, wcale nie musi być kowalskiej, a tak jak u mnie chodzi głównie o pieniądze, o to, że w męża rodzinie nie szanuje się ludzi którzy nie mają pracy, a poświęcają się rodzinie, dziecku które jest chore. Zawsze znajdowało się coś co mogło być wykorzystane, a szczególnie chęć odpoczynku i wtedy mąż straszył mnie rozwodem. Możesz mieć podobnie, ale nie musisz, ha bym zbierała paragony jakbym słyszała że jestem rozrzutna.
W męża rodzinie jest podobnie. Tam nikt nie zrozumie że żona może mieć problemy zdrowotne i nie pracować. Obecnie mąż już ponad 4 lata nie ma kontaktu ze swoimi rodzicami i rodzeństwem za to widać że duzy wpływ ma na niego jego "powierniczka" i "doradzaczka". Jak jest weekend mąż jest trochę lepszy (jak jej nie widzi a tylko piszą) natomiast przez tydzien wraca do swojego złego zachowania do mnie i dzieci.....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 03 sie 2021, 8:13

Bławatek pisze:
01 sie 2021, 11:08
Uczciwa zona pisze:
31 lip 2021, 18:47
Dziś powiedziałam mężowi, że rozwodu mu nie dam, ale i że nie będę w trójkącie w jego kolejnej zdradzie. Mąż powiedział że rozwodu nie chce a na temat trójkątu nie odezwał się- przemilczał.
Ta jego kochanka ma męża i dzieci i pewnie od nich nie chce odchodzić i tak im dobrze?.....
A na moje pytanie to czego chcesz? Mąż odpowiedzial - prawdy. Ja na to jakiej prawdy? A on zaczął mówić o pieniądzach, które wydaje nawet na jedzenie dla mnie i dzieci, 500 plus które biorę na dzieci. Mąż ma 10razy tyle pieniędzy co ja i tak bardzo rozchodzi mu się o parę groszy które mam na siebie i dzieci?.... Nie mogę tego zrozumieć... A może nie ma czego się doczepić to czepia się pieniędzy?....
Mój mąż ma obraz mojej osoby jako oszustki, kretaczki tej najgorszej i ja tego obrazu nie zmienię..... Ma jakiś nieprawdziwy obraz mojej osoby i ja choć pokazuje mu że jest inaczej, rozliczam się choć nie muszę, mówię mu zawsze prawdę, uczę dzieci szacunku do męża ( choć dzieci widząc jaki jest dla mnie często też są niegrzeczne do niego i czasami mówią do niego bez szacunku to ja je koryguje mowie im że na to mojej zgody nie będzie i mowie im co źle zrobiły i że ma się to nie powtórzyć ) to tego obrazu nie zmienię....
Ach, te pieniądze... - gdy ich nie ma jest ciężko, gdy są to często też generują problemy.

Mój mąż też jest zafiksowany w temacie pieniędzy. Nasz syn był bardzo chorowity - dużo wydawaliśmy w aptece, czasami również na jakieś specjalne kremy do pielęgnacji. I np. ja sobie kupiłem krem za 15 zł a dla dziecka za 150. Często niespodziewana choroba czy badania robiły wyrwę w naszym miesięcznym budżecie. I mąż o tym wiedział, ale nigdy nic nie zrobił abyśmy tych problemów nie mieli. Rok przed odejściem męża też robiliśmy badania - nowa diagnoza i szok bo może będzie potrzebne dla dziecka urządzenie za kilka tysięcy złotych, których oczywiście nie mieliśmy. Pamiętam, że się w aucie popłakałam, bo to oznaczało kolejne wyrzeczenia z mojej strony. Na szczęście ciężka pracą indywidualną syn się tak rozwinął, że nie musieliśmy kupować tego urządzenia. A jakim moim szokiem było gdy po odejściu przez przypadek mąż mi dał z innymi dokumentami swoje zarobki (o których przez całe małżeństwo nie mówił, bo ja nigdy od niego żadnego paska z wypłaty nie widziałam). Mój świat się zawalił doszczętnie, bo ja na wszystkim oszczędzałam, nic sobie nie kupowałem, a się okazało, że mój mąż chojnie korzystał z moich pieniędzy, a swoje ukrywał. I mimo, że jeździł wcześniej z nami na zakupy spożywcze czy ubraniowe dla syna to też zawsze mu wypominał, że gdzieś trwonie nasze pieniądze, za dużo wydaję. A teraz też nie raz słyszę, że przecież dziecko aż tyle nie kosztuje. Za namową adwokatki wszędzie prosiłam o faktury imienne, w sklepie spożywczym dzieliłam zakupy na osobne rachunki - rzeczy dla syna i osobno dla mnie. Ale po paru miesiącach stwierdziłam, że mnie takie działanie upokarza. Rachunki zbieram jakby co, ale nie biorę już faktur i nie dzielę zakupów.

Niestety niektóre osoby mają wielki problem z odpowiedzialnością za utrzymanie rodziny. A niestety wszystko kosztuje - dzieci chcą zjeść czasami coś innego, droższego, szybko rosną więc trzeba zmieniać im garderobę, do szkoły, przedszkola też trzeba kupować różne artykuły, a i różne atrakcje, rozrywki się dzieciom należą.

Twój mąż uważa, że za dużo wydajesz? Zrób mu porządną listę co zazwyczaj kupujecie, co każde dziecko lubi jeść, z wyszczególnieniem ile np. w miesiącu dane dziecko zje np. konkretnego jogurtu i niech mąż zrobi dla wszystkich takie zakupy np. co 2 tygodnie. Może wtedy zobaczy, że jednak życie i dzieci kosztują. Ja jak coś kupuję to zazwyczaj przy jakiejś okazji informuję męża - bo nie mam zamiaru usłyszeć, że ja sobie żyję z jego kasy, którą co miesiąc przelewa na dziecko i z 500+. Np. jak pod koniec zimy na wyprzedażach na kolejną zimę kupiłam dziecku ubrania, albo jak teraz w wakacje chodził syn na naukę pływania. To są pieniądze dziecka więc dziecko korzysta. A przecież ja idąc np. z dzieckiem do ZOO ponoszę też koszty - biletu dla mnie. Bo mój mąż np. w ostatnim czasie syna nie zabrał na żadne atrakcje, teraz jadą na parę dni sami i mam nadzieję, że mój mąż dostrzeże ile kosztuje opieka nad dzieckiem.

Nie dawaj się wpędzać w poczucie winy - to Twój mąż ma problem. Może jest skąpy, może rodzice tak funkcjonowali, może nie zna życia. Ale to jego problem, z którym powinien się zmierzyć. Ty twardo broń swojego stanowiska, bo gdy mąż będzie widział że się wahasz to może podejrzewać, że go oszukujesz. Parę lat temu, gdy mówiłam mężowi, że brakuje nam kasy a wypłata za 2 dni to słyszałam, że za dużo trwonie, kupuję itd, ja wtedy zawsze mówiłam - "może mam z tym problem, więc jak wpłynie wypłata to on przejmuje ster i będzie robił zakupy wszystkie - nawet te niewielkie co drugi dzień (chleb)" - nigdy mój mąż nie podjął się tego zadania. Łatwo niektórym wypominać drugiemu, niż samemu działać.
Pamiętam jak budowaliśmy dom i nie przelewało się nam jeśli chodzi o pieniądze to wtedy mogłam wszystkimi pieniędzmi rządzić. A dlatego że potrafiłam odłożyć po parę zł na materiały, na jedzenie zawsze było a jak trzeba było nagle grubszej kasy ( np. na instalacje) to pieniądze od moich rodziców, rodzeństwa pożyczałam a potem skrupulatnie oddawałam choć już mąż za szybkim oddawaniem nie był....
Z sentymentem wspominam tamten okres i powiem Wam że jakby męża zrzucili z jego stanowiska czego mu nie życzę i niczego złego mu nie życzę to bardzo szybko zszedł by na ziemię i byłby innym człowiekiem. Bo pokochałam męża bez niczego bo nie miał ale takim jakim był i choć ja wtedy miałam wiele uważałam ze zgodą i wspólna praca osiągniemy wiele. I tak też było do czasu jak nie poczuł władzy i pieniądze. ( Gdzie ja mu załatwiłam to jego pierwsze kierownicze stanowisko ale o to mogę bic się w piersi...... bo to dało mu większe możliwości by wejść w zlo )

Chciałam by maz z nami jechal na zakupy i zobaczył jak szybko idą pieniądze gdy ma się dzieci. I wiecie co pojechał i powiedział że on będzie płacił. I tak też zrobił. Kupowaliśmy same niezbędne produkty spożywcze, środki czystości i takie co nam brakuje on też wybierał i teraz tak zapłacił w Biedronce prawie 400zl ja jak robię zakupy w sobote to w 100zl ewentualnie ponad z groszami się mieszczę bo przez tydzień kupuje tylko pieczywo i szynkę ewentualnie to co braknie. A to była tylko jedna sobota . Mąż tego nieskomentowal ale widzi jak szybko idą pieniądze. Mam też takie wrażenie że jego boli samo to że ja wydaje pieniądze bo jak on wydaje jest dla niego ok.

Tak Bławatku jego rodzice tak funkcjonowali że jego tata pracował ale nigdy całej kwoty wyplaty nie przynosił do domu. Musiał mieć coś dla siebie (napewno na wódkę i papierosy a na co jeszcze to nie wiem, pewnie mieć). Jego mama zawsze krzyczała do jego taty o pieniądze, ciągle się o nie szarpali. Bo jego tata tak im "kapał kropelkami " pieniędzy. Kiedy mój mąż zaczął pracować oddawał swojej mamie wszystkie pieniądze bo uważał że tak ma być. A jak nie dał pieniędzy na czas jego mama przychodziła do niego i upominała się o nie krzykiem więc i tak ostatecznie wszystko oddał. Wtedy on nie zostawiał sobie pieniądze nawet na swoje buty a jego mama kupowała co chciała i już nie wolala o pieniądze od jego taty. Mąż nie widział już wtedy w tym ich zachowaniu nic złego. Twierdził że rodzice są biedni. Ja wtedy też myślałam jak z nim chodziłam bo wszystkiego na tamten czas nie wiedziałam, myślałam ze zwyczajnie im się nie przelewa. Z czasem gdy zobaczyłam więcej ( po ślubie) widziałam że problem u nich nie tkwi w ilości pieniądza ale w uczciwości między jego rodzicami, zgodą, złym zarządzaniu pieniędzmi, rozrzutnością na rzeczy zbedne i nałogu męża taty.
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Uczciwa zona
Posty: 240
Rejestracja: 26 sty 2019, 8:54
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Uczciwa zona » 03 sie 2021, 8:38

Ruta pisze:
02 sie 2021, 6:25
Uczciwa zono, tak przeczytałam co napisałaś o sprawach finansowych i zastanowiło mnie jedno. Czy ty chcesz iść do pracy, bo jest to twój pomysł na samorealizację, czy chcesz iść, żeby odciążyć finansowo męża i przejąć utrzymanie dzieci, czy jest to sposób na odizolowanie się od męża, zdobycie niezależności finansowej? A może jeszcze coś innego?
Sądzę, że warto spojrzeć w siebie, w swoje motywacje. I zobaczyć, co też chcesz osiągnąć. Bo czasem środki które dobieramy nie są odpowiednie dla celów, które próbujemy za ich pomocą osiągnąć.

Nie chodzi o to, że uważam pracę za zły pomysł. Ale jeśli to jest podejmowane "ucieczkowo", to możesz szybko się w tym wypalić, poczuć przytłoczona nadmiarem obowiązków. Bo mąż nie włączy się w opiekę nad dziećmi, a tobie dojdą do starych obowiązków nowe. A ty już jesteś przemęczona, często o tym piszesz.

Czytałaś "Granice w relacjach małżeńskich". Jeśli nie, to myślę, że to lektura dla ciebie. A jeśli czytałaś, to warto do tej książki wrócić, i pomyśleć co mogłabyś wdrożyć w swoim życiu i małżeństwie.
Kochana szczerze bardzo chciałaby się samorealizować ale bardziej przez sytuacje w której jestem chciałabym iść do pracy. Być bardziej niezależna i nie bać się finansowej przyszłości. Siły dużo nie mam choć dziś trochę lepiej się czuję bo w końcu przespałam całą noc bez tabletek na spanie a i " na" tabletkach śpię po góra 2 godziny na noc. Wiem że mogę nie dać rady pogodzić pracy i obowiązków w domu bo braknie mi sił....dlatego szukam pracy nie calym etacie.
W tv mówią że dzieci będą chodziły do szkoły hybrydowy to i tak nie dam rady podjąć całego etatu.

Wczoraj bylam na mszy o uzdrowienie i uwolnienie i było cudownie czułam to działanie Jezusa...Ojciec Witko który odprawiał mówił że jest tu osoba która bardzo się zamartwia i ma duże problemy ze spaniem i Jezus mówi do niej daje Ci spokój, nie martw się jestem z Tobą a dziś ta osoba prześpi całą noc. Już wtedy wiedziałam że to do mnie i dziękowałam Bogu za tą łaskę, słowo i dar jakim mnie obdarował.
Było wiele uzdrowień nawet tych które dotyczyły czystości u mężczyzn czyli samogwałtu jak to określił
O. Witko. Wiem że mój mąż ma olbrzymi problem z czystością jak i z uczciwością wierzę że z czasem mój maz zobaczy swój problem i otworzy drzwi Jezusowi...
Modlę się o łaskę nawrócenia męża....

Cieszę się że starsza córka była do spowiedzi i przyjęła Jezusa bo ciężko było ją przekonać. Nie chciała iść do spowiedzi bo mówiła że się boi a że tata i tak nie chodzi do spowiedzi więc ona nie musi. Tłumaczyłam jej przez dłuższy czas że każdy za siebie odpowie przed Bogiem ale i za przykład który dajemy innym poprzez swoje życie. Oby długo miała czyste serce a wtedy razem mogłybysmy przyjmować Jezusa.....
JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ, PROSZĘ...

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Ruta » 03 sie 2021, 10:30

Kochana, bardzo się cieszę, że w końcu przespałaś noc. Sen jest bardzo ważny. Piękna Łaska. Pan Bóg jest z tobą. Możesz spać spokojnie, bo z Panem Bogiem wszystko się układa.

Wiem, że w takim długim stresie sen to pierwsze co się nam rozregulowuje, a za tym wszystko inne. Bezsenność w przewlekłym stresie jest bardzo niszczącą i odbiera siły. Przeszłam to.

Teraz mam trudną sytuację z bardzo bliską mi osobą, nie mogę opisać na forum, ale bardzo dużo stresu, przeżywam mnóstwo bólu emocjonalnego, troski, bezsilności. Na to nakładają się kolejne i kolejne kłopoty, na razie nie widać końca. Pilnuję snu. Wyciszam się modlitwą, powierzaniem Bogu i całej sytuacji, i bliskiej mi osoby w kryzysie. Pomaga mi też rozmowa, podzielenie się z innymi osobami, modlitewne wsparcie od innych ludzi.

Po trudnościach z mężem i po tym jak stres, ale też takie poddawanie się trudnym emocjom, zanik nadziei mnie prawie zniszczyły nauczyłam się już nie wpadać w zamartwianie, budować ufność, zawierzać.

Piszę ci o tym, żebyś wiedziała, że to możliwe, by w trudnej sytuacji nie funkcjonować jak zombi. Pomodlę się za ciebie, dziękując za twoją przespaną noc - Chwała Panu! - ale też o to, by sen się u ciebie utrzymał i z tobą już został.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy ból po zdradzie kiedyś zniknie?

Post autor: Caliope » 03 sie 2021, 13:23

Sen jest ważny, właśnie uświadomiłam sobie, że ja przez to wszystko co jest coraz gorzej przeżywam i śpię 4-5 godzin na dobę i nie jestem w stanie spać więcej. Przez te wszystkie lata właściwie spię w taki sposób, pierwsze 5 po 2-3 godziny na dobę, raz w tygodniu udawało mi się odespać 6-7, bo nie wstawałam o 6 rano do sklepu. Dobrze przespać całą noc bez problemów.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości