żyć dla życia
Moderator: Moderatorzy
Re: żyć dla życia
Dymol, masz absolutną rację. Oczywiście, że mężczyzna nie musi być romantyczny, w takim powierzchownym zakresie. To "oczekiwanie" jest dobre, ale dla... niedojrzałych kobiet. Gesty, prezenty, komplementy - ok, to zawsze jest dla kobiety miłe - ale naprawdę to nie jest sedno bycia razem. Jest to obadane, opisane, że kobieta dla pełni szczęścia w związku musi mieć przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Nie chodzi o fizyczne bezpieczeństwo, chociaż to też.
Ale raczej chodzi o pewność, że ten jej mąż jest jej wierny, oddany jej i rodzinie, pewny, stały. I że żona jest dla niego najważniejsza przed wszystkimi innymi ludźmi: dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi, szefem, kumplami, a także przed hobby, pracą. Nie trzeba kupować kwiatów, by o tym żonę przekonać. W takiej sytuacji, kiedy np. mąż się spóźni na obiad, zawali jakieś obowiązki, bo spotkanie z kumplami się przełożyło, bo musi dokończyć grę, książkę, uciąć drzemkę itd. przynoszenie kwiatków nie ma sensu. Bo i tak żona dostała komunikat: coś było ważniejsze od Ciebie.
Myślę, że żadna żona nie czuje się zagubiona, jeśli takie sytuacje są sporadyczne, w końcu każdy jest tylko człowiekiem, ale jeśli dla kogoś jest to taki sposób na życie w związku... Sam rodzaj gestu nie ma znaczenia. W przysłowiowych kwiatkach chodzi o to, że ten mąż musiał najpierw pomyśleć o żonie, że chce jej sprawić przyjemność, że np. nadłoży drogi, żeby pójść do kwiaciarni, że kupi jej ulubione kwiaty - ba! Że WIE, jakie żona lubi kwiaty. Więc sam gest, jego koszt itd. nie ma znaczenia, raczej ma znaczenie to, że mąż myśli o żonie, pamięta o niej w zwykłe dni, że zna ją, wie, co lubi itd. To jest to sedno. A to wszystko można okazać bez prezentów, romantycznych gestów, kwiatków itd.
A warto i trzeba okazać. Bo wtedy czym by się różniła znajomość z mężem, a znajomość z kolegą? Musi być ta wyjątkowa, pielęgnowana więź, to połączenie inne od wszystkich, bo ta żona jest moją wybranką, zaprosiłem ją do swojego życia i chcę, by się dobrze przy mnie czuła. Kobiet oczywiście to też dotyczy.
Większość mężów nie zadaje sobie tego trudu takiego myślenia o żonie (co lubi, czego nie lubi, jaka jest, co ją ucieszy, o czym marzy), bo dla nich pewnie coś takiego nie jest aż tak istotne, co nie? Żeby żona o nich takie rzeczy koniecznie musiała wiedzieć, choć jeśli wie, to wspaniale.
Ale dla kobiet jest. I np. o wiele więcej przyjemności sprawi kobiecie np. jakiś określony batonik za 3 zł z małego sklepiku na końcu miasta, który żona uwielbia czasem przekąsić, niż wielki flakon drogich perfum, które mąż wybrał bez wykonania trudu dowiedzenia się, jakie żona lubi perfumy. Oczywiście, są miliony kobiet, które godzą się z taką sytuacją, żyją jakoś, nie marudzą. Ja też nie marudziłam przez 16 lat, chociaż w sercu rodziły się przykrości, smutki, samotność.
Pamiętam do dzisiaj śliczne złote delfinki w zawieszce, które kupił mi mąż, mimo, że wielokrotnie mówiłam, że nie lubię złota. Że wolę srebro, a tak poza tym - to nie przepadam za biżuterią. Ten prezent choć cenny i uroczy mówił: nie znam cię żono, nic o tobie nie wiem. kupię ci coś, bo masz urodziny, ale nie mam czasu zastanawiać się nad prezentem dla ciebie. Coś (praca, brak czasu, ja, inne sprawy) są ważniejsze od ciebie, bo przecież nie mam wolnych 30 minut w ciągu dnia, żeby poświęcić je na myślenie o tobie.
To przykre. Każde takie wydarzenie powoduje oddalenie (najpierw w głowie, potem w sercu), a potem to już leci szybko.
Pewnie takie sytuacje nie dotyczą Ciebie, Dymol, bezpośrednio, ale sam mechanizm pewnie jest Ci znany - zresztą też kupiłeś perfumy, które Tobie się podobały, chociaż to żona musiała je na sobie nosić i je czuć cały dzień... Różnica np. między Twoją żoną a mną w kwestii nietrafionego prezentu była inna, bo ja udałam, że mi się delfinki podobały. Ale w środku pewnie to samo obie czułyśmy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Pozdrawiam!
Ale raczej chodzi o pewność, że ten jej mąż jest jej wierny, oddany jej i rodzinie, pewny, stały. I że żona jest dla niego najważniejsza przed wszystkimi innymi ludźmi: dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi, szefem, kumplami, a także przed hobby, pracą. Nie trzeba kupować kwiatów, by o tym żonę przekonać. W takiej sytuacji, kiedy np. mąż się spóźni na obiad, zawali jakieś obowiązki, bo spotkanie z kumplami się przełożyło, bo musi dokończyć grę, książkę, uciąć drzemkę itd. przynoszenie kwiatków nie ma sensu. Bo i tak żona dostała komunikat: coś było ważniejsze od Ciebie.
Myślę, że żadna żona nie czuje się zagubiona, jeśli takie sytuacje są sporadyczne, w końcu każdy jest tylko człowiekiem, ale jeśli dla kogoś jest to taki sposób na życie w związku... Sam rodzaj gestu nie ma znaczenia. W przysłowiowych kwiatkach chodzi o to, że ten mąż musiał najpierw pomyśleć o żonie, że chce jej sprawić przyjemność, że np. nadłoży drogi, żeby pójść do kwiaciarni, że kupi jej ulubione kwiaty - ba! Że WIE, jakie żona lubi kwiaty. Więc sam gest, jego koszt itd. nie ma znaczenia, raczej ma znaczenie to, że mąż myśli o żonie, pamięta o niej w zwykłe dni, że zna ją, wie, co lubi itd. To jest to sedno. A to wszystko można okazać bez prezentów, romantycznych gestów, kwiatków itd.
A warto i trzeba okazać. Bo wtedy czym by się różniła znajomość z mężem, a znajomość z kolegą? Musi być ta wyjątkowa, pielęgnowana więź, to połączenie inne od wszystkich, bo ta żona jest moją wybranką, zaprosiłem ją do swojego życia i chcę, by się dobrze przy mnie czuła. Kobiet oczywiście to też dotyczy.
Większość mężów nie zadaje sobie tego trudu takiego myślenia o żonie (co lubi, czego nie lubi, jaka jest, co ją ucieszy, o czym marzy), bo dla nich pewnie coś takiego nie jest aż tak istotne, co nie? Żeby żona o nich takie rzeczy koniecznie musiała wiedzieć, choć jeśli wie, to wspaniale.
Ale dla kobiet jest. I np. o wiele więcej przyjemności sprawi kobiecie np. jakiś określony batonik za 3 zł z małego sklepiku na końcu miasta, który żona uwielbia czasem przekąsić, niż wielki flakon drogich perfum, które mąż wybrał bez wykonania trudu dowiedzenia się, jakie żona lubi perfumy. Oczywiście, są miliony kobiet, które godzą się z taką sytuacją, żyją jakoś, nie marudzą. Ja też nie marudziłam przez 16 lat, chociaż w sercu rodziły się przykrości, smutki, samotność.
Pamiętam do dzisiaj śliczne złote delfinki w zawieszce, które kupił mi mąż, mimo, że wielokrotnie mówiłam, że nie lubię złota. Że wolę srebro, a tak poza tym - to nie przepadam za biżuterią. Ten prezent choć cenny i uroczy mówił: nie znam cię żono, nic o tobie nie wiem. kupię ci coś, bo masz urodziny, ale nie mam czasu zastanawiać się nad prezentem dla ciebie. Coś (praca, brak czasu, ja, inne sprawy) są ważniejsze od ciebie, bo przecież nie mam wolnych 30 minut w ciągu dnia, żeby poświęcić je na myślenie o tobie.
To przykre. Każde takie wydarzenie powoduje oddalenie (najpierw w głowie, potem w sercu), a potem to już leci szybko.
Pewnie takie sytuacje nie dotyczą Ciebie, Dymol, bezpośrednio, ale sam mechanizm pewnie jest Ci znany - zresztą też kupiłeś perfumy, które Tobie się podobały, chociaż to żona musiała je na sobie nosić i je czuć cały dzień... Różnica np. między Twoją żoną a mną w kwestii nietrafionego prezentu była inna, bo ja udałam, że mi się delfinki podobały. Ale w środku pewnie to samo obie czułyśmy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Pozdrawiam!
Re: żyć dla życia
Do: Amica
Tak miłe panie.
Ty facet zawsze masz być na 100% kevinem kostnerem z bodygarda - chroń fizycznie , psychicznie, finansowo, chroń zawsze, wszędzie w powietrzu i pod ziemią - a ja - księżna pani zobaczę co sie da zrobić - ale pamiętaj - jestem zmienną - a ty masz to zawsze akceptować.
HALO
HALO !!!
POBUDKA!!
Takie rzeczy tylko w erze.
..witamy w realu
Na pociechę
Prawdziwy mężczyzna:
- nie pije
- nie pali
- nie ogląda się za innymi kobietami
- nie zotawia skarpet pod łóżkiem
- nie istnieje..
A kiedy mąż już to wszystko spełni (no i najważniejsze, że jest superbezpiecznie!) to raz na jakiś czas otrzymuje info -,, kochanie nie dziś - tak mnie boli głowa, nie mam nastroju, może jutro, a właśnie leci balet mongolski etc)Ale raczej chodzi o pewność, że ten jej mąż jest jej wierny, oddany jej i rodzinie, pewny, stały. I że żona jest dla niego najważniejsza przed wszystkimi innymi ludźmi: dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi, szefem, kumplami, a także przed hobby, pracą. Nie trzeba kupować kwiatów, by o tym żonę przekonać. W takiej sytuacji, kiedy np. mąż się spóźni na obiad, zawali jakieś obowiązki, bo spotkanie z kumplami się przełożyło, bo musi dokończyć grę, książkę, uciąć drzemkę itd. przynoszenie kwiatków nie ma sensu. Bo i tak żona dostała komunikat: coś było ważniejsze od Ciebie.
Tak miłe panie.
Ty facet zawsze masz być na 100% kevinem kostnerem z bodygarda - chroń fizycznie , psychicznie, finansowo, chroń zawsze, wszędzie w powietrzu i pod ziemią - a ja - księżna pani zobaczę co sie da zrobić - ale pamiętaj - jestem zmienną - a ty masz to zawsze akceptować.
HALO
HALO !!!
POBUDKA!!
Takie rzeczy tylko w erze.
..witamy w realu
Na pociechę
Prawdziwy mężczyzna:
- nie pije
- nie pali
- nie ogląda się za innymi kobietami
- nie zotawia skarpet pod łóżkiem
- nie istnieje..
Re: żyć dla życia
Dlaczego śpisz z dziećmi? Mógłbyś odpowiedzieć? I co na to żona?
Gdy tak Ciebie czytam Dymol to z jednej strony Twoje starania robią wrażenie a z drugiej trochę to wygląda tak jakbyś Ty za grzeczny był....i za posłuszny w tym wszystkim...i ....gdzie właściwie jesteś Ty?
Nie wątpię, że bardzo kochasz żonę tylko ten cały wysiłek jaki wkładasz w dostarczeniu jej dowodów na swoją miłość przypomina mi zasługiwanie na jej miłość, pocałunek w policzek, uśmiech, aprobatę. Za dużo mi w tym wszystkim płaszczenia się w miłości a za mało silnej osobowości, poczucia swej wartości i wewnętrznej siły.
Jak dla mnie za bardzo się w tym wszystkim rozmyłeś. Ale to mój odbiór. Być może nie ma nic zgodnego z rzeczywistością.
I jeszcze jedno: Dlaczego wycofujesz się gdy żona podnosi głos? Przecież masz takie samo prawo wyrażenia siebie, swojego zdania, mysli, skomentowania sytuacji i zawsze można to zrobić w spokojnym, zrównoważonym tonie.
Ja jestem ciekawa zdania męża na każdy temat. Bo chodzi o to by się w którymś miejscu spotkać i rozwiązać problem/wyjaśnić sprawę a nie zamieść jakieś emocje, czy tematy pod dywan.
Taka zbytnia uległość i posłuszeństwo we wszystkim to moim zdaniem ucieczka od prawdy i rozwiązania problemu. Chodzenie ciągle na palcach zresztą bardzo męczy.
Pozdrawiam.
Re: żyć dla życia
Pantop i tu Cie zaskoczę
Przy takim meżczyźnie mnie głowa nie boli : P
Re: żyć dla życia
Do: marylka
Piękna marylko
Jest rzecz, że nie boli Cię głowa.
Tylko takiego mena szukaj we władcach pierścieni a nie w realnym świecie.
Tu my same nieboraki, słabiusieńkie i podatne na upadki i grzechy - ot - naga prawda o facetach.
Piękna marylko
Jest rzecz, że nie boli Cię głowa.
Tylko takiego mena szukaj we władcach pierścieni a nie w realnym świecie.
Tu my same nieboraki, słabiusieńkie i podatne na upadki i grzechy - ot - naga prawda o facetach.
Re: żyć dla życia
I już? To wszystko? Nawet spróbować podnieść tej rękawicy nie warto?
Masz rację, najważniejsze to znaleźć (dla siebie) dobrą wymówkę
dymol z całego serca kibicuję i wspieram modlitwą
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)
Re: żyć dla życia
Pantop, ból głowy to też objaw realnego świata
i my kobiety również nie jesteśmy ideałami; ale zapewniam Cię, że przy prawdziwym mężczyźnie bóle głowy są sporadyczne
i my kobiety również nie jesteśmy ideałami; ale zapewniam Cię, że przy prawdziwym mężczyźnie bóle głowy są sporadyczne
Re: żyć dla życia
Do: zenia1780
Jakie ,,I już?,, , jakie ,,To wszystko?,,.
Toć to początek ledwie - start dopiero.
Weź i teraz buduj ze świadomością kondycji męża swego - wszystko.
I nie będzie to bajka.
U nikogo nie jest.
Hahahaha! Rozśmieszyłaś wujkaI już? To wszystko? Nawet spróbować podnieść tej rękawicy nie warto?
Masz rację, najważniejsze to znaleźć (dla siebie) dobrą wymówkę
Jakie ,,I już?,, , jakie ,,To wszystko?,,.
Toć to początek ledwie - start dopiero.
Weź i teraz buduj ze świadomością kondycji męża swego - wszystko.
I nie będzie to bajka.
U nikogo nie jest.
Re: żyć dla życia
Krople Rosy a może ważniejsze jest pytanie dlaczego dzieci wolą spać z tatą?krople rosy pisze: ↑12 maja 2018, 17:29 Dlaczego śpisz z dziećmi? Mógłbyś odpowiedzieć? I co na to żona?
Mama krzyczy na tatę? Może krzyczy i na dzieci?
Fajnie że to zauważyłaś - zapisuję się do Twojego fanklubu.krople rosy pisze: ↑12 maja 2018, 17:29 Gdy tak Ciebie czytam Dymol to z jednej strony Twoje starania robią wrażenie a z drugiej trochę to wygląda tak jakbyś Ty za grzeczny był....i za posłuszny w tym wszystkim...i ....gdzie właściwie jesteś Ty?
...
Dymol jeżeli Twoja żona jest rzeczywiście DDA jak napisałeś to myślę że musisz zmodyfikować Twoje postępowanie.
To co napisała Krople Rosy to mój obraz sprzed kilku lat.
Z jedną mała modyfikacją - jak dla mnie takie chodzenie na palcach skończyło się depresją....
Przepraszam miałem milczeć przez jakiś czas, ale chciałem ostrzec
Re: żyć dla życia
Hmmm. A raz na jakiś czas nie może boleć głowa? Ojoj, to ciężko.
Nie ma takiego zjawiska w przyrodzie, kochający (naprawdę) i oddany (naprawdę) mąż nie ma problemów z bolącą głową żony. Jeśli głowa zaczyna boleć, to "wiedz, że coś się dzieje".
Seks jest ogromnie przyjemny, niby dlaczego żona miałaby sobie odmawiać przyjemności bez powodu? Logiki brak.
Oczywiście pomijam sytuacje, kiedy żona ma jakieś ciężkie zranienia, traumy itd. Ale to już sprawa dla terapeuty, nie ma na to "domowych" sposobów.
Re: żyć dla życia
Krople rosy,krople rosy pisze: ↑12 maja 2018, 17:29
Dlaczego śpisz z dziećmi? Mógłbyś odpowiedzieć? I co na to żona?
a dlatego, że żona przeniosła się do pokoju dzieci. Więc dzieciaki zwietrzyły okazje żeby spać z ojcem. Wystarczy, że okazałem im więcej zainteresowania i dzieciaki od razu do mnie. Żona ma za to swój spokój, może pogadać przez telefon, czy coś tam innego robić. Chce, to jej wybór.
A żona na to, że dzieci ze mną śpią... jak wolą z tobą spać to niech śpią. I tyle.
Dlaczego wycofuję się? Bo niestety każda rozmowa gdzie z czymś się nie zgodzę traktowana jest jak atak na nią. Wtedy od razu zaczyna krzyczeć. Dzięki temu, że nie kłócę się dzieci stały się spokojniejsze. I nie ma kłótni.krople rosy pisze: ↑12 maja 2018, 17:29
Gdy tak Ciebie czytam Dymol to z jednej strony Twoje starania robią wrażenie a z drugiej trochę to wygląda tak jakbyś Ty za grzeczny był....i za posłuszny w tym wszystkim...i ....gdzie właściwie jesteś Ty?
Nie wątpię, że bardzo kochasz żonę tylko ten cały wysiłek jaki wkładasz w dostarczeniu jej dowodów na swoją miłość przypomina mi zasługiwanie na jej miłość, pocałunek w policzek, uśmiech, aprobatę. Za dużo mi w tym wszystkim płaszczenia się w miłości a za mało silnej osobowości, poczucia swej wartości i wewnętrznej siły.
Jak dla mnie za bardzo się w tym wszystkim rozmyłeś. Ale to mój odbiór. Być może nie ma nic zgodnego z rzeczywistością.
I jeszcze jedno: Dlaczego wycofujesz się gdy żona podnosi głos? Przecież masz takie samo prawo wyrażenia siebie, swojego zdania, mysli, skomentowania sytuacji i zawsze można to zrobić w spokojnym, zrównoważonym tonie.
Ja jestem ciekawa zdania męża na każdy temat. Bo chodzi o to by się w którymś miejscu spotkać i rozwiązać problem/wyjaśnić sprawę a nie zamieść jakieś emocje, czy tematy pod dywan.
Taka zbytnia uległość i posłuszeństwo we wszystkim to moim zdaniem ucieczka od prawdy i rozwiązania problemu. Chodzenie ciągle na palcach zresztą bardzo męczy.
Może i jestem za bardzo wycofany. Temat do przemyślenia Liczę się z tym, że mogę być postrzegany przez żonę jako tchórz. Przysłowiowa c... Mogę też być postrzegany jako za bardzo uległy. Mam to w głowie.
Stawianie na swoje zdanie ciągle prowadziło nas do ostrej wymiany zdań. Ja mówiłem spokojnie, a żona białej gorączki dostawała. Niepotrzebne mi takie emocje. Nic mi nie ubędzie jak nie postawię na swoim. Uważam taki stan jako pół środek tylko do załagodzenia i tak napiętej atmosfery. A żona może w ten sposób się dowartościuje jak będzie czuła się ważna, że to ona o wszystkim decyduje. Wiem, może jej taki stan się spodobać i nagle okaże się, że nie będę jej już potrzebny. Podjąłem ryzyko.
Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione. Hi 1,21
Re: żyć dla życia
Pantop, a spróbuj ty powiedzieć jak kobieta chce, że cię głowa boli... wtedy to armagedon
Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione. Hi 1,21
Re: żyć dla życia
Do: Amica
I bardzo dobrze rozmyślasz.
Teraz pozwól, że wyjawię Ci sekret poliszynela ,,męskiego bólu głowy,,
Otóż facetów nigdy ,,nie boli głowa,,.
Dlaczego
Po prostu nie mamy czasu na pierdoły.
Jeśli na horyzoncie pojawia się zarys takiego ,,bólu,, facet uruchamia podświadomie schemat ,,nie trzeba żadnego bólu,, - meczyk w telewizji, piwko, koledzy i piwko, ubicie bosa na 70 poziomie ulubionej gry.
,,Och - jakimiż on pierdołami się zajmuje,, - to prawdopodobna reakcja kobiety.
Aha
Proste - my też od żon oczekujemy aby akceptowały nasze - dziwne na pozór - zachowania, tak jak my wasz ,,ból głowy,,.
I życie staje się łatwiejsze.
I bardzo dobrze rozmyślasz.
Teraz pozwól, że wyjawię Ci sekret poliszynela ,,męskiego bólu głowy,,
Otóż facetów nigdy ,,nie boli głowa,,.
Dlaczego
Po prostu nie mamy czasu na pierdoły.
Jeśli na horyzoncie pojawia się zarys takiego ,,bólu,, facet uruchamia podświadomie schemat ,,nie trzeba żadnego bólu,, - meczyk w telewizji, piwko, koledzy i piwko, ubicie bosa na 70 poziomie ulubionej gry.
,,Och - jakimiż on pierdołami się zajmuje,, - to prawdopodobna reakcja kobiety.
Aha
Proste - my też od żon oczekujemy aby akceptowały nasze - dziwne na pozór - zachowania, tak jak my wasz ,,ból głowy,,.
I życie staje się łatwiejsze.
Re: żyć dla życia
Do: dymol
Teoretycznie jest to możliwe.
Tak raz na 10 - 20 lat.
Kobieta też musi odczuć ciężar pielgrzymowania nie ??
Czemu nie?Pantop, a spróbuj ty powiedzieć jak kobieta chce, że cię głowa boli... wtedy to armagedon
Teoretycznie jest to możliwe.
Tak raz na 10 - 20 lat.
Kobieta też musi odczuć ciężar pielgrzymowania nie ??
Re: żyć dla życia
Wiem, bo to robię.
Mam również świadomość własnej małości, własnych upadków niedoskonałości i grzechów, ale nie stanowią one dla mnie pretekstu i wymówki do tego aby przestać przynajmnie próbowac stawać się lepszą kobietą, żoną matką.... człowiekiem... A tak (być może mylnie) Twój wpis zrozumiałam
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)