I co teraz?
Moderator: Moderatorzy
Re: I co teraz?
O Pani nasza, orędowniczko nasza, pośredniczko nasza, pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, swojemu Synowi nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj. Amen.
Re: I co teraz?
...Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza...
Re: I co teraz?
.....z Synem Swoim nas pojednaj....
Re: I co teraz?
...Synowi swojemu nas polecaj,...
Re: I co teraz?
swojemu Synowi nas oddawaj. Amen.
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
Re: I co teraz?
Dziękuję bardzo za każdą modlitwę i wsparcie.
Co mogę Wam napisać?
Ciężko mi na sercu. Będzie druga rozprawa, w lipcu, parę dni po naszej 12 rocznicy ślubu....
Ta rozprawa trwała może 15 minut. Przede mną w tej samej sali dwa rozwody, po 10 minut każdy. Jedno młode małżeństwo, drugie koło 50-tki, oba zakończone raz dwa.
Kiedy zobaczyłam męża po 10 miesiącach niewidzenia go....zdałam sobie sprawę, że nie czuję gniewu do niego. Było mi go żal, czułam miłość, ale taką inną niż wcześniej, a myślałam, że zniknęła...
Kiedy czytałam, że sądy są za rozwodami to niby to do mnie docierało, ale nie do końca. Tutaj na dzień dobry wrogość, zniecierpliwienie, opryskliwość w stosunku do mojej osoby. Mąż na początku nieporadny, ale wspomagany przez adwokata pozbierał się. Na pytanie o mediację odpowiedział głośno i wyraźnie, że nie chce. Sędzia zdziwiony o co mi chodzi, czemu brak zgody, dzieci nie ma itp. Poczułam się jak ktoś kto ma fanaberię, żeby się nie zgodzić.
Druga rozprawa jest tylko dlatego, że w odpowiedzi na pozew wskazałam świadków. Pytanie sędziego - po co w ogóle świadkowie? Poczułam się jak kretynka. W pozwie mąż twierdził, że nasze małżeństwo prawie od początku nie istniało, więc moja pani mecenas prosiła aby podać osoby, które mogą potwiedzić, że było inaczej. Wychodzi na to, że sędzia nie czytał mojej odpowiedzi, co jest chyba dość powszechne, ale nie czytał także nawet pozwu. W ogóle niczego nie czytał, bo go to po prostu nie obchodzi. Chce szybko zakończyć temat i tyle.
Wybaczcie, że tak szczegółowo opisuję, chociaż to i tak jakiś wycinek całości.
Bardzo to trudne wszystko, czuję się jakbym była chora, ale nie tak źle jak na początku kryzysu.
Nie wiem co dalej...
Co mogę Wam napisać?
Ciężko mi na sercu. Będzie druga rozprawa, w lipcu, parę dni po naszej 12 rocznicy ślubu....
Ta rozprawa trwała może 15 minut. Przede mną w tej samej sali dwa rozwody, po 10 minut każdy. Jedno młode małżeństwo, drugie koło 50-tki, oba zakończone raz dwa.
Kiedy zobaczyłam męża po 10 miesiącach niewidzenia go....zdałam sobie sprawę, że nie czuję gniewu do niego. Było mi go żal, czułam miłość, ale taką inną niż wcześniej, a myślałam, że zniknęła...
Kiedy czytałam, że sądy są za rozwodami to niby to do mnie docierało, ale nie do końca. Tutaj na dzień dobry wrogość, zniecierpliwienie, opryskliwość w stosunku do mojej osoby. Mąż na początku nieporadny, ale wspomagany przez adwokata pozbierał się. Na pytanie o mediację odpowiedział głośno i wyraźnie, że nie chce. Sędzia zdziwiony o co mi chodzi, czemu brak zgody, dzieci nie ma itp. Poczułam się jak ktoś kto ma fanaberię, żeby się nie zgodzić.
Druga rozprawa jest tylko dlatego, że w odpowiedzi na pozew wskazałam świadków. Pytanie sędziego - po co w ogóle świadkowie? Poczułam się jak kretynka. W pozwie mąż twierdził, że nasze małżeństwo prawie od początku nie istniało, więc moja pani mecenas prosiła aby podać osoby, które mogą potwiedzić, że było inaczej. Wychodzi na to, że sędzia nie czytał mojej odpowiedzi, co jest chyba dość powszechne, ale nie czytał także nawet pozwu. W ogóle niczego nie czytał, bo go to po prostu nie obchodzi. Chce szybko zakończyć temat i tyle.
Wybaczcie, że tak szczegółowo opisuję, chociaż to i tak jakiś wycinek całości.
Bardzo to trudne wszystko, czuję się jakbym była chora, ale nie tak źle jak na początku kryzysu.
Nie wiem co dalej...
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: I co teraz?
Smutku bardzo ciężko czyta mi się Twój ostatni wpis. Mnie również czeka kolejna rozprawa w czerwcu. Mimo wszystko nie trać wiary.
Pomodlę się za Ciebie dzisiaj podczas Drogi Krzyżowej.
Pomodlę się za Ciebie dzisiaj podczas Drogi Krzyżowej.
Re: I co teraz?
Blondynka55
Nie chciałam siać zwątpienia, ale tak to wyglądało u mnie. W Twoim przypadku może być przecież zupełnie inaczej i oby tak było.
Życzę Ci jak najlepiej. Dziękuję za modlitwę
Nie chciałam siać zwątpienia, ale tak to wyglądało u mnie. W Twoim przypadku może być przecież zupełnie inaczej i oby tak było.
Życzę Ci jak najlepiej. Dziękuję za modlitwę
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: I co teraz?
Smutku nie zasiałaś zwątpienia.
Poprostu zawsze jest mi smutno kiedy czytam takie historie, moja co prawda w niczym nie jest lepsza. Staram się jednak mimo przeciwności iść jakoś na przód chociaż lekko nie jest. I w tym właśnie mam jeszcze bardziej się wzmacniać,szukając odpowiedniej drogi pomocy dla siebie samej.
Poprostu zawsze jest mi smutno kiedy czytam takie historie, moja co prawda w niczym nie jest lepsza. Staram się jednak mimo przeciwności iść jakoś na przód chociaż lekko nie jest. I w tym właśnie mam jeszcze bardziej się wzmacniać,szukając odpowiedniej drogi pomocy dla siebie samej.
Re: I co teraz?
Smutku i blondynka 55 co prawda to było przed orzeczeniem separacji bezterminowej, ale ja byłem na mediacjach. Jak one wyglądają? Nie ma to nic wspólnego z rozwiązywaniem problemu ratowania związku tylko po to są mediacje by dogadać się w kwestii podjęcia decyzji bo jedno chce a drugie nie. Zatem mediacje doprowadziły do dogadania się o separacji, ustalenie alimentów, wizyt kiedy, wyjazdów, szkoły i nauki dzieciaków, spraw zdrowotnych, zamieszkania oddzielnie, swiat. Ale że tak powiem nikt nie próbował pogodzić nas a już tym bardziej dogadać się z naprawą małżeństwa i związku. Pani mediator jasno powiedziała od tego były poradnie małżeńskie. To tak a propos mediacji
Re: I co teraz?
Czasie, u Was tak było.
Jednak znamy z Sycharu przypadki, kiedy mediacje skierowane sądownie spowodowały pojednanie małżonków.
Bywa różnie.
Jednak znamy z Sycharu przypadki, kiedy mediacje skierowane sądownie spowodowały pojednanie małżonków.
Bywa różnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: I co teraz?
Czasie tak jak Nirwanna tu już wspomniała przypadki są różne odnośnie mediacji i wogóle spraw związanych z całą tą procedurą.
W moim przypadku Sąd sam nakazał te mediacje. Mój mąż niestety na nie nie przybył uznał, że nie musi być.
A co dalej teraz mnie czeka to już nie wiem.
Wszystko zależy od Sądu co zadecyduje.
W moim przypadku Sąd sam nakazał te mediacje. Mój mąż niestety na nie nie przybył uznał, że nie musi być.
A co dalej teraz mnie czeka to już nie wiem.
Wszystko zależy od Sądu co zadecyduje.
Re: I co teraz?
Mediacja może dotyczyć tak pojednania ,
jak i tylko już np. spraw opieki itp.
Jej zakres zależy od stron konfliktu .
A podejście od samego mediatora i jego światopoglądu .
---------------------------------------------------------------------------
Niestety , ale sędziowie w Polsce łamią Konstytucję .
Art. 18. Zasada ochrony rodziny
Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
POD OCHRONĄ .
Zatem sądy co do zasady powinny stać na straży TRWAŁOŚCI
małżeństwa i rodziny .
A robią coś zupełnie odwrotnego .
Dlaczego ?
Ano miedzy innymi dlatego , że ten system sądowniczy
korzeniami tkwi w okresie minionym .
A samo środowisko sędziowskie jak widać się nie oczyściło .
Dlatego jest jak jest , warto rozumieć skąd i dlaczego coś się dzieje .
Co prawda sędziowie są różni ,
ale z reguły nie bardzo przejmują się rolą .
Rozprawy są śmiesznie krótkie , nie czytają akt sprawy ,
brakuje im często zwykłej kultury .
Sądownictwo jest wysoce nieprzyjazne obywatelowi , poczynając od
surowości samych gmachów tej instytucji , arogancji pracowników obsługi , na samych sędziach kończąc .
jak i tylko już np. spraw opieki itp.
Jej zakres zależy od stron konfliktu .
A podejście od samego mediatora i jego światopoglądu .
---------------------------------------------------------------------------
Niestety , ale sędziowie w Polsce łamią Konstytucję .
Art. 18. Zasada ochrony rodziny
Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
POD OCHRONĄ .
Zatem sądy co do zasady powinny stać na straży TRWAŁOŚCI
małżeństwa i rodziny .
A robią coś zupełnie odwrotnego .
Dlaczego ?
Ano miedzy innymi dlatego , że ten system sądowniczy
korzeniami tkwi w okresie minionym .
A samo środowisko sędziowskie jak widać się nie oczyściło .
Dlatego jest jak jest , warto rozumieć skąd i dlaczego coś się dzieje .
Co prawda sędziowie są różni ,
ale z reguły nie bardzo przejmują się rolą .
Rozprawy są śmiesznie krótkie , nie czytają akt sprawy ,
brakuje im często zwykłej kultury .
Sądownictwo jest wysoce nieprzyjazne obywatelowi , poczynając od
surowości samych gmachów tej instytucji , arogancji pracowników obsługi , na samych sędziach kończąc .
Re: I co teraz?
...a sycharki w te szprychy czasem kija wkładają
Czyli powołują się na rzeczony artykuł Konstytucji, i bywa że uzyskują oddalenie pozwów rozwodowych, czy to w pierwszych instancjach, czy w apelacyjnych.
Konieczne jest jednak samozaparcie i wola działania, czyli zrobienie swoich stu procent, napełnienie tych kadzi z Kany po brzegi, a nie malkontencenie, że "rozwód na pewno będzie".
"Bądź zmianą, której pragniesz w świecie" - Ghandi
Czyli powołują się na rzeczony artykuł Konstytucji, i bywa że uzyskują oddalenie pozwów rozwodowych, czy to w pierwszych instancjach, czy w apelacyjnych.
Konieczne jest jednak samozaparcie i wola działania, czyli zrobienie swoich stu procent, napełnienie tych kadzi z Kany po brzegi, a nie malkontencenie, że "rozwód na pewno będzie".
"Bądź zmianą, której pragniesz w świecie" - Ghandi
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II