Jak się wybacza

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 17 kwie 2021, 17:22

Jestem tu nowa, choć dość szybko po zdradzie odnalazłam to miejsce. Minął miesiąc odkąd się dowiedziałam, romans zakończony, a ja nadal nieszczęśliwa.. Ale od początku.
Jestem mężatką ponad 10 lat, mamy dwoje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Jakiś czas temu zaszłam w późną nieplanowaną ciążę i po kilku tygodniach poroniłam. Myślałam, że to najbardziej traumatyczna rzecz, jaka mnie w życiu spotkała...
Tymczasem po jakimś czasie dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza z koleżanką z pracy (10 lat młodszą ode mnie).. Właściwie zaczął mnie zdradzać dwa tygodnie po pogrzebie naszego dziecka..
Świat mi się zawalił.
Nie wiem nawet jakim cudem to odkryłam (bo myślę, że to był jakiś cud), ale kiedy przyznał, oświadczył też, że czuje coś do niej, jednocześnie kocha mnie i w ogóle to uważa się za bigamistę...
Nie jestem w stanie opisać szoku i bólu jakiego doznałam...
Po nieprzespanej i przepłakanej nocy stwierdziłam, że po prostu w to nie wierzę, że ją kocha tak jak mnie, muszę uświadomić mu kuriozalność tej sytuacji oraz fakt, że nie zgadzam się z tym, by kontynuował tę relację. Kazałam mu wybrać. Nie chciał.
W międzyczasie postanowiłam napisać do tej dziewczyny przez media społecznościowe, uświadomić jej, że wiem wszystko oraz co to znaczy dla naszego małżeństwa. Okazało się, że zrozumiała, miała poczucie winy i okazała wolę natychmiastowego zakończenia tej relacji (chyba jest wierząca).
Mąż, zaskoczony moimi działaniami, był zbity z tropu, ale nadal optował przy tym, by żyć niby ze mną (lub raczej pomagać mi w domu) i jednocześnie żyć z nią (!).
W pracy jednak oboje ustalili, że to koniec. Jako przyczynę zdrady określił brak poczucia bycia kochanym i podziwianym oraz moje skupienie na dzieciach.
Prawdą jest, że oboje byliśmy w tym trudnym małżeństwie wystawiani na wiele prób i wiem, że nie byłam idealną żoną. Mąż okazał się być bardzo wybuchowym człowiekiem, często trudnym we współżyciu i współwychowaniu (pochodzi z przemocowego domu). Ja wychowana w raczej spokojnym i kochającym domu zamknęłam się nieco przed nim, gdyż potrafił bardzo ranić. Ale mimo to oboje byliśmy ze sobą blisko, kochaliśmy się, potrafiliśmy wspierać, przyjaźniliśmy się (zgodni co do tego, że jesteśmy przyjaciółmi i rozmawiamy o wszystkim). Aż do tego momentu. Świat mi się zawalił... Miałam poczucie, że zrobił najgorszą z możliwych rzeczy (wiedział, jakie mam zdanie o zdradzie, bardzo przeżyłam zdradę w małżeństwie koleżanki). Zawsze twierdziłam, że to jest niewybaczalne.. Tymczasem zrobił to moj mąż.. Nie mogę się po tym pozbierać.. Choć postąpiłam wbrew swoim założeniom i od razu zaczęłam walczyć..
Mąż pod wpływem mojej reakcji emocjonalnej, rozpaczy i cierpienia powoli zaczął rozumieć swój błąd. Zaimponowało mu to, że zawalczyłam o niego, że go nie odrzuciłam, wyraziłam chęć wybaczenia. Ograniczył maksymalnie kontakt z nią, zapewnił, że się mylił co do swoich uczuć, że kocha tylko mnie i żałuje tego co zrobił. Początkowo byłam uspokojona tym, jednak z czasem zdałam sobie sprawę, że oczekuję zadośćuczynienia, specjalnych gestów, a on nie rozumie zupełnie tych potrzeb.
Sprawia wrażenie, że osoby, która rozumie ogromu krzywdy, jaką nam wyrządził, wręcz deprecjonuje moje uczucia i rangę zdrady, która trwała dwa miesiące. Wszelkie moje próby rozmowy z nim o tym, że zdradził przysięgę małżeńską, że ciężko mi uważać go za tego samego człowieka kończą się jego niechęcią (bo przecież to już skończone), nawet złością, że wciąż chcę o tym mówić. A mam poczucie, że on z tego związku wyszedł i zrozumiał tylko dzięki mnie, że sam dalej by wierzył w swą bigamię i miał poczucie, że to jemu się należy coś od życia...
Nie wspominając już o okolicznościach zdrady, śmierci naszego dziecka, mojej żałobie (tak, tylko mojej, bo on już po pogrzebie to zamknął)... Mam wrażenie, że mój mąż stracił wiarę i kręgosłup moralny. I to jest szokujące, bo uchodzi za bardzo uczciwego, prawego i zasadniczego człowieka (nikt, kto go zna nie podejrzewałby go o zwykłe kłamstwo czy niemoralne działanie, a co dopiero o zdradę). Nie chce iść na terapię ani do spowiedzi. Skończone i już..
Od czasu, kiedy się dowiedziałam, minął już ponad miesiąc. Nie umiem sobie z tym poradzić. Modlitwa przynosi ukojenie, ale czuję, że dalej nie dam rady sama. Nie odzyskam tego człowieka, którym był.. Wątpię czy nim w ogóle był.. I kim jest teraz.. Choć zapewnia o swojej miłości...A może za wiele oczekuję? Może to już. Trzeba wybaczyć, pogodzić się i żyć dalej? Dziękując Bogu za to, że go nie straciłam?
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Al la » 17 kwie 2021, 21:48

Witaj Tycjano, na naszym forum.

Współczuję Ci straty dziecka, bardzo trudne doświadczenie połączone w dodatku z niewiernością męża.
Rozumiem, że świat Ci się zawalił, że to, co było ważne do tej pory, nagle dostało inny wymiar.

Nie wiem, może teraz jest czas, żeby przewartościować to, co było istotne do tej pory w Waszym małżeństwie?
Ale nic na siłę, powoli.

Mogę Ci zaproponować, żebyś zajrzała na naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/ i zapoznała się z materiałami tam zamieszczonymi, konferencjami z naszych rekolekcji, polecanymi lekturami.

Wspieram Cię modlitwą w Twoim bólu, wiem, że nie od razu przyjdzie ukojenie.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta » 19 kwie 2021, 0:36

Tycjano, witaj.

Za tobą bardzo trudne przeżycia, a jednak potrafiłaś zachowywać się bardzo mądrze i odpowiedzialnie. Wcale nie dziwię się, że zaimponowałaś tym swojemu mężowi.

Przebaczenie to proces. Zwykle wymaga czasu. Trzeba jednak uważać, by nieprzebaczenie nie stało się zalążkiem nowego kryzysu w małżeństwie, jeszcze zanim uda się wam przepracować poprzednie trudne problemy. Ale to nie znaczy, że masz się do tego zmuszać. Czasem wystarczy powiedzieć prawdę - na przykład: potrzebuję jeszcze trochę czasu, kocham cię i chcę ci wybaczyć, zależy mi na tobie.

Jeśli chodzi o relację z Bogiem - pewnie, że warto Mu podziękować za męża i za to, że tak szybko opanowany został pierwszy etap kryzysu i poprosić o dalszą pomoc i prowadzenie was aż do całkowitego uzdrowienia. Można także poprosić o Łaskę przebaczenia. Moje doświadczenia mówią, że gdy trudno wybaczyć swoimi siłami, warto poprosić z ufnością i szczerze Boga o pomoc, opowiadając co czuję, o swoich trudnościach, wątpliwościach - i wszystko to szczerze Bogu powierzyć. Wtedy dostajemy pomoc. Także w przebaczeniu.

Napisałaś też, że w odmienny sposób przeżyliście i przeżywacie z mężem żałobę po stracie dziecka. I że czujesz się w swojej żałobie osamotniona. Czasem w takich trudnych chwilach trudno się otworzyć nawet przed mężem czy żoną, więc możliwe, że oboje w swoim bólu się zamykacie i ten ból podpowiada wam krytyczne oceny tego, że wasz ból przeżywacie inaczej. I możliwe, że oboje czujecie się osamotnieni i chcielibyście przeżywać go wspólnie. Warto skorzystać z porady duszpasterskiej, jeśli to możliwe, pomysleć o wspólnej modlitwie, zamówieniu Mszy Świętej. Ale nie na siłę - bo jeśli twój mąż jest na razie zamknięty, to naciskanie na niego raczej nie pomoże. Podobnie jak nakłanianie do spowiedzi. Także do terapii niektóre osoby potrzebują dojrzeć. Czasem w nawiązaniu dialogu, gdy jest dużo napięcia i bólu pomaga otwarcie siebie, opowiedzenie o sobie, bez odnoszenia się do oceniania drugiej osoby, i wypowiedzenie swoich potrzeb - bez formułowania ich jako żądań czy nawet próśb. Takie przykładowe komunikaty, które można w tym duchu przeformułowac i rozwinąć na takie bardziej z serca:

Przutul mnie proszę - Potrzebuję poczuć się przytulona, sądzę, że poczułabym się wtedy bezpieczniej. Daj znać, gdy będziesz na to gotowy, możesz wtedy nawet nic nie mówić, tylko podejść i to zrobić. Poczekam, bo zalezy mi na tobie.

Powiedz mi co czujesz - Martwię się o ciebie, zależy mi na tobie. Nie wiem co czujesz, boję się więc, że mogę cię niechcący urazić. Nie wiem też jak mogłabym ci pomóc. Jestem gotowa cię wysłuchać bez oceniania cię. To dla mnie wazne, bo ty jesteś dla mnie ważny.

Wysłuchaj mnie - Potrzebuję opowiedzieć ci jak się czuję, ale nie mam pewności czy jesteś na to gotowy.

Nie rozumiesz mnie - Czuję się niezrozumiana, chyba chciałabym, żebyś mnie wysłuchał. Możliwe, że sama gubię się w swoich uczuciach. Myslę, że rozmowa z tobą mogłaby mi pomóc.


Bardzo polecam ci ksiązkę Porozumienie bez przemocy Marshalla Rosenberga. Ona jest cała o tym, jak nawiązać empatyczny dialog, porozumienie, nawet w trudnych sytaucjach. A oboje jesteście teraz zapewne bardzo wrażliwi, więc możecie łatwo się słowami poranić, nie mając wcale takich intencji, a nawet szukając porozumienia. Więc warto na słowa zwracać szczególną uwagę - z jednej strony ostrożnie je wypowiadając, z drugiej empatycznie przyjmując.

Pozdrawiam cię i wspieram modlitwą.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Załamana » 19 kwie 2021, 8:49

Trycjana witam na forum. Przyłączam się do tego co napisała Ruta wszystko w punkt. Nie zamierzam w żaden sposób bronić twojego męża ,zdrada to zdrada. Ale wiesz co przeszliście traumę napewno razem mąż też. Może to właśnie był wynik jego kryzysu może nie umiał sobie poradzić inaczej nie mi oceniać. Ale jest z Wami jakby nie było, poczytaj sobie ile meżow po wieloletnich związkach wyprowadziło się twój próbuje walczyć i to sie liczy. Nawet nie wiesz ile bym dała żeby mój chciał chociaż spróbować... nie bagatelizuje zdrady nigdy, ale może to właśnie ona Wam coś uświadomi...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Caliope » 19 kwie 2021, 11:31

Witaj na forum Tycjano. Mąż jest z rodziny przemocowej czyli jakiej? mi to wygląda na mocne dysfunkcje. Mąż zdradą zareagował na W jego mniemaniu odrzucenie i śmierć dziecka. Jeśli jest z rodziny alkoholowej, nie dostał miłości od rodziców, a ty będąc z normalnej rodziny nie wiesz, że DDA mają taki niedosyt, że robią głupie rzeczy by zostać zauważonym. Na to dobra jest terapia by dorosnąć.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się wybacza

Post autor: sajmon123 » 19 kwie 2021, 12:56

Tycjano mi się jedno rzuciło w oczy. Napisałaś, że tylko Ty miałaś żałobę, że mąż zamknął temat od razu po pogrzebie.

Powiem Ci swoje doświadczenie. Gdy zmarł mój ojciec (nie da się tego porównać do śmierci dziecka) też myślałem, że wszystko zamknięte. Pokłóciłem się z Bogiem i odszedłem od niego. Nie przerobiłem żałoby. Życie toczyło się dalej, ale to wszystko siedziało we mnie. Zblokowałem się, tlumiłem wszystko w sobie. Nikomu o tym nie mówiłem nawet żonie. To mnie zżerało od środka. Dopiero w kryzysie małżeńskim zacząłem wracać do tego, przerabiać to, otwierać się. Szybciej nie zdawałem sobie nawet sprawy jak to bardzo ciążyło mi i jak zmieniało moje samopoczucie, zachowania. Męska duma sprawiła, że to bagatelizowałem, nie dałem sobie pomóc, uważałem, że wszystko jest ok.

Piszę Ci to, bo być może tak jest z Twoim mężem? Nie wolno bagatelizować zdrady. Jednak Nasza ludzka psychika jest bardzo skomplikowana i nieprzerobione rzeczy sprawiają, że nie zachowujemy się normalnie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Może warto o tym porozmawiać z mężem? Zapytać jak on się z tym teraz czuje. Nie napisałaś też jak on zareagował na ciąże. Czy się cieszył, czy może był pełen obaw, że możecie mieć kolejne niepełnosprawne dziecko? Może też Ty byłaś mocno zajęta i przejęta ciążą, że "zapomniałaś" o swoim mężu?

Żeby zaufać, wybaczyć, naprawić wszystko po zdradzie, trzeba wyeliminować przyczyny przez jakie do niej doszło.

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: lustro » 19 kwie 2021, 14:02

Witaj Tycjana

Czytając Twoja historię nasuwa mi sie kilka takich spostrzeżeń.

Piszesz
Tycjana pisze:
17 kwie 2021, 17:22
Jakiś czas temu zaszłam w późną nieplanowaną ciążę
Jaka była reakcja Twojego męża na tą sytuację?
Piszesz, że nieplanowana i późna... może nie była tez jakoś specjalnie upragniona i chciana przez Twojego męża?
Wiesz, co on tak naprawde o tym myslał i co czuł? Czy moze tylko skupiłas sie na sobie i swoich uczuciach, potrzebach...?
Tycjana pisze:
17 kwie 2021, 17:22
po kilku tygodniach poroniłam. Myślałam, że to najbardziej traumatyczna rzecz, jaka mnie w życiu spotkała...
Tycjana pisze:
17 kwie 2021, 17:22
Nie wspominając już o okolicznościach zdrady, śmierci naszego dziecka, mojej żałobie (tak, tylko mojej, bo on już po pogrzebie to zamknął)...
Wiem, że możesz to odebrać jako zimne i nieempatyczne z mojej strony, ale mąż miał i ma prawo mieć swoje zdanie w tej materii. Ma tez prawo inaczej przezywać sytuację niż Ty.

dalej
Tycjana pisze:
17 kwie 2021, 17:22
Początkowo byłam uspokojona tym, jednak z czasem zdałam sobie sprawę, że oczekuję zadośćuczynienia, specjalnych gestów, a on nie rozumie zupełnie tych potrzeb.
.
Skoro początkowo było dobrze, to dla niego to są sprzeczne sygnały - najpierw jest dobrze, a potem masz żal, że nie zadośćuczynił.
I to wyraźnie widać w poniższym fragmencie
Tycjana pisze:
17 kwie 2021, 17:22
Wszelkie moje próby rozmowy z nim o tym, że zdradził przysięgę małżeńską, że ciężko mi uważać go za tego samego człowieka kończą się jego niechęcią (bo przecież to już skończone), nawet złością, że wciąż chcę o tym mówić.
I mam takie pytanie - będziesz teraz chciała o tym z nim rozmawiać przy kazdej okazji, kiedy tylko poczujesz taka potrzebę?
Będziesz ciągnąc i drążyć temat, aż sam ten fakt stanie sie nie do zniesienia i sprawi, że faktycznie wasze małżenstwo nie przetrwa tego ?

Myślę, że trzeba by oddzielić to co zrobił mąż
od Twoich odczuć i oczekiwań.
Bo może się okazać, że Ty nie panując nad swoimi emocjami, będziesz miała coraz to nowe frustracje i potrzeby do zaspokojenia, których twój mąż nie będzie w stanie zaspokoić.
Jeżeli potrzebujesz czegoś więcej, to dobrze by było, gdybyś najpierw sama z sobą doszła do tego, czego potrzebujesz.
Miesiąc...to naprawdę bardzo niewiele czasu na cokolwiek.
Daj sobie i mężowi czas.
Czas naprawdę goi rany, pozwala spojrzeć na rzeczy z perspektywy bardziej obiektywnej.
Teraz jesteś w emocjach. Trudno się patrzy na świat przez okulary emocji.
Postaraj się Ty, sama w sobie, poukładać to wszystko. Zapanować nad swoim wnętrzem.
Może przewodnik duchowy, może terapia, może przyjaciółka, może to forum...możliwości jest wiele, gdzie można głośno wygadać swoje uczucia, usłyszeć je ( a to ważne) i zapytać samej siebie, czego ja naprawdę chcę?

Ja, szczerze mówiąc, widzę wyjście w terapii twojej własnej i w jakichś spotkaniach terapeutycznych czy mediacyjnych waszych wspólnych. Gdzie będziecie się mogli na wzajem naprawdę odsłonić i usłyszeć.
Ale zaczęła bym od indywidualnej terapii dla Ciebie. Żebyś dostała pomoc dla siebie. Na teraz.

Twój mąż nie chce terapii, spowiedzi... ja wiem, że to przykre, ale ma takie prawo. Byc może z czasem dojrzeje do takich kroków.
Ma też swoją wersję tej historii, której część poznałaś - deficyt, nie czuł się kochany, podziwiany... To może głupio brzmi, ale to są jego potrzeby, które były na tyle zaniedbane, że zawiodły go na manowce.
Jeżeli o te deficyty się nie zadba, to historia najprawdopodobniej się powtórzy.
Gdzieś po drodze waszego małżeńskiego życia coś się rozjechało. Warto by to rozpoznać.
Skoro Twój mąż jest znany jako człowiek zasadniczy, prawy, uczciwy, to nie dlatego, że się całemu światu tak zdawało. On po prostu taki jest.
Pytanie - co się zdarzyło, co go w tym miejscu złamało?
Popatrz - on nawet stając z Tobą twarzą w twarz zachował się nie jak tchórz, który wszystkiemu zaprzeczy, tylko uczciwie Ci powiedział, że kocha Ciebie i coś czuje do kowalskiej, i nie potrafi z tego zrezygnować. Ja wiem, że to może trudno pojąć, ale to wymaga nie lada siły i odwagi, powiedzieć coś takiego żonie prosto w oczy. Tego się nie mówi ot tak.
Warto to przepracować, żeby Twój maż nie tęsknił do tamtego zauroczenia, ale faktycznie sam czuł, że dobrze zrobił rezygnując z niego.

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 20 kwie 2021, 14:47

Dziękuję bardzo za tę wnikliwość. To bardzo dużo dla mnie znaczy.
Są rzeczy, które muszę przemyśleć, są takie, których nie zrozumiem, właśnie dlatego, że jesteśmy bardzo różni z mężem.
Myślę, że mimo całego uwikłania widzę swoje błędy, czuję odpowiedzialność za tę sytuację.
Czuję poprawę w radzeniu sobie z tym wszystkim, głównie dzięki modlitwie. Właściwie to jedyne, co pomaga..
Tak po ludzku boli mnie, że niejako po tym wszystkim to ja tak się staram. Mąż sam stwierdził, że może lepiej byłoby, gdybym wyrzuciła go z domu, że z pewnością bardziej odczułby swój błąd i wtedy na pewno by do mnie wrócił... Ja nie miałam takiej koncepcji. Chciałam go tylko odzyskać..
No właśnie.. A teraz sam przyznaje, że bardzo żałuje, ale lepiej byłoby gdybym już się z tego otrząsnęła... Jakaś presja na to jest..
Dlatego to, co czuję teraz to już mniej ból, a bardziej samotność w obliczu tego wszystkiego.
Dziękuję raz jeszcze..
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 20 kwie 2021, 15:05

Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Jedna podstawowa myśl to zająć spada mężem, nie sobą. Strasznie to trudne dla mnie. Ale myślę, że trzeba, wtorek, że warto, warto najbardziej, bo kocham go najbardziej. Dziękuję Wam.
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Caliope » 20 kwie 2021, 19:04

Tycjana pisze:
20 kwie 2021, 15:05
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Jedna podstawowa myśl to zająć spada mężem, nie sobą. Strasznie to trudne dla mnie. Ale myślę, że trzeba, wtorek, że warto, warto najbardziej, bo kocham go najbardziej. Dziękuję Wam.
Zacznij jednak od zajęcia sobą, potrzebujesz terapii, by poradzić sobie ze wszystkim. Piszesz z poczuciem winy za zdradę męża, a wina zawsze się rozkłada na dwie osoby w kryzysie. Oboje siebie zaniedbaliście i teraz trzeba z tego wyjść, z Bogiem.

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: lustro » 20 kwie 2021, 21:30

Tycjana pisze:
20 kwie 2021, 15:05
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Jedna podstawowa myśl to zająć spada mężem, nie sobą. Strasznie to trudne dla mnie. Ale myślę, że trzeba, wtorek, że warto, warto najbardziej, bo kocham go najbardziej. Dziękuję Wam.
Tycjana😊

Mogła byś to jeszcze raz napisać?
Chyba nie rozumiem 🤔

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 21 kwie 2021, 6:56

Przepraszam, pisałam z telefonu tak na szybko...
Chodziło mi o to, że powinnam zająć się mężem, nie sobą. Oczywiście w takim wymiarze skupienia się nad nim, wczucia się w jego sytuację bardziej. Nieustanne maltretowanie się myślami nie było dobre. Z resztą chyba osiągam powoli etap: to musiało się wydarzyć, było po coś, bez tego byłoby tylko gorzej między nami. A jest lepiej. Wiem,, że on mnie kocha, wiem, że Kowalska nie była ważna dla niego tak naprawdę. Ja jestem ważna.
Bardzo dużo dały mi filmy o. Szustaka. Chyba nigdy nie czułam się tak wierząca jak teraz.. Mam nadzieję, że to nie chwilowe...
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: lustro » 21 kwie 2021, 9:30

Tycjana pisze:
21 kwie 2021, 6:56
Przepraszam, pisałam z telefonu tak na szybko...
Chodziło mi o to, że powinnam zająć się mężem, nie sobą. Oczywiście w takim wymiarze skupienia się nad nim, wczucia się w jego sytuację bardziej. Nieustanne maltretowanie się myślami nie było dobre. Z resztą chyba osiągam powoli etap: to musiało się wydarzyć, było po coś, bez tego byłoby tylko gorzej między nami. A jest lepiej. Wiem,, że on mnie kocha, wiem, że Kowalska nie była ważna dla niego tak naprawdę. Ja jestem ważna.
Bardzo dużo dały mi filmy o. Szustaka. Chyba nigdy nie czułam się tak wierząca jak teraz.. Mam nadzieję, że to nie chwilowe...
Tak myślałam, że to slownik w telefonie poprawił. Telefony tak mają

Ja bym miała taką sugestię, żebyś poszukała dla siebie jakąś terapię.
Jak nie prywatnie, to są ośrodki pomocy kryzysowej.
Chodzi o to, żebyś mogła ten temat przegadać. I żebyś usłyszała sama siebie (własne myśli wypowiedziane na głos brzmią nie raz zaskakująco) i usłyszała punkt widzenia kogoś z boku.
To dla Ciebie.

Cieszę się, że powoli zmieniasz perspektywę 😊
Przyjdzie jeszcze na pewno czas na taką dobrą szczerą rozmowę od serca z mężem. I wtedy będziesz miała pewność, że jego słowa, to nie tylko słowa.
Pozwól mu dojrzeć.
A czas ma naprawdę zbawienną moc.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Ruta » 21 kwie 2021, 12:54

Tycjana pisze:
21 kwie 2021, 6:56
Przepraszam, pisałam z telefonu tak na szybko...
Chodziło mi o to, że powinnam zająć się mężem, nie sobą. Oczywiście w takim wymiarze skupienia się nad nim, wczucia się w jego sytuację bardziej. Nieustanne maltretowanie się myślami nie było dobre. Z resztą chyba osiągam powoli etap: to musiało się wydarzyć, było po coś, bez tego byłoby tylko gorzej między nami. A jest lepiej. Wiem,, że on mnie kocha, wiem, że Kowalska nie była ważna dla niego tak naprawdę. Ja jestem ważna.
Bardzo dużo dały mi filmy o. Szustaka. Chyba nigdy nie czułam się tak wierząca jak teraz.. Mam nadzieję, że to nie chwilowe...
Tycjano,
piszesz, że czujesz, że jesteś blisko Boga, super :) Trzymaj się Go, jestem pewna, że pomoże wam przejśc przez kryzys i stać się znacznie lepszym małżeństwem. Bóg może uzdrowić każdego z nas, nasze zranienia i nasze emocje także. Gdy my jesteśmy wierni, Bóg jest z nami. A ty w piękny sposób dochowałaś wierności malżeństwu. Zostawiając swoje wcześniejsze przekonania, wznosząc się ponad trudne uczucia. Niewiele osób potrafi tak dojrzale zareagowac na kryzys w samych jego początkach.

Zaproponowałabym ci trochę inną hirarchię. Na pierwszym miejscu Bóg i rozwijanie relacji z Nim. Na drugim miejscu mąż, potem dzieci, potem dalsi krewni, przyjaciele, znajomi... aż do nieprzyjaciół. Zwykle największy bałagan mamy na pierwszych trzech miejscach i tam najczęściej Bożą hierarchię zamieniamy na naszą.

Na forum możesz też zetknąć się z podpowiedzią, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne także znajdzie się na właściwym miejscu. I to prawda.

Może powstać pytanie - ja je sobie zadałam - gdzie w tej hierarchii jestem ja? Moja odpowiedź brzmi - przy Bogu! I im bliżej jestem przy Nim, im lepszą mam z Nim relację, tym bliżej jestem innych osób w moim życiu, tym mądrzej potrafię ich kochać. Ale też równocześnie - w relacji z Bogiem odkrywam siebie najbardziej, taką jaką jestem w Jego oczach. Tak się dzieje też w innych moich relacjach. I rozwijając każdą z nich - mam coraz lepszą relację także ze sobą.

To wszystko dobrze układa się, staje się coraz jasniejsze, gdy zaczynamy rozważać przykazanie miłości, czytając je, słuchając kazań o nim, myśląc o tym, jak uczynić je sposobem życia, tego jak układamy nasze relacje. Takim życiowym drogowskazem.

Ważne są słowa: "bliźniego swego jak siebie samego". Ja muszę wciąż wyobrażać sobie wagę. Czy kocham innych tak jak siebie? Czy tyle samo im poświęcam troski i czasu co sobie? Czy tyle samo czasu mam na ich potrzeby co na swoje? Czy tak samo ważne są ich potrzeby jak moje? Wciąż jeszcze moja szalka jest bardzo wysoko - większość kładę na szalkach innych osób, na swoją niewiele. Ale powoli przekładam czas uwagę i troskę także na tą moją szalkę, by wszystko stopniowo wyrównać. Warto w relacjach z każdym człowiekiem, także z mężem, o tą równowagę dbać. To nie wyklucza ofiarności w miłości, tego, że jestem gotowa coś z siebie poświęcić, podjąc wysiłek, z czegoś zrezygnować. Za to wyklacza możliwość w której tak się w relacji z innym zapamiętam, że poświęcę siebie aż do wyczerpania, wyniszczenia, zgorzknienia, rozczarowania.

No i warto by każdą rzecz na każdej szalce poświęcać, oddawać Panu Bogu. Ale też mieć takie odważniki tylko dla Niego i także Jemu oddawać: i czas i uwagę i troskę i miłość. Wszystko wróci - w jeszcze większej obfitości. Im więcej dajemy, tym więcej otrzymujemy :)

Tycjana
Posty: 2522
Rejestracja: 07 kwie 2021, 15:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się wybacza

Post autor: Tycjana » 25 kwie 2021, 18:51

No to wychodzi na to, że rzeczywiście mąż nie przeżywa tej zdrady jak czegoś poważnego, na pewno nie rozumie mnie do końca. Ja robię swoje. Idę do przodu. Dużo pomaga relacja z Bogiem. Mąż przyjmuje to co się dzieje i raczej jest biernym odbiorcą. Stara się być przy mnie, ale sam przyznaje, że za bardzo nie wnika w "swoje tematy", niewiele myśli o sobie. Na pewno żałuje, że mnie skrzywdził, ale nie, że w ogóle oszukiwał, kłamał, że złamał przysięgę. Na moje pytanie czy zrobiłby to jeszcze raz, gdybym miała się nie dowiedzieć na początku nie umiał odpowiedzieć, aż w końcu "Myślę, że nie". Czy to normalne? Faceci tak mają? Nie analizują siebie? Nie wierzę.. Czy to jeszcze przed nim? Akt żalu?
"Kto pierwszy zacznie kochać ten wygrał i ma szansę uratować drugiego." Ks. Pawlukiewicz

Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.

1Tes 5, 16-18

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości