Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: Pantop »

Do: mare1966
mare1966 pisze:"Równie dobrze mógłbyś to być ty."

A coś by to zmieniało ?

Facet ma małe dziecko z jedną kobietą ( żoną )
i robi następne z inną .
Mam go pochwalić ?
Zmieniałoby.
Jak pomyślisz - zrozumiesz.
niebieska
Posty: 7
Rejestracja: 12 mar 2018, 22:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: niebieska »

Pantop pisze: 15 mar 2018, 11:39 Czy jest to możliwe, aby niebieska W TYM MOMENCIE powiedziała do siebie tak:
,,Ahaa! No! To związek w ogóle nie istniał. A w takim razie tak naprawdę to ja go w ogóle nie kochałam (nie kocham), tylko tak mi się zdawało. ,,
Czy tak?
Trudna kwestia do rozważenia z mojej perspektywy. Ja czuję, że go kocham. Ale czy tak faktycznie jest? Pewnie dowiem się tego dopiero u kresu mego życia, a może i jeszcze nie wtedy. Być może miłość była tylko jednostronna, a związku z prawdziwego zdarzenia nigdy nie było. Być może zaślepiała mnie ona w racjonalnych osądach. Czy zatem miłość powinna w taki sposób zaślepiać? Takie myśli ciążą na mnie odkąd się Wam tutaj rozpisałam. Dzięki tym myślom podchodzę krytycznie do samej siebie. Muszę rozbić na części pierwsze wiele istotnych kwestii w moim życiu. Stąd decyzja o terapii. Potrzeba mi też głębokiej modlitwy. Dziękuję, że napisałeś to pytanie.
kaja pisze: 15 mar 2018, 12:31 Zaufaj "na dobre i na złe" .
(rozumiem, że chodzi o Boga) Niestety, już kiedyś tak zaufałam... W chwili obecnej próbuję, ale jest ciężko.
kaja pisze: 15 mar 2018, 12:31 Nie wpedzaj się w poczucie krzywdy.
Miałam taką "fazę" na początku, już na szczęście z tego wychodzę. Otrzepuję kolana i zaraz ruszam dalej. Dziękuję Ci za rady.
Angela pisze: 15 mar 2018, 13:00 A może wystarczy sama rozdzielność majątkowa i ustalenie alimentów na dziecko?
Jest to jedna z możliwości. Na początku pewnie separacja. A jeżeli nie podejmie się terapii, to pójdę krok dalej. Obawiam się tego, w którą stronę jego działania mogą się rozwinąć...
bosa pisze: 17 mar 2018, 9:13 Gdybyś była moją córką, to poradziłabym Ci separację i ucieczkę na koniec świata
Dziękuję Ci. Rozmowa z moją mamą dopiero przede mną. Zwlekam, bo w rodzinie pojawiły się kolejne nieszczęścia i obawiam się o jej serce. Nie mam pojęcia, co mi doradzi, bo pokochała mojego męża jak swojego syna. Wie tylko tyle, że zrobił mi i córce krzywdę. Poleciła mi modlitwę, czas, wybaczenie i pracę nad sobą. Wątpię jednak, by rozważyła w ogóle, jakiego typu mogła to być krzywda..
niebieska
Posty: 7
Rejestracja: 12 mar 2018, 22:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: niebieska »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 16:50 ty jesteś nie do końca chyba dojrzała .
mare1966 pisze: 16 mar 2018, 16:50 szybko dziecko .
mare1966 pisze: 16 mar 2018, 16:50 Jaka miłość ?
Jaka rodzina ?
Wy sami jesteście "nastolatkami' .
ludzie niby inteligentni .
mare1966 pisze: 16 mar 2018, 16:50 macie niestety wspólne dziecko
mare1966 pisze: 16 mar 2018, 16:50 ty miałaś klapy na oczach ,
jakieś dziecinne wyobrażenie o małżeństwie .
Zgłosiłam Twój post. Uważam, że łamie regulamin. Gdybym oczekiwała rad napisanych takim tonem, to dodałabym post na jakiejś kafeterii albo innych, dennych forach internetowych. Zbyt szybko i pochopnie oceniasz, za mocno krytykujesz. Nie jest to konstruktywne czy budujące, na pewno nie wobec mnie. Rozumiem przekaz i intencje, tylko wszystko można ubrać w inne słowa. Tym postem po prostu mnie obraziłeś, a nie zgadzam się na takie traktowanie. Uwierz mi, że nie jestem bezkrytyczna wobec samej siebie. Wiele odwagi kosztowało mnie, by zwrócić się tutaj o POMOC, radę, modlitwę.

Idąc dalej - już dawno rozmyślałam nad tym wszystkim, co napisałeś. Nie jest mi przykro, jeśli to miał być Twój cel.

Idąc jeszcze dalej - zastanawiam się, skąd w Tobie tyle ostrości i gniewu, braku empatii wobec drugiej (cierpiącej) osoby. Wyczuwam tutaj prowokację, nie rozumiem jej celu.
jacek-sychar

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: jacek-sychar »

Niebieska

Za chwilę Mare zapewne odniesie się do Twojego postu.

Ja chciałem tylko zwrócić Ci uwagę, że na naszym forum są najczęściej osoby, które mają za sobą doświadczenie kryzysu małżeńskiego (niezrozumienie, niewłaściwa komunikacja, zdrada, porzucenie).
Naszym celem nie jest zapewne obrażanie kogoś.
Wiemy jednak, że osoba nowa, pojawiająca się na naszym forum, często nie potrafi przyjąć pewnym prawd o sobie.

Potwierdzam, że Twoje zgłoszenie dotarło do moderacji i je oceniamy. To zwykle trwa dłużej, bo wymaga wypracowania wspólnego stanowiska.

A może byś zastanowiła się nad tym, co napisał Mare, czy nie ma tam jednak czegoś, co może w jakiś sposób Ciebie dotyczyć?
Pomijając formę, bo z tym, nie znając Ciebie, nie wiemy jak daleko wolno nam się posunąć.

Jeżeli myślałeś już nad tymi rzeczami (jak piszesz), to bardzo dobrze. O to zwykle nam chodzi. O spojrzenie w prawdzie na swoje życie.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: mare1966 »

Niebieska ,
uważam , że najważniejsza jest tu pomoc .
Ponieważ , to ty szukasz pomocy , więc ty jesteś tu "ważniejsza" .
Widzę , że mój post nie przypadł ci do gustu , więc pisał
w tym wątku nie będę .


Jak na nowego uczestnika tego forum poczynasz sobie
nadzwyczaj śmiało , ja bym rzekł nawet niegrzecznie .
Piszę tu od lat i śmiem twierdzić , że niegłupio .
Rozumiem twoje emocje , ale nie jesteś pierwszą osobą
z podobnymi problemami . Nikt tak , nie reagował .
Nie przyszło ci do głowy , że to może
ty za szybko i pochopnie oceniasz ?
Ja mam jednak wątpliwości czy "rozumiesz ten przekaz i intencję" .

Napisałaś , cytuję :
"Idąc jeszcze dalej - zastanawiam się, skąd w Tobie tyle ostrości i gniewu, braku empatii wobec drugiej (cierpiącej) osoby. Wyczuwam tutaj prowokację, nie rozumiem jej celu."

- ja proponuję jednak zająć się najpierw własną sytuacją .
Na pomaganie innym może jeszcze nie czas ?


To tyle z mojej strony .
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: Pantop »

Do: mare1966
mare1966 pisze:Niebieska ,
uważam , że najważniejsza jest tu pomoc .
Ponieważ , to ty szukasz pomocy , więc ty jesteś tu "ważniejsza" .
Widzę , że mój post nie przypadł ci do gustu , więc pisał
w tym wątku nie będę .


Jak na nowego uczestnika tego forum poczynasz sobie
nadzwyczaj śmiało , ja bym rzekł nawet niegrzecznie .
Piszę tu od lat i śmiem twierdzić , że niegłupio .
Rozumiem twoje emocje , ale nie jesteś pierwszą osobą
z podobnymi problemami . Nikt tak , nie reagował .
Nie przyszło ci do głowy , że to może
ty za szybko i pochopnie oceniasz ?
Ja mam jednak wątpliwości czy "rozumiesz ten przekaz i intencję" .
Jak na starego uczestnika forum Twój sposób pisania do niebieskiej jest eufemistycznie mówiąc - nieroztropny.
Niebieska poczęła z Twoim wpisem całkowicie słusznie, śmiało i bardzo na miejscu.
Dała dobry przykład jak należy stawiać granice.
Piszę o tym bo kiedyś zetknąłem się tu z podobnymi treściami wystosowanymi do mnie i to - o zgrozo - przez teoretyka.
(dwa wpisy załatwiły sprawę)

ps skoro piszesz tu od lat to czemu ignorujesz prostą zasadę pisania do osób z dużej litery (ty, ci) niedopatrzenie, niedbałość, ekscentryzm czy coś innego?
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: GosiaH »

Pantop pisze: 17 mar 2018, 17:10 ps skoro piszesz tu od lat to czemu ignorujesz prostą zasadę pisania do osób z dużej litery (ty, ci) niedopatrzenie, niedbałość, ekscentryzm czy coś innego?
Informacyjnie - wiele lat temu, przyjęliśmy tu zasadę, że z dużej litery piszemy Pan Jezus, Bóg itp a o nas mówimy/piszemy z małej (zwróć uwagę jak np piszemy kowalska/kowalski)
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: mare1966 »

Pantop ,
nie chcę i nie zamierzam polemizować w sprawie mojego postu .
Co do twojego teoretyka - nie znam sprawy , nie moja rzecz .

W kwestii technicznej - pisania z dużej litery .
Celowo nie stosuję .
Jak można by zauważyć ( o ile ktoś chce , albo ma taką zdolność )
pisywanie z dużej litery
nie koniecznie wyraża rzeczywisty stosunek do adwersarza ,
w tym szacunek .



Na tym chciałbym zakończyć mój udział w tym wątku .
Myślę , że wyraziłem się w sposób zrozumiały .
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: Pantop »

Do: GosiaH

kowalski/kowalska piszemy z małej ponieważ nie chcemy uwłaczać prawdziwemu Kowalskiemu/Kowalskiej.

Jeśli prawdą jest to co piszesz GosiuH to jak to się stało, że masz duże ,,G,, na początku niku a nawet duże ,,H,, na końcu?
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: Pantop »

Do: mare1966

mare1966 pisze:nie chcę i nie zamierzam polemizować w sprawie mojego postu .
Bardzo mądrze.


pisywanie z dużej litery
nie koniecznie wyraża rzeczywisty stosunek do adwersarza ,
Podobnie jak mówienie ,,dzień dobry,, sąsiadowi.



ps koniecznie spójrz na wyraz : ,,nie koniecznie,,
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: sasanka »

Niebieska.
Ci ,którzy odezwali się do Ciebie w tym wątku zadali sobie dużo trudu , aby przeczytać Twój wyjątkowo długi post.Opisałaś w nim swoje problemy i każdy starał się coś Ci doradzić tak jak to widzi. A Ty tego nie doceniłaś i domagasz się , abyśmy wszyscy żałowali Ciebie , bo jak pisałaś jesteś skrzywdzona. Spojrzyj ponad czubek swojego nosa i zobacz , że tutaj wszyscy są skrzywdzeni i przeżywają ogromne dramaty. A Mare napisał rzeczowo i prawdziwie ,że dwie kobiety mają rozwalone życie.A jedną z nich jesteś Ty chyba , że się coś zmieniło?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: s zona »

niebieska pisze: 17 mar 2018, 13:37
s zona pisze: 15 mar 2018, 8:31 Niebieska wiesz ,co jest najlepszym kompasem ?
Nie jestem pewna, oświeć mnie proszę ;)
Mirakulum pisze: 15 mar 2018, 11:21 przesłuchaj "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje"
Z pewnością to zrobię, dziękuję Ci za wskazówkę. Póki co bardzo intensywnie wsłuchuję się w kazania o. Szustaka.
Niebieska , piszac o kompasie mialam na mysli Pana Boga .

Staram sie byc na biezaco z O Szustakiem ,ale wydaje mi sie ,ze w Twojej sytuacji dobrze jest zrobic sobie rozeznanie z Ks Dziewieckim ..
zeby dobrze wytyczyc kierunek ...

Wg mnie ,im mniej osob z rodziny wlaczysz we wszystkie szczegoly ,tym lepiej na pozniej ,jesli przyjdzie Wam naprawiac malzenstwo .. ja bym mamie oszczedzila szczegolow .. sama kiedys nie mialam sumienia powiedziec rodzicom mojego meza ze wzgledu na ich wiek i choroby .. i ciesze sie ,ze nie dane im bylo poznac tych szczegolow .. natomiast moja mama modlila sie za nas Nowenna Pompejanska ....

Niebieska ,moze tak gwoli przyzwoitosci odnosnie Twojego oburzenia na Mare ...
Dzisiaj masz prawo byc wscielka ,urazona ... ale po czasie przyznasz mu racje..
Kiedys ,tez tak zareagowalam ,tzn bez pisania skarg ,ale wsciekla bylam :evil:
Nie moglo do mnie dojsc ,jak mozna tak pisac kobiecie ..
Tylko ,ze potem po czasie ,gdy to przemyslalam/ przemodlilam ,to przyznalam mu racje :oops:
Sama o sobie tez moge powiedziec ,ze nie bylam dojrzala emocjonalnie z chwila zawierania malzenstwa ..
A na inne sugestie ,tez moglabym uderzyc sie we wlasne piersi ..
Sciskam serdecznie i pomodle sie jutro o 10h30 :D

ps Pantop ,wyluzuj prosze ,wydaje mi sie ,ze sie czepiasz ...
szkoda pary :lol:
niebieska
Posty: 7
Rejestracja: 12 mar 2018, 22:24
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: niebieska »

jacek-sychar pisze: 17 mar 2018, 14:26 A może byś zastanowiła się nad tym, co napisał Mare, czy nie ma tam jednak czegoś, co może w jakiś sposób Ciebie dotyczyć?
Pomijając formę, bo z tym, nie znając Ciebie, nie wiemy jak daleko wolno nam się posunąć.
Jacku, dziękuję Ci za Twoją uwagę i odpowiedź. Z pewnością się nad tym głębiej zastanowię i napiszę o tym tutaj, w tym wątku.
maria luty pisze: 17 mar 2018, 22:22 Ci ,którzy odezwali się do Ciebie w tym wątku zadali sobie dużo trudu , aby przeczytać Twój wyjątkowo długi post.Opisałaś w nim swoje problemy i każdy starał się coś Ci doradzić tak jak to widzi. A Ty tego nie doceniłaś i domagasz się , abyśmy wszyscy żałowali Ciebie , bo jak pisałaś jesteś skrzywdzona. Spojrzyj ponad czubek swojego nosa i zobacz , że tutaj wszyscy są skrzywdzeni i przeżywają ogromne dramaty. A Mare napisał rzeczowo i prawdziwie ,że dwie kobiety mają rozwalone życie.A jedną z nich jesteś Ty chyba , że się coś zmieniło?
Mario, bardzo doceniam i jestem bardzo wdzięczna każdemu (Mare również, naprawdę), kto przeczyta całość mojego bardzo długiego postu i podejmie próbę udzielenia mi pomocy. Napisałam o tym na samym początku mojej opowieści i mocno się tego trzymam. Nie oczekuję, by każdy patrzył na mnie jak na skrzywdzoną. Nie chcę po prostu, by zwracano się do mnie w taki sposób - uważam, że inaczej można ująć w słowa i te najtrudniejsze rzeczy. Staram się teraz zrozumieć, po fakcie, że to miało swój cel i nie było przypadkowo w taki sposób sformułowane. Niestety, poczucie krzywdy i silne emocje determinują w pewien sposób egoizm, ale im bardziej oswajam się z tym bólem, tym więcej widzę i dostrzegam. Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź
s zona pisze: 17 mar 2018, 23:09 Niebieska , piszac o kompasie mialam na mysli Pana Boga .
No to dobrze się domyślałam, co masz na myśli :)
s zona pisze: 17 mar 2018, 23:09 Wg mnie ,im mniej osob z rodziny wlaczysz we wszystkie szczegoly ,tym lepiej na pozniej ,jesli przyjdzie Wam naprawiac malzenstwo .. ja bym mamie oszczedzila szczegolow ..
Szczegółów na pewno jej oszczędzę, ale wydaje mi się, że o samym fakcie zdrady będę musiała jej powiedzieć. To na pewno później, teraz wszystko jest zbyt świeże.
s zona pisze: 17 mar 2018, 23:09 Niebieska ,moze tak gwoli przyzwoitosci odnosnie Twojego oburzenia na Mare ...
Dzisiaj masz prawo byc wscielka ,urazona ... ale po czasie przyznasz mu racje..
Kiedys ,tez tak zareagowalam ,tzn bez pisania skarg ,ale wsciekla bylam :evil:
Nie moglo do mnie dojsc ,jak mozna tak pisac kobiecie ..
Tylko ,ze potem po czasie ,gdy to przemyslalam/ przemodlilam ,to przyznalam mu racje :oops:
Sama o sobie tez moge powiedziec ,ze nie bylam dojrzala emocjonalnie z chwila zawierania malzenstwa ..
A na inne sugestie ,tez moglabym uderzyc sie we wlasne piersi ..
Sciskam serdecznie i pomodle sie jutro o 10h30 :D
Już czuję, jak schodzą ze mnie negatywne emocje wobec wypowiedzi Mare. Czytam wypowiedzi innych użytkowników na temat tego postu i zaczynam rozumieć, że to miało swoje znaczenie i nie miało za zadanie obrażenia mnie. Cieszę się, że nie ja jedna zareagowałam w podobny sposób ;) Co do dojrzałości - ruszę ten temat chwilę później, gdy będę miała trochę więcej czasu. Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź i modlitwę, pozdrawiam ciepło
jacek-sychar

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: jacek-sychar »

Niebieska

Znasz etapy żałoby (przebaczenia)? jeżeli nie to polecam:
http://www.katolik.pl/przebaczenie-jako ... 16,cz.html

Po etapie zaprzeczania jest etap obwiniania siebie, ale potem pojawia się i okres buntu.Ale do przebaczenia droga jeszcze długa. :(
Często my tutaj, szczególnie nowi, wypieramy (zaprzeczamy) rzeczywistości. Ja też długo nie mogłem uwierzyć w zdradę żony. Wypierałem to z kilka miesięcy, gdy fakty były już niezaprzeczalne.
Czasami staramy się w jakiś sposób otworzyć oczy "świeżynkom", ale zawsze jest problem, jak daleko możemy się posunąć, żeby nie zrazić ich do siebie.
Ja zawsze boję się reakcji nowych użytkowników, bo są one często nieadekwatne.

Ale jeżeli już wiesz, po co ten post był, to może zamknijmy ten temat i przejdźmy do innych spraw. :lol:
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nie wiem jak żyć i co robić dalej...

Post autor: Nirwanna »

niebieska pisze: 18 mar 2018, 15:15
jacek-sychar pisze: 17 mar 2018, 14:26 A może byś zastanowiła się nad tym, co napisał Mare, czy nie ma tam jednak czegoś, co może w jakiś sposób Ciebie dotyczyć?
Pomijając formę, bo z tym, nie znając Ciebie, nie wiemy jak daleko wolno nam się posunąć.
viewtopic.php?f=73&t=909&view=unread#unread
Jacku, dziękuję Ci za Twoją uwagę i odpowiedź. Z pewnością się nad tym głębiej zastanowię i napiszę o tym tutaj, w tym wątku.
Niebieska, bardzo warto abyś się głębiej zastanowiła, ale też nie musisz koniecznie o tym pisać w tym wątku. W tym sensie, że bardzo rozumiem potrzebę dzielenia się na bieżąco, bo wtedy i wsparcie dostaję większe. Jednak mam doświadczenie takie, że czasem trudne sprawy potrzebują czasu na dojrzenie, przetrawienie... czasem Pan Bóg pokazuje mi to trudne coś w jeszcze innym aspekcie. Warto dać sobie na to czas, i nie zagadać tego.
Na pewno znajdziesz własny złoty środek :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ