Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti, dokumentuj takie chwile, to mogą być dowody na potencjalne rozprawy sądowe, że nie wygasły między Wami więzi emocjonalne. Oby do spraw sądowych nie doszło, jednak roztropność sugeruje zadbać o takie rzeczy zawczasu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Nirwanna pisze: 13 lis 2018, 15:08 Monti, dokumentuj takie chwile, to mogą być dowody na potencjalne rozprawy sądowe, że nie wygasły między Wami więzi emocjonalne. Oby do spraw sądowych nie doszło, jednak roztropność sugeruje zadbać o takie rzeczy zawczasu.
Tak, tylko zastanawiam się, czy to rzeczywiście świadczy o tym, że więzi nie wygasły, czy jest to tylko wygoda żony, a ja, ciesząc się wspólnymi chwilami, w istocie utwierdzam ją w przekonaniu, że obecny układ jest ok i nie trzeba nic zmieniać. Kobiety też mogą być zafiksowane funkcjonalnie, a do tej pory żona nie odczuła negatywnych konsekwencji rozstania.
Dalej dzwoni do mnie w sprawach techniczno-organizacyjnych dotyczących domu. Z jednej strony to też mój dom, ale z drugiej – skoro chce mieszkać sama, to niech sobie radzi.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Monti, ale na Twoje wątpliwości możesz sobie odpowiedzieć tylko Ty sam, znając najlepiej Waszą sytuację. Pytanie już takie było - czy powiedziałeś czytelnie żonie, o co chodzi w tej Twojej separacji, czego od niej oczekujesz abyś wrócił do domu, i konsekwencje, gdy tego nie robi - wszystko zakomunikowane z miłością. I tego się wówczas trzymasz. Inaczej mówiąc - stawiasz granice sobie.
Na razie reagujesz na zachowania żony i gdybasz, co ona na Twoje zachowania. A to dużo za mało.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Kochani, jestem totalnie załamany.
Dziś żona miała znów wybuch agresji, chyba jeden z gorszych w naszej historii.
Zaczęło się od tego, że jej nie uprzedziłem, że chcę przyjechać. Twierdzi, że dom jest jej, a ja nie mam prawa tam przebywać (!). Dodatkowo, zażądała ode mnie zwrotu pieniędzy włożonych w remont tego drugiego domu (w którym obecnie ja mieszkam). Powiedziała też, że będę spotykał się z synem, kiedy ona na to pozwoli. To wszystko w bardzo agresywnym tonie, jakimś nieprawdopodobnym szale, z wyzwiskami i obrażaniem. Niestety, nie potrafiłem tego przeciąć i dałem się wciągnąć w tę idiotyczną dyskusję.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z absurdalności tych twierdzeń. Pluję sobie też w brodę, że wcześniej nie podjąłem działań, o których pisała Renta i inni. Wziąłem za dobrą monetę to, że przez jakieś dwa tygodnie nie robiła mi problemów z kontaktami. Ale teraz widzę, że jest to droga donikąd. Jestem zły na siebie za swoją naiwność. Moje życie nie może zależeć od jej humorów, nie mogę dawać sobą pomiatać.
Na ten moment po ludzku nie widzę dla nas żadnych szans. Myślę, że może nawet łatwiej jest otrząsnąć się z jakiegoś romansu, niż z tego rodzaju amoku i ślepej nienawiści. Uważam, że jest najwyższy czas na sądową separację. Wszystko inne to będą półśrodki. Nie mogę dać się więcej krzywdzić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Moti,
prosze pomysl o tym zabezpieczeniu pobytu syna .. bo zona chcac Ci zrobic na zlosc ,moze go zabrac ze soba .. daleko od Ciebie..
W sumie to dom Ty splacasz , wiec moze to byc realne .. oby nie ,ale kobiety potrafia byc wredne ....
Pomodle sie .
jacol
Posty: 31
Rejestracja: 13 lip 2018, 19:33
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacol »

Monti pisze: 14 lis 2018, 22:03 Dziś żona miała znów wybuch agresji, chyba jeden z gorszych w naszej historii
Monti pamiętaj, że poniżanie innych jest złem. Nie możesz na to pozwolić, bo to tak jakbyś dawał przyzwolenie na działanie zła.
Monti pisze: 14 lis 2018, 22:03 Niestety, nie potrafiłem tego przeciąć i dałem się wciągnąć w tę idiotyczną dyskusję.
No cóż jesteśmy tylko ludźmi i czasam też mamy prawo nie wytrzymać napięcia. Wtedy niestety ponoszą nas nerwy i przestajemy panować nad sobą. Może nie jest to dobra droga, ale czasami tak bywa.
Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską. Św. Augustyn.
Ukasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Sprawa o separację może się ciągnąć długo. U mnie rok po złożeniu wniosku żona nawet nie została o nim powiadomiona. Pamiętaj więc o tym, że ważne jest ustawienie właściwych relacji również do czasu decyzji sądu.
Twoja żona najwyraźniej zupełnie nie zdaje sobie sprawy ze swojej sytuacji prawno-majątkowej, a Ty jej w tym pomagasz. Pomyśl, czy nie należałoby sprowadzić się z powrotem do domu, oczywiście nie pytając jej o zgodę, i pokazać, że jeśli chce, to może się sama wyprowadzić. Bez syna, bo on mieszka w rodzinnym domu i tam zostanie. Masz wszelkie środki, żeby przywrócić normalność i dać żonie odczuć konsekwencje jej zachowań. Wtedy dasz jej szansę na otrzeźwienie. Nie od razu, ale na przyszłość tak. Dotąd to Ty przekreślałeś je własną ustępliwością.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti

A syn słuchał tego? Pomyśl, co on wtedy myślał i jak się czuł.
Jesteś facetem, prawnikiem. Zacznij może wreszcie działać jak mężczyzna i prawnik.
Widać wyraźnie, że agresja narasta.

I oczywiście nie nagrałeś tego?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Wiem, że zachowałem się nieprofesjonalnie. Telefon z dyktafonem zostawiłem w aucie. Po prostu nie spodziewałem się tego ataku. Jeszcze w poniedziałek byliśmy razem w górach, a potem zapraszała mnie na obiad (nie skorzystałem). To wszystko uśpiło moją czujność, w swojej naiwności zacząłem dostrzegać światełko w tunelu. Pod koniec wczorajszej „rozmowy” zablefowałem, że wszystko mam nagrane i wtedy ona zaczęła mnie wściekle szarpać, żeby mi zabrać dyktafon.
Syn był w pokoju za ścianą, więc coś pewnie słyszał, choć mam nadzieję, że nie wszystko.
Wprowadzanie się teraz uważam za bezcelowe i mogące generować bardzo duży stres i obciążenie psychiczne, a ja teraz potrzebuję spokoju. Myślę, że separacja z wnioskiem o zabezpieczenie kontaktów jest najlepszym wyjściem. Akurat nasz sąd działa w miarę sprawnie. Znajoma ostatnio składała pozew o rozwód i już ma rozprawę wyznaczoną na początek lutego. A zabezpieczenie powinno być toretycznie rozstrzygnięte w ciągu kilku dni.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 15 lis 2018, 8:44 To wszystko uśpiło moją czujność, w swojej naiwności zacząłem dostrzegać światełko w tunelu.
A to był tylko nadjeżdżający z przeciwka pociąg. :?
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 15 lis 2018, 8:44 Pod koniec wczorajszej „rozmowy” zablefowałem, że wszystko mam nagrane i wtedy ona zaczęła mnie wściekle szarpać, żeby mi zabrać dyktafon.
No Mistrzu spokojnie, widzisz że zadziałało. No przemoc fizyczną tu widzę - szarpanie żeby zabrać...
Według mojej oceny zachowałeś się nieprofesjonalnie w momencie, gdy dajesz się wciągnąć i nie przecinasz, ale to już sam zauważyłeś. I myślę , że nad tym można by się zastanowić i szukać sposobu dla siebie.
Monti pisze: 14 lis 2018, 22:03 Ale teraz widzę, że jest to droga donikąd. Jestem zły na siebie za swoją naiwność. Moje życie nie może zależeć od jej humorów, nie mogę dawać sobą pomiatać.
No pięknie i profesjonalnie postawiona granica - BRAWO TY :D
Monti pisze: 14 lis 2018, 22:03 Zaczęło się od tego, że jej nie uprzedziłem, że chcę przyjechać....
Hm.
Najtrudniej mi było zrozumieć, że pewne zachowania mojej żony wynikały ze zdarzenia, które było moim udziałem dwa - trzy tygodnie temu, a nawet jak ostatnio wyszło 4 lata temu :shock: i wciąż w niej pracują względnie wynikają z obecnych trudności w pracy, które przeżywa....
A na to mojej zgody nie ma i nie będzie. Mogę jej pomóc, przynajmniej spróbować ale nie mogę pozwolić na bycie workiem treningowym do rozładowania emocji.
Czy u Ciebie może być podobnie? Jak myślisz?
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 15 lis 2018, 8:44 Po prostu nie spodziewałem się tego ataku. Jeszcze w poniedziałek byliśmy razem w górach, a potem zapraszała mnie na obiad (nie skorzystałem).

Oooo... To mi umknęło.
Monti, a może to jest przyczyna tej sytuacji.
Możesz pomyśleć nad tym?
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Twoja żona wg mnie nie jest zrównoważona. Może to jakaś choroba dwubiegunowa?
Ania10

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ania10 »

Pozatym wg mnie zbyt kurczowo chcesz ratować to małżeństwo bez żadnej skruchy u Twojej żony, łapiesz sie ķażdego przejawu dobroci od niej jak rzep i juz widzisz ze sie naprawi to naiwne i moze byc oznaka uzaleznienia od niej.
Ona by musiała tego chcieć i przyjść do Ciebie nie na odwrót.
Oduzależnin sie od niej w 1 kolejnosci
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Po wczorajszej sytuacji doszedłem do wniosku, że rzeczywiście za bardzo mi na niej zależy i to jest jedna z przyczyn problemu. Przez to tyle trwałem w tej chorej sytuacji.
Ania10, jestem pewien, że moja żona nie jest zrównoważona. Czy to jest choroba dwubiegunowa, czy borderline (jak sugerowałem wcześniej), czy jeszcze coś innego – trudno powiedzieć bez profesjonalnej diagnozy.
Mam dość bycia chałupniczym psychoanalitykiem żony. Z pewnością ma duże problemy ze sobą, ale w jej świecie to ja jestem ten zły.
Jarku, wczoraj miała miejsce rzeczywiście przemoc nie tylko psychiczna czy słowna. Nie będę opisywał szczegółów. Wszystko po to, żeby mnie wyprowadzić z równowagi, gromadzić kolejne haki. Bardzo trudno jest w takich sytuacjach reagować spokojnie. Tak jak piszesz – nie mogę być jej workiem treningowym.
Ona się wyżyje i potem zadowolona ogląda film, a ja jestem cały w nerwach i nie śpię prawie całą noc.
Na dzień dzisiejszy uważam, że zrobiłem nawet za dużo, by ratować to małżeństwo. Oczywiście, moje działania były w dużej mierze nieudolne i czasem przynosiły odwrotny skutek, ale nie mogę sobie zarzucić, że nie chciałem ratować. Wniosę o separację i zobaczymy, co się podzieje. Liczę się z tym, że sąd może orzec rozwód, ale to już nie będzie moja odpowiedzialność (może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale po ludzku za bardzo mnie to nie zmartwi). Na dziś muszę odciąć się od człowieka, który mnie niszczy.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ