Małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Małżeństwo w rozsypce
Ok Panowie ,
to chociaz czytajcie sklad tych " slodyczy " jesli na pierwszym miejscu jest cukier i olej palmowy , to mozna sobie darowac i moze faktycznie sie " nie chwalcie " przed zona .. bo zdrowe , to nie jest , podobnie jak M D .. ale kazdy ma wybor
to chociaz czytajcie sklad tych " slodyczy " jesli na pierwszym miejscu jest cukier i olej palmowy , to mozna sobie darowac i moze faktycznie sie " nie chwalcie " przed zona .. bo zdrowe , to nie jest , podobnie jak M D .. ale kazdy ma wybor
Re: Małżeństwo w rozsypce
MacDonald
Re: Małżeństwo w rozsypce
Bardzo popieram, polecam model latający z napędem gumowym, a i choćby szybowiec. Satysfakcja gwarantowana, zarówno ze wspólnej pracy, jak i oblatywania modelu. Jak kiedyś zrobiliśmy taki samolot i wyszliśmy z nim na pobliską górkę, to zleciało się chyba pół osiedla, ludzie robili zdjęcia
PS. Nie są to drogie modele, jeśli chcesz, mogę wysłać na priva linki, co i gdzie kupić.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Re: Małżeństwo w rozsypce
s zona ja to wiem umiem czytać. To wątek montiego więc napiszę tylko tyle: mój młodszy syn jak było u mnie we wtorek to powiedział ze chciałby bardzo zjeść domowy obiad ,a starszy ze nie pamięta kiedy jedli u mamy coś domowego. To tyle .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Masz racje Jacku ,
dla mnie tez byl , gdy dzieci mnie w koncu zaciagnely i " cos " zjedlismy ... i to 3 krotnie , zeby byc wiarygodnym ,ze to sie nie nadaje do jedzenia ..W roznych miejscach ...2 razy z " przymusu" po drodze...
Triste , dzieki za pomysl , nasz starszy syn tez kleil modele jeszcze na studiach ..
Astro masz racje , to pomaga w precyzji i potem przy desce kleslarskiej ..
Dobrze jest rozwijac w dziecku cierpliwosc , opanowanie , poczucie wlasnej wartosci itp ..
Szkoda , ze teraz czesto Rodzic przegrywa z elekronika i to nie rzadko na wlasne zyczenie
Monti , a moze warto pogadac z dzieckiem o jakims zwierzatku , przy domu masz warunki ..
Moze to go odciagnie od gier i jednoczesnie syn jest odpowiedzialny za to .. Ty jedynie zastepujesz go podczas nieobecnosci .. Ale on to nadzoruje
Nasze dziecko dostalo od Mikolaja 3 kury z duza klatka i wybiegiem... i 3 swieze jajka rano - bezcenne
Re: Małżeństwo w rozsypce
Zaraz ,zaraz ,Monti przepraszam że w Twoim wątku ale sprawa dotyczy ostatnio wychowania dzieci .
Czytał ktoś "Dzikie serce" ? Czy kobieta jest w stanie zrozumieć niektóre zajęcia mężczyzn które ocierają się o niebezpieczeństwo , ryzyko itd.
U nas np. modelowo jak w "Dzikim sercu" ,mimo że żona spotkała mnie na treningach sztuk walki i one same ją wtedy fascynowały ,to uważała za przemoc takie wspólne zajęcia domowe kiedy syn czy córka byli zainteresowani i kiedy potrafiliśmy się w trójkę ( bez żony fajnie bawić ) a to że czasem mogła zdarzyć się kontuzja ,czy inne dyscypliny lub bawienie się dzieciaków samopas do tego nie prowadzą .
Mam wrażenie teraz ,po ostatnich wpisach S zono ,że tylko te zajęcia i te zachowania są poprawne które uznaje za poprawne kobieta ,stanowczo się tutaj nie zgadzam , staram sie żyć zdrowo jeść zdrowo ,ale czasem mam ochotę na coś po prostu ociekającego tłuszczem lub słodkiego , spotykam się z czymś takim u wielu ludzi i nie wiem czy to już podpada pod toksyczność w wychowaniu jeśli zdarza się że zaserwuje to samo dziecku jeśli "wywala gały" choćby na "maca" , jeśli to się zdarza sporadycznie to nie jest chyba normą ?
Mam coraz większe wrażenie po wpisach Satine i s zony że my mężczyźni jesteśmy jacyś z dziczy ..co do dogadywania to rozumiem że tylko po wspólnych ustaleniach mogę stwierdzić ok. nie uszanowałem naszych wspólnych decyzji ,ale kto powiedział że świat męski choćby z grami na konsoli które są czasem spędzonym wspólnie rodzinnie (znów w większości bez żony) to zły pomysł ?
No sorry , ale misiem nie zamierzam zostać ..i dobrze mi z tym , może spróbujmy uszanować nasze różnice wynikające z płci i cech indywidualnych ?
I nie oceniajmy ze czytanie książeczki (choć bardzo lubiłem to robić z dziećmi) jest lepsze niż zabawa w żołnierzy ,czy choćby w późniejszym wieku paintbool ?
Pozdrawiam serdecznie ,również Panie
Czytał ktoś "Dzikie serce" ? Czy kobieta jest w stanie zrozumieć niektóre zajęcia mężczyzn które ocierają się o niebezpieczeństwo , ryzyko itd.
U nas np. modelowo jak w "Dzikim sercu" ,mimo że żona spotkała mnie na treningach sztuk walki i one same ją wtedy fascynowały ,to uważała za przemoc takie wspólne zajęcia domowe kiedy syn czy córka byli zainteresowani i kiedy potrafiliśmy się w trójkę ( bez żony fajnie bawić ) a to że czasem mogła zdarzyć się kontuzja ,czy inne dyscypliny lub bawienie się dzieciaków samopas do tego nie prowadzą .
Mam wrażenie teraz ,po ostatnich wpisach S zono ,że tylko te zajęcia i te zachowania są poprawne które uznaje za poprawne kobieta ,stanowczo się tutaj nie zgadzam , staram sie żyć zdrowo jeść zdrowo ,ale czasem mam ochotę na coś po prostu ociekającego tłuszczem lub słodkiego , spotykam się z czymś takim u wielu ludzi i nie wiem czy to już podpada pod toksyczność w wychowaniu jeśli zdarza się że zaserwuje to samo dziecku jeśli "wywala gały" choćby na "maca" , jeśli to się zdarza sporadycznie to nie jest chyba normą ?
Mam coraz większe wrażenie po wpisach Satine i s zony że my mężczyźni jesteśmy jacyś z dziczy ..co do dogadywania to rozumiem że tylko po wspólnych ustaleniach mogę stwierdzić ok. nie uszanowałem naszych wspólnych decyzji ,ale kto powiedział że świat męski choćby z grami na konsoli które są czasem spędzonym wspólnie rodzinnie (znów w większości bez żony) to zły pomysł ?
No sorry , ale misiem nie zamierzam zostać ..i dobrze mi z tym , może spróbujmy uszanować nasze różnice wynikające z płci i cech indywidualnych ?
I nie oceniajmy ze czytanie książeczki (choć bardzo lubiłem to robić z dziećmi) jest lepsze niż zabawa w żołnierzy ,czy choćby w późniejszym wieku paintbool ?
Pozdrawiam serdecznie ,również Panie
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziękuję za Wasze sugestie. Pomysł z modelami do sklejania jest rzeczywiście dobry, już kiedyś o tym myślałem, zwłaszcza, że syn (w przeciwieństwie do mnie) jest uzdolniony technicznie. Poczekam tylko, aż skończy czytać tę nieszczęsną książkę.
Co do zwierzęcia, to czekałem z tym, ciągle mając nadzieję, że nasze oddzielnie zamieszkanie jest tymczasowe. Ale chyba trzeba się pogodzić z faktami.
Co do zwierzęcia, to czekałem z tym, ciągle mając nadzieję, że nasze oddzielnie zamieszkanie jest tymczasowe. Ale chyba trzeba się pogodzić z faktami.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Jejku. Absolutnie nie to miałam na myśli! Oczywiście, że zakładam prawdomówność. Ale to nie jest jednoznaczne z obiektywizmem i z brakiem osobistego nastawienia, które może przekłamywać rzeczywistość. Znasz powiedzenie, że nie można być sędzią w swojej własnej sprawie?
Przykład z książką - przecież (podświadomie?) nie podałeś od razu tytułu książki, a czemu? A kiedy już podałeś, od razu zaznaczyłeś, że nie ma to znaczenia, a przecież musiałeś wiedzieć, że ma. To co dla Ciebie jest normą, nie musi być takie dla innej osoby, dlatego wszystko jest ważne. Czasami człowiek podświadomie (nie twierdzę, że celowo) "przegapia" szczegóły, żeby wypaść dobrze w oczach innych lub uzyskać cel, np. pocieszenie. I to nie jest nic złego, tylko trzeba pamiętać, że to nie prowadzi do żadnego konstruktywnego rozwiązania, co też wskazuje Twoje życie i Wasza sytuacja.
Wiele razy pisałeś, że zgadzasz się co do treści zarzutów, tylko forma tego jest nie do przyjęcia. Zgadzam się z Tobą. Nikt na nikogo nie powinien krzyczeć. Może jednak żona ma w pamięci Twoją wcześniejszą przemoc fizyczną wobec niej? Może w jej rozumieniu taki komunikat do Ciebie dotrze? Myślę więc, że warto zadbać o sedno, czyli przedmiot sporów. Na razie - zgadzamy się co do nieodpowiedniej formy - ale powód zdenerwowania się jest słuszny.
Ozeaszu, oczywiście, że mój mąż ma wpływ na metody wychowawcze i często to robi. Rzeczywiście zabrzmiało to tak, jakbym to ja rządziła, a mąż potulnie się zgadzał. Chodziło mi raczej o taką sytuację, że co u nas powiedział jeden rodzic, to jest nie do dyskusji przy dziecku i zazwyczaj tego nie zmieniamy nawet po dyskusji, chyba że szkodzi to dziecku, a jedno z nas wyraziło na coś zgodę, mając np. niepełne informacje. To czysty zysk wychowawczy - nie tylko dla rodziców - bo dziecko wtedy nie uczy się manipulacji, ale i dla dziecka - bo ono ma wtedy ogromne poczucie bezpieczeństwa, a to powoduje, ze jest odważny i pewny siebie. Jeśli mama mówi: czekolada jest be, tato daje ją za jej plecami, a czekolada jest pyszna, to jaki mamy efekt: mama jest be, tato jest fajny, czekolada jest fajna. Czuję, że z fajnymi rzeczami muszę się ukrywać przed mamą. Jak tato się na coś nie zgodzi, to zaszantażuję go, że powiem mamie o czekoladzie i wtedy uzyskam, co chcę. Itd. itd. łańcuch późniejszych efektów kształtujących się w psychice dziecka jest nie do ogarnięcia.
Dlatego tak ważny jest wspólny front. Także z dziadkami. O dziadkach karmiących słodyczami po kryjomu można pisać książki. To tzw. głupia miłość, bo słodycze nie są niczym dobrym, to tylko krótkotrwała przyjemność. A konsekwencje zdrowotne są poważne.
To nie są te dobre czekolady czy ciastka z naszych czasów, kiedy w składzie była mąka, cukier, kakao i masło. Obecnie to sama chemia, mąka najgorszej jakości, tłuszcz palmowy (tragedia) i nawet nie cukier, tylko syrop glukozowy. To wszystko poza krótkotrwałą przyjemnością jedynie odżywia komórki rakowe, niszczy trzustkę, powoduje cukrzycę i zaburzenia metaboliczne. Kurczę, jestem pedagogiem, widzę, jak wyglądają dzieci. Blade, otłuszczone - na przemian nadpobudliwe, a kiedy następuje szybki spadek cukru - to jak zombiaki.
Warto poszukać przepisów na zdrowe batoniki, na bazie orzechów, suszonych owoców, płatków owsianych, wiórków kokosowych. Smakują pysznie, a większość jest prosta do zrobienia nawet dla kogoś, kto przypala wodę. Znam przepis na pyszne ciasto bananowe bez cukru, z mąką razową i na bazie czerwonej fasoli. Smakuje prze-pysznie, jak najlepszej jakości wilgotne, mocno czekoladowe brownie. I jest zdrowe!
Re: Małżeństwo w rozsypce
Zgadzam się z ozeaszem.ozeasz pisze: ↑30 maja 2019, 18:15 Zaraz ,zaraz ,Monti przepraszam że w Twoim wątku ale sprawa dotyczy ostatnio wychowania dzieci .
Czytał ktoś "Dzikie serce" ? Czy kobieta jest w stanie zrozumieć niektóre zajęcia mężczyzn które ocierają się o niebezpieczeństwo , ryzyko itd.
U nas np. modelowo jak w "Dzikim sercu" ,mimo że żona spotkała mnie na treningach sztuk walki i one same ją wtedy fascynowały ,to uważała za przemoc takie wspólne zajęcia domowe kiedy syn czy córka byli zainteresowani i kiedy potrafiliśmy się w trójkę ( bez żony fajnie bawić ) a to że czasem mogła zdarzyć się kontuzja ,czy inne dyscypliny lub bawienie się dzieciaków samopas do tego nie prowadzą .
Mam wrażenie teraz ,po ostatnich wpisach S zono ,że tylko te zajęcia i te zachowania są poprawne które uznaje za poprawne kobieta ,stanowczo się tutaj nie zgadzam , staram sie żyć zdrowo jeść zdrowo ,ale czasem mam ochotę na coś po prostu ociekającego tłuszczem lub słodkiego , spotykam się z czymś takim u wielu ludzi i nie wiem czy to już podpada pod toksyczność w wychowaniu jeśli zdarza się że zaserwuje to samo dziecku jeśli "wywala gały" choćby na "maca" , jeśli to się zdarza sporadycznie to nie jest chyba normą ?
Mam coraz większe wrażenie po wpisach Satine i s zony że my mężczyźni jesteśmy jacyś z dziczy ..co do dogadywania to rozumiem że tylko po wspólnych ustaleniach mogę stwierdzić ok. nie uszanowałem naszych wspólnych decyzji ,ale kto powiedział że świat męski choćby z grami na konsoli które są czasem spędzonym wspólnie rodzinnie (znów w większości bez żony) to zły pomysł ?
No sorry , ale misiem nie zamierzam zostać ..i dobrze mi z tym , może spróbujmy uszanować nasze różnice wynikające z płci i cech indywidualnych ?
I nie oceniajmy ze czytanie książeczki (choć bardzo lubiłem to robić z dziećmi) jest lepsze niż zabawa w żołnierzy ,czy choćby w późniejszym wieku paintbool ?
Pozdrawiam serdecznie ,również Panie
Trzeba mieć poprostu zdrowy rozsądek.
A dla chłopca szczególnie, bardzo ważny jest dobry kontakt, relacja " taka męska" z ojcem.
Ja mojego męża w obecnej sytuacji muszę dopingować do budowania relacji z dziećmi.
Wcześniej z synem ( 12 lat) mieli swoje obszary jak sport, wyjazdy na mecze, zawody.
Teraz to się rozjechalo i widzę, że syn z tego powodu cierpi. Potrzebuje ojca. Wzorca męskości.
Z mamą to już nie to samo.
Dlatego cieszę się, że są panowie, którzy swoją rolę wypełniają tak fantastycznie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti,
Ja kiedyś polecałam na forum :,, Dziki ojciec" autor Szymon Grzelak. Jest w tej książce kilka pomysłów na to co może robić sam ojciec z dzieckiem budując przy tym wspólny rytuał-coś co zostaje na długo, może na zawsze w dziecku i na czym można bazować ucząc wartości.
Fragment recenzji:
Strategia pozytywnych inicjacji służy budowaniu u dziecka zdrowego poczucia tożsamości, przynależności do wspólnoty i systemu wartości, który uznają rodzice. Dopóki dziecko nie jest samodzielną, dojrzałą i odpowiedzialną osobą, w gąszczu możliwości i zagrożeń łatwiej mu się odnaleźć i przetrwać, gdy może sobie z dumą powiedzieć: „U nas tak się nie postępuje”, „W naszej rodzinie mamy inne zasady”. Oto cel strategii pozytywnych inicjacji, o której traktuje ta książka.
Ja kiedyś polecałam na forum :,, Dziki ojciec" autor Szymon Grzelak. Jest w tej książce kilka pomysłów na to co może robić sam ojciec z dzieckiem budując przy tym wspólny rytuał-coś co zostaje na długo, może na zawsze w dziecku i na czym można bazować ucząc wartości.
Fragment recenzji:
Strategia pozytywnych inicjacji służy budowaniu u dziecka zdrowego poczucia tożsamości, przynależności do wspólnoty i systemu wartości, który uznają rodzice. Dopóki dziecko nie jest samodzielną, dojrzałą i odpowiedzialną osobą, w gąszczu możliwości i zagrożeń łatwiej mu się odnaleźć i przetrwać, gdy może sobie z dumą powiedzieć: „U nas tak się nie postępuje”, „W naszej rodzinie mamy inne zasady”. Oto cel strategii pozytywnych inicjacji, o której traktuje ta książka.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Tylko mężczyzna /ojciec może nadać „imię” czyli męskość chłopcu/ synowi.Tylko facet może wesprzeć w męskości drugiego faceta .Kobieta nie jest w stanie „zbudować” ,potwierdzić męskości w mężczyźnie.Wg co poniektórych opini kobieta odziera faceta z męskości.Popularne jest wśród sporej części męskiej populacji poszukiwanie potwierdzenia swojej męskości w oczach kobiety a to bywa ułudą.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Tenże Grzelak napisał „Mocni ojcowie,mocne córki”.Bardzo wartościowa pozycja dla ojców