viona pisze: ↑18 sty 2022, 17:10
Ozeaszu!
Dziękuję Ci za ludzkie i empatyczne podejście do sprawy. Wczoraj byłam już zmęczona. Co prawda napisałam wszystkim podziękowanie, ale chciałabym żeby to wybrzmiało. Bo bardzo doceniam to, że zauważyłeś moje potrzeby i wprowadziłeś pozytywne spojrzenie.
Pozdrawiam wszystkim, Z Bogiem!
Dziękuję za Twoje słowa, są dla mnie ważne, mówią mi o tym że podejmowany wysiłek na zmianą siebie nie idzie na marne.
Mimo że od dziesięciu lat jestem z żoną w nieformalnej separacji, po drastycznie trudnych uprzedzających jej trzech latach ostrego kryzysu, na tle trudnych lat całego naszego małżeństwa, mam w pamięci te trzy lata koszmaru, jak znam życie każdy ma swoje "Getsemani", mimo różnego charakteru przeżywanego doświadczenia, to jest coś co "pomaga się spotkać" mimo nieszczęścia z którym jest związane.
Jeśli chciałabyś zobaczyć jak to wyglądało te dziesięć lat temu, to tu jest link do moich dwóch krótkich wątków.
wątek pierwszy
wątek drugi
Dzisiaj potrafię skierować wzrok na tamte lata i nie czuć strachu, poniżenia, poczucia odrzucenia, bólu samotności, nie czuć nienawiści a raczej współczuć, nie próbuję oskarżać a zrozumieć, nie mówić a słuchać...
Ciągle uczę się jak kochać mimo stanowiska żony, Jezus przez lata mi towarzyszy, dodaje sił, wlewa nadzieję, pokazuje jak się zmieniać, mocno wierzę w to że obdarza na nowo, odnawia tę miłość do żony (obdarzając mnie łaską czerpania ze źródła którym jest On sam) czyniąc ją "żywą i gorącą".
Każdy dzień niesie nową szansę, w Bożej obecności to nie pusty frazes a podziw Jego dziecka nad wspaniałością tego czym On obdarza, co i jak czyni nowe, w życiu nie wymyśliłbym dla siebie, dla nas takiego scenariusza, paradoksalnie to doświadczenie jest dla mnie bezcenną nauką i możliwością stawania się człowiekiem, mężem, ojcem wg Jego zamysłu.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II