I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

Smutek pisze: 15 mar 2018, 21:36 Kochani po tej rozmowie o przeklinaniu zdałam sobie sprawę, że sama spycham się do roli podnóżka, bo zaczęłam i nie wiedziałam jak przestać i kiedy przestać. A on poczuł się znów tym kto rozdaje karty. Tu nie chodzi o to kto rządzi ale o to kto siebie nie zatraci w tym wszystkim, a ja muszę się opamiętać, bo zaczyna mi to grozić.
Trochę tak to wygląda ... widziałabym teraz bardziej formę ,, komunikatów,,. Przyjmij postawę proponowania, ale bez oczekiwania by było po Twojemu, bez pretensji, gdy odmówi i bez komentarzy Twoich. Gdy zapyta odpowiedz, ale nie by się mu przypodobać tylko to co naprawdę czujesz - prosto, spokojnie i na temat.
np.
- proszę byś nie przeklinał, bo mi to przeszkadza
- idę z psem czy chcesz pójść z nami
- itp
Ale bez naciskania. Coś mi się wydaje, że na siłę chcesz wszystko ulepszyć, naprawić. To nie jest moja droga naprawa , a jedynie pokolorowanie tego co szare.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

marylka cofnęłam się do punktu wyjścia...chyba mi się wydawało, że skoro wrócił to nie potrzeba stawiać granic, ale właśnie teraz muszę je postawić i strzec ich. Wcale nie jestem taka mądra....
helenast doszłam dzisiaj do takich wniosków. Pomyślałam nawet o tym samym co Ty piszesz, tylko ja na zasadzie - idę na spacer z psem, jak chcesz to możesz iść z nami 🙂 i jeszcze co pisał też mare1966 powiedzieć co mi nie pasuje, spokojnie i rzeczowo i tyle. Nie drążyć, nie oczekiwać cudu zrozumienia w 5 sekund, bo tym wszystkim męczę siebie a jego odpycham. To on powinien wykonać krok kiedy będzie gotowy, ja tego nie przyspieszę choćbym nie wiem jak chciała.
Dziękuję za Waszą pomoc. Dzięki Wam uświadamiam sobie, że ciągle błądzę, tak jakbym kręciła się wokół rozwiązania sytuacji i nie potrafiła do niej znaleźć drogi. Jestem jak dziecko we mgle, ale i tak ciut dalej niż na początku.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Nie wiem jak inni faceci ( raczej podobnie )
ale nie lubię
jak ktoś chce mnie do czegoś przymusić .
Skutek będzie odwrotny .
Zwłaszcza kobieta , zwłaszcza żona .
Żaden facet nie chce wpaść w podległość w tej relacji .
A on tak poczuje prawdopodobnie .

Nie jestem fanem określenia "stawianie granic" .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Po to jest przecież .
Na forum pewne rzeczy powtarza się jak mantrę ,
często bez zrozumienia .

Tu ważne jest FORMA ,
jak wyrazisz te swoje oczekiwania , problemy itd.
Nie nakazowo .
Chodzi o to aby to on sam
wspaniałomyślnie , błyskotliwie i niezwykle mądrze
wpadł na to ( zaaprobował )
co ty ledwo naświetliłaś .

Może to niby głupie , ale facet uwielbia
by mądrym , silnym i super w łóżku ( nieważne jakie są fakty
- łyknie wszystko , byle dobrze podane )
helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 9:37
Nie jestem fanem określenia "stawianie granic" .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Po to jest przecież .
Na forum pewne rzeczy powtarza się jak mantrę ,
często bez zrozumienia .
Może to i źle brzmi ,, stawianie granic,, , ale nie zgodzę się ,że dzieli. Niestety są ludzie, którzy są tak toksyczni w związkach, że wysysają bez skrupułów wszystkie soki z drugiej osoby .Problem polega na tym,że gdy jedna osoba z serca , miłości oraz z własnych przekonań pragnie dać siebie drugiemu człowiekowi, a ta druga bierze bez opamiętania i w przekonaniu( w przyzwyczajeniu) ,że jej się należy to postawienie granic jest konieczna dla zachowania szacunku do samego siebie, dla odzyskania równowagi własnej wartości.
helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 9:37

Tu ważne jest FORMA ,
jak wyrazisz te swoje oczekiwania , problemy itd.
Nie nakazowo .
Chodzi o to aby to on sam
wspaniałomyślnie , błyskotliwie i niezwykle mądrze
wpadł na to ( zaaprobował )
co ty ledwo naświetliłaś .

Mare, jesteś już tyle na forum,że pewnie wiesz , czytałeś i masz wiedzę, że takie rozwiązanie o ,, domyślaniu się,, czego pragnie druga osoba nie sprawdza się , ba - może doprowadzić ( i przeważnie tak jest) do wielu nieporozumień, do niedomówień, do oczekiwań, które wywołują w nas złość , gorycz bo nie następują.
Po wielu bolesnych doświadczeniach z tzw. naświetlaniem moich potrzeb i pragnień oraz niezrozumieniem mnie jestem zdecydowanym zwolennikiem jasno wypowiedzianego komunikatu czego oczekuję , czego pragnę i czego chcę.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

helenast
to już twój wybór
czy się zgadzasz z FAKTAMI czy nie .
Granica dzieli - moje pole , twoje pole , państwo A , państwo B .

Natomiast , ja doskonale rozumiem o co ci chodzi .

Sedno - ja nie uważam za wyraz miłości
to "oddawanie siebie , rezygnacja z siebie , to cierpiętnictwo"
niby to dla dobra ukochanej osoby .
Aż kiedyś ma się dość i nazywa się to stawianiem granic wobec tej drugiej osoby .
Nie - to jest zmądrzenie i postawienie siebie , zmiana własnego podejścia .
I nie miejmy pretensji do tej drugiej osoby .
Dajesz - to biorą .

Stawianie granic dotyczy bardziej ewidentnej przemocy .
krople rosy

Re: I co teraz?

Post autor: krople rosy »

Smutek pisze: 15 mar 2018, 18:05 No i dzisiaj o mały włos awantura i to w jego urodziny. Podczas rozmowy mąż dużo przeklina i zawsze mnie to drażniło, wiele razy zwracałam mu uwagę. Nie, że ja taka święta jestem, czasem też mi się coś wyrwie, ale jeśli co drugie słowo słyszę łacinę... wcześniej tego nie było. Powiedziałam mu dzisiaj, że mnie to przeszkadza, czy mógłby zwrócić na to uwagę. Usłyszałam - ooo już się zaczyna, jak ci nie pasuje to mogę się w ogóle nie odzywać. A dodatkiwowo - jak chcesz to mogę się wynieść, w sensie do drugiego pokoju z powrotem, albo w ogóle.
W całym tym gąszczu roszczeń, oczekiwań i obrażania się warto wziąć swobodny oddech na coś pozytywnego w stylu Twojego dopowiedzenia:,, Odzywaj się. Lubię z Tobą rozmawiać , tylko te wulgaryzmy niepotrzebne...'' Prócz tej całej powagi sytuacji o stawianiu granic i komunikatach że mieliście przecież rozmawiać, analizować, itp warto myślę dać do zrozumienia mężowi, że są w nim takie miejsca które doceniasz i lubisz. Wyczuwa się, ze oboje siedzicie jak bąble na wodzie i niejako tą postawą prowokujecie spięcia i preteksty do kłótni.
Mąż podskórnie czeka, że znów zrobi coś nie tak i wyląduje w innym pokoju a Ty boisz się, że stanie się coś co spowoduje taki właśnie stan.
Mój mąż też często powtarza coś, co mnie denerwuje, np: zdarza mu się nie ściągnąć butów gdy wróci ze sklepu (tzn. ostatecznie ściąga ale zanim to się stanie przemierza kilometry po pokojach ;) ) a ja wcześniej posprzątałam. I to nie raz. Prosiłam kilka razy by to zmienił. czasem Mu się to udaje, częściej nie :)
Nie powtarzam się więc. Akceptuję , że to czasem ponad Jego siły i już. Szkoda zdrowia. Nic mi się nie stanie jak sprzątnę po raz kolejny.
Myślę, że warto walczyć o sprawy najważniejsze. W tych mniej ważnych czasem trzeba odpuścić i przeczekać.
Pantop
Posty: 3194
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Pantop »

Do: mare1966
mare1966 pisze: Nie jestem fanem określenia "stawianie granic" .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Granica - DZIELI .
Po to jest przecież .
Na forum pewne rzeczy powtarza się jak mantrę ,
często bez zrozumienia .

Tu ważne jest FORMA ,
jak wyrazisz te swoje oczekiwania , problemy itd.
Nie nakazowo .
Chodzi o to aby to on sam
wspaniałomyślnie , błyskotliwie i niezwykle mądrze
wpadł na to ( zaaprobował )
co ty ledwo naświetliłaś .

Może to niby głupie , ale facet uwielbia
by mądrym , silnym i super w łóżku ( nieważne jakie są fakty
- łyknie wszystko , byle dobrze podane )
W pełni podzielam Twą postawę na poziomie na którym ją rozpatrujesz.
Żadnych stawianie granic tam gdzie o ich istnieniu nie ma potrzeby rozmawiać.

Są wszakże poziomy na których wymagane jest postawienie granic, a także takie na których nie dokona się nic bez wyznaczenia granic W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI.

Schodząc jeszcze niżej - są poziomy na których wyznaczanie granic przestaje być możliwe z uwagi na brak jakiejkolwiek woli jednej ze stron do ich respektowania.


Reasumując
Są takie relacje w życiu, w których nie ma potrzeby stawiania granic, kiedy te granice powinny/muszą być postawione, kiedy nie ma możliwości postawienia ich.


To ogólna mapa dzięki której wiem gdzie jestem a to dobry początek. :ugeek:
helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 10:30

Stawianie granic dotyczy bardziej ewidentnej przemocy .
O tym pisałam. Czym jest przemoc - czy tylko użyciem siły wobec drugiej osoby ?

Rodzaje Przemocy
Fizyczna - naruszanie nietykalności fizycznej.
Psychiczna - naruszenie godności osobistej.
Seksualna - naruszenie intymności.
Ekonomiczna - naruszenie własności lub ograniczenie dostępu do środków
Zaniedbanie - naruszenie obowiązku do opieki ze strony osób bliskich.

Wiele sfer życia prawda ? ...
helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: helenast »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 10:30
Sedno - ja nie uważam za wyraz miłości
to "oddawanie siebie , rezygnacja z siebie , to cierpiętnictwo"
niby to dla dobra ukochanej osoby .
Aż kiedyś ma się dość i nazywa się to stawianiem granic wobec tej drugiej osoby .
Nie - to jest zmądrzenie i postawienie siebie , zmiana własnego podejścia .
I nie miejmy pretensji do tej drugiej osoby .
Dajesz - to biorą .

Wiesz, w sumie uważam,że na tym polega miłość - oddanie siebie drugiemu człowiekowi i nie nazwałabym tego cierpiętnictwem, bo jest to dar wolnej woli i bezroszczeniowy. I też nie jest tak, że ktoś ma nagle dość i zaczyna stawiać granicę, zmienia własne podejście. To sytuacja niewłaściwego , złego i chorego podejścia drugiej osoby wymusza takie działania.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: rak »

helenast pisze: 16 mar 2018, 11:35 Wiesz, w sumie uważam,że na tym polega miłość - oddanie siebie drugiemu człowiekowi i nie nazwałabym tego cierpiętnictwem, bo jest to dar wolnej woli i bezroszczeniowy. I też nie jest tak, że ktoś ma nagle dość i zaczyna stawiać granicę, zmienia własne podejście. To sytuacja niewłaściwego , złego i chorego podejścia drugiej osoby wymusza takie działania.
Bardzo się z tym zgadzam,

jednak cały czas trzeba mieć z tyłu głowy,
że człowiek nie jest doskonały i nie można naiwnie wierzyć,
że zarówno my jesteśmy tak mądrzy w dawaniu,
jak druga strona mądra w braniu,

nawet najmniejsze nieporozumienie w tym względzie i wzajemnych oczekiwaniach,
będzie rosło jak kula śnieżna,
poza naszą kontrolę, bo my choć działamy bezinteresownie,
to kompletnie naiwnie ignorujemy oczekiwania drugiej strony,
której też się może wydawać, że bezinteresownie kocha
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Helenast ,
ja znam definicje
i warunki konieczne jakie muszą zajść
aby coś przemocą nazwać .

Jak się ktoś tak oddaje , oddaje i oddaje
to mu w końcu SIEBIE nie zostaje .
Co to niby ma być , perpetuum mobile ?
Relacja to wymiana , to wzajemne poznawanie
i dzielenie się , dawanie i branie .

Oto - ja rezygnuje z siebie ,
dla ciebie .
Znaczy , że siebie nie kocham , siebie mam za nic .
Wątpliwa ta miłość jak dla mnie .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Przestańcie już pisać te dyrdymały .
Jakie bezinteresowne ?

Jak dajesz np. pieniądze żonie ,
to wiesz , że ugotuje obiad , wypierze ci ,
itd.
Macie wspólne dzieci , mieszkanie czy dom , wspólną kasę ,
wspólnie jedziecie na wczasy ,
śpicie w jednym łóżku .
Macie wiele , wiele wspólnych interesów ze sobą i do siebie .
Więc jakie "bezinteresowne" ?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Mare
"1 nie pozwolę, żebyś mnie poniżał i wyśmiewał"
Dajmy -taki komunikat.
Czy to jest granica, która dzieli?
Tak to umownie nazwaliśmy.
Może być też nazwane -MOJA DECYZJA.
Czy poczułbyś się przymuszony do czegoś jako mężczyzna?
Zgadzam się, że mężczyźni nie lubią być przymuszani i nakłaniani do zachowań.
Ja uważam, że taki komunikat jest ok.
Smutek
Druga sprawa.....uuuuu.....to jest KLUCZ.
KONSEKWENCJA!
Dobrze jest jak z góry będzie wiedział co go czeka gdy tak postąpi
Np: jeżeli wspomnisz o samobójstwie wezwę policję
-grozisz mi?
-nie grożę tylko informuję.
UWAGA!!! Jeżeli czujesz że to tylko słowa i wiesz, że tego nie zrobisz -nic nie mów.
Nie będzie traktował Cię poważnie jak się ze słów nie wywiążesz
I.....będzie miał rację.
Ja wiele razy straszyłam że odejdę.....chyba przyzwyczaił się do tego.....wiele rzeczy mówiłam, że zrobię i cały czas dawałam n-tą szansę.
Myślałam, że jestem o wielkim sercu i wybaczająca i szlachetna, że tak robie.
Prawda była taka, że bałam się poczynić kroki, które mówiłam że zrobię.
I coraz śmieszniejsza byłam w oczach męża.
Jak on mógł się ze mną liczyć?
Dlaczego?
Skoro ja sama ze sobą się nie liczyłam?
Więc.
Informuj/stawiaj granice -jak zwał tak zwał.
Ale BĄDŹ KONSEKWENTNA!
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: rak »

mare1966 pisze: 16 mar 2018, 12:24 Przestańcie już pisać te dyrdymały .
Jakie bezinteresowne ?

Jak dajesz np. pieniądze żonie ,
to wiesz , że ugotuje obiad , wypierze ci ,
itd.
Macie wspólne dzieci , mieszkanie czy dom , wspólną kasę ,
wspólnie jedziecie na wczasy ,
śpicie w jednym łóżku .
Macie wiele , wiele wspólnych interesów ze sobą i do siebie .
Więc jakie "bezinteresowne" ?
Mare, idealnie by było, jakbyś dawał drugiej stronie, co możesz dać,
nie oglądając się co i kiedy dostaniesz z powrotem (bez oczekiwań, interesu),
a z drugiej strony dostawał to samo (choć to warunkiem być nie powinno),
bez żadnego handlu wymiennego, w tym sensie bezinteresownie - bez frustracji i poświęceń.
Jeśli nie dostaniesz nic z powrotem, to sam ugotujesz, wypierzesz, mimo że wcześniej dałeś kasę
i zrobisz to z uśmiechem na ustach.

ale żeby utopia ta zadziała, obie strony powinny być samowystarczalne i świadome swojego wyboru,
dodatkowo powinny się wspierać (tu zgadzam się jest interes),
bo na dłuższą metę człowiek sam takiego wózka nie pociągnie,
a frustracja i zmęczenie przemoże nawet najlepsze chęci.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ