Wątek joozefa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3194
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: Pantop »

Do: rak
rak pisze:ja tam wolę przestawić zwrotnicę, albo zdjąć podkłady...
Pan jest młodym oficerem.
Pan się rwiesz do walki.
Pan chciałbyś panie raku świat zmieniać.
Daj kiedyś znać jak Ci się znudzi :geek:
joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: joozef »

Lawendowa pisze: 14 mar 2018, 23:50
Cóż...
jak to mówią "widziały gały, co brały" i szczerze współczuję Ci Twojego środowiska. Ja jakoś takiego w otoczeniu nie widzę.
Niestety nie jest to prawda. W jaki sposób miałbym zobaczyć, co będzie po 5, 10, 15 latach wspólnego życia? Nie jest możliwe poznanie małżonka w taki sposób. Konieczna staje się modyfikacja zachowań, postępowania, odruchów, przyzwyczajeń. I tu dochodzimy do WSPÓLNEJ zmiany obu stron.
Ostatnio zmieniony 15 mar 2018, 11:25 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Jonasz

Re: Wątek joozefa

Post autor: Jonasz »

joozef pisze: 15 mar 2018, 10:52 I tu dochodzimy do WSPÓLNEJ zmiany obu stron.
Pisałeś chwile temu ze pewna nadzieje dla Ciebie był wspólny udział w duszpasterstwie rodzin.
Kto zainicjował ten udział? I czemu to miało służyć ?
Pytam w kontekście tego, co pisałeś.
Masz rację Bóg nie załatwi coś za nas co należy do nas. Jezu Ty się tym zajmij dla mnie oznacza w wymiarze osobistym ja nie daję rady z tym jak nie wkroczysz z pomocą to nie przeskoczę. Ale nie będę bierny, nie siądę z założonymi rękami i będę czekał aż On to zrobi za mnie. Ale w stosunku do drugiego człowieka jest już inaczej. Jeżeli jestem dla niego wartością, kimś godnym zaufania mogę spróbować coś powiedzieć- dla jego dobra, i w domyślnym jeżeli chcesz.Czy to wykorzysta czy nie - jego sprawa.

Ja na pewnym etapie próbowałem coś zonie tłumaczyć ale szybko dałem sobie spokój. Cos co przeczytałem i wydawało mi się dobre w tamtym czasie do mojej zony nie przemawiało, a mnie doprowadzało do poczucia złości i beznadziei. No właśnie - w jej oczach nie byłem wartością, może mną gardziła, może rzeczywiście czuła się niekochana. A może tez działały tak naprawdę demony przeszłości - jej domu rodzinnego, zranień, błędów?
Da Bóg jak sama odkryje może to sobie kiedyś wyjaśnimy ;)

Książki o małżeństwie poszły na polkę. Bo rzeczywiście, myślenie moje ze skoro ja tak myślę to i pewnie współmałżonek tak samo jest chyba naiwne żeby nie powiedzieć głupie.
Musiałem prostować siebie, a żona zaczęła - ku mojemu zdziwieniu kiedy zmieniać siebie . Swoją postawą chyba ją przekonałem, że pewne jej zachowania są daremne. Ale rzeczywiście. To był etap ,kiedy nasza relacja mocno polegała na współuzależnieniu.
Krzyk był, czy były groźby odejścia z jej strony - nie pamiętam.
Pamiętam ze kiedy ja decydowałem się na zmianę siebie to miałem przed oczami widmo ze tak się stanie. Jako konsekwencje. Budziło lęk przed działaniem i przeszkadzało zacząć. Ale zdecydowałem się na to, bo chciałem być szczęśliwy przynajmniej w wymiarze osobistym, mieć poczucie wartości i godności.

Jakos to nie nastąpiło, ale może miałem szczęście. Moze to mnie dopiero czeka.
Zyje jeszcze teściowa, jest jej siostra która z racji stanu stanowi zaporę gdyby chciała inaczej. Czasem naprawdę budzą się we mnie złe scenariusze na przyszłość.
Myślałem tez o dzieciach. Przestałem zadręczać się myślami ze wyjdą zranione z dzieciństwa. Chciałem żeby tak nie było , więc bez oglądania się na żonę zacząłem działać jako ojciec .
Nadzieja nie zgasła, czekam.
Tak jest u mnie.
Ostatnio pisałeś o swoim powrocie do domu po załatwieniu pewnej sprawy.
Przypomniało mi tu siebie jakiś czas temu. Niby prosta rzecz. Skupienie się na tym czy będzie zadowolona, anie na tym jak dobrze mądrze załatwić sprawę. Tak się dałem Czy będzie krzyczała, czy będzie zadowolona? Nazwałbym to dzisiaj mocnym uzależnieniem. W tamtym myśleniu tak w skrócie - byłem żebrakiem o miłość w stosunku do własnej zony.
Żeby się uśmiechnęła do mnie, powiedziała dobre słowo.
Jak dawno słyszałeś ze cos dobrze zrobiłeś.?
Dzis owszem potrzebuję tej miłości dalej tak samo jak wtedy, ale nie jestem żebrakiem :D
joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: joozef »

Żebranie?
Znam ten stan aż za dobrze. Kilka lat żebrałem, czując się jak jakiś "pod-człowiek". Myślę, że żona dobrze to wiedziała, ale uważała, że skoro zasłużyłem, to ją wszystko usprawiedliwia.
Teraz już nie żebram, bo nawet to nie działa.
Jedyna właściwa wersja to wersja mojej żony. Jeżeli tylko cokolwiek inaczej będę chciał zrobić - od razu pretensje, ataki, problemy. Co jest najciekawsze, to żona jest w stanie na poczekaniu dorobić teorię do swojego zdania, postępowania. Nie raz już wychodziło, że jest to pusta teoria, bez żadnego związku z rzeczywistością. Ale ona idzie ciągle w zaparte i trzyma się przy swoim.
Nic nie da to, że zacznę się szanować, bo dla mnie nie ma miejsca na szacunek. Szacunek nie występuje w moim domu.
Napisałeś "Jeżeli jestem dla niego wartością" - no właśnie, a jeżeli nie jestem? Bo ja nie jestem...
Pantop
Posty: 3194
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: Pantop »

Do: joozef
joozef pisze:Nic nie da to, że zacznę się szanować, bo dla mnie nie ma miejsca na szacunek. Szacunek nie występuje w moim domu.
Główny bohater oskarowego ,, American beauty,, też miał z tym problem.
Ale się przemógł.
Scena w której się przemaga jest urocza. :mrgreen:
joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: joozef »

Mądrzy ludzie powtarzają, że zawsze należy patrzeć na owoce swojego postępowania.
Jeżeli moja walka o siebie i szacunek nie przynosi dobrych owoców, tylko całkowicie odmienne nie mam innego wyjścia jak ustąpić. Mimo powtarzanych teorii że mam prawo i powinienem, niestety, nie zawsze jest tak jak piszą w książkach.
Jonasz

Re: Wątek joozefa

Post autor: Jonasz »

joozef pisze: 16 mar 2018, 6:58 Mądrzy ludzie powtarzają, że zawsze należy patrzeć na owoce swojego postępowania.
Jeżeli moja walka o siebie i szacunek nie przynosi dobrych owoców, tylko całkowicie odmienne nie mam innego wyjścia jak ustąpić.
Albo zastanowić się i zmodyfikować - albo samemu albo z pomocą innych, mądrych ludzi znających dany temat. Dobre ziarno przynosi dobre owoce. Albo narzędzia, albo gleba ;) Narzędzia trzeba prawidłowo dobrać i prawidłowo nimi się posługiwać a gleba jest jaka jest. Wymienić bo się nie da czy zastosować odpowiedni nawóz, okopać, obłożyć sprawdzić, czy nie ma niewidocznego, zatrutego źródła. No i czas bardzo ważny element.
joozef pisze: 16 mar 2018, 6:58 Mimo powtarzanych teorii że mam prawo i powinienem, niestety, nie zawsze jest tak jak piszą w książkach.
Jednym z moich błędów największych było czytanie i kopiowanie wprost. Czyli myślenie skoro u niego to zadziałało i to tak opisał to i u mnie tez zadziała.
No właśnie. Tylko autor książki czy wątku tutaj czy na innym forum odpowiednim dla danego problemu ma inne życie a ja inne . I wystarczy jeden szczegół żeby skopiowanie nie pomogło a czasem pogorszyło. Bron się czy walcz o szacunek w moim przypadku oznacza co innego niż w Twoim.
Nawet zapłać czynsz oznacza co innego u mnie a co innego u Ciebie. Ale ten obowiązek dotyczy i mnie i Ciebie.
A prawo do szacunku masz i Ty i ja i wszyscy na forum. Inni zresztą tez ;)

Joosef. Czy sam dla siebie jesteś wartością, KIMŚ WAŻNYM?
Uzdrawiające dla mnie było odkrycie ze szukam i wręcz wymuszam o szacunek dla siebie .A ja tak naprawdę nie mam szacunku dla samego siebie. Sam dla siebie nie jestem wartością. Odkrycie przyczyn tego stanu, zrozumienie walka ze samym sobą. Pokonać siebie - to jest źródło mojego poczucia największej wartości. Ale musiałem to zrobić z Bogiem. Samemu nie dałem rady. Owszem na pewnym etapie wymagało to nawet pomocy psychologa. Pojawiła się depresja, brak sensu życia. Uświadomienie sobie że zatraciło się zupełnie siebie.

Myślę ze tak naprawdę dopiero po tym wstępie można skonfrontować się z zona, a tak naprawdę nie z nią. Zony czy męża nie warto zmieniać, ba powiedziałbym ze nie wolno. Jedyne co to mądrze zmieniać relację.
krople rosy

Re: Wątek joozefa

Post autor: krople rosy »

joozef pisze: 15 mar 2018, 15:49 edyna właściwa wersja to wersja mojej żony. Jeżeli tylko cokolwiek inaczej będę chciał zrobić - od razu pretensje, ataki, problemy. Co jest najciekawsze, to żona jest w stanie na poczekaniu dorobić teorię do swojego zdania, postępowania. Nie raz już wychodziło, że jest to pusta teoria, bez żadnego związku z rzeczywistością. Ale ona idzie ciągle w zaparte i trzyma się przy swoim.
Niech się trzyma przy swoim. Po co tłumaczyć, wykazywać błąd, szarpać nerwy? Skoro na słuchanie i porozumienie zamknięta?
Można spokojnie powiedzieć: ,, Dobrze. Zrób jak uważasz. A ja postąpię też zgodnie z tym , jak uważam''.
I jeśli jesteś przekonany co do dobra swego postępowania to zgodnie z tym działaj. To jest szacunek do samego siebie.
Mirakulum
Posty: 2795
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek joozefa

Post autor: Mirakulum »

joozef pisze: 16 mar 2018, 6:58 Mądrzy ludzie powtarzają, że zawsze należy patrzeć na owoce swojego postępowania.
Jeżeli moja walka o siebie i szacunek nie przynosi dobrych owoców, tylko całkowicie odmienne nie mam innego wyjścia jak ustąpić. Mimo powtarzanych teorii że mam prawo i powinienem, niestety, nie zawsze jest tak jak piszą w książkach.
cel ok, ale strategia zła, strategie można zmienić
joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: joozef »

krople rosy pisze: 16 mar 2018, 9:32
Niech się trzyma przy swoim. Po co tłumaczyć, wykazywać błąd, szarpać nerwy? Skoro na słuchanie i porozumienie zamknięta?
Można spokojnie powiedzieć: ,, Dobrze. Zrób jak uważasz. A ja postąpię też zgodnie z tym , jak uważam''.
I jeśli jesteś przekonany co do dobra swego postępowania to zgodnie z tym działaj. To jest szacunek do samego siebie.
Z tym że postąpienie jak uważam to w moim przypadku od razu nastawienie się na psychiczną przemoc, atak i pretensje. A tego mam już dość i tego nie zniosę więcej.
krople rosy

Re: Wątek joozefa

Post autor: krople rosy »

joozef pisze: 16 mar 2018, 11:05 Z tym że postąpienie jak uważam to w moim przypadku od razu nastawienie się na psychiczną przemoc, atak i pretensje. A tego mam już dość i tego nie zniosę więcej.
Czy mógłbyś podać przykład tej przemocy psychicznej i ataku ze strony żony?
Pantop
Posty: 3194
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: Pantop »

Do: joozef
joozef pisze:Mądrzy ludzie powtarzają, że zawsze należy patrzeć na owoce swojego postępowania.
Jeżeli moja walka o siebie i szacunek nie przynosi dobrych owoców, tylko całkowicie odmienne nie mam innego wyjścia jak ustąpić. Mimo powtarzanych teorii że mam prawo i powinienem, niestety, nie zawsze jest tak jak piszą w książkach.
Jeśli ustąpisz zostaniesz zaorany.
Wpierw zdeptana zostanie Twa duma, potem poczucie godności i wartości, na końcu stracisz szacuneczek do siebie samego.
Dopóty trwa ,,walka,, , stawiasz granice, starasz się egzekwować nawet małe ale dobre rzeczy dopóki bronisz twierdzy swych przekonań i wartości.
Kiedy oblężona twierdza padnie co agresor może zrobić ze pokonanymi?
:twisted:


ps to co piszą w książkach to dobrze że piszą - ja chętnie kupię i przeczytam Twoją, gdzie opiszesz przebytą drogę - mam nadzieję - z pozytywnym zakończeniem :idea:
joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek joozefa

Post autor: joozef »

krople rosy pisze: 16 mar 2018, 11:16
Czy mógłbyś podać przykład tej przemocy psychicznej i ataku ze strony żony?
"Ty ciągle... Ty zawsze... Ja już nie mam siły z Tobą żyć i muszę się skupić na sobie. Kiedy wreszcie sobie pójdziesz i mnie w spokoju zostawisz? Ja już nie chcę z Tobą żyć! Dlaczego nie szanujesz mojej decyzji? Nawet na to cię nie stać? Nie rozumiesz że cię nie chcę?
Dzieciom będzie lepiej bez Ciebie. Jak kiedyś kogoś pokocham to będę wreszcie miała normalne życie.
Wszyscy wokoło mnie rozumieją więc na pewno to ty jesteś problemem"

Taka wypowiedź sprzed kilku dni
krople rosy

Re: Wątek joozefa

Post autor: krople rosy »

joozef pisze: 16 mar 2018, 14:11 Ty ciągle... Ty zawsze... Ja już nie mam siły z Tobą żyć i muszę się skupić na sobie. Kiedy wreszcie sobie pójdziesz i mnie w spokoju zostawisz? Ja już nie chcę z Tobą żyć! Dlaczego nie szanujesz mojej decyzji? Nawet na to cię nie stać? Nie rozumiesz że cię nie chcę?
Dzieciom będzie lepiej bez Ciebie. Jak kiedyś kogoś pokocham to będę wreszcie miała normalne życie.
Wszyscy wokoło mnie rozumieją więc na pewno to ty jesteś problemem"
Ale kumulacja gorzkich żali ...A dlaczego żona czuje się przytłoczona Tobą, że chce byś odszedł? I dał jej żyć bez Ciebie?
Jak Ci się układają relacje z dziećmi?
krople rosy

Re: Wątek joozefa

Post autor: krople rosy »

krople rosy pisze: 16 mar 2018, 14:58 .A dlaczego żona czuje się przytłoczona Tobą, że chce byś odszedł? I dał jej żyć bez Ciebie?
Zadałam to pytanie bo czytając Twe wpisy miałam wyobrażenie, że to Ty jesteś przytłoczony żoną, jej postawą, przemocą psychiczną itp.
Sądziłam, że to Ty masz już dość życia ze swą żoną. A po Twoim ostatnim wpisie wygląda to tak, jakby to żona uciekała przed Tobą.
Nie do końca więc rozumiem Twoją sytuację a wcześniejszego wątku nie czytałam. A gdy czegoś nie wiem czy nie rozumiem to po prostu dopytuję.
ODPOWIEDZ