I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: s zona »

Smutek pisze: 16 mar 2018, 19:38
Co do mojej głowy to faktycznie, przydałby się jej odpoczynek, bo wariuję. Szkoda, że aura nie sprzyja, bo poszłabym na spacer, a tu jak na złość leje. Jutro imieniny teścia, pewnie będzie miło i "poprawnie", ale jak mówisz, pora zacząć cieszyć się tym co mam.
Smutku , osobiscie namawialabym Cie ,zeby sie jednak gdzies wyrwac..
Inna sceneria ,spokoj cisza od rodziny .... moze tego Wam potrzeba ,zeby sie dogadac ...bo ,jesli wejdzie kowalska ,to nasze starania psu na bude ..
Moze maz dalby sie namowic na jakis wypad ... to nie musza byc Rekolekcje ... gdzieskolwiek ,ale razem ..

Nadal podtrzymuje ,ze wg mnie Twoj maz nie jest u Ciebie i Twoich rodzicow szczesliwy ..
Nie czuje sie u Siebie ,to dla faceta b wazne ...
Nie ma warunkow ,zeby sie wykazac ,jako facet ....
Moge sie mylic ,ale pisze to z obserwacji mojego srodowiska ...
Moze w innym rejonie jest inaczej .....

Madra kobieta jestes ,
wierze ,ze cos wymyslisz :)
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Pantop »

Do: mare1966


mare1966 pisze:Raku ,
jak dostaniesz następną wypłatę , to powiedz żonie ,
że tej kasy to ty jej tym razem nie dasz , bo ci się przyda
Myślę , że ...........najdalej późnym wieczorem ,
w łożnicy dowiesz się jak bardzo twoja żona
czyni tę bezinteresowną miłość .


I eksperyment dla pań .
Niechaj głowa was poboli
i przed i w trakcie
i po ..........tych świętach powiedzmy
tak do maja .
Poznacie na ile ta miłość CIERPLIWA jest .


Naprawdę , bądźmy dorośli .
Genialne.
Jestem niepoprawnym fanem przykładów.
Te dwie teoretyczne scenki z życia - bezcenne. :mrgreen:


mare1966 pisze:Helenast , już pisałem
cały świat to wielki bazar ,
małżeństwo też .
Bądźmy dorośli .
Nawet życie wieczne jest za dobre sprawowanie ,
za respektowanie przykazań 10 ,
albo i tylko dwóch .
Małżeństwo to oczywiście wiele wspólnych dążeń i interesów.
Ale to nie wyłącznie interesy.
Gdyby tak było
wszystko można byłoby
załatwić
za pomocą pieniędzy
a
jak powiedział klasyk:
,,Każda gra ma taką właśnie przemienność:
różne wartości potrafi zamienić
na złotówki.
Ale odwrotnie -
nie da się
NIESTETY. ,,

(pozwoliłem sobie na test Twej formy)

Życie wieczne to dar.
Nie dostajemy go za dobre sprawowanie czy przestrzeganie 12 przykazań.
(patrz św Dyzma)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Pantop ,
ja tylko ukazuje tę niedocenianą obecnie ,
a przecież tak naturalną stronę małżeństwa .
Ten mit "miłości romantycznej"
mocno wypaczył postrzeganie małżeństwa .

I żeby nie było takiego złudzenia .
Ja bardzo doceniam nie tylko emocjonalną
( choć ja wolę zdecydowanie określenie intelektualną )
ale i tę duchową więź małżeńską .
Nie w emocjach , ale wspólnocie drogi i celu ,
na fundamencie wspólnych wartości
widzę piękno małżeństwa .


--------------------------------
Pantop ,
życie wieczne
wg. i Jezusa i Ewangelii
nie jest z automatu ,
ale ma być konsekwencją naszych wyborów .
........ to tak ogólnie bardzo
Coś nie tak piszę ?
helenast
Posty: 3042
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

Cóż Mare1966, nie będę Cię przekonywać, że jednak da się inaczej niż piszesz. To smutne, a zarazem dla mnie szokujące co i jak piszesz o miłości i małżeństwie. Ale to Twoje zdanie , Twoje poglądy i doświadczenie pewnie , dlatego przyjmuję je i szanuję.
Pozwól więc ,że zostanę przy swoim i będę dalej stanowczo głosić, iż jest bezroszczeniowa , bezinteresowna miłość, i że można żyć wg takich zasad, bo ja tak żyję i tak postępuję. Wiele jest słów określających taki styl - naiwność, służebność, głupota itd itd ...
Dla mnie to prawdziwa miłość i nie ma nic wspólnego z powyższymi nazwami oraz z poniżaniem siebie jak i z niekochaniem siebie samego. Wręcz przeciwnie, to umiejętność podzielenia się miłością własną z drugim człowiekiem, a to przyznam trudne.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Smutku.
s.żona ma rację.
Może powinnaś założyć różowe okulary?
Ja pamiętam jak mąż chciał dzieci zabrać do Zakopanego. Ale one nie chciały beze mnie.
I......mnie też zaprosił. Najpierw się najeżyłam...ale potem....właściwiie -czumu nie?
Mieliśmy osobny pokój -to był warunek. Na basenach termalnych -cudownie się zrelaksowałam potem na Krupówkach. I ANI jednego słowa o nas. Nie gniewałam się, za dużo nie rozmawialiśmy, ale trochę tak.
Ty nie jesteś chyba w takiej dramatycznej sytuacji jak ja byłam. Może gdzieś faktycznie wyjedziecie? Dobrze mieć jakiś program, żeby dużo czasu na rozmowę nie było, bo nie czas na to, myślę.

Do s. żony -może być że mąż Smutki nie czuje się facetem, ale co ona może na to poradzić?
Niech sobie buduje dom, przecież Smutek mu nie przeszkodzi.
Mąż Smutki musi odnaleźć własną tożsamość. Ale najpierw musi to zrozumueć czego i on potrzebuje.

Smutku, ja widzę, że Ty chodzisz koło niego jak koło jajka. Długo tak nie pociągniesz. Wykończysz się.
I wiesz.....facet powinien zachowywać się wobec żony jak facet, żeby poczuł się facetem.
A jeśli siedzi na telefonie, Ty do pracy chodzisz...a on? Jak siedzi w domu, przygotował obiad?
Albo zrobił zakupy?
No chyba że uważa że to niemęskie i leży cały dzień w wyrze?
Bo jeśli oczekujesz tylko przytulenia i żadnych obowiązków no to sorry.
Za jakiegoś ułomnego musisz go mieć, bo u mnie dzieci przygotowują posiłki jak jestem w pracy.
A jeśli chcesz się przytulić to po prostu idź do niego, usiądź obok i powiedz, że jedyne o czym marzysz, to żeby Cię przyrulił. I sama się przytul!
Jak Cię odrzuci -no to będziesz wiedziała.
A może...on też się chce przytulić?.....tylko nie potrficie jasnych komunikatów sobie dawać? Dlaczego nie spróbować? ;)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

PS. I jeszcze jedno....
Może tak jestem odbierana, że namawiam do odejścia.
W życiu!!!
Do końca będę broniła instytucji małżeństwa bo Bóg tak powiedział i ON mylić się nie mógł.
Ja próbowałam WZZYSTKIEGO.
i takie i siakie rozmowy, podejścia, rekolekcje, nasz tutaj prowadzący ksiądz Paweł doradzał nam rekolekcje małżeńskue, bo widział, że komunikacja szwankuje. Prosiłam -jedźmy. NIE!!!
Miałam szansę i poznałam księdza Dziewieckiego.
Jeżeli np mare piszesz: trzeba było TAK rozmawiać -z czystym sercem powiem -TAK rozmawiałam.
Albo -trzeba było więcej wyrozumiałości itd.
Ja mogę powiedzieć -spróbowałam WSZYSTKIEGO co po ludzku było możliwe. Dałam numer telefonu, który sama załatwiłam, żeby pomógł sobie w nałogu.
NIE!!!!!
No ale.......jak inne życie go interesowało -to co się dziwić, że budowanie z wymagającą żoną go nie interesowało?
Nie mówię, że robiłam to idealnie, ale najlepiej jak potrafiłam.

Z drugiej strony.....poczytałam na forum wątki mężvczyzn.
Kiedy facet NAGLE się budzi???
Jak żona prosi, żeby coś zmienili?
NIE!!!
Wtedy to ona "się czepia" zamiast zająć się normalnym życiem.
Jak odejdzie....uuuuuu....wtedy panowie widzą, że jednak nie wszystko z ich strony było cacy.
I jeszcze jedno:
Ksiądz Pawlukiewicz kiedyś cytował kogoś:
Jeśli mężczyzna chce odejść - pozwól mu.
Jeśli kocha -wróci.
Jeśli nie wróci - nigdy nie kochał.
I ja zrozumiałam i dorosłam do takiej myśli -że jeśli odejdę może być , że on sobie znajdzie kogoś i koniec z nami.
Ale -wolę żyć w prawdzie. Wolę znać prawdę, że mnie nie kochał nigdy, niż karmić się jakimiś ochłapami, które szumnie i na siłę nazywałam MIŁOŚCIĄ.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

s zona, marylka
Staram się już przestawać koło niego skakać tak jak w pierwszych dniach, ta rozmowa o przeklinaniu otworzyła mi oczy. To, że ja będę taka "super" nic nie pomoże, bo to rodzi moje oczekiwania w stosunku do niego, żeby to odwzajemnił. On nie odwzajemnia, ja się wkurzam. Aby nie okazywać gniewu, duszę w sobie, w końcu nie wytrzymam i wybuchnę- droga donikąd. Nie tak to ma wyglądać.
W najbliższym czasie mąż wyjeżdża, ale niestety sam, do pracy. Może coś przemyśli w tym czasie, coś postanowi, a może nie. Muszę wziąć też pod uwagę, że jest tu teraz, ale w ostateczności podejmie decyzję nie taką jakiej ja się spodziewam i jakiej oczekuję. Nie jestem fatalistką, ale muszę się z tym liczyć.
Byłam dziś rano w kościele i ksiądz powiedział mądrą rzecz, której mi chyba brakowało - cierpienie "teraz" nie jest karą za moje grzechy ani za grzechy mojej rodziny, jest ono po to, żeby się objawiła chwała Boża. W pewnym momencie zafiksowałam się na tym, że to wszystko za moje winy mnie spotyka i pytania "dlaczego" rozwalały mi mózg.
On zazwyczaj jak prosiłam o przytulenie się zgadzał, z cierpiętniczą miną wprawdzie i głową w drugą stronę, ale nie odmawiał. Nie chcę tego jednak robić za często, bo będzie od tego uciekał.
To że nie czuje się tutaj u siebie... możliwe, że tak jest, chociaż każdy z nas, ja, rodzice staraliśmy, żeby tego nie było. Mamy sytuację mieszkaniową jaką mamy, z tym niewiele mogę zrobić.
Kiedy zostaje w domu, proszę żeby posprzątał czy zrobił obiad, czasem coś kupił, ale nie zostawiam listy rzeczy do załatwienia, nie "rozkazuję", to raczej nie pomoże w tym, że poczuje się męski. Muszę to wyważyć, bo sam powiedział, że chce mi pomóc.
Jeszcze jedno. Rozmawiamy, na błahe tematy, o bzdurach, o rzeczach które mnie tak do końca nie ciekawią, ale wiem że jego tak. Nie ma tych rozmów kto wie ile i nie są kto wie jak spontaniczne i wesołe, ale staram się aby w ogóle były. Czasem zażartuję po "dawnemu", nie ma śmiechu, jest uśmiech, a czasem nawet tego nie ma. Trudno. Tak jak pisaliście. Powoli...
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: MareS »

marylka pisze: 17 mar 2018, 10:05 I jeszcze jedno:
Ksiądz Pawlukiewicz kiedyś cytował kogoś:
Jeśli mężczyzna chce odejść - pozwól mu.
Jeśli kocha -wróci.
Jeśli nie wróci - nigdy nie kochał.
Sorry Marylka ale ks. Pawlukiewicz nie mówił o mężczyźnie tylko użył określenia "ktoś". Może takie przejęzyczenie, może niedokładność a może takie "zafiksowanie".
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Smutek napisała :
"Byłam dziś rano w kościele i ksiądz powiedział mądrą rzecz, której mi chyba brakowało - cierpienie "teraz" nie jest karą za moje grzechy ani za grzechy mojej rodziny, jest ono po to, żeby się objawiła chwała Boża."


Nie wiem , ja widzę sprawę całkiem naturalnie .
Cierpimy bo się ranimy nawzajem ,
bo sami już jesteśmy poranieni , bo nie jesteśmy doskonali ,
bo kiepsko z naszym myśleniem , bo jesteśmy egoistami ,
itd. itp.
a nie z powodu "kary bożej" .

A co się objawia pod wpływem różnych naszych
zwłaszcza przykrych , czy wręcz tragicznych przeżyć i doświadczeń ?
Ano nabieramy rozumu i objawia się PRAWDA , o nas samych , o życiu o świecie .
I chwała Bogu .

Chwała Boża - to się dopiero objawi , z chwilą powtórnego przyjścia Jezusa na ziemię .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Tu się z marylką zgodzę ,
mam podobne spostrzeżenia .

Facet robi jak musi , jak nie musi to woli nie robić .
Dużo myśli , jak nie robić
więc robi wynalazki .
Oczywiście , że to pewne uogólnienie ,
tym niemniej oddaje naturę mężczyzny .


Mężczyzna bardziej kieruje się rozumem ,
więc jak zrozumie - to szybko zmienia kierunek i wraca
( wystarczy kilka godzin i zmienia front ) .
Kobieta kieruje się emocjami , jest nimi wypełniona .
Jak się wypełni - to odchodzi .
I prędko nie wróci , z reguły wcale nie wróci .
Kobieta jest jak Bałtyk .
Wymienia wody wiele lat .
.......... no chyba , że jej się mocno nogi powiną
tyłkiem walnie o ziemię a głową o kraweżnik
( akurat ta metoda działa CUDOWNIE na wszystkich )
Ale cudu bożego bym się tu nie dopatrywał .
Wiedźmin

Re: I co teraz?

Post autor: Wiedźmin »

helenast pisze: 17 mar 2018, 6:57
Cóż Mare1966 [...] To smutne, a zarazem dla mnie szokujące co i jak piszesz o miłości i małżeństwie.
[...] będę dalej stanowczo głosić, iż jest bezroszczeniowa , bezinteresowna miłość, i że można żyć wg takich zasad, bo ja tak żyję i tak postępuję.
[...] to umiejętność podzielenia się miłością własną z drugim człowiekiem, a to przyznam trudne.
Droga helenast,

Zgodzę się z większością słów napisanych przez Mare1966.

Mare wprost mówi to, co wielu chciałoby ukryć.
Wcale mnie to nie szokuje.

Oczywiście, że miłość damsko-męska jest interesowna - a już małżeństwo w szczególności.
Przypomnij sobie z przeszłości.... posagi i inne "wyprawki" :D

Dlaczego kochankowie chcą być blisko siebie? Skradać pocałunki?
Dlaczego kobieta pragnie czuć się bezpiecznie w ramionach swojego wybranka...
... a wybranek chce jej owo bezpieczeństwo zapewniać?

Ludzka damsko-męska "miłość" jest bardzo interesowna.
Napędzana przez hormony, feromony i samą naturę, która zachęca do przekazywania genów jak najszerzej i jak najczęściej.

Gdyby ludzka miłość była bezroszczeniowa i bezinteresowna, to nie było by ŻADNYCH dramatów i tragedii związanych z rozstaniem. Pary, małżeństwa by się rozstawały... i każdy dalej mógłby sobie bezroszczeniowo i bezinteresownie kochać tę drugą stronę i było by ekstra :) i żyli długo i szczęśliwie... :D ... każdy kochając się dalej na odległość :D

Jednak w zdecydowanej większość przypadków, w momencie zdrady, rozstania, wyprowadzki... pojawia się uczucie straty... brakuje nam czegoś - tak? Czyli jednak czegoś oczekiwaliśmy (to gdzie ta bezroszczeniowość?)... w przeciwnym wypadku nie było by dramatu i tylu wylanych łez.

helenast - ale masz oczywiście również racje - owszem - taka miłość istnieje i to jest miłość "docelowa" :) ... wyższy level - czyli w momencie, kiedy jesteśmy w stanie nią obdarzać każdego... niezależnie od płci i wieku... miłość do wszystkich istot - miłość do życia - owszem - taka, taka prawdziwa i docelowa jest właśnie bezinteresowna i bezroszczeniowa...

... i obawiam się, że taką miłością właśnie zaczynam kochać własną żonę :D ;) ... bo coś jej ostatnio wcale już nie pożądam (brak roszczenia)... ;)
helenast
Posty: 3042
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

Z całej tej dyskusji zaczyna pojawiać się ciekawy obraz różnic między znaczeniem bezinteresownej miłości , obdarowaniem jej innych osób, własnej postawy itd itd. Ciekawe jest też spojrzenie na to zagadnienie oczami kobiety i mężczyzny...
Masz rację Aleksandrze, że taki poziom miłości to wyższy poziom, usłyszałam to od księdza rekolekcjonisty, który po długiej naszej rozmowie określił tak moją postawę wobec mojego męża i wobec innych. Nie będę ukrywać,że ogrom pracy mnie to kosztowało, ogrom łez, buntu również, ciężkiej pracy na 12 krokach, ale w końcu wysiłek nie poszedł na marne. Nie chcę i nie będę nikogo do tego przekonywać i udowadniać niczego. Nie muszę.
Chciałabym, by każdy doznał takiego sposobu dawania i okazywania uczuć / miłości. By poczuł jak łatwiej się z tym żyje, jak jest lżej. Jak można się pozbyć stresu, złości , awantur, gdy nie spełniły się nasze oczekiwania , nasze chciejstwa związane oczekiwaniem na ,, zapłatę,, za nasze uczynki i słowa. Brzmi jak z kosmosu? nie musicie wierzyć - ja tak żyję i jest nam z tym dobrze.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: s zona »

Smutek pisze: 17 mar 2018, 10:05
On zazwyczaj jak prosiłam o przytulenie się zgadzał, z cierpiętniczą miną wprawdzie i głową w drugą stronę, ale nie odmawiał. Nie chcę tego jednak robić za często, bo będzie od tego uciekał.
Smutku ,znasz jezyki milosci Twojego meza ?
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/

A to moze na deser do popoludniowej kawy ,jesli pijesz 8-)
https://www.youtube.com/watch?v=wpGzHR5YTsA
w okolicach 6:25 moze warto zastosowac podczas dzisiejszej uroczystosci u tesciow ..
Podobno nic tak nie dziala na meza ,jak uznanie okazane publicznie ..
Nie ,zebym namawiala Cie do hipokryzji ,niecierpie :shock:
ale chyba zawsze cos sie znajdzie dobrego u meza ,co mozesz podkreslic ....szczerze i bez naciagania :)

A moze maz ma w tym momencie " Nawijanie sprezyny" tzn wycofywanie sie /zamykanie w "swojej jaskini "...
https://www.youtube.com/watch?v=05gLU00nHeo
od 0:50

PS swoja droga zgadzam sie ,ze kobiety zmienne sa ,
ale faceta rozszyfrowac to tez jest jazda :lol:
ale wg mnie
WARTO :D
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Pantop »

Do: mare1966
mare1966 pisze:Pantop ,
ja tylko ukazuje tę niedocenianą obecnie ,
a przecież tak naturalną stronę małżeństwa .
Ten mit "miłości romantycznej"
mocno wypaczył postrzeganie małżeństwa .

I żeby nie było takiego złudzenia .
Ja bardzo doceniam nie tylko emocjonalną
( choć ja wolę zdecydowanie określenie intelektualną )
ale i tę duchową więź małżeńską .
Nie w emocjach , ale wspólnocie drogi i celu ,
na fundamencie wspólnych wartości
widzę piękno małżeństwa .
Równoważenie emocji z intelektem? Odważne, rzekłbym przełomowe i nowatorskie :idea:

Ad duchowej więzi małżeńskiej to tak się składa, że zdecydowana większość (a zwłaszcza tych porzuconych) w sposób oczywisty ,,wybiera,, ten sam aspekt, czasem na zasadzie nie chcem ale muszem.
Ostatecznie wszystkie więzi małżeńskie są ważne a ustalenie która jest ważniejsza od której to jak ustalenie, które koło w samochodzie jest najważniejsze. Bez zapasowego da się jechać. Spróbuj jednak wybrać się w podróż bez któregoś z pozostałych :mrgreen:




mare1966 pisze: --------------------------------
Pantop ,
życie wieczne
wg. i Jezusa i Ewangelii
nie jest z automatu ,
ale ma być konsekwencją naszych wyborów .
........ to tak ogólnie bardzo
Coś nie tak piszę ?
Tak
Piszesz coś nie tak.
Życie wieczne wg. i Jezusa i Ewangelii JEST z automatu.
Aby to sprawdzić wystarczy sięgnąć do Apokalipsy św Jana, a tam napisane stoi, że nastąpi zmartwychwstanie. Zmartwychwstaną WSZYSCY* i będą żyć wiecznie.
BĘDĄ ŻYĆ WIECZNIE.
Z AUTOMATU.
KROPKA.
i
Tak bardzo ogólnie to konsekwencją naszych wyborów - i to jest to co prawdopodobnie miałeś na myśli - będzie stan, jakiego będziemy zażywać PO zmartwychwstaniu: stan wiecznej szczęśliwości lub wiecznej udręki.
Reasumując
Życie wieczne masz z automatu, za darmo i na wieczność.

(*pozostaje dla mnie na razie tajemnicą liczba 144 tysięcy - ale mam w tej kwestii swój pogląd - może kiedyś)
krople rosy

Re: I co teraz?

Post autor: krople rosy »

MareS pisze: 17 mar 2018, 11:11 Sorry Marylka ale ks. Pawlukiewicz nie mówił o mężczyźnie tylko użył określenia "ktoś". Może takie przejęzyczenie, m
Odnośnie przejęzyczen ks. Pawlukiewicza....ostatnio usłyszałam jedno z nich: ,, Mistrzowie ducha życiowego...." :)
ODPOWIEDZ