Kryzys czy test?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

krolik
Posty: 2
Rejestracja: 14 lis 2018, 22:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Kryzys czy test?

Post autor: krolik »

Witam wszystkich. Ja i moja żona jesteśmy 9 lat po ślubie. 6 lat uważam za super. Niestety od 3 lat zamknąłem się w swoim małym świecie (dom, komputer, praca). Moja żona zawsze lubiła dobrą zabawe, spotkania z przyjaciółmi i rodziną. Poprostu żyła. Zawsze to ona ciągnęła mnie gdzieś do ludzi a ja zawsze byłem na nie(walentynki, sylwester, andrzejki, kino). Mówiłem żonie, że ja już wszystko mam i nic nie muszę robić Ona bardzo się dziwiła i zawsze mówiła, że małżeństwo i uczucie trzeba pielęgnować. Ja się tylko podśmiechiwałem. Mówiła też, że czuje jak oddalamy się od siebie, a ja wychodziłem z założenia, że nic mi nie grozi w sensie rodziny. Otóż 3 miesiące temu przy jakiejś małej kłutni żona powiedziała,że jestem jej obojętny i mnie już nie kocha. I nagle mój świat się zawalił. Zacząłem przepraszać, że się zmienie żeby nas nie skreślała bo mamy dzieci, że to odbudujemy. Zaproponowałem terapie to powiedziała, że nie chce iść. Zaproponawałem kolacje to powiedziała, że jej nie sprawi przyjemności i nie pójdzie ze mną. Myślałem, że mi serce pęknie. Bardzo cierpiałem. Ale postanowiłem, że zmienie się w tego faceta którego ona poznała i pokochała. Zacząłem ćwiczyć(10 kg mniej) nowe ciuchy, okulary, modna fryzura, perfumy, zacząłem się lepiej zajmować dziecmi, staram się być spokojny i nie wchodzić w sprzeczki z żoną, a jak już coś się urodzi to zduszam to w sobie i staram sie to zmienić z zabawną formę. 2 miesiące temu powiedziała mi, że kogoś poznała i raz się z nim spotkała, ale żebym się nie denerwował bo do niczego nie doszło. Przyjąłem to na spokojnie. Ale zauważyłem, że zaczęła pilnować telefonu czego wcześniej nie robiła. Raz wchodzę do pokoju i szybko schowała telefon, ale się opanowałem i nic nie powiedziałem. Następnym razem czekała w samochodzie na mnie a jak wracałem nie widziała mnie i jak otworzyłem drzwi to nagle "dobra muszę kończyć". I wtedy już troszke się uniosłem.
powiedziałem zeby nie miała mnie za idiote i mnie nie okłamywała bo to już najgorsze co może być. Wróciliśmy do domu i szczerze jej powiedziałem na spokojniejeszcze raz,że jak mnie będzie okłamywać w oczy to dokąd to zmierza wszystko. Zapytałem czy mnie zdradziła to powiedział, że nie. Powiedziałem jej ,że może mieć kolegów bo to normalne tylko nic przedemną nie ukrywaj. Powiedziała ze bała się o awanture. Powiedziałem, że tamtego Krystiana już nie ma i jej to udowodnie. Ona powiedziała, że nie może się odnaleźć w naszym małżeństwie. na tamtą chwile było tak:
była dla mnie zimna, obojętna, w łóżku odwrucona tyłem, rozmowa się nie kleiła. Ale ja się nie poddałem i dodawałem kolejne etapy zmiany. Ona z nerwami a ja na wesoło. No trudne to było ale udaje mi się to coraz łatwiej. a teraz jest tak:
cieplej, w łóżku już lepień przytula się a jak zagram obojętnego to jej ręka szuka mojej, choć nie zawsze. proponuje oglądanie filmów i też się przytula. Ostatnio miałem urodziny to powiedziała kochanie wszystkiego najlepszego. W sobotę byliśmy na andrzejkach. Poszaedłem po wino dosklepu to zadzwoniła i spytała "misiek kiedy będziesz" i było super. Także jest poprawa ale mi w tym wszystkim brakuje jeszcze miłości w łóżku. Mogę ją dotykać wszędzie no w wyjątkiem sami wiecie. Przecież jakbym był jej obojętny to by mi na to nie pozwoliła. Tak na logikę. Ostatnio spytałem czy nie pójdziemy gdzieś do jakieś restauracji to powiedziała,że ok. Czyli coś sie zaczyna dziać pozytywnego. Ja myślę, że żona nie wieży w moją przemianę, że to jest na chwile, albo nie potwafi się jeszcze przekonać, że można się zmienić w tak krótkim czasie. A aj jej pokaże, że można tylko czy to mi jeszcze coć da. Bo mam wrażenie, że jestem dla niej kolegą albo gra moimi uczuciami, może ma blokade. A i jeszcze jedno w poniedziałek zabieram ją na koncert Bajm i tego nigdy by się nie spodziewała po mnie. A zawsze mówiła,że chciała by iść na koncert. Zobaczymy jak zareaguje. Trochę to wszystko zagmatwałem, ale sory. A i jeszcze jak rozmawiamy to mówi musimy zadbać o samochody, za dwa lata komunia to pieniążki musimy oszczędzać, itd. Czyli ma jakieś plany ale tak jak mówię mam wrażenie, że to moja koleżanka, a ja tak nie chcę żyć. Może jeszcze za szybko i bije się z myślami i ma blokadę. A jak koledzy i koleżanki z forum to widzą? Pozdrawiam
jacek-sychar

Re: Kryzys czy test?

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Krolik na naszym forum

Miło się czyta taki post, w którym nie ma jeszcze tragedii.
Pracuj dalej nad sobą, a efekty pewno się pojawią. ;)
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys czy test?

Post autor: rak »

no jak zapytałeś, to masz: ;)
krolik pisze: 15 lis 2018, 19:04 A jak koledzy i koleżanki z forum to widzą?
Też uważam, że fajnie, że się zacząłeś zmieniać, z tego zawsze można skorzystać, choć głębsza (psychiczna) przemiana musi trochę potrwać zanim się utwierdzi...

Ale Twoje pytanie domyślam się jest trochę inne. Albo udało Ci się w porę ocknąć i może za kilka miesięcy przekonasz żonę swoją przemianą, albo coś jest na rzeczy, ale jeszcze się nie zdecydowała i gra na przeczekanie. Też by mnie niepokoiła oziębłość w łóżku i trzymanie telefonu, coś jakby fizyczny i psychiczny dystans. Ale czego masz się dowiedzieć to i tak się dowiesz, warto się na to przygotować (bo fakty są dużo silniejsze niż podejrzenia), ale styl muszę przyznać masz niezły ;)
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys czy test?

Post autor: acine »

kryzys czy test?
ja mysle ze kryzys.
wskazowki
-ozieblosc seksualna
-poczucie ze jest kolezanka

Albo jestes bardziej opanowany od sredniego statystycznego forumowicza z kryzys.org albo porzadnie sie wczytales w forum i stosujesz z tad rady ( ja jak bym czytal to wszystko co najlepsze z rad forumowych zastosowane na chlodno w praktyce )

Czuje ze nie bedzie latwo i jest ktos ( dobra musze konczyc -zwrot jaki uslyszales jak nagle otworzyles dzrzwi od samochodu ). Ona rzeczywiscie troche glupieje bo nagle sie zmieniasz i niby rosniejsz jakos w jej oczach ale mi sie wydaje ze to za malo jak sie pojawil ktos drugi bo to znaczy ze staciles w jej oczach juz jakis czas temu. Powinienes zastosowac "tough love" -twarda milosc ale nie ta o ktorej mowi Ks. Dziewiecki ( wybaczanie/przebaczenie i to dopiero po zalu za grzechy bo tego mozesz sie od niej w ogole nie doczekac predzej papiery rozwodowe) ale ta w wersji Dobsona z ksiazki pt Milosc potrzebuje stanowczosci ( odbluszczowienie i skupienie sie na sobie - nowy lepszy ja, ktory w jej oczach moze zaczac byc nowym lepszym mezem, nie odmienionym ale innym nowym/narodzonym na nowo ). Nie wiem skad u ciebie takie opanowanie, jestem pelen podziwu ale moze to tak tylko brzmi w tekscie pisanym ale naprawde to czujesz nad soba miecz Demoklesa. A gdzie w tym wszystkim jest Bog ze tak sie nieskromnie zapytam skoro juz jestesmy na katolickim forum :) ?
krolik
Posty: 2
Rejestracja: 14 lis 2018, 22:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys czy test?

Post autor: krolik »

Hej. Dzięki za posty. No z tą koleżanką to już sam nie wiem. Wszystko mi się trochę kłóci. W łóżku to już jest lepiej w sensie cieplej. Ale seksu mi tu brakuje do całości. A poza tym życzenia urodzinowe zwroty kochanie, misiu, mężu to co ochłapy dla psa, masz i spadaj. Nawet nie chcę tak myśleć. Z tymi andrzejkami to ona zaproponowała żebyśmy poszli. Nawet dzisiaj wieczorem wychodziła na nockę to sama przyszła dać mi całusa. Zwykły czy nie ale jest i mnie takie szczególiki budują w środku, że gdzieś tam jest jeszcze w niej iskierka. A ja mimo gorszych czy lepszych dni będę się starał nawet małymi gestami próbować zamieniać w jej pamięci złe wspomnienia dobrymi. Ale ze mnie optymista hehe. Tylko jeszcze nie jestem gotowy zapytać wprost czy mamy być dalej jak przyjaciele? Idą święta więc nie chce niewygodnych tematów narazie. Zobaczymy po sylwestrze co będzie dalej. Ale żyć w ten sposób na pewno nie chce. Mieszkać z piękną kobietą i dziećmi pod jednym dachem i nie móc współżyć z ukochaną to kto by to wytrzymał na dłuższą metę. Może po tym koncercie zobaczy, że nie zatrzymałem się tylko na wyglądzie i opanowaniu. Słowa a czyny to różnica. Bóg u mnie 4 lata temu był wysoko. Ale 4 lata temu zmarła mi mama na raka miała 49 lat. Do tego pojawiła się u mnie nieuleczalna choroba jelit w skrócie WZJG. Teraz na szczęście w fazie uśpienia. I coś we mnie pękło. chodzę rzadko do kościoła i to też zamierzam zmienić.
Ukasz

Re: Kryzys czy test?

Post autor: Ukasz »

Często się tutaj pisze, że ile trwa psucie, tyle musi trwać naprawianie. Ty nawalałeś przez trzy lata, a naprawiasz już trzy miesiące. Dołączam się do wyrazów uznania poprzedników, ale jeszcze bardziej do ostrzeżeń przez pospieszaniem i zadowoleniem z zakończonej już pracy nad sobą. Z tego, co piszesz, wynika na razie zmiana opakowania. Przestraszyłeś się, to wrzuciłeś inne ciuchy. Co będzie, jak strach minie? Dlaczego tak lekceważyłeś potrzeby żony, wręcz traktowałeś ją jak własność - nie musisz dbać o jej uczucia, i tak zawsze będzie Twoja? Czy rzeczywiście zmieniłeś siebie?
krolik pisze: 15 lis 2018, 23:52 Ale żyć w ten sposób na pewno nie chce. Mieszkać z piękną kobietą i dziećmi pod jednym dachem i nie móc współżyć z ukochaną to kto by to wytrzymał na dłuższą metę.
Dobre pytanie, niech będzie Twoim testem. Kto by wytrzymał? Mąż, który kocha swoją żoną bezwarunkowo. Jeżeli będziesz pewien, że to właśnie Ty, że jesteś gotów czekać tak długo, jak to będzie potrzebne, że chcesz żyć z nią i z Waszymi dziećmi pod jednym dachem niezależnie od współżycia lub jego braku, to będzie znaczyło, że przepracowałeś coś ważnego, zmieniłeś się Ty sam, a nie tylko wizerunek i chwilowa postawa. A jak długo? Tego nikt Ci nie powie. Na pewno małżeństwo nie powinno tak wyglądać.
Czy ta blokada w łóżku oznacza, że ma kogoś? Powiedziałbym raczej, że więcej mówi co innego: że pozwala się dotykać. To znaczy, że na Ciebie jest otwarta, na seks jeszcze nie. Znacznie gorzej by było, gdyby godziła się na współżycie, tylko coraz bardziej beznamiętne: jak najmniej dotyku, szczególnie delikatnego, szczególnie w okolicach ust, dłoni...
Jesteś na dobrej drodze, ale niech Ci się nie wydaje, że już tuż przed metą. A jak dojdziesz do mety – tak Ci się będzie wydawać i wszyscy powinni Tobie i Wam gratulować – to będzie początek dłuższego i może trudniejszego etapu. Obyś go znów nie przegapił, jak te ostatnie trzy lata.
ODPOWIEDZ