Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dopowiem jeszcze, że w zasadzie od ponad roku nasz związek stoi w tym samym miejscu. Ja oczywiście staram sie pracować nad sobą, zbliżać się do Boga itd., natomiast żona cały czas trwa w swojej postawie negacji mnie i całej mojej rodziny.

Oczywiście, przez ten czas zmieniło się trochę moje myślenie (m.in. dzięki Wam), ale ciągle brak mi spokoju ducha i całkowitego, bezwarunkowego oddania się Bogu (mimo tego, że staram się nawiążywać z Nim relację, żyję sakramentami itd.). Zżera mnie stres i niepokój o przyszłość.

Choć to może naiwne i niedojrzałe, mam trochę żal do Boga, że nie przemienił ani trochę serca mojej żony.

W tym kontekście taka nieformalna separacja (chociaż na jakiś czas) może okazać się potrzebna. Może żona musi zobaczyć, że samemu trudno się funkcjonuje i że czasem męska ręka jest potrzebna (byle tylko nie była to ręka kowalskiego).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Montii ,
madry facet jestes ,jak doradzasz na forum ,ale we wlasnej sprawie trudniej ..

Sama nie bede sie juz tutaj wymadrzac, ale pamietam ,jak jeszcze na starym forum radzono ,zeby sie jednak nie wyprowadzac ...

ps a kobiety same tez potrafia sie ogarnac ,tym bardziej w nowym domu ,gdy instalacje pracuja na swiezo ..
wiec na to nie liczylabym ...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Udasiek, s zona, dziękuję za Wasze posty.

U mnie niestety nie ma szans na terapię małżeńską ze względu na brak zgody żony (indywidualną kontynuuję cały czas).

Chciałbym, żeby moja żona miała choć trochę woli walki o ten związek. Ona, niestety, oddaliła się od Boga i mam wrażenie, że obecnie sakrament nie jest dla niej żadną wartością.

Zauważam też, że żona powiela zachowania swojej matki, która, zdaniem wielu, nie jest do końca zrównoważona psychicznie. Małżeństwo jej rodziców też w zasadzie nie funkcjonuje, są emocjonalnie rozwiedzeni.

Przez chwilę pomyślałem, że ta nieformalna separacja pozwoliłaby mi odzyskać równowagę psychiczną i spojrzeć z dystansem na tę sytuację. Zdaję sobie jednak sprawę, że to może być początek końca wspólnego życia.

Jest na tym forum sporo przykładów osób, które w niezgodzie na postawę małżonka wnosiło o separcję, z różnym skutkiem.

Zarzucacie mi, że nie stawiam twardo granic. Z drugiej strony - pprzeprowadzając się z żoną, dam jej sygnał, że może mnie bez końca obrażać, a ja i tak pójdę za nią wszędzie.

Głośno myślę, bo sam nie wiem, co robić. A sytuacja musi się rozwiązać przed początkiem roku szkolnego, więc czasu jest mało.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

s zona pisze: 19 sie 2018, 15:01 Monti,
a moze warto sprawdzic , czy nie jestes jeszcze w szoku i nie czujesz zadnego urazu po wypadku ?
Monti ales mnie zmartwił :(
Mam nadzieje ze lekarz Cię obejrzał. Z głową nie ma żartów. Nie chcę Cie straszyć, ale zadbaj o to - SAM. ;)
Monti pisze: 19 sie 2018, 16:17 Choć to może naiwne i niedojrzałe, mam trochę żal do Boga, że nie przemienił ani trochę serca mojej żony.
Monti pisze: 19 sie 2018, 13:23 Nie mam pojęcia, co robić. Może taka rozlaka choć na chwilę by była dobra. Z jakichś przyczyn Bóg dopuścił tę sytuację.
Bóg się nie poddał, ale szanuje wolność żony - nic na siłę.
Specjalnie wytłuściłem Twoje słowa.
Poproś go o światło.
Monti pisze: 19 sie 2018, 17:56 Zarzucacie mi, że nie stawiam twardo granic. Z drugiej strony - przeprowadzając się z żoną, dam jej sygnał, że może mnie bez końca obrażać, a ja i tak pójdę za nią wszędzie.
Monti ja myślę że przeprowadzając się po prostu zrobisz dobrze.
Idziesz do swojego domu.
Monti pisze: 19 sie 2018, 17:56 A sytuacja musi się rozwiązać przed początkiem roku szkolnego, więc czasu jest mało.
A mogę spytać dlaczego?
Sytuacja sama się nie rozwiąże.
Może koniec z biernością i naiwnym oczekiwaniem ;)
Monti pisze: 19 sie 2018, 17:56 Przez chwilę pomyślałem, że ta nieformalna separacja pozwoliłaby mi odzyskać równowagę psychiczną i spojrzeć z dystansem na tę sytuację. Zdaję sobie jednak sprawę, że to może być początek końca wspólnego życia.
Bardzo prawdopodobne.
Monti pisze: 19 sie 2018, 17:56 Zauważam też, że żona powiela zachowania swojej matki, która, zdaniem wielu, nie jest do końca zrównoważona psychicznie. Małżeństwo jej rodziców też w zasadzie nie funkcjonuje, są emocjonalnie rozwiedzeni.
A jak zachowuje się teść w tym wszystkim? Oprócz tego że jest?
Pomyśl o tym.
Powielasz jego wzorzec? Czy jakieś różnice?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuję za Waszą troskę. Jestem poobijany, ale na szczęście nie ma większych urazów.

Jarku, założyliśmy, że przeprowadzimy się do końca sierpnia, bo w tym roku syn idzie do pierwszej klasy. Zapisalśmy go do szkoły w miejscowości, w której się budujemy i chcieliśmy najpóźniej odwrześnia już tam mieszkać.

Wiem, że sytuacja sama się nie rozwiąże. Z drugiej strony, nie mam żadnego wpłwu na żonę. Pracuję nad sobą na tyle, na ile potrafię, Oddaję wszystko Bogu. Czy zatem z mojej strony jest to bierność? Co jeszcze mogę zobić?

Jeśli chodzi o sytuację teściów, to oni trwają w takm związku bez miłości już całe lata i rzeczywiście chyba nic z tym nie robią. Być może w jakimś stopniu powielam schemat teścia, bo on też zdaje się nie postawił jasno granic.

Z drugiej strony, żona ma moje granice głeboko w poważaniu. Robi co chce i ze mną się nie liczy. Ja natomiast staram się słuchac tego, co do mnie mówi, choć niektóre jej żądania są dla mnie absurdalne.

Jestem już bardzo zmęczony tym szarpaniem. Szczerze mówiąc, wizja oddzielnego zamieszkania byłaby o tyle kusząca, że wreszcie miałbym święty spokój.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: udasiek »

Jeżeli żądania żony wydają Ci się absurdalne to może nie rób ich tylko porozmawiaj z żoną i poproś o wyjaśnienie, czy w ogóle nie ma rozmowy?
Co do terapii lub Spotkań małżeńskich to może powiedz żonie że to dla dobra syna bo widzisz jak b na nim się odbijają te kłótnie (bo na pewno się odbijają) i widzisz jak cierpi i boisz się o jego przyszłość? Takie odwołanie się do instynktu macierzyńskiego może ja przekona by pójść na terapię małżeńska chociaż, jeśli nie indywidualna...
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 20 sie 2018, 6:50 Jarku, założyliśmy, że przeprowadzimy się do końca sierpnia, bo w tym roku syn idzie do pierwszej klasy. Zapisalśmy go do szkoły w miejscowości, w której się budujemy i chcieliśmy najpóźniej odwrześnia już tam mieszkać.
Hehe moja córka też. I dla dobra dziecka trzeba się tam znaleźć przed 1 września. Koniec. Kropka.
Tornister jest?
Monti pisze: 20 sie 2018, 6:50 Wiem, że sytuacja sama się nie rozwiąże. Z drugiej strony, nie mam żadnego wpłwu na żonę. Pracuję nad sobą na tyle, na ile potrafię, Oddaję wszystko Bogu. Czy zatem z mojej strony jest to bierność? Co jeszcze mogę zobić?
Przestać myśleć źle o sobie, ze jesteś słaby, ze Ci czegoś brakuje, że jesteś gorszy. Ze nie możesz sobie poradzić z własną żoną.
Że jesteś nie wiem słaby, niemęski i takie tam bleleble. :evil:
Bo to absolutna nieprawda.
Sorry ale takie było moje myślenie o sobie samym w pewnym czasie. Może niepotrzebnie to piszę.
Sam też zarzucałem sobie, że w pewnym momencie jakbym zostawił własnych rodziców, rodzeństwo itp.
Z perspektywy czasu myślę, że to było konieczne. I zdrowe. Teraz już jest inaczej.
Monti pisze: 20 sie 2018, 6:50 Jeśli chodzi o sytuację teściów, to oni trwają w takim związku bez miłości już całe lata i rzeczywiście chyba nic z tym nie robią. Być może w jakimś stopniu powielam schemat teścia, bo on też zdaje się nie postawił jasno granic.
Dobrze.
Dołóż sobie kolejny klocek.
W takiej rodzinie wzrastała Twoja żona.
Pomyśl o jej relacji z mamą i tatą.
Potrzebowała miłości od mamy i taty.
Mama krzyczała na tatę a na córkę?
Z kim była bardziej związana - z mamą czy z tatą?
A studia, daleko blisko od domu?
Kto finansował jeżeli daleko?


Podprowadzić Cię chcę pod jej reakcję na samochód jego zniszczenie.
Bo to mnie zastanowiło.
Coś Ci się układa?
W jakim jesteś punkcie wyjścia? Co do tego doprowadziło.
Być może zrozumienie tego pozwoli inaczej ocenić słowa, postępowanie żony.
Nawet to, że chce Twojej izolacji od rodziców.

Mnie to zrozumienie bardzo pomogło.
Inaczej zacząłem patrzeć na coś, co bolało w postępowaniu żony względem mnie.

Napisałem to dlatego, bo sam musiałem odpowiedzieć sobie na te pytania.
Przed uczeniem się stawiania mądrych granic.
I zrozumiałem, czemu te, które nieudolnie stawiane nie działały.
A ja czułem się przez to gorzej. ;)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Trudno się rozmawia, chyba że jej przytakuję. Próbowałem przez ostatnie miesiące wielokrotnie. Najlepiej jest, jak nie poruszamy drażliwych tematów, ale to nie jest rozwiązanie.
Jesli chodzi o dobro syna, to żona pojmuje je zupełnie inaczej niż ja. Mówi, że nasz związek jest skazany na porażkę i lepiej będzie, jak się zwiąże z kimś innym i pokaże synowi, jak wygląda szczęśliwe małżeństwo...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Camilaa »

Monti, często pisza tu na forum jaki powinien byc facet, i jakiego faceta kobieta oczekuje, na pewno nie uległy tylko silny pewny siebie... ty masz byc glowa rodziny, kapitanem okrętu, i okreslac kierunek
Nie oddawaj sterów...
Mam pytanie czy jak rozmawiacie to krzyczycie?
Jak ona sie odnosi do Ciebie i jak Ty do niej? Ze zrozumieniem ,ze wsluchaniem, ignorowaniem? Szacunkiem? Brakiem szacunku?
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti czy Wasze plany życiowe zależeć mają od emocji i nastrojów Twojej żony?
Po to właśnie jest mężczyzna by spokojnie i bez paniki prowadził ster by rodzina cała i zdrowa dotarła do celu.
Widać że Twoja żona pod byle pretekstem będzie próbowała ten Twój spokój zakłócić ale od Ciebie zależy czy jej się uda.
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: udasiek »

Monti pisze: 20 sie 2018, 8:53 Trudno się rozmawia
może list?
Monti pisze: 20 sie 2018, 8:53 Jesli chodzi o dobro syna, to żona pojmuje je zupełnie inaczej niż ja. Mówi, że nasz związek jest skazany na porażkę i lepiej będzie, jak się zwiąże z kimś innym i pokaże synowi, jak wygląda szczęśliwe małżeństwo...
może argumentuj że rodzicami będziecie zawsze... słyszałam też że psycholog dziecięcy jest nieraz w stanie uświadomić rodzicom jakie szkody powodują ich kłótnie i rozstanie, może by zacząć od psych. dziecięcego - tam musi się zgłosić cała rodzina.

No i pytania Jarka wydają mi się b zasadne i ważne (pozdrawiam Jarku :D dziękuję za Twoje posty, b dużo z nich czerpię)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

krople rosy pisze: 20 sie 2018, 11:09 Monti czy Wasze plany życiowe zależeć mają od emocji i nastrojów Twojej żony?
Po to właśnie jest mężczyzna by spokojnie i bez paniki prowadził ster by rodzina cała i zdrowa dotarła do celu.
Widać że Twoja żona pod byle pretekstem będzie próbowała ten Twój spokój zakłócić ale od Ciebie zależy czy jej się uda.
Krople rosy podsunęła mi pewną myśl.
Na pewnym etapie okazałem się słaby. Słabszy psychicznie od zony.
Krzyk, okazywanie pogardy, próby rozmowy z mojej strony zakończone kpiącym spojrzenie, patrzenie na mnie jak na wariata.
Ceremonialne wychodzenie w milczeniu z dziećmi.
Przyznaję że chciałem zwiać, poddać się.
Nawet rozważałem wystąpienie z separacją, oddzielne zamieszkanie - bo czytałem że na niektóre dziewczyny to podziałało :oops:
Ale spokojnie myśląc trwałem, bo miałem wewnętrzne przekonanie, że to oznaczałoby jedno - dałbym się wykurzyć z własnego domu.
Dodatkowo myślę, że na pewnym etapie żona być może chciała takiego scenariusza - otoczenie by jej przyznało rację, ona biedna, opuszczona przez maminsynka - tak, tak teraz dopiero dostrzegłem, że miała takie podejście i do mnie. ;)
Czyli miałem grać rolę napisaną przez żonę dla mnie - w jej scenariuszu.
Zrozumiawszy to przyjąłem inną postawę. ;)

Reasumując.
Teraz na tym etapie próby rozmowy z żoną, która gardzi Tobą są bezcelowe.
Żadna terapia małżeńska, żadne takie. Bo jeśli będziesz szczery, mówił o sobie itp. to może dawać w ten sposób dodatkowe możliwości ataku na Ciebie.
Uważam, że strategia na najbliższe dni - nie dać się w jakikolwiek sposób wykurzyć.
Żona ma jakiś scenariusz z rolą dla Ciebie, syna no i dziewczyny która z Wami zamieszkała.
Takie jest moje zdanie, tak to widzę.
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

jarek70 pisze: 20 sie 2018, 12:35 Ale spokojnie myśląc trwałem, bo miałem wewnętrzne przekonanie, że to oznaczałoby jedno - dałbym się wykurzyć z własnego domu.
Gratuluję w czas opamiętania :)
jarek70 pisze: 20 sie 2018, 12:35 Uważam, że strategia na najbliższe dni - nie dać się w jakikolwiek sposób wykurzyć.
Żona ma jakiś scenariusz z rolą dla Ciebie, syna no i dziewczyny która z Wami zamieszkała.
Takie jest moje zdanie, tak to widzę.
Też tak to widzę stąd taki mój post.
Ewentualnie zastraszanie i próba całkowitego z dominowania Montiego.
Na pewnym etapie na kobiety działa już tylko spokój wewnętrzny mężczyzny i niezachwiane poczucie i świadomość słuszności swojego (Montiego) postępowania.
Wczorajsze czytanie liturgiczne wyslawialo mądrość i zdrowy rozsądek. Wróć Monti do lektury owego czytania.
Nie widzimisię żony ma decydować o kształcie Twojego i Waszego życia.
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: udasiek »

co do
krople rosy pisze: 20 sie 2018, 11:09 Widać że Twoja żona pod byle pretekstem będzie próbowała ten Twój spokój zakłócić
i
jarek70 pisze: 20 sie 2018, 12:35 Teraz na tym etapie próby rozmowy z żoną, która gardzi Tobą są bezcelowe.
Żadna terapia małżeńska, żadne takie.
nie wiem Monti, każdy patrzy jednak przez swoje zranienia. Ja się nie zgadzam z tym co powyżej - "byle pretekst" może być na prawdę dużą sprawą subiektywnie dla żony i Ty jako mąż proszę Cię wczuj się trochę w to.
Jarek napisał Ci pytania pomocnicze - jak żona się czuła w domu rodzinnym - czy czuła się "zaopiekowana" czy raczej rodzice zajmowali się swoimi sprawami i ponad jej głową wrzeszczeli na siebie a ona chłonęła te destrukcyjne uczucia jako swoje i teraz je na najbliższym człowieku (którego kocha) odbija...
Czym był dla niej ten stary samochód którym dojeżdżała do pracy? myślę że czymś ważnym... czy powiedziałeś że Ci przykro i przepraszasz?
Nie banuj żony, nie buduj muru w postaci "nie będę rozmawiał" lub "byle problem"- Ty tu jesteś i może teraz od Ciebie zależą dalsze losy żony, rodziny, próbuj z terapią, nie z tej to z innej strony...

Aż sięgnęłam do początku Twojego wątku - spójrz że usilnie nie widzisz problemów żony - uciekasz od konfrontacji nawet ze sobą: "przemoc zdarzyła się tylko kilka razy", "banalny powód kłótni z rodzicami", "troszkę alkoholu", "powiedziałem tylko kilku znajomym" - jak dla mnie to byłyby kwestie wielkiej wagi i bardzo raniące, zachwiałyby całą moją postawą jako żony. Ja też nie byłam wredna bo byłam bardzo szczęśliwa, byłam wredna bo byłam zrozpaczona i nieszczęśliwa...
A i Ty masz problem DDA - problem ucieczki - od stawiania granic, od rozmawiania z żoną do rozmawiania ze znajomymi, z rodzicami (czy to nie oni Cię zranili tym DDA? i do nich "uciekasz" po opinie?), aż do ucieczki z domu bo "spokój " - nie będzie spokoju jeśli nie weźmiesz życia (siebie) za bary!

Dobra powiedziałam, na tym kończę bo się wyzewnęrzniłam a sama jeszcze nie jestem poskładana - czuję się jakby ślepy doradzał kulawemu :oops:
Przeczytaj swój wątek jeszcze raz i walcz o żonę i rodzinę! przeprowadźcie się razem i namów żonę małymi kroczkami na terapię lub coś, cokolwiek, może zacznij od spacerów czy od czegoś co żona lubi, pomalutku. No i nie ustawaj w rozkminianiu siebie i troszkę żony - ale z miłością!
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Monti pisze: 19 sie 2018, 16:17
W tym kontekście taka nieformalna separacja (chociaż na jakiś czas) może okazać się potrzebna. Może żona musi zobaczyć, że samemu trudno się funkcjonuje i że czasem męska ręka jest potrzebna (byle tylko nie była to ręka kowalskiego).
Monti ja się podzielę swoje refleksją ,ja dziś nie wyprowadzałbym się od swojej żony , u mnie to był wyraz rozpaczy i bezsilności ,wyraz słabości i braku pewności własnych wartości ...

Obawiam się że powód który tu wypisałeś że żona się opamięta może nie zadziałać ,ja odczytuje to jako jakiś rodzaj manipulacji ,to nie jest Twoja granica mająca na celu własne bezpieczeństwo i uzdrowienie wewnętrzne a próba wpływu na zachowanie żony z efektem który może być odwrotny do zamierzonego .

Ja się wyprowadziłem bo nie zniosłem kolejnej zdrady z kolejnym kolesiem ,ale to ja potrzebowałem tego dystansu bez którego skończyłbym albo w prosektorium albo w psychiatryku .

A to dlatego że byłem słaby wewnętrznie jak dziecko i nie dlatego że żona znalazła sobie kolejnego "uzdrowiciela" obaj jesteśmy i DDA i DDD , przy okazji sama sytuacja pokazała mi że opuściłem swoją żonę w potrzebie , koncentrując się na własnym szczęściu ,separacja była również ucieczką przed bólem który był podsycany przez moje lęki i zafiksowanie ,wzmocnione przez egocentryzm ...

Myślę że dziś miałbym siłę , by w inny sposób postawić granicę , a zarazem zadbać o miłość ,wierność i uczciwość wobec żony z mojej strony ...

Dziś staram się odbudowywać więź która bardzo osłabła przez tak długą separację , a relację z żoną budujemy na innym poziomie ....więcej wolności i szacunku ,to trudne kiedy brak jest dynamiki i motoru zakochania z młodych lat ,za to jest więcej samoświadomości i prawdy ... Czy uda się ponownie żyć w takiej relacji jak żona i mąż ?
Trudno mi powiedzieć ,za to dzisiaj wiem , że bez względu na sytuację chcę kochać dojrzale , tego ciągle uczy mnie Jezus na podstawie mojej z Nim relacji , kochać bo ja tak chcę , niezależnie od tego co zrobi moja oblubienica :) ,i jest mi z tym coraz lepiej ...Pozdrawiam serdecznie...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ