Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Moim celem na teraz jest wzmocnienie swojej samooceny Tak, by nie bać się żony w każdym aspekcie. Przy okazji uchroni mnie to przed manipulacją że strony rodziców. Może dzięki temu stałym się w oczach żony bardziej męski, a przez to także bardziej atrakcyjny.
Trochę sprzeczne są Wasze komunikaty. Z jednej strony nie rób nic za plecami żony. Z drugiej - jedź do rodziców jak będziesz miał ochotę.
Lawendowa, z tym nekaniem żony przez mamę to przesada. Owszem, takie są odczucia żony, ale w mojej ocenie nie do końca odpowiada to prawdzie. Myślę, że żona zmieniła pracę głównie po To, by uniezależnić się od moich rodziców.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Monti, ja Ci radzę posłuchać Pulikowskiego na przykład.
To z jego konferencji dowiedziałem się jak dużym błędem jest deprecjonowanie subiektywnych odczuć żony, a to odczytuję już nie po raz pierwszy z Twoich postów.

Ja byłem panem „nie przesadzaj”.
Dokąd miedzy innymi takie zachowanie mnie zaprowadziło świadczy moja obecność na tym forum.
Nawet fakt, że żona obiektywnie przesadzała nie zmienia tu nic a nic. Bo ona tak subiektywnie odczuwała, a ja swoim z kolei subiektywnym spojrzeniem wysyłałem jej komunikat „ty źle to odbierasz (bo nie tak jak ja)”. Moje doświadczenie mówi: nie tędy droga.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Może źle się wyrażam. Nie jest moim celem deprecjonowanie uczuć żony, tylko wyrażenie mojego odmiennego stanowiska.ale może rzeczywiście skutek jest podobny.
Do Pulikowskiego wrócę. Kiedyś słuchałem kilku jego konferencji, ale muszę sięgnąć po następne.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: karo17 »

Monti
Ja bym apelował byś nie ulegał także manipulacjom żony. Jeśli wie że się jej boisz to będzie to wykorzystywała, grała dzieckiem, wyszukiwaniem alkoholizmu u dziadków i jeszcze inne cuda... beż żadnych hamulców. Nie pozwalaj sobie na to. Ty także jesteś rodzicem. A w sprawę między nią a dziadkami niepotrzebnie wciąga dziecko, które nie ma z tym nic wspólnego.

Pavel
A co jeśli te "odczucia żony" to manipulacja i chęć postawienia na swoim za wszelką cenę, także za cenę dobrych i normalnych kontaktów dziecka z dziadkami?
Lawendowa
Posty: 7695
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti pisze: 13 wrz 2018, 18:55 Lawendowa, z tym nekaniem żony przez mamę to przesada. Owszem, takie są odczucia żony, ale w mojej ocenie nie do końca odpowiada to prawdzie. Myślę, że żona zmieniła pracę głównie po To, by uniezależnić się od moich rodziców.
Zacytuję Ciebie z przed pół roku:
Monti pisze: 27 mar 2018, 21:31 Konflikt żony z moją mamą zaczął się od drobnych rzeczy. Żonę irytowała (słusznie zresztą), że mama nie respektuje naszych zasad wychowania dziecka i np. daje dziecku wbrew naszym ustaleniom prezenty czy słodycze.

W czerwcu ubiegłego roku miała miejsce dość burzliwa awantura, która zapoczątkowało to, że ja trochę wypiłem z kolegami i żona nie wpuściła mnie do domu, na co moja matka postanowiła zareagowaćPrzebieg tej całej sytuacji inaczej opisuje żona, a inaczej mama.

Później mama robiła żonie różne złośliwości w pracy i ostatecznie żona się zwolniła.

Faktem jest, że zawsze byłem bardzo zżyty ze swoją rodziną pochodzenia. Moim błędem było też to, że w problematycznych sytuacjach życiowych konsultowałem z nimi różne decyzje, przez co być może stworzyłem wrażenie, że ciągle jestem dzieckiem, które trzeba prowadzić za rękę, a nie dorosłym facetem.
Monti pisze: 28 mar 2018, 9:14 Jeśli chodzi o tę nieszczęsną kłótnię między żoną a mamą to przyszedłem dopiero na sam koniec i nie słyszałem większości, a z racji spożycia alkohlu moja percepcja nie była wtedy na najwyższym poziomie.

Starałem się wspierać żonę w czasie problemów w pracy i w trakcie szukania nowej pracy. Powiedziałem też mamie, że zachowała sie nie fair.

Jeśli chodzi o kompromis to chodzi mi przynajmniej o tolerowanie moich rodziców. A nawet, jeśli nie żona nie ma ochoty się z nimi spotykać, to żeby nie utrudniała tego kontaktu mnie i synowi (przynajmniej raz na jakiś czas). Obecnie żona powiedziała, że nie puści syna do dziadków, a jesli oni chcą się spotykać z nim, to niech przychodzą do nas. Tato przychodzi czasami (mimo, że nie jest zbyt mile widziany), a mama nie.
No i na koniec to:
Monti pisze: 28 mar 2018, 14:04 - żona zdenerwowała się, bo byłem wtedy z dzieckiem u kolegi. Mój syn bawił się z jego synem. Owszem, trochę za dużo wypiliśmy, ale nie tyle, żeby nie wiadomo jak sie upodlić. Spokojnie przyprowadziłęm dziecko do domu. Faktem jest, że kiedyś, gdy zdarzyło mi się nadużyć alkoholu (a jeszcze nie mieliśmy dziecka) żona zapowiadała, że jak jeszcze raz mi się to zdarzy to mnie nie wpuści. W tym przypadku jednak nie było to z mojej strony aż tak wielkie przegięcie. Mam wrażenie, że żona chciała pokazać, że ona tu rządzi.

Jako że nasz syn jest adoptowany, tym bardziej zależy mi, żeby uchronić go przed kolejną traumą, jaką byłby rozwód rodziców.
Wtedy gdy to czytałam nie wiedziałam, że jesteś prawnikiem. Skoro tak, to doskonale powinieneś zdawać sobie sprawę z konsekwencji upijania się w czasie, gdy masz pod opieką dziecko (tym bardziej adoptowane). Rodziny adopcyjne ze swej natury są pod większą kontrolą i obserwacją.
Nie wiem jak Twoja żona, ale ja bałabym się, że w takiej sytuacji mogą dziecko odebrać.

krople rosy pisze: 12 wrz 2018, 13:44
I tak się jeszcze zastanawiam: czy Twoja żona Monti nie czuje się jakoś zagrożona i nie stoi na pozycji walki o względy syna?
Bo z jednej strony nie czuje się pewnie jako Twoja żona i ciśnie Cię do muru zapzrestania kontaktów z rodzicami a z drugiej widzę tę samą postawę odnośnie syna z dziadkami.
Być może czuje się tak niepewnie że dąży do wyeliminowania ,,zagrożenia''.
Ja sięgnęłabym nawet dalej - skoro żona jest matką od niedawna, nie miała okresu ciąży na przygotowanie do tej roli, to zwyczajnie może nie czuć się pewnie i kompetentnie jako matka. I tutaj ogromna rola dla męża, by był oparciem i pomocą. Obawiam się, że jakiekolwiek naruszanie jej kompetencji jako matki ze strony kogokolwiek min. dziadków (np. dokarmianie słodyczami), może odbierać jako zagrożenie.

Co zrobisz z życiem swoim, Twojej żony i syna zdecydujesz sam, ale konsekwencje poniesiecie wszyscy.
Myślę, że warto jeszcze raz wrócić do początku wątku - przeczytać, przemyśleć i przede wszystkim przemodlić. Poprosić Ducha św o światło.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Lawendowa, dziękuję Ci za naświetlenie mi kobiecego punktu widzenia (i w ogóle za bardzo wnikliwą analizę mojego wątku).

Prawda jest taka, że nie znając emocji żony, nie rozstrzygnę, co wynikało z autentycznej troski o dziecko, a co było już manipulacją.

Przemadlam tę sprawę codziennie od samego początku kryzysu, ale nie uzyskałem dotąd jednoznacznej odpowiedzi ani spokoju wewnętrznego.

Jedynym plusem tej całej sytuacji (bardzo dużym zresztą) jest moje autentyczne zwrócenie się ku Bogu. Jeśli chodzi o resztę: rozwaliły mi się relacje w małżeństwie i w szerszej rodzinie, żyję w ciągłym stresie, musiałem w ekspresowym tempie postawić dom i teraz staję na głowie, żeby go spłacić.

Zastanawiam się, co Bóg chce mi przez tę sytuację powiedzieć. Myślałem, że ograniczenie kontaktów z rodzicami przyniesie owoc w życiu małżeńskim. Na razie jednak nasze małżeństwo trudno uznać za udane.

Może moje pisanie wydawać się zawracaniem głowy dla osób, których właśnie opuścili małżonkowie. Ale mnie po prostu męczy to szarpanie się z żoną, z rodzicami, z samym sobą.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Monti pisze: 13 wrz 2018, 23:22 Może moje pisanie wydawać się zawracaniem głowy dla osób, których właśnie opuścili małżonkowie. Ale mnie po prostu męczy to szarpanie się z żoną, z rodzicami, z samym sobą.
W żadnym wypadku nie jest zawracaniem głowy.
Jako małżeństwo zdecydowanie macie kryzys, jako jednostki zresztą również. Po to właśnie jest forum - nieść pomoc małżonkom w kryzysie NA KAŻDYM JEGO ETAPIE.

Co prawda odniosę się do postu karo17, ale jest to coś co chciałbym właśnie przekazać Tobie Monti, bo to o Ciebie tutaj przecież chodzi :)
karo17 pisze: 13 wrz 2018, 19:39 Monti
Ja bym apelował byś nie ulegał także manipulacjom żony. Jeśli wie że się jej boisz to będzie to wykorzystywała, grała dzieckiem, wyszukiwaniem alkoholizmu u dziadków i jeszcze inne cuda... beż żadnych hamulców. Nie pozwalaj sobie na to. Ty także jesteś rodzicem. A w sprawę między nią a dziadkami niepotrzebnie wciąga dziecko, które nie ma z tym nic wspólnego.
A skąd Ty karo17 wiesz, że to co wytłuszczone jest faktem? Żyjesz tam z nimi? Masz dostęp do umysłu żony Montiego?
Czy swoimi nakazowymi radami jesteś gotów przyjąć wszelkie ich konsekwencje (choćby w wymiarze moralnym) na siebie?
Oczywiście wierzę, że Monti nie przenosi bezrefleksyjnie tego co tu wyczyta do swego życia.

Mój kryzys małżeński nauczył mnie między innymi tego, że moje odczucia i wyobrażenia intencji słów i czynów żony mogą się kompletnie nie pokrywać z jej intencjami, nawet gdy sytuacje wg mnie były wybitnie klarowne.
karo17 pisze: 13 wrz 2018, 19:39 Pavel
A co jeśli te "odczucia żony" to manipulacja i chęć postawienia na swoim za wszelką cenę, także za cenę dobrych i normalnych kontaktów dziecka z dziadkami?
A co jeśli nie?
Co jeśli żona albo ma obiektywnie słuszne podstawy do swoich obaw (nie mylić ze sposobem radzenia sobie z nimi) bądź też kieruje nią coś innego?
Nie twierdzę, że tak jest. Chcę tylko zwrócić uwagę, że możliwości jest więcej niż jedna.

Według mnie najlepszą drogą na uzyskanie odpowiedzi jest praca nad sobą.
Przerobienie pewnych obszarów, próba empatycznego podejścia do żony,i skupienie się na poprawie relacji z nią mogą dać nie tylko odpowiedzi na powyższe pytania, ale i pomóc samodzielnie podjąć decyzję jak to właściwie rozegrać.

Bazując na wpisach Montiego jako jedynym żródle informacji widzę, że nie tylko jego żona uparcie tkwi przy swoim stanowisku, rodzice (mama?) również.
Widzę na podstawie postów Montiego także postawy i zachowania rodziców, które dla mnie byłyby nie do zaakceptowania, a które odbieram jako, wymieniając:

-uderzanie w jedność małżeństwa;
-generowanie potencjalnego konfliktu przy świadomości nieciekawej sytuacji między małżonkami;
-przekraczanie granic;
-brak szacunku do Montiego, jego żony oraz ich decyzji jako rodziców, brak uznania ich suwerenności;
-stawianie siebie ponad dobro ich rodziny;
-naciski, rozgrywanie/manipulowanie Montim.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel »

Monti pisze: 13 wrz 2018, 23:22 Zastanawiam się, co Bóg chce mi przez tę sytuację powiedzieć. Myślałem, że ograniczenie kontaktów z rodzicami przyniesie owoc w życiu małżeńskim. Na razie jednak nasze małżeństwo trudno uznać za udane.
Monti, nic nie dzieje się "na już". To wymaga chęci, wiedzy, pracy i czasu.
Samo ograniczenie kontaktów z rodzicami nie może dać takiego owocu, ponieważ konflikt Twojej żony z nimi nie jest jedynym problemem w Waszym małżeństwie. Obszarów do pracy macie zapewne dużo więcej.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Amica

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Amica »

Monti, wydaje mi się, że w tej całej sprawie nie chodzi o to, by uzyskać jakiś owoc w małżeństwie, by organizować różne relacje rodzinne, planować i kombinować.

Czytając Cię, nie widzę Cię u boku żony (tak mentalnie), tylko bardzo odrębnego.

Wszystko się ułoży, jeśli tylko zrozumiesz, że najważniejsze jest, aby... po prostu kochać żonę. Kochać - czyli dbać o jej dobro, troszczyć się o nią, szanować ją i jej zdanie. Nie dlatego, że jest dziecko, nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że jest Twoją żoną, wybrałeś ją kiedyś na żonę, przysięgałeś jej miłość i uczciwość małżeńską. Czy możesz zobaczyć w niej człowieka, który może jest i sam pogubiony, ale też i sam przyznasz - doznał wiele złego ze strony męża - przemoc fizyczną, alkohol, stawanie po stronie matki w konflikcie, deprecjonowanie jej uczuć, emocji. To naprawdę wystarczy, żeby żona straciła poczucie bezpieczeństwa, a wtedy na każdy możliwy sposób próbuje organizować sobie świat - ponieważ czuje się z tym sama. I to ją zapewne przeraża. A mimo to - ja widzę otwartość jej na Ciebie. Jesteście razem, piszesz, że bywa nawet miło, jakoś się to toczy.

Kiedy będziesz miał poczucie, że żonę kochasz, to zapewniam Cię - będziesz wiedział, co robić i jak postąpić, by było dobrze. Nie będziesz miał dylematów, strachów, nie będziesz się żony bał, ani jej decyzji. Masz to poczucie miłości? Oddania? Czy po prostu żona sobie jest, bo wypełnia jakąś lukę w Twoim życiu. Nie wiem. mam takie poczucie, że kiedy kocham, nie mam wątpliwości, po czyjej stronie stać murem, nawet jeśli może się myli.

I chodzi o to, że wzmacniając poczucie bezpieczeństwa żony i jej świadomość, że jest kochana, szanowana, że jej zdanie i emocje się dla Ciebie liczą najbardziej - zniknie problem zagrożenia. Żadna teściowa nie jest wtedy straszna, jeśli się wie, że cokolwiek się stanie - mąż będzie po stronie żony.

Już pisałam kiedyś - można żonę obsypywać prezentami, można słodzić jej "kotkami, kwiatuszkami", wyznawać miłość pod księżycem - ale jeśli w konflikcie teściowa-synowa staje się np. po stronie matki lub choćby wybór bycia neutralnym, to wszystko się nie liczy. Bo miłość w czynach się objawia, a nie w prezentach czy romantycznych gestach. I odwrotnie - można żonie nie dawać żadnych prezentów, być oschłym i niedomyślnym - ale jedno wsparcie w konflikcie żona-teściowa jest równoznaczne całej kwiaciarni kwiatów. Mój mąż, mój obrońca, mój przewodnik. Jest i miłość i szacunek. A nie - jak piszesz: maminsynek, bo tak Cię żona nazwała.

Przemyśl sobie taką sytuację: jest wojna musicie uciekać, w samochodzie są dwa miejsca poza Tobą - kogo zabierasz ze sobą: żonę i dziecko czy rodziców? Czasami dla rozeznania warto postawić sobie takie skrajne sytuacje, bo wtedy wychodzi czarno na białym, co tak naprawdę w środku nas siedzi.

Ja bym nie miała wątpliwości, nawet cienia, kto by siedział obok mnie w samochodzie ucieczkowym. Choć kocham bardzo moich rodziców.

Po prostu - zamiast tracić czas na kombinowanie, jak zadowolić mamę, bo jej naciski Cię stresują, zadbaj o to, by żona wiedziała, że cokolwiek się stanie, będziesz po jej stronie. A wtedy sam zobaczysz, co się będzie działo - prędzej czy później.

Dostajesz od ludzi skrajne porady - ale i tak musisz sam podjąć decyzję w sercu. Konsekwencje będziesz ponosił tylko Ty. Dorady wtedy mogą powiedzieć: ups, pomyliłem się. Ale to Ty zostaniesz z problemem być może już nie do rozwiązania.
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Amica pisze: 13 wrz 2018, 17:40 Stawianie sprawy na ostrzu noża nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
Amico czy taką postawę nazywasz stawianiem sparwy na ostrzu noża?
krople rosy pisze: 13 wrz 2018, 15:50 I nie chodzi o to by się teraz z żoną kłócić, szarpać i wyzywać ale by w spokoju pzredstawić swój punkt widzenia i swoją decyzję.
I z rodzicami nalezy postapić tak samo.
Utrzymujesz syna, wychowujesz go i jesteś jego ojcem a to się wiąże z tym że masz prawo również decydować skoro żona robi jak uważa.
Jesli o mnie chodzi daleka jestem od przeciągania liny w małżeństwie i walki o swoje racje. Monti jako osoba dorosła, utrzymująca rodzinę, jako rodzic i mąż ma takie same prawa rodzicielskie jak żona. Od poczatku tego wątku widzę, że jednym z problemów Montiego jest nie radzenie sobie w sytuacji gdy ktoś mu coś narzuca co jest wbrew niemu a czego nie potrafi wyegzekwować spokojną choć stanowczą postawą.
I uważam, ze to jest to miejsce w nim które wymaga pracy nad sobą.
Chowanie głowy w piasek i ucieczka pzred jasnym okresleniem się oraz uszanowaniem swoich wartosci doprowadziła go do momentu w którym teraz się znajduje. Wcale nie uważam, że powinien kontynuować swoją lęlkliwą postawę ale zmierzyć się z sytuacjami twarzą w twarz bo one po coś są, one wymagają prawidłowych reakcji.
Jak widać Monti sam się ze sobą źle czuje , miota się gdyż dobrze wie że na ten czas nie jest w stanie zrobić niczego wbrew żonie. I wcale nie chodzi mi o takie sytuacje by robić jej na pzrekór i walczyć ale o to by odzyskać władzę nad sobą i być człwoiekiem wolnym a nie spetanym czyimś zastraszaniem i szantażami. Jesli o mnie chodzi to nie wiem czy umiałabym żyć z osobą która mi zakłada niebieską kartę, doprawia twarz i opinie podczas gdy sama wymaga pomocy ponieważ nie panuje nad sobą. Nei umiałabym takiej osobie zaufać i tworzyć z nią szczerej relacji. Bardzo mi się nie podoba taki układ ról w małzeństwie że jedna strona dominuje nad drugą i trzyma ją za przysłowiowy pysk a ta druga musi się wyrzec wszystkiego bo się moze okazać że może być jeszcze gorzej. No nie. Dla mnie to nie jest konstruktywne rozwiązanie.
I takie moje zdanie wcale nie jest prowokowaniem Montiego do niepzremyślanych decyzji ale jest po prostu moim zdaniem które mam prawo wyrazić jak każdy inny forumowicz. A autor wątku jest osobą dorosłą i inteligentną która weźmie do siebie te wpisy które czuje sercem.
Amica pisze: 14 wrz 2018, 4:24 Dorady wtedy mogą powiedzieć:
Nie czuję się doradcą. A Ty ?
Coraz bardziej wyczuwam na tym forum walkę o swoje zdanie by tylko ono było brane pod uwagę jako to najrozsądniejsze i najbardziej trafne.
Może zostawmy wolność drugiemu człowiekowi by sam potrafił ocenić tę kwestię, dobrze?
Robi się tu bardzo nieprzyjemnie. I odbiera to ochotę na aktywność.
Lawendowa pisze: 13 wrz 2018, 22:00 Ja sięgnęłabym nawet dalej - skoro żona jest matką od niedawna, nie miała okresu ciąży na przygotowanie do tej roli, to zwyczajnie może nie czuć się pewnie i kompetentnie jako matka. I tutaj ogromna rola dla męża, by był oparciem i pomocą. Obawiam się, że jakiekolwiek naruszanie jej kompetencji jako matki ze strony kogokolwiek min. dziadków (np. dokarmianie słodyczami), może odbierać jako zagrożenie.
Dokładnie to miałam na myśli choć nie zawsze doprecyzowuję o co mi chodzi. Pamiętam siebie gdy urodziłam pierwsze dziecko: byłam nadwrażliwa na wciskane mi siłą porady, na łamanie moich rytuałów i zasad . Teściowie wszystko wiedzieli lepiej, i nawet jeśli mieli dobre zamiary (choć wiem że nie zawsze) to podcinali mi skrzydła. Chciałam się poczuć stuprocentową mamą uczącą się każdego dnia swojego dziecka/dzieci , chciałam je poznawać, odpowiadać na jego potzreby, uczyć tego co dla mnie ważne i każdą ich ingerencję traktowałam jako zagrożenie. Okazało się po czasie że moje pzreczucia były prawdziwe dlatego odseparowałam się od wszelkich porad i wścibiania nosa w nasze sprawy.
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: karo17 »

Pavel
Napisałem o manipulacji gdyż to widać w postępowaniu żony Montiego. Nie wspominając już o przemocy psychicznej wobec niego. Straszenie rozwodem, kartą itd. Żona wie że się jej boi i wykorzystuje to.
Nie daje nakazowych rad. Można trwać w tym co jest przez następne 20 lat. Tylko komu wyjdzie to na dobre?
Nie napisałbym że: Monti PONIESIE konsekwencje swoich decyzji.
Napisałbym że: Monti PONOSI konsekwencje już teraz. On i dziecko które jest wykorzystywane w tym sporze.
Pisałem już kilka razy. Jeśli spór jest między żoną a teściową to między sobą powinny to rozwiązać, a nie angażować inne osoby, które mogą być stronnicze. Jeśli są dorosłe to dobrze byłoby się porozumieć dla dobra wszystkich.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuj Wam wszystkim za głosy. Jeszcze raz wrócę w wolnej chwili do początku i prześledzę wszystkie wpisy. Dużo w nich życiowej mądrości, choć czasem sprzeczne wnioski. Ale pewnie nie ma jednego słusznego modelu postępownia w takiej sytuacji.

Wasze początkowe rady jednoznacznie wskazywały na to, żeby skupić się na żonie i odciąc się od rodziców na jakiś czas. Wtedy było mi to na rękę, bo bałem się tej konfrontacji. Dzięki temu poprawiła się też sytuacja w moim małżeństwie, bo żona to zauważyła. Na dłuższą metę jednak chciałbym wypracować jakiś sposób postępowania w miarę satysfakcjonujący dla wszystkich. O ile jednak ja jestem skłonny do kompromisu, żona i matka to silne osobowości, które pewnie łatwo nie odpuszczą.

Po tych wszystkich perturbacjach naprawdę życie małżeńskie ne daje mi satysfakcji. Nie czuję się doceniony ani uszanowany jako mężczyzna i człowiek. Szczerze mówiąc, trochę zmuszam się do jakichś miłych gestów w kierunku mojej żony, bo przecież miłość to decyzja, a nie aktualne odczucia. Żona nie jest zainteresowana okazywaniem mi uczuć w moim języku miłości (w ogóle nie jest zainteresowana teorią języków miłości). Jak mówię, że brakuje mi czułości, miłych słów itp. mówi, że przecież gotuje obiady, ograrnia dom itd.

Moja żona bardzo zmieniła sie od dnia ślubu (nota bene, ona to samo myśli o mnie).Ale pewnie większość z Was ma podobne spostrzeżenia.

Nie mam też wielkiej ochoty na kontakty ze swoją rodziną pierwotną. Czuję, że uważają mnie za mięczaka, który nie potrafi się postawić żonie. A najlepiej byliby zadowoleni, gdybyśmy się rozstali. Oni wtedy mieliby łatwiejszy dostep do wnuka i do mnie, a mi by mówili: masz pecha, trafiłeś na zołzę, ale nie ty jeden...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 14 wrz 2018, 13:12 Moja żona bardzo zmieniła sie od dnia ślubu (nota bene, ona to samo myśli o mnie).Ale pewnie większość z Was ma podobne spostrzeżenia.
Monti
Jest takie powiedzenie, że kobieta marzy, że zmieni swojego mężczyznę, a on się nie zmienia. Natomiast mężczyźni marzą o tym, żeby ich żony się nie zmieniały, a one się zmieniają. :?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Monti , a moze jest tak ,ze zona czuje sie zraniona przez Ciebie , tesciowa i po prostu atakuje.. jak zranione zwierze .. Ciebie , bo stoisz najblizej ...

Nie sposob sie nie zgodzic ,ze kazda matka chce wypracowac sama swoje macierzynstwo , jak najlepiej umie .. MIalam to szczescie ,ze moja tesciowa byla madra kobieta , ale wiem z opowiadan ,ile dziewczyny nieraz sie na tesciowe naplakaly .. mezom lub kolezankom ..
Uwazam , ze wszelka nielojalnosc ze strony meza niszczy malzenstwo ,
Nie wiem dlaczego - bo tesciowa tez jestem i to kilkukrotnie - ale osobiscie dziwie sie Twojej mamie . Majaca wieksze doswiadczenie zyciowe ,powinna okazac wieksza elastycznosc .. Z swojego doswiadzcenia wiem,ze nieraz warto sobie odpuscic , mlodzi maja prawo zyc swoim zyciem ...do pomylek rowniez ,jesli sa zgodni i ida w jednym kierunku .

Monti wybacz , ale pamietasz ,jak pisales , ze zona swietnie sie kiedys rozumiala z Twoja mama ,lepiej niz ze swoja ..Lena 50 przytoczyla to dokladnie ..do czasu ,gdy mama to zniszczyla i zona musiala zrezygnowac z pracy ..
Wydaje mi sie ,ze Twoja zona tez zle sie czuje w tym malzenstwie ,w Tobie nie ma oparcia , nie potrafisz byc lolajny .. tescie nie potrafia sie powstrzymac ...
Przeciez to zonie przysiegales uczciwosc malzenska ,rodzicom jestesmy zobowiazani okazac szacunek ,ale nie kolaborowac z nimi przeciwko malzonkom ..
Karo , zgadzam sie z Toba ,ze potrzebne sa dobre relacje z wnukami ,ale nie "partyzantka "..bo czego uczymy wtedy dzieci .. oszustwa ,braku lojalnosci .. a dzieci chwytaja bardzo szybko....nasiakaja ,jak gabka ..
Monti Wasz syn zaczal szkole i teraz potrzebny jest mu spokojny dom a nie tata rozdarty pomiedzy mame i babcie ..
Rodzicow mozesz spokojnie poprosic ,ze potrzebujesz/potrzebujecie czasu ...mnie by to przekonalo ,szczesliwe malzenstwo dzieci powinno byc ponad osobiste racje ... Sama na miejscu Twojej mamy wycofalabym sie ,zeby nie zaogniac sytuacji/ niszczyc Twoich rekacji z zona ..

Moze warto przypomniec sobie jezyk/jezyki milosci Twojej zony i nad tym pracowac :
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/
Jest takie ludowe powiedzenie ,ze
"zona, ktora nie krzyczy w sypialnii , wrzeszczy w kuchnii " ...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Monti ,
wybacz ,ale nie czytalam twojego ost wpisu... odeszlam od pisania ..
Piszesz o swoim jezyku milosci ,ale co z jezykiem zony ,moze nie trafiacie oboje ?
ODPOWIEDZ