Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Monti pisze: 08 cze 2018, 18:01 Zauważam, że w naszym związku jest bardzo duża asymetria, jeżeli chodzi o zaangażowanie. Ja boję się reakcji żony w wielu kwestiach, które mogą wywołać jej dezaprobatę, a jednocześnie ona w ogóle się ze mną nie liczy.
Monti ja miałem w relacji z żoną bardzo podobnie.
Uważam za dobre, że posiadasz już świadomość tego lęku i potrafisz go nazwać. To Twoje czułe (wrażliwe) miejsce. Żona też je prawdopodobnie zna i w sposób automatyczny korzysta z tej "wiedzy".
Ten Twój lęk ma swoje korzenie i myślę, że warto abyś popracował nad ich odkryciem. Mnie osobiście zobaczenie skąd się wziął mój lęk ujawniający się w relacji z żoną bardzo pomogło w procesie uwalniania się od niego.
Monti pisze: 08 cze 2018, 18:01 Rozumowo zdaję sobie sprawę, że mam prawo do decydowania o sobie, ale chyba jestem mocno uzależniony od żony, bo cały czas czuję lęk przed przeciwstawieniem się jej w niektórych kwestiach.

Ja nie znam skuteczniejszego sposobu na nabycie potrzebnych mi do życia narzędzi (tutaj decydowania o sobie bez lęku przed reakcją żony) niż świadome wchodzenie w doświadczenie pomimo lęku w emocjach. Do tej pory ulegałem mu i unikałem takich doświadczeń lub przed nimi uciekałem.
Taka postawa spowodowała z czasem, że zacząłem traktować siebie na równi z żoną a lęk stawał się coraz mniejszy.
Ważne moim zdaniem jest zachowanie równowagi aby z pozycji ofiary nie przejść gwałtownie na przeciwną stronę barykady (stać się katem). Wspomniałeś, że jesteś w trakcie psychoterapii. Warto, moim zdaniem przegadać sposób postępowania z terapeutą.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Witam wszystkich,

Chciałbym Wam napisać o tym, co wydarzyło się dzisiaj. Otóż od słowa do słowa wywiązała się między mną a żoną kłótnia (w tle jak zwykle była kwestia moich rodziców. Mój tato chciał zaprosić naszego syna na wspólne oglądanie meczu, ale żona go nie puściła). Starałem się zachować spokój i rzeczowo wymieniać argumenty, ale żona przeszła (jak wielokrotnie wcześniej) do obelg najwyższego kalibru. W końcu usłyszałem od niej: „życzę ci, żebyś zdechł”... Po tych słowach poczułem się jak zupełny śmieć i autentycznie miałem ochotę, żeby to moje życie się skończyło, jeśli ma tak wyglądać... Do tego standardowo były słowa o rozwodzie, wyzwiska itp. Większość z tych słów chyba słyszał syn.

Ja w złości wypomniałem jej, że to ja w przeważającej części utrzymuję naszą rodzinę i finansuję budowę domu. Generalne jednak starałem się nad sobą panować, chociaż nie jest to dla mnie łatwe.

Nie wiem, co robić i jak reagować na takie sytuacje, jak stawiać granice. Powtórzyłem kilkakrotnie, że nie pozwolę sobie na takie traktowanie, ale nie zrobiło to na niej wrażenia. Mam wrażenie, że ta relacja jest strasznie toksyczna i tak nie da się funkcjonować.

Zaznaczam, że do tej pory przez ostatnie kilka tygodni układało nam się całkiem dobrze, rozmawialiśmy życzliwie, było nawet między nami trochę czułości. Miałem nadzieję, że idzie ku dobremu. Pewnie doświadczeni kryzysowicze powiedzą, że takich sytuacji jeszcze będzie wiele, ale ta sytuacja naprawdę podcięła mi skrzydła i też trochę zachwiała moją ufność wobec Boga.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 28 cze 2018, 20:41 . Mój tato chciał zaprosić naszego syna na wspólne oglądanie meczu, ale żona go nie puściła).
Można by poprosić żonę o jakiś koronny argument jej zachowania jednak nic pewnie byś tym nie wskórał.
Z drugiej strony dziwię się twoim rodzicom, że ciągle ponawiają prośby o przychodzenie syna skoro sytuacja na aktualną chwilę jest jednoznaczna: żona żywi jakieś urazy które zamykają drzwi pojednaniu.
Dlaczego ojciec Twój nie przyszedł do Was obejrzeć wspólnie mecz? Zawsze to jakieś wyjście.
A Twoja zona widać reaguje alergicznie na każdą próbę kontaktu z wnukiem Twoich rodziców.
I chyba nie panuje nad swoimi słowami i reakcjami.
Pytanie: czy to skutek jakiejś nienawiści czy poczucia skrzywdzenia.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

krople rosy pisze: 29 cze 2018, 13:57
Monti pisze: 28 cze 2018, 20:41 . Mój tato chciał zaprosić naszego syna na wspólne oglądanie meczu, ale żona go nie puściła).
Można by poprosić żonę o jakiś koronny argument jej zachowania jednak nic pewnie byś tym nie wskórał.
Z drugiej strony dziwię się twoim rodzicom, że ciągle ponawiają prośby o przychodzenie syna skoro sytuacja na aktualną chwilę jest jednoznaczna: żona żywi jakieś urazy które zamykają drzwi pojednaniu.
Dlaczego ojciec Twój nie przyszedł do Was obejrzeć wspólnie mecz? Zawsze to jakieś wyjście.
A Twoja zona widać reaguje alergicznie na każdą próbę kontaktu z wnukiem Twoich rodziców.
I chyba nie panuje nad swoimi słowami i reakcjami.
Pytanie: czy to skutek jakiejś nienawiści czy poczucia skrzywdzenia.
Ja sam kiedyś zasugerowałem rodzicom, że powinni dbać o kontakt z wnukiem. Myślałem, że dzięki temu żona uświadomi sobie, że relacja wnuk-dziadkowie jest ważna dla obydwu stron i że w tym konflikcie niepotrzebnie cierpi dziecko. Trochę też nie dziwię się rodzicom, że nie chcą spędzać czasu z wnukiem u nas, bo ze względu na postawę żony te wizyty nie są zbyt przyjemne.
W ubiegłym tygodniu żona, wbrew swoim dotychczasowym zasadom, pozwoliła pójść synowi do dziadków na mecz Polska-Senegal, czym mnie pozytywnie zaskoczyła. Mój tato wziął to za dobrą monetę i podjął kolejną próbę, tym razem nieudaną.

Tak jak piszesz, żona reaguje alergicznie na kontakt syna z dziadkami (podobnie na mój kontakt z rodzicami). Ja oczywiście wiem, że najważniejsze są relacje w najbliższej rodzinie, ale mimo to, bardzo mnie boli ta sytuacja. Ale cóż, chyba pora nauczyć się godzić się z tym, czego nie mogę zmienić...

Tak jak już wcześniej pisałem, i żona, i rodzice mną manipulują w tej sytuacji. Na razie po ludzku nie widzę szans na pojednanie.

Kolejne pytanie brzmi: jak żyć z cholerykiem? Żona bardzo rani mnie słowami, a potem jak jej przejdzie, prawie nigdy nie przeprasza, twierdzi, że miała prawo do takich czy innych słów. Tymczasem ja to bardzo przeżywam i mam poczucie, że w imię szacunku do siebie samego, nie mogę dawać się tak krzywdzić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 Tak jak już wcześniej pisałem, i żona, i rodzice mną manipulują w tej sytuacji.
Monti rozpoznałeś już jak działa mechanizm tej manipulacji?
Masz świadomość, że tylko Ty możesz powiedzieć STOP bo Ty jesteś odpowiedzialny za swoją reakcję.
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 Kolejne pytanie brzmi: jak żyć z cholerykiem?
Zdobyć wiedzę na temat tego typu temperamentu?
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 Żona bardzo rani mnie słowami, a potem jak jej przejdzie, prawie nigdy nie przeprasza, twierdzi, że miała prawo do takich czy innych słów. Tymczasem ja to bardzo przeżywam i mam poczucie, że w imię szacunku do siebie samego, nie mogę dawać się tak krzywdzić.
A swój temperament poznałeś?
Znasz jego mocne i słabe strony?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Czarku, jeśli chodzi o tę manipulację, to już ją trochę poznałem. Staram się jej nie poddawać, natomiast zarówno żona, jak i rodzice dalej stosują swoją taktykę. Jeśli chodzi o temperamenty, to muszę jeszcze na ten temat poczytać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 29 cze 2018, 20:32 Jeśli chodzi o temperamenty, to muszę jeszcze na ten temat poczytać.
Polecam Ci następujące pozycje:
Jerzy Grzybowski, Małżeńskie temperamenty, Wydawnictwo M, Kraków 2007
ostatnio ukazała się również książka:
Art i Laraine Bennett, Poznaj swój temperament, Święty Paweł, Częstochowa 2011.
Mam to na półce, ale jeszcze nie zdążyłem przeczytać, więc nie wiem czy można polecać.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti cedzisz opis fragmentami i co rusz wychodzi coś takiego, co rzuca inne światło na całokształt historii.
Piszesz:
Monti pisze: 28 cze 2018, 20:41 Otóż od słowa do słowa wywiązała się między mną a żoną kłótnia (w tle jak zwykle była kwestia moich rodziców. Mój tato chciał zaprosić naszego syna na wspólne oglądanie meczu, ale żona go nie puściła).
i później pada coś takiego:
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 W ubiegłym tygodniu żona, wbrew swoim dotychczasowym zasadom, pozwoliła pójść synowi do dziadków na mecz Polska-Senegal, czym mnie pozytywnie zaskoczyła. Mój tato wziął to za dobrą monetę i podjął kolejną próbę, tym razem nieudaną.
A co stało na przeszkodzie, żeby zaproponować obejrzenie tego meczu u Was, skoro żona nie chciała syna puścić do dziadków? Nie rozumiem tego, że zamiast się cieszyć z tego, że żona powoli zmienia nastawienie doprowadziłeś/pozwoliłeś doprowadzić do takiej awantury? Dlaczego chciejstwa rodziców przedkładasz nad zdanie żony?
Zastanawiam się dlaczego tym razem żona się nie zgodziła - czy wydarzyło się tam coś, co sprawiło, że powiedziała nie? Kibicowanie było całkiem na trzeźwo?
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 Ja sam kiedyś zasugerowałem rodzicom, że powinni dbać o kontakt z wnukiem. Myślałem, że dzięki temu żona uświadomi sobie, że relacja wnuk-dziadkowie jest ważna dla obydwu stron i że w tym konflikcie niepotrzebnie cierpi dziecko.
Przyjrzyj się temu co piszesz, szczególnie temu co wytłuszczone.

Rodzicom - zaledwie zasugerowałeś.
Z żoną - kolejna kłótnia o rodziców.
Z boku to wygląda tak, że całe Twoje działania skupiają się nie na poprawie relacji miedzy Tobą a żoną (co jak sam piszesz ostatnio miało miejsce), ale na sprawieniu, że żona zmieni nastawienie do Twoich rodziców.
Ciągle mam wrażenie, że dla Ciebie to jednak rodzice, a nie żona jest po Bogu najważniejsza. Obawiam się, że dopóki hierarchia nie będzie właściwa, niewiele się poprawi. Powinno być tak:
Bóg->ja->małżonek->dzieci i dopiero na dalszych miejscach: rodzice, rodzeństwo itd.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Lawendowa pisze: 29 cze 2018, 23:23 Monti cedzisz opis fragmentami i co rusz wychodzi coś takiego, co rzuca inne światło na całokształt historii.
Piszesz:
Monti pisze: 28 cze 2018, 20:41 Otóż od słowa do słowa wywiązała się między mną a żoną kłótnia (w tle jak zwykle była kwestia moich rodziców. Mój tato chciał zaprosić naszego syna na wspólne oglądanie meczu, ale żona go nie puściła).
i później pada coś takiego:
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 W ubiegłym tygodniu żona, wbrew swoim dotychczasowym zasadom, pozwoliła pójść synowi do dziadków na mecz Polska-Senegal, czym mnie pozytywnie zaskoczyła. Mój tato wziął to za dobrą monetę i podjął kolejną próbę, tym razem nieudaną.
A co stało na przeszkodzie, żeby zaproponować obejrzenie tego meczu u Was, skoro żona nie chciała syna puścić do dziadków? Nie rozumiem tego, że zamiast się cieszyć z tego, że żona powoli zmienia nastawienie doprowadziłeś/pozwoliłeś doprowadzić do takiej awantury? Dlaczego chciejstwa rodziców przedkładasz nad zdanie żony?
Zastanawiam się dlaczego tym razem żona się nie zgodziła - czy wydarzyło się tam coś, co sprawiło, że powiedziała nie? Kibicowanie było całkiem na trzeźwo?
Monti pisze: 29 cze 2018, 17:26 Ja sam kiedyś zasugerowałem rodzicom, że powinni dbać o kontakt z wnukiem. Myślałem, że dzięki temu żona uświadomi sobie, że relacja wnuk-dziadkowie jest ważna dla obydwu stron i że w tym konflikcie niepotrzebnie cierpi dziecko.
Przyjrzyj się temu co piszesz, szczególnie temu co wytłuszczone.

Rodzicom - zaledwie zasugerowałeś.
Z żoną - kolejna kłótnia o rodziców.
Z boku to wygląda tak, że całe Twoje działania skupiają się nie na poprawie relacji miedzy Tobą a żoną (co jak sam piszesz ostatnio miało miejsce), ale na sprawieniu, że żona zmieni nastawienie do Twoich rodziców.
Ciągle mam wrażenie, że dla Ciebie to jednak rodzice, a nie żona jest po Bogu najważniejsza. Obawiam się, że dopóki hierarchia nie będzie właściwa, niewiele się poprawi. Powinno być tak:
Bóg->ja->małżonek->dzieci i dopiero na dalszych miejscach: rodzice, rodzeństwo itd.
Lawndowa, my jakiś czas temu pozbyliśmy sie telewizora. Oczywiście, mógłbym zaproponowac ojcu, żeby oglądał mecz u nas na komputerze, ale tak jak pisałem wyżej - generalnie rodzice nie chcą spędzać czasu u nas w domu z uwagi na tę sytuację.

Myślę, że rozumowo już sobie tę hierarchię poukładałem, ale jakoś ciągle stresuje mnie fakt, że syn ma obecnie sporadyczny kontakt z dziadkami. Genealnie badzo chciałbym mieć żyjącą w zgodzie i przyjaźni rodzinę (w szerszym rozumieniu tego słowa).

Pewnie jednak gorsze dla dziecka są kłótnie rodziców niż ewentualny brak więzi z dziadkami...

Dodatkowo, rodzice też zachowują się nie fair. W ogóle nie rozumieją mojej postawy. Matka kiedyś w kontekście ej sytuacji powiedziała mi, że jestem żałosny... Także z jednej strony obrywam od żony za to, że rzekomo jestem maminsynkiem, a od rodziców, że nie umiem się postawić żonie. Naprawdę mam już tego wszytkiego dość...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti pisze: 30 cze 2018, 7:25 Także z jednej strony obrywam od żony za to, że rzekomo jestem maminsynkiem, a od rodziców, że nie umiem się postawić żonie. Naprawdę mam już tego wszytkiego dość...
Monti, z tego co piszesz, też i na forum taki obraz się wyłania.
Problem w tym, że nie chodzi o "postawienie się". A przynajmniej nie o takie postawienie się, jak się je potocznie rozumie.
Na razie widać, że chcesz wszystkich dookoła zadowolić, a gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Jako mężczyzna, mąż, ojciec? Jaki jesteś, byłbyś, gdybyś nie musiał zadowalać świata dookoła siebie?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Nirwanna pisze: 30 cze 2018, 8:48
Monti, z tego co piszesz, też i na forum taki obraz się wyłania.
Problem w tym, że nie chodzi o "postawienie się". A przynajmniej nie o takie postawienie się, jak się je potocznie rozumie.
Na razie widać, że chcesz wszystkich dookoła zadowolić, a gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Jako mężczyzna, mąż, ojciec? Jaki jesteś, byłbyś, gdybyś nie musiał zadowalać świata dookoła siebie?
Racja, w praktyce nie umiem jeszcze skutecznie stawiać granic żonie (czuję lęk przed jej agresją), a do tego chcę być przez wszystkich lubiany i akceptowany.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti pisze: 30 cze 2018, 10:39 Racja, w praktyce nie umiem jeszcze skutecznie stawiać granic żonie...
A rodzicom umiesz?
a do tego chcę być przez wszystkich lubiany i akceptowany.
Przez żonę też?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Monti pisze: 30 cze 2018, 10:39 Racja, w praktyce nie umiem jeszcze skutecznie stawiać granic żonie (czuję lęk przed jej agresją), a do tego chcę być przez wszystkich lubiany i akceptowany.
Monti w moim doświadczeniu umiejętność stawiania granic zrodziła się ze świadomości tego:
- kim jestem w oczach Boga, jaka jest moja wartość i moja tożsamość;
- jaka jest moja historia życiowa z jej jasnymi i ciemnymi stronami;
- jakie są moje wady i zalety;
- za co jestem odpowiedzialny;
- skąd moim życiu lęk:
- jakie są moje emocje i co mówią mi o moich potrzebach.

Do tego potrzeba decyzji i trudu do pracy nad sobą i uważam, że bez nich nic w życiu samo się nie zmienia.
Mnie potrzebne było też nabycie wiedzy czym granice są i nauka ich stawiania (przede wszystkim samemu sobie) w postawie miłości do siebie samego i drugiego człowieka.
Moim zdaniem bardzo dobrym źródłem wiedzy o granicach jest polecana na forum książka: Henry Cloud, John Townsend, Granice w relacjach małżeńskich, Oficyna Wydawnicza "Vocatio", Warszawa cop. 2007.
Co do praktycznych umiejętności mnie bardzo dużo dał udział w warsztatach asertywności.

Zachęcam Ciebie do podjęcia wysiłku i wejścia na ścieżkę wielkiej przygody zmiany samego siebie :)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Chciałbym jeszcze Was zapytać, jak radzicie sobie ze stresem w czasie kryzysu.
U mnie kryzys twa już ponad rok i przez ten czas odczuwam duże napięcie z tym związane, a także objawy fizjologiczne (przyspieszone bicie serca itp.).
Obawiam się, że ten stan może na dłuższą metę bardzo niekorzystnie wpłynąć na moje zdrowie, dlatego pytam. Tym bardziej, że na razie nie ma perspektyw, żeby sytuacja się szybko zmieniła.
Ja na razie próbuję rozładowywać napięcie poprzez sport (rower), a wyciszenia szukam na modlitwie (niestety, z jakichś przyczyn modlitwa nie daje mi trwałego pokoju).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

A czy modlitwę traktujesz "technicznie" do zrealizowania jakiś celów typu : pokój , uratowanie małżeństwa , panowanie nad sobą ,zmiana ,czy jako relacje z Bogiem ,Tatą , przebywanie z Nim na co dzień w każdej sytuacji , rozmowa ,zwierzanie się ,oczekiwanie na radę , postawa ufności jak dziecko ukryte w ramionach Ojca i związane z tym poczucie bezpieczeństwa ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ