Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Mirakulum
Posty: 2759
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mirakulum »

Mika pisze: 12 mar 2019, 12:30 Porzucona Witaj
Czego się spodziewałam tego żeby ten dzień spędzić razem skoro chcę być z nami.
Córki tez czekamy czy Tata będzie ale Nie
Skoro deklaruje się przed wszystkimi ze chcę odbudować związek to do tego doprowadzam.
Ale mąż co innego mówią co innego robi.
Tego małżeństwa Nie ma to nie sam moje słowa tylko terapeltki również.
Nie mieszka z nami nie pomaga w niczym.
A po sobotnich odwiedzinach u jego rodziców jest znowu 10 kroków do tyłu.

MIKA zmień terapeutkę.
Jeśli macie sakrament to mimo jego zachowania i twojego myślenia małżeństwo istnieje. Małżeństwo sakramentale jest jak dwóch taterników wspinajacych się w Tatrach. Związanych potrójną liną a koniec jej trzyma Bóg. Nawet jeśli ty nie masz sił, a za tobą na sznurze zwisa żywy trup męża, to nadal Bóg jest wierny i jest gwarantem tego przymierza. Gdy sama to zrozumiałam był to początek mojej drogi z Bogiem, a żywy trup ożył. Pogody Ducha.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Pijawka »

Mirakulum pisze: 12 mar 2019, 15:25 Jeśli macie sakrament to mimo jego zachowania i twojego myślenia małżeństwo istnieje. Małżeństwo sakramentale jest jak dwóch taterników wspinajacych się w Tatrach. Związanych potrójną liną a koniec jej trzyma Bóg. Nawet jeśli ty nie masz sił, a za tobą na sznurze zwisa żywy trup męża, to nadal Bóg jest wierny i jest gwarantem tego przymierza. Gdy sama to zrozumiałam był to początek mojej drogi z Bogiem, a żywy trup ożył. Pogody Ducha.
Piękne i bardzo trafne porównanie... Oj jakże często sama faktycznie byłam i niekiedy nawet czułam się trupem uwieszonym przy drugim trupie a koniec naszej liny trzymał już tylko Bóg.. i trzyma nadal... reanimuje mnie cały czas i ja tak bardzo chcę żyć! Poza moją wolą nic jeszcze nie jestem w stanie zrobić. Zbyt jestem na razie słaba, zamarznięta i sama siebie nie jestem w stanie uratować, zależę tylko od Boga.. Mój mąż dyndając "martwy" na swojej linie zaczął niebezpiecznie bujać się i uderzać coraz mocniej o skały a stado czarnych postaci skacze po jego linie, żeby ją dociążyć i zerwać. Tak obrazowo rzecz ujmując ;-)
Mirakulum
Posty: 2759
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mirakulum »

Pijawka szary na tej linie nie skacze i nie dociąża- nie ma takiej opcji, szary jest jak lew ryczący z naciskiem na słowo "JAK" ( on udaje) jest psem na łańcuchu i to my podchodzimy za blisko.
Nikt nie może tej liny zerwać.
Ja modliłam się usilnie o "dno" dla męża, i by je przeżył co by miał okazje nawrócić się.
Mnóstwo osób boi się o to modlić, mówią mi to wprost,( myślą, że to coś złego, a to nie prawda). Od dna można się tylko odbić. Kierunek tylko w jedna stronę.
Pogody Ducha
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: rak »

O ile bardzo się zgadzam z powyższymi alegoriami, a szczególnie z tym poniżej, chciałem to tylko uzupełnić o moje doświadczenia:
Mirakulum pisze: 12 mar 2019, 19:27 Ja modliłam się usilnie o "dno" dla męża, i by je przeżył co by miał okazje nawrócić się.
Mnóstwo osób boi się o to modlić, mówią mi to wprost,( myślą, że to coś złego, a to nie prawda). Od dna można się tylko odbić. Kierunek tylko w jedna stronę.
Jak ja znajdowałem się w epicentrum mojego kryzysu, to miałem dziwne wrażenie, że to "dno" rozumiemy z moją ślubną kompletnie odwrotnie. Miałem wręcz pewność, że tzw. dno to jest dla niej (zgodnie też z historią jej rodziny) punkt docelowy na którym można sie wygodnie umościć i okopać też przed zakusami odbicia w górę ;) I o ile ta różnica percepcji wydaje się naturalna w sytuacjach ostrych kryzysów to jednak jej skala nieco przerażała, dodam, że to moja żona i jej rodzina należała w tym okresie b. do tych b. wierzących i praktykujących, co nie przeszkadzało im robić to na co maja ochotę, a praktyki religijne wykorzystując jako wygodną fasadę.

Moje "podbicie dna" polegało więc (oprócz modlitwy i zmiany siebie) na rozmowach o rozumieniu tego "dna" po obu stronach. Wydawało mi się i chyba dalej wydaje, że w niektórych (niezdrowych) przypadkach tylko tak później można go doświadczyć. Miałem możliwość i chciałem po prostu postarać się usunąć (na ile się da) tą wygodną poduszkę moim zdaniem fałszywych przekonań i postaw, która pozwalała wygodnie umościć się kilka metrów nad bewzględnym dnem i ani myśleć o odbiciu się z tego niby bezpiecznego legowiska do góry.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Mirakulum
Posty: 2759
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mirakulum »

Ja nie bawiłam się w udowadnianie mężowi gdzie i jak jego dno. Jak ktoś jest w amoku to strata czasu i energii.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: rak »

Mirakulum pisze: 13 mar 2019, 13:33 Ja nie bawiłam się w udowadnianie mężowi gdzie i jak jego dno. Jak ktoś jest w amoku to strata czasu i energii.
Zgadzam się z tym,

syzyfowa praca, choć nie nazwałbym tego zabawą...

Mnie osobiście uderzyło, że takie same zrozumienie dna było u mojej żony i przed amokiem i po nim, to moje podejście się po prostu zmieniło, a może b. moje zrozumienie i brak ochoty na chowanie głowy. Miałem też okazję dowiedzieć się kilku faktów i zrozumieć zachowanie teściowej, która po 30 latach od podobnych zachowań z jej udziałem nie zmieniła też swojego zrozumienia dna i wygodnie umościła się parę metrów nad nim ani myśląc się gdzieś ruszać.

Reszta była już b. lub mniej świadomą decyzją o "podbijaniu" dna, choć wydaje mi się, że konkretne zachowania b. zależą od indywidualnej sytuacji i jej zrozumienia przez każdą ze stron.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Porzucona
Posty: 11
Rejestracja: 18 lut 2019, 21:52
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Porzucona »

Rozumiem Twój post tak Miko, jakby Twoim wyznacznikiem pojednania i chęci odbudowy związku było wielkie "wow" na dzień kobiet. Wysłał SMSa, na to go teraz stać. Docen to. Bo najgorzej to jak się oczekuje gwiazdki z nieba a nie docenia się budowania schodów po tą gwiazdkę.
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witaj Porzucona
Trochę źle mnie zrozumiałaś ...
Może ja Wam to źle opisałam ...
Chodziło mi o to że jeśli chcesz do kogoś wrócić to to robisz, a nie szukasz wymówek i nie kłamiesz.
Bo dziś wiem że mąż mnie okłamał twierdził że jest w domu w ten dzień kobiet,a jechał do rodziców więc po co te kłamstwa.

Jeśli chcę budować to nie kłamie i nie szukam wymówek.
Nie obrażam się na 4 letnią córkę która mi mówi że chcę bym mieszkaŁ z nią. W odpowiedzi słyszy dziecko ze jeszcze nie.....
I córka się obraża i mówi to ja już Cię nie chcę skoro Ty mnie nie chcesz.


A mąż wychodzi sobie bez słowa.
Mała placze ...

I co to ma być dorosłe .....
Dla mnie deklaracja ze jeśli czegoś chcę to do tego doprowadzam a mąż robi odwrotnie.
Rodzina to nie zabawa.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: s zona »

Mika pisze: 12 mar 2019, 12:30 Porzucona Witaj
Czego się spodziewałam tego żeby ten dzień spędzić razem skoro chcę być z nami.
Córki tez czekamy czy Tata będzie ale Nie
Skoro deklaruje się przed wszystkimi ze chcę odbudować związek to do tego doprowadzam.
Ale mąż co innego mówią co innego robi.
Tego małżeństwa Nie ma to nie sam moje słowa tylko terapeltki również.
Nie mieszka z nami nie pomaga w niczym.
A po sobotnich odwiedzinach u jego rodziców jest znowu 10 kroków do tyłu.
Mika ,
rozumiem , ze dziewczynki mogly miec zal do taty .. to wazne w ich wieku .. szkoda ..

Wg mnie oboje jestescie pod wplywem swoich rodzicow .. emocjonalnym i finansowym .. moze dlatego maz przebakuje o oerwaniu sie od Twoich ..
A moze wezmiesz sprawy w swoje rece i poszukaj cos na wynajem ...z kilka ofert i mozecie razem poogladac .. moze to bedzie jakis wspolny cel ..

PS my w ub roku o tej porze bylismy przed rozprawa .. ale Opatrznosc ma swoje plany .. sprobuj zaufac :)
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witaj s żona.
Ja już znalazłam do wynajęcia i mieszkania oraz domy i to kilka razy ale maż ma zawsze jakieś ale to że za drogo to że nie chcę.
A dosłownie 15 minut temu napisał mi że mam odwołać wizytę u terapeltki bo on nie chcę być z nami ze w jego życiu nie ma miejsca dla naszej rodziny.
Dałam mu numer do tej Pani niech sam odwołuje.
To było do przewidzenia.
Zwłaszcza po weekendowych odwiedzinach u jego rodziców.
Super....
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Witam
Wczoraj byliśmy znowu na terapii.
Niby nic się nie zmieniło, a jednak mąż powiedział że mnie bardzo kocha.
Nie chce rozwodu...
Ale narazie boi się zamieszkać ze mną.
Nie wiem jak to będzie dalej ale mam nadzieję że będzie dobrze.
Jestem ostrożna bo myślę czy to nie zagrywka przed rozprawą o alimenty.
Modlę się i ufam Bogu .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Nirwanna »

Mika, o co chodzi z tym że się boi? czy powiedział, czego konkretnie się boi?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Porzucona
Posty: 11
Rejestracja: 18 lut 2019, 21:52
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Porzucona »

Mika pisze: 19 mar 2019, 21:51 Witam
Wczoraj byliśmy znowu na terapii.
Niby nic się nie zmieniło, a jednak mąż powiedział że mnie bardzo kocha.
Nie chce rozwodu...
Ale narazie boi się zamieszkać ze mną.
Nie wiem jak to będzie dalej ale mam nadzieję że będzie dobrze.
Jestem ostrożna bo myślę czy to nie zagrywka przed rozprawą o alimenty.
Modlę się i ufam Bogu .
Po części go rozumiem. Macie dzieci, jemu do tej pory pomagali finansowo rodzice, tobie chyba też. Nie pamiętam jak jest u ciebie z pracą? Pracujesz gdzieś? Masz stały dochód?

Wynajęcie mieszkania, domu to ogromna zmiana, decyzja, ryzyko. To są comiesięczne stałe wydatki. Duże wydatki. Może on liczy się z tym, że jak wynajmiecie coś, to rodzice przestaną go finansować. Dzieci to też wydatki.

Przeanalizowalas wasze możliwości finansowe?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Monti »

Porzucona pisze: 20 mar 2019, 9:31
Mika pisze: 19 mar 2019, 21:51 Witam
Wczoraj byliśmy znowu na terapii.
Niby nic się nie zmieniło, a jednak mąż powiedział że mnie bardzo kocha.
Nie chce rozwodu...
Ale narazie boi się zamieszkać ze mną.
Nie wiem jak to będzie dalej ale mam nadzieję że będzie dobrze.
Jestem ostrożna bo myślę czy to nie zagrywka przed rozprawą o alimenty.
Modlę się i ufam Bogu .
Po części go rozumiem. Macie dzieci, jemu do tej pory pomagali finansowo rodzice, tobie chyba też. Nie pamiętam jak jest u ciebie z pracą? Pracujesz gdzieś? Masz stały dochód?

Wynajęcie mieszkania, domu to ogromna zmiana, decyzja, ryzyko. To są comiesięczne stałe wydatki. Duże wydatki. Może on liczy się z tym, że jak wynajmiecie coś, to rodzice przestaną go finansować. Dzieci to też wydatki.

Przeanalizowalas wasze możliwości finansowe?
Ja z kolei nie rozumiem za bardzo postępowania męża Miki. Jest bardzo chwiejny, co chwilę mówi coś innego, wygląda na to, że sam nie wie, czego chce.
Uważam, że jeśli zależy mi na rodzinie, powinien wynająć ten dom czy mieszkanie, choćby na próbę (ja dla ratowania małżeństwa wybudowałem dom, co jednak nie przyniosło oczekiwanego rezultatu...).
Może on boi się dorosnąć? Nie ma już przecież dwudziestu lat, żeby ciągle liczyć na pomoc rodziców...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak to naprawić i czy ma to sens .....

Post autor: Mika »

Hmmmm...
Mąż boi się tak dokładnie to sama nie wiem ale chyba tego że znowu będą kłótnie. A chyba najbardziej tego że jego rodzice się odwrócą.
Będzie dostęp do kasy zablokowany.
To męża przeraża.
Wygadal się ze ma dostać jedno z mieszkań od rodziców swoich ale .... Po rozwodzie.
Jestem dobrej myśli.
ODPOWIEDZ