Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Aleksander pisze: 14 maja 2019, 10:09
Monti pisze: 14 maja 2019, 9:20 [...] żona w rozmowach oskarża mnie o różne dziwne rzeczy, domyślam się, że takie powody rozstania podaje też innym. I wychodzę na człowieka niedojrzałego, nieodpowiedzialnego. Czy uważacie, że mam się jakoś przed tym bronić? Tłumaczyć, dlaczego się wyprowadziłem? Czy to nie ma sensu?
Monti - zgodzę się z Jackiem - że takie "bronienie się" to ewentualnie w sądzie.

Miałem swego czasu podobną zagwozdkę jak Ty masz teraz.
2 lata temu, żona opowiadała o mnie "straszne" rzeczy... nie wiem, co jej przyświecało, czy chciała załagodzić własne sumienie (pierwszy kowalski) ... lepiej się poczuć, czy przygotować do rozwodu - nie wiem.

Sąsiadkę tak zmanipulowała, że ta mijając mnie na klatce dziwnie się patrzyła - wręcz jakby z odrazą :D ... później, przez splot wydarzeń, sąsiadka odwróciła się całkiem od mojej żony... i zwróciła do mnie - miała też szansę usłyszeć prawdziwszą wersję wydarzeń ode mnie... popartą faktami. Podsumowując... żona wyszła najnormalniej w świecie - na mijającą się z prawdą.

Generalnie, obecnie staram się być bliski stanu, w którym mam szczerze "wywalone" na to, kto co i kiedy o mnie pomyśli. Szkoda energii na wchodzenie w czyjeś głowy i domyślanie się, co usłyszeli od żony (czy od kogoś) co pomyśleli... co do mnie czują itd. - a już "tłumaczenie się" to całkiem bym odpuścił. No ale to teraz... rozumiem Cię doskonale, bo też bardzo swego czasu chciałem "się wytłumaczyć" znajomym i sąsiadom... to chyba nasze ego, które nie chce być postawione w takim "czarnym świetle" i domaga się wybielenia.

Więc obecnie ja stoję na stanowisku, że nie warto, szkoda energii na prostowanie czyiś kłamstw i wchodzenie w cudze głowy... prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw :)
Masz rację, przyczyną tego wszystkiego jest lęk przed oceną, uporczywe poszukiwanie akceptacji w otoczeniu. Boję się tego, że wskutek ewentualnych działań żony może utrwalić mi się łatka nieodpowiedzialnego, maminsynka, czy jakiegokolwiek innego. Też chciałbym mieć "wywalone" na to, co myślą inni, na razie niestety się nie udaje...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Aleksander pisze: 14 maja 2019, 10:09 Więc obecnie ja stoję na stanowisku, że nie warto, szkoda energii na prostowanie czyiś kłamstw i wchodzenie w cudze głowy... prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw :)
I myślę że to doskonałe stanowisko nie dające się uwiązać cudzymi opiniami.

Monti pisze: 14 maja 2019, 9:20 Jonaszu, te oskarżenia o pazerność bardzo mnie bolą, zwłaszcza w kontekście syna, bo naprawdę nie żałuję nic synowi i angażuję się na maksa w jego wychowanie.
Ja jeszcze tylko słówko w tej kwestii.
Spróbuj pomyśleć pod tym kątem.
Nic nie żałujesz, angażujesz się na maksa - tylko dajesz i nic nie wymagasz.
Dodatkowo ochraniasz i odpowiadasz za jego błędy (ot choćby w szkole).
Służysz.
Jest najważniejszy.
Można pozazdrościć ;).
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 14 maja 2019, 10:52 Masz rację, przyczyną tego wszystkiego jest lęk przed oceną, uporczywe poszukiwanie akceptacji w otoczeniu.
No no no same znajome lęki.
Nawet bardzo :D
Monti pisze: 14 maja 2019, 10:52 Boję się tego, że wskutek ewentualnych działań żony może utrwalić mi się łatka nieodpowiedzialnego, maminsynka, czy jakiegokolwiek innego. Też chciałbym mieć "wywalone" na to, co myślą inni, na razie niestety się nie udaje...
Ja osobiście wywalone mam odkąd pokonałem największy lęk - przed odrzuceniem. ;)
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Wczoraj miał miejsce pewien incydent, który mnie wytrącił z równowagi. Przyjechała rodzina i przywiozła synowi konsolę do gier. Akurat go nie było w domu, bo dopiero dziś po niego jadę. Nie byłem zachwycony tym prezentem, bo uważam, że pewnie za bardzo by go to wciągnęło, ale ostatecznie uznałem, że jakoś będę mu limitował czas grania. Napisałem o tym żonie i się zaczęło... Wyzwiska pod adresem mojej rodziny, przekleństwa, obrażanie. Akurat był u mnie kolega i dałem telefon na głośnomówiący. Był w ciężkim szoku. Powiedziałem, że nie życzę sobie takiego odnoszenia się do mojej rodziny, ale moje spokojne słowa zniknęły w tym wszystkim.
Ostatecznie pewnie schowam tę konsolę albo dam komuś innemu, ale chodzi mi o samą reakcję, pełną nienawiści. Znając żonę, nie jestem tym zdziwiony, bo wybuchała już wielokrotnie, ale wszystko ma swoje granice, a sprawa jednak jest błaha. Przykre to, ale niestety jest to osoba skrajnie toksyczna i nieskora do żadnego dialogu. Zastanawiam się, jak chronić dziecko i siebie przed jej destrukcyjną postawą.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

A ja zastanawiam się od wczoraj jak odpowiedzieć na Twoje ostatnie pytanie.
Ale zaraz zaraz chronić dziecko.
Na przyszłość czy na już?
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Unicorn2 »

Jonasz na już , jak chronić małe dziecko przed toksyczną kobietą .
Moja córka [...] ma prawie 7 lat , dokładnie mam dzisiaj ten sam problem , jak chronić dziecko w kraju w którym kobiety mają dzieci na własność.?
Ja nie wiem jak.
Ostatnio zmieniony 19 maja 2019, 23:04 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto imię dziecka, chronimy prywatność naszą i naszych bliskich
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Blondynka55 »

Monti pisze: 19 maja 2019, 9:55 Wczoraj miał miejsce pewien incydent, który mnie wytrącił z równowagi. Przyjechała rodzina i przywiozła synowi konsolę do gier. Akurat go nie było w domu, bo dopiero dziś po niego jadę. Nie byłem zachwycony tym prezentem, bo uważam, że pewnie za bardzo by go to wciągnęło, ale ostatecznie uznałem, że jakoś będę mu limitował czas grania. Napisałem o tym żonie i się zaczęło... Wyzwiska pod adresem mojej rodziny, przekleństwa, obrażanie. Akurat był u mnie kolega i dałem telefon na głośnomówiący. Był w ciężkim szoku. Powiedziałem, że nie życzę sobie takiego odnoszenia się do mojej rodziny, ale moje spokojne słowa zniknęły w tym wszystkim.
Ostatecznie pewnie schowam tę konsolę albo dam komuś innemu, ale chodzi mi o samą reakcję, pełną nienawiści. Znając żonę, nie jestem tym zdziwiony, bo wybuchała już wielokrotnie, ale wszystko ma swoje granice, a sprawa jednak jest błaha. Przykre to, ale niestety jest to osoba skrajnie toksyczna i nieskora do żadnego dialogu. Zastanawiam się, jak chronić dziecko i siebie przed jej destrukcyjną postawą.
Monti dodam tak od siebie ja wychowuję dwoje dzieci. Mój syn dostał konsolę w zeszłym roku za b.dobre wyniki w nauce.
Mąż gdy przyjechał i ją zobaczył nie był zachwycony,dla niego liczą się inne rzeczy w życiu niż jakieś gry. Na spokojnie mu wyjaśniłam,że syn będzie miał wyznaczony limit czasowy.Mimo to on i tak był przy swoim,że to jest zbędne i on ma się tylko uczyć. Przykro mi się też zrobiło jak on cały czas traktuje nasze dziecko ,ale co mogłam zrobić jedynie zwrócić mu uwagę,ale jego zachowań nie zmienię tak samo jak Ty nie zmienisz zachowań Twojej żony,która tak postępuje,a nie inaczej wobec Twoich najbliższych.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Blondynka55 pisze: 20 maja 2019, 9:57 Mąż gdy przyjechał i ją zobaczył nie był zachwycony,dla niego liczą się inne rzeczy w życiu niż jakieś gry.
Zamiast ucieszyć się wraz synem, zagrać czy tak...

To jest ta toksykologia.
Hm. Toksyczny ojciec to zło, ale toksyczna matka, ciepło, bezpieczeństwo, nauka relacji...
Momentami mam dość i jestem pełen niepokoju.
Początkowo myślałem że to się zmieni, liczyłem na cud.
Z drugiej strony blokowała mnie jedna rzecz- jeżeli podporządkuję się to i może relacja ze mną się zmieni...
Aktualnie najważniejsze są dzieci.
Ich potrzeby.
Monti ma syna. Ja też starszego. Ale jest już nastolatkiem, młody mężczyzna który zaczyna się bronić momentami.
Wspomagam go.
Myślę że dużo daje mu moja postawa - nie uciekania i konfrontacji.
A tam gdzie widzę łzy w jego oczach wskutek działania mamy - bez pardonu twardo mówię co o tym myślę.
Sam miałem toksyczną mamę.
A w ogóle jest taki ból ojca, który widzi jak mama rani własne dzieci.
I odechciewa się jakiejkolwiek naprawy relacji...
Unicorn mam córkę chyba w Twoim wieku.
Tu węższe pole i mniej możliwości.
Wzoru kobiecości nie dam.
Jednocześnie wydaje mi się, że nie mogę zaniedbać podstawowej roli ojca.
Mam pokazać jak działa facet, jaka jest jego rola. Jakie ma cechy.
A są dla niej niezrozumiałe, wtedy staram się wytłumaczyć.
Myślę, że sprzydałby się oddzielny wątek na ten temat.
Chyba że gościnnie u Montiego jeżeli wyrazi zgodę.
Myślę że pomoc Dziewczyn będzie nieodzowna.
Przykładowo u mnie.
Bardzo mnie boli, gdy córka przychodzi do mnie i chce się przytulić ok. Ale jednocześnie pyta czy jest normalna, bo źle się czuje z taką potrzebą... Boli. Zapewniam ze wszystko ok.
Jednocześnie widzę u niej dystans w nawiązywaniu relacji. Boi się podejść do gromadki dzieci zwłaszcza gdy jest chociażby jedno nieznajome.
Jaki obszar jest u niej do naprawy?
Jak będę wiedział co poszukam i skonsultuję czy dobrze.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 19 maja 2019, 9:55 Akurat go nie było w domu, bo dopiero dziś po niego jadę. Nie byłem zachwycony tym prezentem, bo uważam, że pewnie za bardzo by go to wciągnęło, ale ostatecznie uznałem, że jakoś będę mu limitował czas grania. Napisałem o tym żonie i się zaczęło...
Monti odpowiem tak - czy Twój syn się ucieszy z prezentu, marzy o nim.
A Ty z chęcią zagrasz z nim, zbliżycie się do siebie? Więź się zacieśni?
Rozsądne limitowanie masz w planie. Czyli potrafisz ogarnąć mądre korzystanie, naukę na przyszłość.
Poza tym koledzy mogą już mieć rozmawiają o tym, chwalą się.
To dlatego zdecydowałem się podarować w końcu synowi smartfona.
Żeby miał kolegów i nie czuł się wyobcowany.

Czy dlatego, że jedna osoba ma jakiś problem to dwie muszą ucierpieć?
W imię czego?
Czasem wydaje mi się że toksyczna osoba działa momentami na zasadzie:
Ja piję alkohol i widzę że mi szkodzi a wy jesteście trzeźwi to pijcie razem ze mną. Przynajmniej razem będziemy cierpieć i będziemy nietrzeźwi.

A toksyny z syna trzeba zmywać jak się je dostrzeże.
I bardzo ważna rzecz: jak się wymyśli jakieś zajęcia to razem dbamy o dowóz, jeżeli kłopoty to razem wysłuchujemy.
Tak jak rachunki na pół ;)
Oduczyć się płacenia cudzych rachunków.
PS. Teoria łątwa ale praktyka trudna. :lol:
Kierunek słuszny i wbrew pozorom tak naprawdę pomagasz.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Na ten moment rozważyłem za i przeciw i uznałem, że nie będę się upierał przy tej nieszczęsnej konsoli. Problemem są natomiast dwie kwestie, które wyszły przy okazji tej sprawy, tj. po pierwsze nieliczenie się przez żonę z moim zdaniem jako ojca, wymuszanie krzykiem pewnych zachowań, szantażowanie (po całej tej dyskusji sobotniej żona powiedziała, że nie puści syna ze mną na noc muzeów, co mieliśmy wcześniej uzgodnione). Drugi problem do obrażanie mojej rodziny.

Moim błędem małżeńskim było ustępowanie żonie w większości rzeczy. Teraz, kiedy już nie jesteśmy razem, ona przyzwyczaiła się, że ostatnie zdanie należy do niej. Jak się sprzeciwię, są krzyki, szantaże, wyzwiska itp. Już się tym aż tak bardzo nie przejmuję. Faktem jednak jest, że musze chronić i siebie, i syna przed tym jej destrukcyjnym działaniem.

Swego rodzaju zaletą żony jest to, że potrafi utrzymać żelazną dyscyplinę w stosunku do syna i wyegzekwować wszystko, co chce. Z jednej strony ją za to podziwiam, a z drugiej mam świadomość, że odbywa się to kosztem tego, że syn się jej zwyczajnie boi. Ja nie zawsze jestem konsekwentny w wychowywaniu, może za często odpuszczam pewne sprawy, ale za to zauważam, że jak są jakieś problematyczne sprawy, to syn prędzej zwraca się do mnie, bo wie, że nie zostanie z marszu obsztorcowany.

Żona próbuje stosować w stosunku do mnie te same metody, co do syna. I też wzbudza tym mój lęk. Problem jest tylko taki, że ja nie jestem jej dzieckiem, tylko mężem i nasze relacje powinny być równorzędne.

Tak jak wspominałem, żona swego czasu zdobyła na mnie pewne haki w postaci niebieskiej karty. Zasadność tej procedury była wątpliwa, ale ja wówczas byłem tak zmanipulowany, że nie potrafiłem się bronić, wydawało mi się, że ciągle gramy do jednej bramki… Żona ma świadomość tej przewagi dowodowej (w końcu też jest prawnikiem) i już kilka razy mi powtarzała, że żaden sąd nie przyzna opieki nad dzieckiem ojcu, który ma niebieską kartę. Tak więc, dałem się żonie koncertowo wykiwać, bo będąc de facto ofiarą przemocy psychicznej (a także fizycznej), w świetle niektórych dokumentów to ja jestem winny.

W konsekwencji, musze grać na zasadach żony. Za jakiś czas pewnie żona postawi warunek: chcesz opieki naprzemiennej – zgódź się na rozwód, bo jak nie, to wyciągnę te papiery. Zresztą, żeby sąd orzekł opiekę naprzemienną, i tak musi być porozumienie między rodzicami.

Na razie więc opóźniam sprawę rozwodową na ile mogę, zajmuję się dzieckiem de facto więcej niż żona (nocuje u mnie 4 dni w tygodniu) i czekam na rozwój wydarzeń. W międzyczasie pracuję nad sobą, by zniwelować lęk, który mi towarzyszy.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Blondynka55 »

Jonasz pisze: 20 maja 2019, 12:23
Blondynka55 pisze: 20 maja 2019, 9:57 Mąż gdy przyjechał i ją zobaczył nie był zachwycony,dla niego liczą się inne rzeczy w życiu niż jakieś gry.
Zamiast ucieszyć się wraz synem, zagrać czy tak...

To jest ta toksykologia.
Hm. Toksyczny ojciec to zło, ale toksyczna matka, ciepło, bezpieczeństwo, nauka relacji...
Momentami mam dość i jestem pełen niepokoju.
Początkowo myślałem że to się zmieni, liczyłem na cud.
Z drugiej strony blokowała mnie jedna rzecz- jeżeli podporządkuję się to i może relacja ze mną się zmieni...
Aktualnie najważniejsze są dzieci.
Ich potrzeby.
Monti ma syna. Ja też starszego. Ale jest już nastolatkiem, młody mężczyzna który zaczyna się bronić momentami.
Wspomagam go.
Myślę że dużo daje mu moja postawa - nie uciekania i konfrontacji.
A tam gdzie widzę łzy w jego oczach wskutek działania mamy - bez pardonu twardo mówię co o tym myślę.
Sam miałem toksyczną mamę.
A w ogóle jest taki ból ojca, który widzi jak mama rani własne dzieci.
I odechciewa się jakiejkolwiek naprawy relacji...
Unicorn mam córkę chyba w Twoim wieku.
Tu węższe pole i mniej możliwości.
Wzoru kobiecości nie dam.
Jednocześnie wydaje mi się, że nie mogę zaniedbać podstawowej roli ojca.
Mam pokazać jak działa facet, jaka jest jego rola. Jakie ma cechy.
A są dla niej niezrozumiałe, wtedy staram się wytłumaczyć.
Myślę, że sprzydałby się oddzielny wątek na ten temat.
Chyba że gościnnie u Montiego jeżeli wyrazi zgodę.
Myślę że pomoc Dziewczyn będzie nieodzowna.
Przykładowo u mnie.
Bardzo mnie boli, gdy córka przychodzi do mnie i chce się przytulić ok. Ale jednocześnie pyta czy jest normalna, bo źle się czuje z taką potrzebą... Boli. Zapewniam ze wszystko ok.
Jednocześnie widzę u niej dystans w nawiązywaniu relacji. Boi się podejść do gromadki dzieci zwłaszcza gdy jest chociażby jedno nieznajome.
Jaki obszar jest u niej do naprawy?
Jak będę wiedział co poszukam i skonsultuję czy dobrze.
Jonaszu zranienia dzieci już od tak wczesnej fazy dzieciństwa to najgorszy dramat jaki może być. Ja to widzę na przykładzie moich dzieci,gdzie nie dostają tych pozytywnych wzorców od ojca,tylko cały czas jest walka i jakaś czerpanina tylko jakim kosztem. Jak one mają czuć tą miłość ojcowską kiedy jej nie otrzymują. Ojciec nie potrafi wesprzeć w momentach kiedy tego najbardziej potrzebują,nie dostrzega ich potrzeb.
Te dzieci boją w ogóle się odezwać jak funkcjonować. Strach był tak ogromny,że moja córka blokowała się na otoczenie i potrzebowała fachowej pomocy.
I jak masz je bronić przed czymś takim skoro bardzo kochają ojca tylko, że on nie potrafi okazać tej miłości.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: marylka »

Monti pisze: 20 maja 2019, 15:23
Żona próbuje stosować w stosunku do mnie te same metody, co do syna. I też wzbudza tym mój lęk
.
Monti pisze: 20 maja 2019, 15:23 z drugiej mam świadomość, że odbywa się to kosztem tego, że syn się jej zwyczajnie boi.
Jaki ojciec taki syn
Może czas pokazac synowi inne postawy.....nie tylko lęk?
Zdaje sobie sprawę, że to łatwe nie jest, ale jestes przykladem dla syna. Jak teraz traktuje go matka tak kiedys poszuka żony podobnej do matki
A on powieli Twoje zachowanie...
Jakie ono bedzie?
Co mu pokażesz?
To już zależy od Ciebie

Fajnie, że to wszystko dostrzegasz. Wydajesz się rozbrajać ta bombe od środka. Poradzisz sobie Monti Jestes coraz bardziej swiadomy i spokojniejszy.
Gratuluje i tak trzymaj!
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

I ja tak myślę Marylko.
Ale powoli.
Na razie trzeba zająć się synem.
Pan działa i prowadzi.
Pomodle się o dobre owoce dla Was :)
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Pisałem Wam ostatnio o perypetiach związanych z prezentem dla syna od dalszej rodziny, a tymczasem wydarzyła się rzecz jeszcze bardziej kuriozalna. Wczoraj, z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka, kupiłem synowi książkę, którą bardzo chciał dostać. Jako że czytanie idzie mu jeszcze dość opornie, chciałem dać mu do czytania coś, co go zainteresuje. Dziś rano syn, rozmawiając telefonicznie z moją żoną (nota bene, powiedziałem, żeby zadzwonił do niej z życzeniami, bo ma dziś urodziny, a syn przebywa u mnie), pochwalił się tym prezentem. Wtedy się zaczęło... Krzyk i awantura pod moim adresem (jak się rozłączyłem to w sms-ach), powtarzane wielokrotnie wyzwiska, poruszanie kwestii zupełnie niezwiązanych z tą sprawą.
Przypuszczam, że sprzeciw żony wynika stad, że dostał sporo książek, których nie przeczytał. Niemniej jednak, uważam, że mimo to ta reakcja była zupełnie nieadekwatna. Próbowałem postawić granicę, pisząc, że nie życzę sobie, by tak mnie traktowała, że nie pozwolę się krzywdzić, nie interesuje mnie jej zdanie na mój temat itp. W odpowiedzi słyszałem tylko dalsze przekleństwa...
To wystarczyło, by zepsuć mi cały dzień i utwierdzić w przekonaniu, ze z tym człowiekiem w tym momencie nie da się nic zbudować.
Moje pytanie brzmi: jak to zatrzymać? A jeśli nie da się zatrzymać - jak się tym nie przejmować?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

A gdybyś ograniczył informowanie żony o takich prezentach jak książki?
A z krzykami i smsami to po prostu nie odpowiadać, a sms-y ubliżające archiwizować ja ewentualny dowód w sprawie. A jak zatrzymać??? może ograniczając kontakty?
ODPOWIEDZ