Wieczne kłótnie
Moderator: Moderatorzy
Re: Wieczne kłótnie
Emocjonalność jest cechą ludzką , nie kobiecą .
Przywykliśmy wpisywać ją w naturę kobiet
w rozumieniu takiej emocjonalności mocno uzewnętrzniającej się .
Mężczyźni przeżywają równie mocno wiele spraw ,
ale w sobie , mówi się że nie okazują uczuć ,
bo są oznaka słabości .
Natomiast , proszę sobie poczytać sąsiedni wątek : Smutek .
Tak występuje całkowita zamiana ról ,
to facet wykazuje emocjonalną niedojrzałość ,
a kobieta spokój , opanowanie i logicznie reaguje .
----------------------------------------------------------------------
Słowa , wypowiedzi powinny być maksymalnie precyzyjne .
Nie można mówić - ale jak to rozumiem , to do Nirwanny .
------------------------------------------------------------------------------
Krople rosy :
"Myślę, że podczas amoku emocjonalnego słowa: ,,nienawidzę cię'' są mniejszego kalibru niż słowa:,,czuję nienawiść''. Bo o ile druga strona byłaby w stanie zrozumieć krzyk w gniewie ,,nienawidzę cię'' tak ,,czuję nienawiść'' brzmi zimno i jakby ze świadomością co się wypowiada."
A ja to widzę przeciwnie .
Po pierwsze to nie amok , a tutaj wszystko się tłumaczy amokiem .
"Nienawidzę cię" skierowane jest wprost , z serca , wykrzyczane .
"Czuję nienawiść" jest tylko informacją co ktoś odczuwa .
Może sie ta osoba np.wstydzić czy walczyć z tym uczuciem .
Oczywiście - może też to być komunikat głęboko przemyślany ,
ale wtedy powie raczej nienawidzę cię , niż czuje .
Nienawidzę - opiera się mocno na JA i czynności .
Czuję - to informacja o podleganiu jakiemuś uczuciu .
np. ktoś kto siedział w obozie powie :
1. Nienawidzę ich ( np. Niemców ). to CZYNNA nienawiść , tu i teraz czas teraźniejszy
2. Czuję nienawiść do Niemców . to UŚPIONY stan nienawiści , bez wyrażania na co dzień , poza czasem
-----------------------------------------------------
No i oczywiście jak panowie .
Emocjonalność w postaci niepanowania nad sobą
wcale kobiecie kobiecości nie przydaje .
( jako i mężczyźnie męskości ) .
Przeciwnie .
Dużo pań potrafi używać rozumu ,
co im kobiecości absolutnie nie ujmuje ,
a bardzo przydaje i robi wrażenie .
Przywykliśmy wpisywać ją w naturę kobiet
w rozumieniu takiej emocjonalności mocno uzewnętrzniającej się .
Mężczyźni przeżywają równie mocno wiele spraw ,
ale w sobie , mówi się że nie okazują uczuć ,
bo są oznaka słabości .
Natomiast , proszę sobie poczytać sąsiedni wątek : Smutek .
Tak występuje całkowita zamiana ról ,
to facet wykazuje emocjonalną niedojrzałość ,
a kobieta spokój , opanowanie i logicznie reaguje .
----------------------------------------------------------------------
Słowa , wypowiedzi powinny być maksymalnie precyzyjne .
Nie można mówić - ale jak to rozumiem , to do Nirwanny .
------------------------------------------------------------------------------
Krople rosy :
"Myślę, że podczas amoku emocjonalnego słowa: ,,nienawidzę cię'' są mniejszego kalibru niż słowa:,,czuję nienawiść''. Bo o ile druga strona byłaby w stanie zrozumieć krzyk w gniewie ,,nienawidzę cię'' tak ,,czuję nienawiść'' brzmi zimno i jakby ze świadomością co się wypowiada."
A ja to widzę przeciwnie .
Po pierwsze to nie amok , a tutaj wszystko się tłumaczy amokiem .
"Nienawidzę cię" skierowane jest wprost , z serca , wykrzyczane .
"Czuję nienawiść" jest tylko informacją co ktoś odczuwa .
Może sie ta osoba np.wstydzić czy walczyć z tym uczuciem .
Oczywiście - może też to być komunikat głęboko przemyślany ,
ale wtedy powie raczej nienawidzę cię , niż czuje .
Nienawidzę - opiera się mocno na JA i czynności .
Czuję - to informacja o podleganiu jakiemuś uczuciu .
np. ktoś kto siedział w obozie powie :
1. Nienawidzę ich ( np. Niemców ). to CZYNNA nienawiść , tu i teraz czas teraźniejszy
2. Czuję nienawiść do Niemców . to UŚPIONY stan nienawiści , bez wyrażania na co dzień , poza czasem
-----------------------------------------------------
No i oczywiście jak panowie .
Emocjonalność w postaci niepanowania nad sobą
wcale kobiecie kobiecości nie przydaje .
( jako i mężczyźnie męskości ) .
Przeciwnie .
Dużo pań potrafi używać rozumu ,
co im kobiecości absolutnie nie ujmuje ,
a bardzo przydaje i robi wrażenie .
Re: Wieczne kłótnie
,, Nienawidzę Cię" to często słowa które wyrażają taki ból, że człowiek jedynie to może wykrzyczeć. Z bezsilności. Z żalu. Z poczucia głębokiej krzywdy.
Gdy w grę nie wchodzą emocje a jedynie stwierdzenie faktu , że czuje się do kogoś nienawiść to jest to dla mnie coś przerażającego. Co z tą informacją we mnie ma zrobić adresat tych słów, jak się czuć i co ja mogę z tym zrobić?
Nie chcę tłumaczyć emocjonalnego amoku gdyż jestem zdania że słowa mają ogromną moc rażenia i ranienia jednak osoba dojrzała i zrównoważona nie da się nimi zranić bo wie, ile w nich emocjonalnego ładunku.
Dla przykladu: Anders Breivik. Uśpiona nienawiść wybuchła z przerażającą siłą.
Gdy w grę nie wchodzą emocje a jedynie stwierdzenie faktu , że czuje się do kogoś nienawiść to jest to dla mnie coś przerażającego. Co z tą informacją we mnie ma zrobić adresat tych słów, jak się czuć i co ja mogę z tym zrobić?
Nie chcę tłumaczyć emocjonalnego amoku gdyż jestem zdania że słowa mają ogromną moc rażenia i ranienia jednak osoba dojrzała i zrównoważona nie da się nimi zranić bo wie, ile w nich emocjonalnego ładunku.
Dla przykladu: Anders Breivik. Uśpiona nienawiść wybuchła z przerażającą siłą.
Re: Wieczne kłótnie
Jeśli chodzi o mnie-mam jasność.
Wiem, na co mam niezgodę.
Na tę akceptację.
Pewnie chodzi nam o to samo, po prostu inaczej to nazywamy.
Jak mi się pojawiają negatywne emocje- to staram się je rozpoznać.
Nie udaję, że ich nie mam.
Nie zagryzam zębów w nienaturalnym uśmiechu, jak mnie coś smuci czy wkurza.
Po prostu "przyglądam się"- co się ze mną dzieje, co ja czuję?
Ale nie akceptuję. Bo to dla mnie oznacza pewną zgodę, przyzwolenie.
Badam myśli- czy na pewno wyciągam dobre wnioski?
Bo uczucia biorą się z myśli.
I proszę Boga o światło i o pokój serca.
A jak się nic nie zmienia- to o siłę aby znieść tę trudną sytuację i aby On pomógł to dźwignąć.
A jak się dalej nie zmienia- myślę: no cóż, widać trzeba to znieść.
Czy zawsze musi być łatwo?
Re: Wieczne kłótnie
Przyznaję,że tu mnie poniosło....przepraszam.Możesz leno rozwinąć: "nie dziwi mnie jak masz?" - czyli jak mam? (i dlaczego)
ano tym......Tzn. że kobiety, często, w dniu codziennym.... stawiają szereg warunków wprost / bądź pośrednio...Ale czym leno jesteś zniesmaczona?
... za "dostęp do łona". To jest takie trochę "kupczenie" ... dam Ci się... i trochę swojej czułości... jeśli...
Co to ma być.....dostęp do łona,kupczenie,dam Ci się....co to wogóle za wyrażenie?
Czy na tym polega miłość małżeńska?
Nie tylko wam facetom sexu brakuje,nam kobietom równiez
lena50....dawniej lena
-
- Posty: 232
- Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
- Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
- Płeć: Mężczyzna
Re: Wieczne kłótnie
Może "wsadzam kij w mrowisko". Uważam, że za bardzo "spłycamy" problem. Mówi się, że uczucia nie podlegają ocenie moralnej i należy z nimi pracować. Nic bardziej mylnego, bo nic z naszymi uczuciami nie możemy zrobić. W poście KR zaznaczyłem bardzo ważne elementy, bo za naszymi negatywnymi emocjami kryją się niezaspokojone potrzeby. Czujemy smutek, żal, złość a tak naprawdę to brak nam bezpieczeństwa, sprawczości, zrozumienia, wysłuchania.krople rosy pisze: ↑10 mar 2018, 20:59 ,, Nienawidzę Cię" to często słowa które wyrażają taki ból, że człowiek jedynie to może wykrzyczeć. Z bezsilności. Z żalu. Z poczucia głębokiej krzywdy.
Gdy w grę nie wchodzą emocje a jedynie stwierdzenie faktu , że czuje się do kogoś nienawiść to jest to dla mnie coś przerażającego. Co z tą informacją we mnie ma zrobić adresat tych słów, jak się czuć i co ja mogę z tym zrobić?
Nie chcę tłumaczyć emocjonalnego amoku gdyż jestem zdania że słowa mają ogromną moc rażenia i ranienia jednak osoba dojrzała i zrównoważona nie da się nimi zranić bo wie, ile w nich emocjonalnego ładunku.
Dla przykladu: Anders Breivik. Uśpiona nienawiść wybuchła z przerażającą siłą.
Pojawiające się w nas negatywne emocje powstają w wyniku zewnętrznego wyzwalacza, np. reprymenda przełożonego. Zanim pojawią się w nas uczucia możemy to wychwycić poprzez reakcję naszego ciała. Ja w sobie pojawiającą się złość odczuwam jako sztywniejący kark i ogólne "spięcie" całego ciała.
Jeżeli "wykryjemy" pojawiające się w nas emocje możemy dać sobie empatię (wersja łatwiejsza) lub dla osoby, która wzbudziła w nas negatywne emocje (wersja trudniejsza). Co znaczy dać empatię - na podstawie uczuć zdefiniować niezaspokojone potrzeby oraz pozwolić sobie na "emocjonalne" zaspokojenie tych potrzeb.
Opisałem to skrótowo i zdaje sobie sprawę, że ciężko to ćwiczyć samodzielnie czytając tylko "Porozumienie bez przemocy" Marshal'a Rosengerg'a.
Re: Wieczne kłótnie
Krople Rosy :
",, Nienawidzę Cię" to często słowa które wyrażają taki ból, że człowiek jedynie to może wykrzyczeć. Z bezsilności. Z żalu. Z poczucia głębokiej krzywdy. "
No proszę .
A dla mnie "nienawidzę cię " = nienawidzę cię
Jak kogoś boli to powie - boli mnie to i to .
Jak nie ma sił - to powie nie mam sił .
Jak ma poczucie krzywdy - to powie skrzywdziłeś mnie tym a tym .
A nienawidzę cię , oznacza tyle ( w tych interpretacjach Kropli )
że nie potrafi wyrażać własnych uczuć ,
że jest emocjonalnym analfabetą , osobą niedojrzała .
Ja się mam domyślać , odgadywać
o co tam komu chodzi ?
Jakiś absurd .
No i czy powiedzenie , że kobieta mówi jedno , myśli drugie a robi trzecie
nie ma jakiegoś sensu jednak ?
Zwariować można .
Chce , żeby ją przytulił , ale najpierw się opiera .
No chore , mózg wysiada .
",, Nienawidzę Cię" to często słowa które wyrażają taki ból, że człowiek jedynie to może wykrzyczeć. Z bezsilności. Z żalu. Z poczucia głębokiej krzywdy. "
No proszę .
A dla mnie "nienawidzę cię " = nienawidzę cię
Jak kogoś boli to powie - boli mnie to i to .
Jak nie ma sił - to powie nie mam sił .
Jak ma poczucie krzywdy - to powie skrzywdziłeś mnie tym a tym .
A nienawidzę cię , oznacza tyle ( w tych interpretacjach Kropli )
że nie potrafi wyrażać własnych uczuć ,
że jest emocjonalnym analfabetą , osobą niedojrzała .
Ja się mam domyślać , odgadywać
o co tam komu chodzi ?
Jakiś absurd .
No i czy powiedzenie , że kobieta mówi jedno , myśli drugie a robi trzecie
nie ma jakiegoś sensu jednak ?
Zwariować można .
Chce , żeby ją przytulił , ale najpierw się opiera .
No chore , mózg wysiada .
Re: Wieczne kłótnie
Mare, a jednak sporo sycharków tak ma - że ma niedojrzałego współmałżonka, że komunikuje się on w sposób wypaczony, że mówi jedno myśli co innego. Może i logicznie absurd, ale tak właśnie jest.
I zanim mózg wysiądzie, warto przyjąć, że tak jest, i uczyć się co z tym zrobić.
Inaczej do końca życia będzie funkcjonował z "wysiądniętym mózgiem" i w kryzysie małżeńskim
I zanim mózg wysiądzie, warto przyjąć, że tak jest, i uczyć się co z tym zrobić.
Inaczej do końca życia będzie funkcjonował z "wysiądniętym mózgiem" i w kryzysie małżeńskim
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Wieczne kłótnie
Do: MareS
Dobrze, że włożyłeś kij w mrowisko.
Postaram się pójść krok głębiej.
Obserwacja jakiegoś zdarzenia - pojawiające się myśli, uczucia - niezaspokojone potrzeby.
OK
A dalej? Tzn głębiej?
System wyznawanych wartości i przekonań czyli NASZE OSOBISTE OPROGRAMOWANIE.
Podam różne śmieszne przykłady:
Efekt jojo - schudłem 15 kilo - nie jadłem , biegałem, na wadze stawałem, gadałem o tym z innymi, byłem zadowolony.
Dziś ważę 25kg więcej.
Mieć dużo pieniędzy
Przez pewien czas miałem więcej pieniędzy niż potrzebowałem.
Zrobiłem jakieś oszczędności, inwestycje, pomogłem komu?
.....
Postanowienia noworoczne
Uhahahahaha!!
Bez komentarza.
Mógłbym dalej i dalej - efekt ten sam.
Moje oprogramowanie nie pozwala mi wyjść poza granicę, którą - o dziwo - SAM USTALAM.
Może lepiej napisać - sam nadaję ostateczny kształt, kreuję aktualny kształt.
Nie można wszak pominąć wkładu otoczenia w mój rozwój, owo programowanie - rodzice, rodzina, rówieśnicy z podwórka, przedszkola, szkoły, pracy, żona itd
Nie neguję pracy nad myślami i emocjami bo od czegoś trzeba zacząć i taki początek wydaje się być optymalny. Optymalny bo do realizacji od razu.
Jest jednocześnie drogą po nitce do kłębka.
Kiedy znudzi się ciągłe naprawianie myśli i uczuć (znudzi - bo nie będzie efektów) przyjdzie stanąć u bram mordoru i nieśmiało załomotać ogromniastym taranem we wrota prowadzące do naszego niezdobytego i nieokiełzanego EGO, siedzącego sobie całkowicie bezpiecznie w sali tronowej OSOBISTEGO OPROGRAMOWANIA w otoczeniu uzbrojonych po zęby elitarnych komandosów jakimi są nasze przekonania.
To spotkanie nieuniknione.
Odłożone, może rozłożone w czasie - ale pewne.
W przeciwnym przypadku - jak obrazuje to kolejny przykład - mogę dowolną ilość razy dokonywać korekty wydrukowanego tekstu - gumować, drapać żyletką, nakładać korektor ale po każdym wydruku będę miał ten sam błąd w tym samym miejscu. Ilość prób - dowolna. Efekt końcowy zawsze ten sam.
Bez zmiany oprogramowania daremny trud.
+to co napisałeś dalejMoże "wsadzam kij w mrowisko". Uważam, że za bardzo "spłycamy" problem. Mówi się, że uczucia nie podlegają ocenie moralnej i należy z nimi pracować. Nic bardziej mylnego, bo nic z naszymi uczuciami nie możemy zrobić. W poście KR zaznaczyłem bardzo ważne elementy, bo za naszymi negatywnymi emocjami kryją się niezaspokojone potrzeby. Czujemy smutek, żal, złość a tak naprawdę to brak nam bezpieczeństwa, sprawczości, zrozumienia, wysłuchania.
Dobrze, że włożyłeś kij w mrowisko.
Postaram się pójść krok głębiej.
Obserwacja jakiegoś zdarzenia - pojawiające się myśli, uczucia - niezaspokojone potrzeby.
OK
A dalej? Tzn głębiej?
System wyznawanych wartości i przekonań czyli NASZE OSOBISTE OPROGRAMOWANIE.
Podam różne śmieszne przykłady:
Efekt jojo - schudłem 15 kilo - nie jadłem , biegałem, na wadze stawałem, gadałem o tym z innymi, byłem zadowolony.
Dziś ważę 25kg więcej.
Mieć dużo pieniędzy
Przez pewien czas miałem więcej pieniędzy niż potrzebowałem.
Zrobiłem jakieś oszczędności, inwestycje, pomogłem komu?
.....
Postanowienia noworoczne
Uhahahahaha!!
Bez komentarza.
Mógłbym dalej i dalej - efekt ten sam.
Moje oprogramowanie nie pozwala mi wyjść poza granicę, którą - o dziwo - SAM USTALAM.
Może lepiej napisać - sam nadaję ostateczny kształt, kreuję aktualny kształt.
Nie można wszak pominąć wkładu otoczenia w mój rozwój, owo programowanie - rodzice, rodzina, rówieśnicy z podwórka, przedszkola, szkoły, pracy, żona itd
Nie neguję pracy nad myślami i emocjami bo od czegoś trzeba zacząć i taki początek wydaje się być optymalny. Optymalny bo do realizacji od razu.
Jest jednocześnie drogą po nitce do kłębka.
Kiedy znudzi się ciągłe naprawianie myśli i uczuć (znudzi - bo nie będzie efektów) przyjdzie stanąć u bram mordoru i nieśmiało załomotać ogromniastym taranem we wrota prowadzące do naszego niezdobytego i nieokiełzanego EGO, siedzącego sobie całkowicie bezpiecznie w sali tronowej OSOBISTEGO OPROGRAMOWANIA w otoczeniu uzbrojonych po zęby elitarnych komandosów jakimi są nasze przekonania.
To spotkanie nieuniknione.
Odłożone, może rozłożone w czasie - ale pewne.
W przeciwnym przypadku - jak obrazuje to kolejny przykład - mogę dowolną ilość razy dokonywać korekty wydrukowanego tekstu - gumować, drapać żyletką, nakładać korektor ale po każdym wydruku będę miał ten sam błąd w tym samym miejscu. Ilość prób - dowolna. Efekt końcowy zawsze ten sam.
Bez zmiany oprogramowania daremny trud.
Re: Wieczne kłótnie
Pantop - dlatego nieustająco zachęcamy do zaproszenia Pana Boga do swojego życia.
Tylko On jest w stanie zmienić to oprogramowanie w sposób trwały. Czasem owszem bolesny, ale czasem dosłownie - cichcem chyłkiem i bezboleśnie.
Tylko On jest w stanie zmienić to oprogramowanie w sposób trwały. Czasem owszem bolesny, ale czasem dosłownie - cichcem chyłkiem i bezboleśnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Wieczne kłótnie
Dla Ciebie to znaczy , dla mnie nie. Słyszałam to czasem z ust swojego dorastającego syna w chwilach gdy mu na coś nie pozwalałam. Ponieważ czuł się skrzywdzony, niezrozumiany , itp w swojej wściekłości wypowiadał takie właśnie słowa. Wzięłam na nie poprawkę gdyż wiem w jakim wieku jest i jak trudno młodemu człowiekowi wyrażać siebie inaczej. Po czasie przeprosił, rozmawiał jakby nigdy nic, a wieczorem usłyszałam z łóżka : kocham Cię. Tak więc dla mnie Jego : ,,nienawidzę cię'' jest informacją, że gniew i wściekłość wzięły górę i nie potrafi on na ten czas wyrazić się inaczej. A nie, że mnie nienawidzi.
W obliczu różnych trudnych momentów życiowych tak reagujemy; gniewem, złością, krzykiem. Zachowujemy się czasem niedojrzale, jak ten dorastający nastolatek właśnie , a czasem silna reakcja jest uzasadniona ( gwałt, molestowanie, wypadek, choroba, śmierć), można ją w świetle różnych okoliczności zrozumieć, na tym też polega nasza dojrzałość, że potrafimy zrozumieć i wybaczyć.
Nie będziemy obruszać się i międlić w głowie usłyszanych słów gdy wiemy, w jakim stanie emocjonalnym i życiowym był człowiek.
Rozumiejąc, że nie wolno sobie pozwalać na ranienie drugiego człowieka słowami, gestami i reakcjami nie wylewajmy dziecka z kąpielą czyli nie odczłowieczajmy się. Emocje czy to w kobiecie czy w mężczyźnie są istotną informacją i polem do pracy nad sobą. Idealnie by to było reagować i komunikować niczym na kozetce u psychologa jednak w obliczu różnych nieprzewidzianych zdarzeń można sobie te wyuczone afirmacje czy reakcje w kieszeń włożyć.
W emocjach nie zawsze krzywdzimy z premedytacją i wolą krzywdzenia. Taki jest mój wniosek doświadczając życia w ogóle.
I powtórzę, gdyż pisałam to już wcześniej: nikt nie ma prawa na nikogo pluć, kimś szarpać, czymś rzucać w kogoś, odreagowywać raniącymi słowami biorąc sobie za tarczę ochronną i usprawiedliwiającą swoją chorobę, np; nerwicę, zły dzień czy czyjeś zachowanie, na które niby my nie możemy inaczej zareagować jak nerwowością i impulsywnością. Ani tym, że jest się kobietą i ma się specjalne względy ku temu by pozwalać sobie na emocjonalne tajfuny. Takie zachowania to zawsze czerwona lampka informacyjna, że pora zająć się swoją psychiką, emocjami czy duchowością. I jest to odpowiedzialność tego, który takie zachowania przejawia. Koniec. Kropka.
Na tym właśnie polega miłość: ja widzę zło w sobie , nie wypieram się go, nie bagatelizuję, nie daję mu prawa do bytowania we mnie ale z miłości do siebie samego i do drugiego człowieka zaczynam pracę nad sobą. Natomiast miłość z drugiej strony to cierpliwość, wyrozumiałość, wybaczenie w myśl ewangelicznej zasady:,, jeden drugiego brzemiona noście''. I to miałam na myśli pisząc, że dojrzałej postawy wymaga też druga strona, ta raniona i krzywdzona, że nie bierze wszystkiego do serca, i nie żyje w poczuciu głębokiego zranienia międląc w głowie każde usłyszane słowo i zamykając się na drugiego człowieka.
A idealnie oczywiście by było gdyby każdy nad wszystkim panował i nikt nikogo nie krzywdził. Każdy wszystko rozumiał i szedł jak walec do przodu. Jak to wygląda w rzeczywistości to wszyscy wiemy.
Re: Wieczne kłótnie
No oczywiście, że nie na tym.
Leno - ja to pokazywałem jako przykład patologii - a nie przykład do naśladowania.
Ale generalnie co do całej ciekawej dyskusji.
Bo nie bardzo jestem wstanie zgodzić się na pozwalanie sobie na przeżywanie i akceptowanie pełnego spektrum uczuć .
Powiedzcie proszę - a jak daleko Waszym zdaniem leży MYŚL od EMOCJI... od UCZUCIA?
Re: Wieczne kłótnie
Krople Rosy ,
no nie wiem , jak tak nie mam .
Staram się nie mówić byle czego , bo niby emocje .
Słów raz wypowiedzianych nie da się cofnąć .
Co do reszty zgoda .
no nie wiem , jak tak nie mam .
Staram się nie mówić byle czego , bo niby emocje .
Słów raz wypowiedzianych nie da się cofnąć .
Co do reszty zgoda .
Re: Wieczne kłótnie
@mare1966 żona ma koleżanki, ma przyjaciółki i nie jest jedynaczką. Nigdy nie miała problemów w kontaktach z ludźmi.
Cele cały czas wspólnie omawiamy. Nie planujemy niczego oddzielnie. Dziecko to jest również w perspektywie najbliższych lat. Oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy popracować nad sobą zanim wzbogacimy swoje życie "małym współlokatorem".
Ciężko jednoznacznie stwierdzić kto tam rządzi. Dogadują się, potrafią komunikować się bez słów Na pewno widać, że się kochają. Ale to mama częściej ulega dla ojca (to się mojej żonie nie podoba, choć teściowa nie ma z tym żadnego problemu).
@jacek-sychar jesteś mistrzem. Rozgryzłeś mnie człowieku i chwała Tobie za to. Po wczytaniu się w to co mi podesłałeś znalazłem odpowiedź na wiele więcej pytań niż tylko to, które dotyczyło mojej kobiety. Zatkało mnie to na tyle, że nie wchodziłem na forum przez jakiś czas. Powiem więcej, jest pewien epizod dzieciństwa (rok czasu) mojej żony, który mógł spowodować to, że ona również ma w sobie coś z DDA. Aktualnie czekam na spotkanie z terapeutą, który stwierdzi czy jestem DDRR/DDA.jacek-sychar pisze: ↑07 mar 2018, 9:48WidusWidus pisze: ↑06 mar 2018, 22:47 Moje relacje - wychowywałem się bez rodziców będąc z nimi w ciągłym kontakcie. Nawet teraz więcej z nimi rozmawiam niż ona ze swoimi, który mieszkają kilka metrów od nas. Moi rozwiedli się kiedy byłem mały ale jest z nimi w ciągłym kontakcie. Od nastolatka starałem się jej przekazać, że ma wielkie szczęście z tego powodu, że rodzice są razem i są przy niej.
Słyszałeś o DDRR? Wiesz, że Ty jesteś DDRR?
Jeżeli nie, to polecam Ci następujące materiały:
ks prof. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment za darmo jest tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/studenci ... dzicow.pdf
Więcej pożytecznej literatury masz tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
@krople rosy Stosunek żony do jej ojca wynika z tego, że jej tato nie robi za wiele w domu. Nie uczestniczy aktywnie z życiu rodzinnym, często jest zajęty sprawami zawodowymi, nie traktuje swojej żony (matki mojej żony) tak jak by moja żona sobie to wyobrażała. I teraz najlepsze - jej mama nie ma z tym problemu jaki jest jej maż - ojciec mojej zony - za to moja żona ma o to wieczny żal. To jest dla mnie paradoks.krople rosy pisze: ↑07 mar 2018, 10:51 Wygląda na to, że jest między nią a rodzicami/ojcem jakiś nierozwiązany problem. Nie opowiadała Tobie więcej na ten temat?
Drażni ją Twój życzliwy stosunek do jej ojca....tak, jakby chciała przez to powiedzieć, że nie jest on taki jak myślisz.
Jeżeli chodzi o rodzeństwo - tak ma, młodsze rodzeństwo, z którym ma bardzo dobry kontakt.
Czujemy się dobrze będąc razem i potrafimy być sami. Nie wiem skąd wynika ta mania planowania. Żona pracuje ale też często narzeka, że to nie jest to co chciałaby robić. Namawiałem ją i wspierałem do tego, żeby przebranżowiła się i robiła to co da jej w życiu szczęście. Wydaje mi się, że ona czasami nie wie czego chce zawodowo. Czasami myślałem, że to niezadowolenie z pracy jest powodem tych kłótni. Ale przecież tych powodów było wiele.
@jacek-sychar pisałem o tym wcześniej - żona ma do ojca pretensje o to jak traktuje matkę. Rzecz w tym, że nie traktuje jej źle, może czasami ma stosunek olewczy ale matka nie ma do niego o to pretensji, żyje z nim, kocha i akceptuje taki stan rzeczy. Zawsze mnie to dziwiło, że żonę bardziej to dotykało niżeli samą "poszkodowaną".jacek-sychar pisze: ↑07 mar 2018, 11:08 Widus
Nie zgadza mi się to, co piszesz:z tym:Dla mnie zachowania Twojej żony to trochę jak zachowania dorosłego dziecka.
Może to zapracowanie rodziców żony to była tylko wymówka i oni w rzeczywistości byli rozwiedzeni emocjonalnie?
O coś Twoja żona ma pretensje do swojego taty. Tu jest głębszy problem.
Przeczytaj literaturę, którą Ci wcześniej poleciłem. Może ona Ci coś uświadomi.
Drugi powód to to, że ojciec nie interesuje się żoną jako swoją córką. (nie interesuje to znaczy - nie dzwoni od czasu do czasu aby zapytać co słychać, odwiedzając rodzinny dom rzadko się sam odzywa, często nie wie czym żyje jego córka). Z pozostałymi córkami podobnie. Wydaje mi się, że to przyzwolenie teściowej na takie podejście przełożyło się na córki.
@Kawka dzięki za wsparcie, rzeczywiście sporo analogii. Jeżeli chodzi o dzieci - mamy je w planach ale chcemy uporządkować swoje życie emocjonalne.
Re: Wieczne kłótnie
Naprawdę Cię to dziwi? A to ja Ci chętnie wytłumaczę.Widus pisze: Żona ma do ojca pretensje o to jak traktuje matkę. Rzecz w tym, że nie traktuje jej źle, może czasami ma stosunek olewczy ale matka nie ma do niego o to pretensji, żyje z nim, kocha i akceptuje taki stan rzeczy. Zawsze mnie to dziwiło, że żonę bardziej to dotykało niżeli samą "poszkodowaną".
To nie jest drugi, tylko pierwszy powód, być może główny problem z Twoją żoną.Widus pisze: Drugi powód to to, że ojciec nie interesuje się żoną jako swoją córką. (nie interesuje to znaczy - nie dzwoni od czasu do czasu aby zapytać co słychać, odwiedzając rodzinny dom rzadko się sam odzywa, często nie wie czym żyje jego córka). Z pozostałymi córkami podobnie. Wydaje mi się, że to przyzwolenie teściowej na takie podejście przełożyło się na córki.
Twoja żona najprawdopodobniej ma niedostatek miłości od ojca.
Ludzie różnie to znoszą - jedni chowają ból w sobie i starają się fukcjonować normalnie, a inni szaleją - i to wychodzi najbardziej w relacjach z innymi. Twoja żona jest DDD i ma typowe objawy - to znaczy jedna osoba będzie reagowałą tak a druga inaczej, ale cechą wspólną jest skrajność tych reakcji.
Twoja żona nie ma pretensji do ojca że nie kochał jej matki - ona ma pretensje że nie kochał jej samej. Ale natura ludzka jest taka że woli nie przyznać sie do tego o co naprawdę chodzi (żona zapewne nie przyznaje się do tego sama przed sobą) - więc ubiera to w altruistyczną troskę o matkę. Która to jak sama piszesz niespecjalnie się tym przejmuje, więc gdyby chodziło faktycznie o matkę, Twoja żona dawno by odpuściła. Ale nie odpuszcza, bo nie o matkę chodzi - tylko o nią samą.
Wiesz już dlaczego żona pluje w twarz - czyli zachowuje się jak pacjent szpitala psychiatrycznego, któremu zapomniano dać leki? Otóż ona szaleje z braku miłości, której nie dostała od ojca, a winą za to obarcza także Ciebie (to znaczy każdego mężczyznę który byłby z nią na stałe).
I z góry uprzedzam - otoczenie ją największą miłością - cokolwiek przez to rozumiesz - nic nie pomoże. Bo ona ma problem, który sobie musi uświadomić i go przepracować. Nic innego na dłuższą metę nie zadziała.
I pamiętaj, na litość Boską człowieku - jeśli nie chcesz spieprzyć życia sobie i swoim dzieciom - NIE MIEJ tych dzieci zanim żona nie przejdzie porządnej terapii i nie zacznie się zachowywać ZAWSZE tak jak normalny człowiek. Uwierz mi na słowo, bo przerabiałem to na własnej skórze - to co kobieta wyprawia przed posiadaniem dzieci, to PIKUŚ w porównaniu z tym co wyprawia po urodzeniu dzieci.Widus pisze: Jeżeli chodzi o dzieci - mamy je w planach ale chcemy uporządkować swoje życie emocjonalne.
Wtedy dopiero się jej wszystko należy, bo jest matką z dzieckiem, a Ty powinienes, bo jesteś mężczyzną (albo już nie, bo reprodukcja zapewniona), bo masz się troszczyć o dzieci i o ich matkę (oczywiście tak jak ona to rozumie) - wtedy dopiero jesteś zakładnikiem własnej przyzwoitości, religii, norm społecznych - a jej puszczają wszystkie zwieracze przyzwoitości.
I nie baw się w altruistę wobec niej w tej kwestii - chyba że na wstępie chcesz spieprzyć życie dziecku czy dzieciom, które masz dopiero w planach. Najpierw KONKRETNE WYNIK pracy nad sobą, a potem dzieci. Dla dobra tych niewinnych stworzeń.
I pamiętaj - lepiej ich nie mieć w ogóle niż zagwarantować im na wstępie spieprzone życie, z dużym ryzkiem że sobie kiedyś je same odbiorą.
Re: Wieczne kłótnie
No niestety coś w tym jest. Moja żona (DDA/DDD/DDRR) też taka była.
Ona wie najlepiej, ona wszystkim będzie zarządzała. Nieważne, że każda decyzja jest od czapy, ale i tak jest przekonana, że tylko ona potrafi wszystko ogarnąć. A Ty potem prostuj jej wymysły.