Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Jest jeszcze coś o czym myślę.
Piszesz ze kochasz zonę.
I ja w to wierzę.
Ale jej zachowania są szkodliwe i Cię ranią.
Mam jakies dzikie wrazenie, ze w Twoim domu daleko od swojego (siostra tez daleko prawda?) szukała czegoś czego w domu nie miała - kojarzysz relację ciepłą z mamą.
Przemysl jeszcze raz to kiedy było dobrze teraz a kiedy nasilały się ataki.
Wiem ze to trudne, bo trzeba wzniesc się ponad himalaje zranien którymi Cię zarzuciła.
Tak jakby Cię chciała wyrwać z domu dla siebie - tam się zle poczuła a Ty nie jesteś jej obojętny.
Tylko Ona nie umie sobie kompletnie z tym poradzić.
A rozwod, bajkowy ksiąze to mrzonki. Nie ma nic konkretnego.
Żeby ją tam nie popchnąć.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

;) O Rento znowu mnie ubiegłaś
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuję Wam wszystkim za te rozsądne głosy.
Wczoraj byłem tak wzburzony, że nie potrafiłem dostrzec w żonie człowieka, myślałem o niej jako o osobie z gruntu złej.
Fakty są jednak takie, że obok tej całej zawziętości w stosunku do mnie i mojej rodziny pierwotnej, dla osób postronnych ma wiele ciepła i jest skłonna do pomocy (czego przykładem było wzięcie pod opiekę obcej w sumie dziewczyny).
Na ten moment nie widzę możliwości, by własnymi siłami naprawić tę relację.
Powierzam to wszystko Bogu, byłem rano na Mszy Św. i powiedziałem Mu, że tylko On może uleczyć jej serce.
Byłem też w USC po akt urodzenia syna, bo chyba nie ma już na co czekać i trzeba uregulować moje kontakty nim.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Renta w wiadomości prywatnej zwróciła mi uwagę na ważną kwestię, którą uważam, ż warto opisać na forum także z korzyścią dla innych (a może ktoś miał takie doświadczenia i może pomóc).

Otóż Renta postawiła hipotezę, że moa żona może mieć cechy osobowości borderline. Po tym, jak na szybko przeczytałem kilka artykułów w Internecie na ten temat, uważam, że coś w tym jest. Żona ma wiele objawów tego zaburzenia.

„Typ impulsywny osobowości chwiejnej emocjonalnie – cechy charakterystyczne to wyraźna skłonność do konfliktów oraz kłótliwość; ponadto, do rozpoznania niezbędne jest stwierdzenie co najmniej dwóch spośród następujących cech:
skłonność do działań impulsywnych
łatwość do reagowania gniewem lub przemocą
trudności z podtrzymaniem działań, które nie przynoszą szybkiej satysfakcji
niestabilny i kapryśny nastrój.”
(https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/z ... cje-ogolne).

W wielu artykułach pojawia się przestroga, że od kobiet z tym zaburzeniem trzeba uciekać jak najszybciej ... (podobno częściej dotyka kobiet).

U mnie niestety sprawy zaszły na tyle daleko, że uciec się tak łatwo nie da. Będę musiał poczytać coś o leczeniu borderline (podobno nie jest to łatwe). A najtrudniej pewne będzie skłonić żonę do podjęcia terapii...

Jakby ktoś miał jakąś wiedzę lub doświadczenia dotyczące tego zaburzenia, prośba o info.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: acine »

Monti pisze: 30 paź 2018, 14:33 Renta w wiadomości prywatnej zwróciła mi uwagę na ważną kwestię, którą uważam, ż warto opisać na forum także z korzyścią dla innych (a może ktoś miał takie doświadczenia i może pomóc).

Otóż Renta postawiła hipotezę, że moa żona może mieć cechy osobowości borderline. Po tym, jak na szybko przeczytałem kilka artykułów w Internecie na ten temat, uważam, że coś w tym jest. Żona ma wiele objawów tego zaburzenia.

„Typ impulsywny osobowości chwiejnej emocjonalnie – cechy charakterystyczne to wyraźna skłonność do konfliktów oraz kłótliwość; ponadto, do rozpoznania niezbędne jest stwierdzenie co najmniej dwóch spośród następujących cech:
skłonność do działań impulsywnych
łatwość do reagowania gniewem lub przemocą
trudności z podtrzymaniem działań, które nie przynoszą szybkiej satysfakcji
niestabilny i kapryśny nastrój.”
(https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/z ... cje-ogolne).

W wielu artykułach pojawia się przestroga, że od kobiet z tym zaburzeniem trzeba uciekać jak najszybciej ... (podobno częściej dotyka kobiet).

U mnie niestety sprawy zaszły na tyle daleko, że uciec się tak łatwo nie da. Będę musiał poczytać coś o leczeniu borderline (podobno nie jest to łatwe). A najtrudniej pewne będzie skłonić żonę do podjęcia terapii...

Jakby ktoś miał jakąś wiedzę lub doświadczenia dotyczące tego zaburzenia, prośba o info.
Ja bym uwazal na takie latki jak bodrerline i tym podobne. To czesto zalezy na jakiego psychologa, terapeute czy pokrewnego sie trafi a dokladniej w "jakim nurcie" pracuje bo dla jednych bedzie to borderline a dla innych np osobowosc narcystycznvczy jeszcze inna latka. Tez mozesz tony materialow znalezc o osobowosci narcystycznej bo tez to jest ostatnio glosne haslo w terminologii relacji malzenskich czy ogolnie zwiazkow. Te terminy na przestrzeni czasu sie zmienialy jak mody i dalej tak sie dzieje. Wejdz dla przykladu na youtuba i posluchaj co mowia o osobowosci narcystycznej i gwarantuje ci ze tez ja znajdziesz u zony. Mozesz sporo krzywdy dodatkowej zrobic sobie i zonie tymi "latkami".
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

acine pisze: 30 paź 2018, 14:58 Ja bym uwazal na takie latki jak bodrerline i tym podobne.
Acine myślałem nad ty co napisałaś i jestem skłonny przyznać rację.
Tym bardziej że mam dzieci w wieku szkolnym.
Obserwuję dziwną rzecz, mianowicie podejrzanie nastąpił wysyp dyslektyków i innych zaświadczeń tego typu.
Czasem mam wrażenie, że rodzic z jednej strony uchyla się od odpowiedzialności i trudu łażenia po poradniach i ćwiczeniach z dzieckiem w domu z drugiej strony ułatwianie i zwalnianie chronienie dziecka przed wysiłkiem i ułatwienie zdania egzaminu.
Chyba inna punktacja :shock:
:shock:
Generalnie sam mogłem kiedyś uznać tak miałem w domu i tym wszystko usprawiedliwić.
Zwolnić siebie samego...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Moi drodzy,
Dziś mija tydzień od mojej wyprowadzki. Bardzo trudny tydzień, pewnie najtrudniejszy w mim życiu.
Z żoną nie mam za dużego kontaktu, ale z tego, co widzę, w ogóle nie przejmuje się tym, co się stało, a wręcz jest jej to na rękę. Dzwoni do mnie pytać o sprawy techniczne, typu: gdzie jest szpadel albo pyta, czy chcę zabrać deskę do prasowania, bo chce sobie kupić nową. Pytała także, czy nie chcę wziąć materaca (jeszcze w nowym domu nie dorobiliśmy się łóżka), bo ona sobie teraz kupi mniejszy (to zresztą może dobry znak, że nie potrzebuje dużego materaca...).
Syn był u mnie od czwartku wieczorem aż do dzisiaj, niedawno go odwiozłem do matki. Może plusem tej całej sytuacji jest to, że więcej poświęcam mu uwagi jak jesteśmy razem i bardziej angażuję się we wspólne zabawy itp., dzięki czemu paradoksalnie może nasza więź się poprawi. Na razie nie występowałem do sądu o uregulowanie kontaktów, bo żona, oprócz jednego niemiłego incydentu, który opisałem wyżej, nie utrudnia mi tych kontaktów.
Mam poczucie, że zrobiłem może nie wszystko, ale bardzo dużo, by ratować to małżeństwo. Wybudowałem dom, pracuję nad sobą na terapii od ponad roku, starałem się dbać o żonę i dom. 1 listopada, zainspirowany postem s żony, rozpocząłem nowennę pompejańską. Przez ten czas postawa żony za bardzo si nie zmieniła, choć bywały też miłe chwile. Chyba muszę przyjąć do wiadomości, że ona na ten moment nie chce ze mną być. Zastanawiam się, czy inicjować jakieś rozmowy, pokazywać jej, że boli mnie ta sytuacja, czy raczej udawać „twardziela”.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

jarek70 pisze: 31 paź 2018, 13:14 Obserwuję dziwną rzecz, mianowicie podejrzanie nastąpił wysyp dyslektyków i innych zaświadczeń tego typu.
Czasem mam wrażenie, że rodzic z jednej strony uchyla się od odpowiedzialności i trudu łażenia po poradniach i ćwiczeniach z dzieckiem w domu z drugiej strony ułatwianie i zwalnianie chronienie dziecka przed wysiłkiem i ułatwienie zdania egzaminu.
Wiesz Jarku, a może w dawnych czasach (tych moich :lol: ) nikt nie słyszał o dyslektykach?
Ja, patrząc obecnie na siebie, też widzę u siebie wiele cech dyslektyka. Kiedyś to po prostu miałem pałę z dyktanda i w domu rodzice katowali mnie ciągle różnymi sprawdzianami. Słabo to mi wychodziło. Jakoś tam w końcu dobrnąłem do końca szkoły, ale i dzisiaj ciągle robię błędy. Ale mam już zwyczaj, że zawsze sprawdzam, co napisałem i wtedy je poprawiam. Dla mnie błogosławieństwem są słowniki w komputerze, które mi same podkreślają na czerwono niektóre słowa.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 03 lis 2018, 14:29 Zastanawiam się, czy inicjować jakieś rozmowy, pokazywać jej, że boli mnie ta sytuacja, czy raczej udawać „twardziela”.
Monti
A może to trzeba jechać "na czuja"?
Raz na twardziela, raz delikatnie. Może w końcu wyczujesz swoją ślubną, co w danym momencie bardziej do niej dociera.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti, ja z kolei się zastanawiam, czy Ty czytelnie żonie zakomunikowałeś, skąd ta separacja i jaki jest jej cel?
Czy Ty masz to sprecyzowane?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Nirwanna pisze: 03 lis 2018, 16:15 Monti, ja z kolei się zastanawiam, czy Ty czytelnie żonie zakomunikowałeś, skąd ta separacja i jaki jest jej cel?
Czy Ty masz to sprecyzowane?
Właśnie niestety nie wybrzmiało to zbyt dobrze. W tamtą nieszczęsną sobotę zacząłem mówić, że dłużej już tak nie mogę itp. I jak powiedziałem o oddzielnym zamieszkaniu, to ona to podchwyciła i zaczęła mnie popędzać, żebym się od razu pakował. Tak naprawdę, wtedy jeszcze nie miałem do końca zamiaru, żeby to zrobić. I znów wyszło trochę na to, że to żona steruje moim życiem. Ja stałem się jej niepotrzebny, postawiłem dom i teraz nie ma już dla mnie w nim miejsca.
Oczywiście, gdybym chciał, to teoretycznie mogę tam wrócić (choć żona już zaczęła jakieś drobne przemeblowania „pod siebie”), ale mimo wszystko, teraz psychicznie trochę odpoczywam, mimo tych trudnych emocji i przemyśleń.
Później słyszałem od żony komunikaty, że interesuje ją tyle rozwód. Na moje słowa o przysiędze, odpisała: „Nie interesują mnie Twoje poglądy religijne”.
Prawda jest taka, że jakiekolwiek odbudowywanie miałoby sens tylko wtedy, gdyby żona przemyślała trochę swoją postawę. Bez przepracowania tego kryzysu, po powrocie będzie dalej to samo ciągłe szarpanie.
Gdzieś w jej sercu musi tkwić jakaś rana, która powoduję tę agresję względem mnie, wściekłość w stosunku do mojej rodziny i wszystkie te manipulacje. Podobnie zaczyna zachowywać się wobec syna – trzyma go bardzo krótko i surowo karze za nawet drobne przewinienia.
Staram się też trochę dokształcać – czytam poleconą przez jednego z forumowiczów książkę o borderline, słucham audiobooka o. Szustaka o relacjach. Chciałbym móc stanąć na miejscu żony i popatrzeć jej oczami na tę sytuację, by dzięki temu zrozumieć, o co jej chodzi. W tym momencie autentycznie nie wiem, czy to ja jestem tak beznadziejnym mężem, czy ona jest w jakiś sposób zaburzona, czy też po prostu wyrachowana i bezwzględna.
Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę oceniać, czy krytykować żony. Po prostu niektóre jej zachowania uważam za bardzo nie fair (mając jednocześnie świadomość swoich błędów i wkładu w kryzys).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti

A myślałem jednak na postawienie żonie granic. Posłuchaj ks. Marka Dziewieckiego o twardej miłości.
Twoja żona ciągle nie poznała konsekwencji swoich decyzji. Boję się, że jak pojedzie za daleko (np. pojawi się kowalski), to nie będzie powrotu.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti, popłynąłeś zatem na emocjach w tej decyzji o separacji. Teraz sobie odpoczywasz emocjonalnie, i z jednej strony ok, ale z drugiej strony - nie robisz za wiele, aby ratować rodzinę, aby syn miał solidny męski wzorzec na swoją przyszłość.
Jakie widzisz perspektywy, co chcesz zrobić w tym kierunku? Bo jak na razie wciąż przerzucasz odpowiedzialność na żonę - że to ona ma się zmienić.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Monti ,
ciesze sie ,ze zaczales NP https://pompejanska.rosemaria.pl/jak-od ... mpejanska/ .. dla mnie to potezna sila wsparcia :D u mnie trudny jest zawsze 1 tydzien ,Zly tez pracuje ,potem juz z gorki ....

Slucham teraz po raz kolejny ks Dziewieckiego i sadze ,ze moze cos dla siebie z tego wybierzesz ...
Bóg zabrania kochać rodziców? -
https://www.youtube.com/watch?v=Yhydftk ... wFP0uDM0Tt

Odnosnie Twojej zony ,to wg mnie poczula realne zagrozenie .. nie byla przyzwyczajona do takiej Twojej postawy ,wiec moze stad ten atak ..i to pozorne " poganianie " w pakowanie sie " .. kazda kobieta jakis honor tez ma ;) ...i to ,ze maz ucieka od niej...to nie jest fajne .. to takie moje uczucia .. wiec organizm tez sie automatycznie broni ,co nie znaczy ,ze tak czuje /mysli .. to w wersji optymistycznej 8-)

Mnie osobiscie bardzo pomoglo ,gdy zaczelam mezowi blogoslawic .. tzn modlilam sie za niego
juz wczesniej ,ale blogoslawiac mu , napelnialam w sobie te wszystkie rany ,ktore jeszcze jatrzyly .. mnie to b pomoglo .. dzisiaj poprosilam o msze sw imieninowa za meza na 30 listopada .. pamietam , jak 2 lata temu nosilismy naszych " paralitykow" .. niektorzy maja sie juz lepiej :D

Slowo ma moc i blogoslawcie nie przeklinajcie , utkwilo mi szczegolnie ...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Tydzień temu wręcz byłem z siebie dumny, że postawiłem granice, pokazałem, co znaczy twarda miłość itd. Po przemyśleniu uznałem jednak, że żona tak tę sprawę rozegrała, że w sumie ma to, co chciała. Być może jednak – jak pisze s żona, tylko maskuje swoje zdezorientowanie.
Trudno stawiać granice osobie, która nie czuje się w żaden sposób zobowiązana wobec mnie, nie szanuje mnie. Może odczuje w jakimś stopniu konsekwencje finansowe swojego działania, ale to dopiero za jakiś czas.
Uważam, że trwanie w takim układzie było dla mnie wyniszczające. A tu nie chodzi o to, żeby stać się męczennikiem.
Nirwanno, wydaje mi się trochę niesprawiedliwe twierdzenie, że nic nie robię. Bo co tak naprawdę mogę w tej sytuacji więcej zrobić? Wprowadzić się z powrotem? Narażać się na ataki dla samej satysfakcji ich odpierania? Przyjąłem z bólem to, że ona mnie teraz po prostu nie chce. O syna dbam jak najlepiej potrafię, codziennie się z nim widzę, rozmawiamy nawet więcej niż wcześniej. Chciałbym, żeby miał pełną rodzinę. Ale przecież do tanga trzeba dwojga.
Piszę, że żona powinna się zmienić w tym sensie, że nie umiem funkcjonować z nią taką, jak jest teraz. Ona poszła w jakimś dziwnym dla mnie kierunku i dla własnego dobra powinna zawrócić z tej drogi.
W ubiegłym tygodniu proponowałem jej spotkanie na neutralnym gruncie, żeby porozmawiać o synu, ale nie była zainteresowana.
A jeśli pojawi się kowalski – to będzie decyzja mojej żony i jej odpowiedzialność.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ