Ewa, nie wiem czy to jest piętno zdrady, może to być kłopot z niewybaczeniem po prostu, lub z poczuciem krzywdy, którego nie udało się przepracować....ewa pisze: ↑23 mar 2018, 19:14 czyli co ? Jak pisze osoba zdradzana, że to co się dzieje na pewno dzieje się po coś np. żeby stanąć na nogach, przestać wisieć na mężu/żonie itd itp., to jest OK, tak? A jak coś takiego napisze osoba która zdradziła, skrzywdziła, wróciła, zdośćuczyniła, zmieniła swoje postępowanie, starała się ze wszystkich sił pokazać jak ważny jest dla niej małżonek - to już nie do końca spotyka się to z aprobatą? Piętno zdrady?
Ewa, pytaniem jest, jak dla mnie, czy to zadośćuczynienie, zmiana postawy jest powiedziane do małżonka jego językiem miłości i do niego to dociera. Czy on naprawdę tak czuje, czy może my z całą gamą dobrych intencji, jednak nie dajemy rady do niego dotrzeć a po prostu nam się wydaje, że zrobiliśmy wszystko?
Pozwól, że jeszcze wrócę do twojego wcześniejszego wpisu:
Napiszę o moim doświadczeniu - kiedy wracał mój mąż ja byłam go niepewna, bałam się, czy ta jego zmiana, to jest naprawdę trwała, czy to tylko, żeby "udał mu się powrót" (o tym, jakie ewentualne motywy powrotu miał mój mąż jak ja sobie je wyobrażałam nie wspomnę). Mojemu mężowi stałość postawy (tej zmienionej), upartość w odzyskaniu żony, ciągła praca nad sobą, pozwoliła w końcu zapukać z powrotem do mojego serca.
Mój mąż powiedział z tydzień temu, że "on musiał dumę schować a ja mocno zaryzykować" żebyśmy do siebie wrócili.
Ewa, ja myślę, że mogą być takie krzywdy, które nie pozwalają nam przyjąć krzywdziciela.
O ile dobrze pamiętam ks. Dziewiecki też takie przypadki omawiał.
Ja, przyznaję, doceniam obecność na forum tych, którzy zdradzili.
Takie osoby pokazują drugą stronę.
Dla mnie cenne doświadczenia.
I dlatego dziękuję każdemu, w tym i tobie, Ewa, za dzielenie się tutaj.