Czy jest nadzieja?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Nirwanna »

MB, bo może Pan Bóg ma inny plan na Twoje życie? A Twoje prośby nie są z tym planem kompatybilne, bo skrzywdziłyby Cię?
Spróbowałabyś pomyśleć w ten sposób?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Oczywiście, Nirwanno, myślałam o tym. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwolił mi na to, żebym tu przyjechała, zostawiła wszystko dla męża. Dlaczego mam być tutaj dalej, choć bez męża. I dlaczego moje dzieci muszą tak cierpieć. Czy to też jest w planach Boga?
jacek-sychar

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: jacek-sychar »

A musisz dalej być poza Polską?
Nie możesz wrócić?
Co dla Ciebie byłoby lepsze.
Jak dzieci nie chcą chodzić do taty, to może zacznij myśleć teraz bardziej o sobie. Mężem się nie przejmuj, bo czy on przejmuje się Tobą?
Takie jest moje zdanie. Ja bym sobie odpowiedział na te pytania.
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Tak, muszę. Mogłabym wrócić do Polski, ale bez dzieci, bo mąż nigdy się na ich wyjazd nie zgodzi. Mogłabym próbować wywalczyć to w sądzie, ale i tu wynik niepewny.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: JolantaElżbieta »

Mont Blanc pisze: 08 lut 2019, 15:27 Tak, muszę. Mogłabym wrócić do Polski, ale bez dzieci, bo mąż nigdy się na ich wyjazd nie zgodzi. Mogłabym próbować wywalczyć to w sądzie, ale i tu wynik niepewny.
Na razie nic nie kombinuj, tylko staraj się wzmocnić siebie, uporządkować emocje i psychikę, a potem możesz myśleć o dalszych krokach. Nie rozmawiaj z nim o tych sprawach. Zwróciłas sie do Boga, więc teraz Mu zaufaj :-)

Soeki, ze to mówię, ale Pan Bóg nie chce, żebyśmy żyli w grzechu za wszelką cene. Jesteśmy na ziemi tylko na chwilę; jakies marne 80 lat a potem dopiero jest życie :-) Trzymaj się, nie daj się :-) Nie z takich opresji wychodzimy :-)
Mika
Posty: 297
Rejestracja: 12 lis 2018, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mika »

A jak byś powiedziała mężowi, że do rodziny z dziećmi jedziesz przecież chyba nie zabroni Ci widzieć rodziców czy dzieciom dziadków.
Żeby odetchnąć .....
Nie rozumiem psychologa skoro dzieci nie chcą widywać się z ojcem to po co na to pozwala niech.
Widuję się z nimi u Ciebie albo w obecności psychologa.
Bez powodu dzieci nie protestują.
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Dziękuję JolantaElżbieta za słowa otuchy.
Rozmawiałam z prawnikami, szanse na powrót do Polski z dziećmi są niewielkie, bo to oznaczałoby uniemożliwienie ojcu kontaktu z dziećmi. A jednocześnie samo podjęcie takiej próby, tzn walka w sądzie o to, oznaczałoby koniec mojego małżeństwa na 100%.
Wiec póki co tego nie zrobię, choć mam wrażenie, że tracę grunt pod nogami - zwróciłam się do Boga, ale coraz mniej we mnie ufnosci, coraz więcej zwątpienia i braku oparcia.
Do tej pory myslalam: na przekór wszystkim, z Boża pomocą mi się uda. Teraz mysle: a co, jeśli oni maja rację i nic z tego nie będzie? Nachodzą mnie wątpliwości, po co się modlić, skoro Bóg i tak moze miec wobec mnie inne plany
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Nirwanna »

MB - dlatego może najlepiej teraz dla Ciebie modlić się o rozeznanie tych planów? Jak myślisz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Ukasz »

A może zastanów się nad powrotem do Polski w przypadku, gdy on sobie znajdzie kowalską? Wtedy sądownie będzie to łatwiejsze. Jeśli uznasz, że to prawdopodobna ścieżka, możesz poinformować o tym także męża. Żeby świadomie dokonywał wyboru: albo rodzina, albo kochanka. Nie jest wykluczone, że to by mu jakoś pomogło w rozeznaniu sytuacji.
A na razie po prostu rób swoje. Kochaj siebie, męża i dzieci. Czule, mądrze, stanowczo. Z Bogiem!
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Lawendowa »

Ukaszu, staramy się na tym forum nie udzielać rad.
A może zastanów się nad powrotem do Polski w przypadku, gdy on sobie znajdzie kowalską?
... Żeby świadomie dokonywał wyboru: albo rodzina, albo kochanka.
Jeśli dobrze pamiętam, to na tę chwilę żadnej kowalskiej nie ma, więc to pisanie dalekosiężnych scenariuszy uważam, że jest jednak nadużyciem i może dodatkowo ranić Mont Blanc.
Myślę, że pisząc w tym wątku warto brać również pod uwagę, że związek Mont Blanc nie jest małżeństwem sakramentalnym i nasze wypowiedzi powinny to uwzgledniać.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Modlę się o rozeznanie planów, jakiś znak, cokolwiek. Ale jeśli Bóg daje mi odpowiedz, nie umiem jej odczytać.
Ogromnym smutkiem napełniaja mnie tutaj kolejne wątki o straconych nadziejach, kolejnych rozstania, kowalskich itd... skoro tak wielu się nie udało, dlaczego nam miałoby się udać?
Poznanie się z mężem można zaliczyć niemalże do cudów (bo nie wierzę, że był to przypadek), pokonaliśmy wiele trudności, żeby być razem. I Bóg pozwoli na to, żeby tak to się skończyło? Jeśli tak, to nie rozumiem sensu.

Mika - do Polski możemy jeździć, owszem, ale tylko na wakacje, nie na stałe. I nie mogę mężowi ograniczyć widywania się z dziećmi, nie ma ograniczonych praw rodzicielskich.
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Ukaszu, wywalczenie powrotu do Polski tak czy siak będzie bardzo trudne, i traktuję to jako zupełna ostateczność, bo oznacza też palenie za sobą mostów.
I, na ile znam mojego męża, stawianie go przed takim ultimatum do niczego dobrego nie doprowadzi. Tylko pogorszy sytuacje.
Niemniej do drugiej rady staram się stosować, choć nadal mam problem ze zrozumieniem, jak mądrze kochac męża. Bo że kocham, to nie mam wątpliwości. Tylko czy mądrze i stanowczo?
Ukasz

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Ukasz »

Przepraszam, że napisałem tak, jakby to była rada. Chciałem tylko podsunąć myśl do rozważenia. Nie znam przecież Twojej sytuacji i w żadnym wypadku nie uważam, że lepiej od Ciebie wiem, co należy robić.
Mont Blanc
Posty: 33
Rejestracja: 22 kwie 2018, 8:12
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Mont Blanc »

Ukaszu, absolutnie nie mam Ci tego za złe. Cenie sobie każda radę, również dlatego, że średnio chyba "czujecie" mój wątek (czy to dlatego, że związek niesakramentalny?). A potem przesiewam te rady przez pryzmat własnych doświadczeń, bo to w końcu ja najlepiej znam mojego męża.
I pozwolę sobie powtórzyć pytanie - jak rozeznać, czego chce dla mnie Bóg?
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest nadzieja?

Post autor: Pijawka »

Mont Blanc pisze: 15 lut 2019, 17:06 I pozwolę sobie powtórzyć pytanie - jak rozeznać, czego chce dla mnie Bóg?
Bóg może Swoją Wolę okazywać człowiekowi na różne sposoby na każdym etapie życia...ale od człowieka zależy czy chce ją zobaczyć, uznać i wypełnić. Najpewniejszą jednak drogą poznania Jego Woli jest przewodnictwo duchowe- bez tego człowiek sam szybko zejdzie na manowce duchowe i nawet nie zauważy tego faktu. Stały spowiednik to ogromny skarb i widzialna pomoc samego Boga...ale...w przypadku życia w związku niesakramentalnym chyba w większości przypadków nie korzysta się z sakramentu pokuty... :( W powszechnym nauczaniu Kościoła Katolickiego Wola Boża jest aż nadto wyraźnie ukazana, dosłownie i w przenośni "bije po oczach"...ale...ale..może zostaje jeszcze kierownictwo duchowe mądrego kapłana- bez spowiedzi.
Nie ma co liczyć na samoistne "oświecenie z góry", "znaki z nieba" albo porady przyjaciółek i zaufanie samemu sobie- to zbyt niepewne drogi rozeznania. Kiedy idziesz w nieznane i grozi ci śmierć lub upadek w przepaść i kalectwo przy pierwszym potknięciu- potrzebujesz doświadczonego przewodnika.
ODPOWIEDZ