Czy jest nadzieja?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy jest nadzieja?
MB, bo może Pan Bóg ma inny plan na Twoje życie? A Twoje prośby nie są z tym planem kompatybilne, bo skrzywdziłyby Cię?
Spróbowałabyś pomyśleć w ten sposób?
Spróbowałabyś pomyśleć w ten sposób?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Oczywiście, Nirwanno, myślałam o tym. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwolił mi na to, żebym tu przyjechała, zostawiła wszystko dla męża. Dlaczego mam być tutaj dalej, choć bez męża. I dlaczego moje dzieci muszą tak cierpieć. Czy to też jest w planach Boga?
Re: Czy jest nadzieja?
A musisz dalej być poza Polską?
Nie możesz wrócić?
Co dla Ciebie byłoby lepsze.
Jak dzieci nie chcą chodzić do taty, to może zacznij myśleć teraz bardziej o sobie. Mężem się nie przejmuj, bo czy on przejmuje się Tobą?
Takie jest moje zdanie. Ja bym sobie odpowiedział na te pytania.
Nie możesz wrócić?
Co dla Ciebie byłoby lepsze.
Jak dzieci nie chcą chodzić do taty, to może zacznij myśleć teraz bardziej o sobie. Mężem się nie przejmuj, bo czy on przejmuje się Tobą?
Takie jest moje zdanie. Ja bym sobie odpowiedział na te pytania.
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Tak, muszę. Mogłabym wrócić do Polski, ale bez dzieci, bo mąż nigdy się na ich wyjazd nie zgodzi. Mogłabym próbować wywalczyć to w sądzie, ale i tu wynik niepewny.
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Na razie nic nie kombinuj, tylko staraj się wzmocnić siebie, uporządkować emocje i psychikę, a potem możesz myśleć o dalszych krokach. Nie rozmawiaj z nim o tych sprawach. Zwróciłas sie do Boga, więc teraz Mu zaufajMont Blanc pisze: ↑08 lut 2019, 15:27 Tak, muszę. Mogłabym wrócić do Polski, ale bez dzieci, bo mąż nigdy się na ich wyjazd nie zgodzi. Mogłabym próbować wywalczyć to w sądzie, ale i tu wynik niepewny.
Soeki, ze to mówię, ale Pan Bóg nie chce, żebyśmy żyli w grzechu za wszelką cene. Jesteśmy na ziemi tylko na chwilę; jakies marne 80 lat a potem dopiero jest życie Trzymaj się, nie daj się Nie z takich opresji wychodzimy
Re: Czy jest nadzieja?
A jak byś powiedziała mężowi, że do rodziny z dziećmi jedziesz przecież chyba nie zabroni Ci widzieć rodziców czy dzieciom dziadków.
Żeby odetchnąć .....
Nie rozumiem psychologa skoro dzieci nie chcą widywać się z ojcem to po co na to pozwala niech.
Widuję się z nimi u Ciebie albo w obecności psychologa.
Bez powodu dzieci nie protestują.
Żeby odetchnąć .....
Nie rozumiem psychologa skoro dzieci nie chcą widywać się z ojcem to po co na to pozwala niech.
Widuję się z nimi u Ciebie albo w obecności psychologa.
Bez powodu dzieci nie protestują.
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Dziękuję JolantaElżbieta za słowa otuchy.
Rozmawiałam z prawnikami, szanse na powrót do Polski z dziećmi są niewielkie, bo to oznaczałoby uniemożliwienie ojcu kontaktu z dziećmi. A jednocześnie samo podjęcie takiej próby, tzn walka w sądzie o to, oznaczałoby koniec mojego małżeństwa na 100%.
Wiec póki co tego nie zrobię, choć mam wrażenie, że tracę grunt pod nogami - zwróciłam się do Boga, ale coraz mniej we mnie ufnosci, coraz więcej zwątpienia i braku oparcia.
Do tej pory myslalam: na przekór wszystkim, z Boża pomocą mi się uda. Teraz mysle: a co, jeśli oni maja rację i nic z tego nie będzie? Nachodzą mnie wątpliwości, po co się modlić, skoro Bóg i tak moze miec wobec mnie inne plany
Rozmawiałam z prawnikami, szanse na powrót do Polski z dziećmi są niewielkie, bo to oznaczałoby uniemożliwienie ojcu kontaktu z dziećmi. A jednocześnie samo podjęcie takiej próby, tzn walka w sądzie o to, oznaczałoby koniec mojego małżeństwa na 100%.
Wiec póki co tego nie zrobię, choć mam wrażenie, że tracę grunt pod nogami - zwróciłam się do Boga, ale coraz mniej we mnie ufnosci, coraz więcej zwątpienia i braku oparcia.
Do tej pory myslalam: na przekór wszystkim, z Boża pomocą mi się uda. Teraz mysle: a co, jeśli oni maja rację i nic z tego nie będzie? Nachodzą mnie wątpliwości, po co się modlić, skoro Bóg i tak moze miec wobec mnie inne plany
Re: Czy jest nadzieja?
MB - dlatego może najlepiej teraz dla Ciebie modlić się o rozeznanie tych planów? Jak myślisz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Czy jest nadzieja?
A może zastanów się nad powrotem do Polski w przypadku, gdy on sobie znajdzie kowalską? Wtedy sądownie będzie to łatwiejsze. Jeśli uznasz, że to prawdopodobna ścieżka, możesz poinformować o tym także męża. Żeby świadomie dokonywał wyboru: albo rodzina, albo kochanka. Nie jest wykluczone, że to by mu jakoś pomogło w rozeznaniu sytuacji.
A na razie po prostu rób swoje. Kochaj siebie, męża i dzieci. Czule, mądrze, stanowczo. Z Bogiem!
A na razie po prostu rób swoje. Kochaj siebie, męża i dzieci. Czule, mądrze, stanowczo. Z Bogiem!
Re: Czy jest nadzieja?
Ukaszu, staramy się na tym forum nie udzielać rad.
Myślę, że pisząc w tym wątku warto brać również pod uwagę, że związek Mont Blanc nie jest małżeństwem sakramentalnym i nasze wypowiedzi powinny to uwzgledniać.
Jeśli dobrze pamiętam, to na tę chwilę żadnej kowalskiej nie ma, więc to pisanie dalekosiężnych scenariuszy uważam, że jest jednak nadużyciem i może dodatkowo ranić Mont Blanc.A może zastanów się nad powrotem do Polski w przypadku, gdy on sobie znajdzie kowalską?
... Żeby świadomie dokonywał wyboru: albo rodzina, albo kochanka.
Myślę, że pisząc w tym wątku warto brać również pod uwagę, że związek Mont Blanc nie jest małżeństwem sakramentalnym i nasze wypowiedzi powinny to uwzgledniać.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Modlę się o rozeznanie planów, jakiś znak, cokolwiek. Ale jeśli Bóg daje mi odpowiedz, nie umiem jej odczytać.
Ogromnym smutkiem napełniaja mnie tutaj kolejne wątki o straconych nadziejach, kolejnych rozstania, kowalskich itd... skoro tak wielu się nie udało, dlaczego nam miałoby się udać?
Poznanie się z mężem można zaliczyć niemalże do cudów (bo nie wierzę, że był to przypadek), pokonaliśmy wiele trudności, żeby być razem. I Bóg pozwoli na to, żeby tak to się skończyło? Jeśli tak, to nie rozumiem sensu.
Mika - do Polski możemy jeździć, owszem, ale tylko na wakacje, nie na stałe. I nie mogę mężowi ograniczyć widywania się z dziećmi, nie ma ograniczonych praw rodzicielskich.
Ogromnym smutkiem napełniaja mnie tutaj kolejne wątki o straconych nadziejach, kolejnych rozstania, kowalskich itd... skoro tak wielu się nie udało, dlaczego nam miałoby się udać?
Poznanie się z mężem można zaliczyć niemalże do cudów (bo nie wierzę, że był to przypadek), pokonaliśmy wiele trudności, żeby być razem. I Bóg pozwoli na to, żeby tak to się skończyło? Jeśli tak, to nie rozumiem sensu.
Mika - do Polski możemy jeździć, owszem, ale tylko na wakacje, nie na stałe. I nie mogę mężowi ograniczyć widywania się z dziećmi, nie ma ograniczonych praw rodzicielskich.
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Ukaszu, wywalczenie powrotu do Polski tak czy siak będzie bardzo trudne, i traktuję to jako zupełna ostateczność, bo oznacza też palenie za sobą mostów.
I, na ile znam mojego męża, stawianie go przed takim ultimatum do niczego dobrego nie doprowadzi. Tylko pogorszy sytuacje.
Niemniej do drugiej rady staram się stosować, choć nadal mam problem ze zrozumieniem, jak mądrze kochac męża. Bo że kocham, to nie mam wątpliwości. Tylko czy mądrze i stanowczo?
I, na ile znam mojego męża, stawianie go przed takim ultimatum do niczego dobrego nie doprowadzi. Tylko pogorszy sytuacje.
Niemniej do drugiej rady staram się stosować, choć nadal mam problem ze zrozumieniem, jak mądrze kochac męża. Bo że kocham, to nie mam wątpliwości. Tylko czy mądrze i stanowczo?
Re: Czy jest nadzieja?
Przepraszam, że napisałem tak, jakby to była rada. Chciałem tylko podsunąć myśl do rozważenia. Nie znam przecież Twojej sytuacji i w żadnym wypadku nie uważam, że lepiej od Ciebie wiem, co należy robić.
-
- Posty: 33
- Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
- Jestem: w separacji
- Płeć: Kobieta
Re: Czy jest nadzieja?
Ukaszu, absolutnie nie mam Ci tego za złe. Cenie sobie każda radę, również dlatego, że średnio chyba "czujecie" mój wątek (czy to dlatego, że związek niesakramentalny?). A potem przesiewam te rady przez pryzmat własnych doświadczeń, bo to w końcu ja najlepiej znam mojego męża.
I pozwolę sobie powtórzyć pytanie - jak rozeznać, czego chce dla mnie Bóg?
I pozwolę sobie powtórzyć pytanie - jak rozeznać, czego chce dla mnie Bóg?
Re: Czy jest nadzieja?
Bóg może Swoją Wolę okazywać człowiekowi na różne sposoby na każdym etapie życia...ale od człowieka zależy czy chce ją zobaczyć, uznać i wypełnić. Najpewniejszą jednak drogą poznania Jego Woli jest przewodnictwo duchowe- bez tego człowiek sam szybko zejdzie na manowce duchowe i nawet nie zauważy tego faktu. Stały spowiednik to ogromny skarb i widzialna pomoc samego Boga...ale...w przypadku życia w związku niesakramentalnym chyba w większości przypadków nie korzysta się z sakramentu pokuty... W powszechnym nauczaniu Kościoła Katolickiego Wola Boża jest aż nadto wyraźnie ukazana, dosłownie i w przenośni "bije po oczach"...ale...ale..może zostaje jeszcze kierownictwo duchowe mądrego kapłana- bez spowiedzi.Mont Blanc pisze: ↑15 lut 2019, 17:06 I pozwolę sobie powtórzyć pytanie - jak rozeznać, czego chce dla mnie Bóg?
Nie ma co liczyć na samoistne "oświecenie z góry", "znaki z nieba" albo porady przyjaciółek i zaufanie samemu sobie- to zbyt niepewne drogi rozeznania. Kiedy idziesz w nieznane i grozi ci śmierć lub upadek w przepaść i kalectwo przy pierwszym potknięciu- potrzebujesz doświadczonego przewodnika.