Jest ciężko
Moderator: Moderatorzy
Re: Jest ciężko
ejkej bardzo współczuję, z całego serca.
Wszystko w kryzysie jest bolesne, ale złudne nadzieje które się rozwiewają bolą chyba najbardziej. Niby sobie zdajemy sprawę, że może być różnie, niby przyjmujemy na rozum różne opcje, niby wiemy...ale nadzieja umiera ostatnia. I dobrze, że jest "ta matka głupich" jak ją niektórzy nazywają. Czasem tylko ona trzyma człowieka w pionie. I nawet jak się wydaje, że już nic nie pomoże, ona się tli w sercu małą iskierką i czeka.
Ejkej nie trać nadziei mimo, że jest źle... wiara, nadzieja i miłość.
Pozdrawiam
Wszystko w kryzysie jest bolesne, ale złudne nadzieje które się rozwiewają bolą chyba najbardziej. Niby sobie zdajemy sprawę, że może być różnie, niby przyjmujemy na rozum różne opcje, niby wiemy...ale nadzieja umiera ostatnia. I dobrze, że jest "ta matka głupich" jak ją niektórzy nazywają. Czasem tylko ona trzyma człowieka w pionie. I nawet jak się wydaje, że już nic nie pomoże, ona się tli w sercu małą iskierką i czeka.
Ejkej nie trać nadziei mimo, że jest źle... wiara, nadzieja i miłość.
Pozdrawiam
Re: Jest ciężko
@Pantop, spróbuję.
@Smutek, jest cholernie ciężko, bo mam wrażenie, że to na prawdę szło w dobrą stronę.
Nadzieja umiera ostatnia, ale nie mam już nadziei, po prostu przyjmę wszystko co Bóg ma dla mnie w planach.
Pozdrawiam.
@Smutek, jest cholernie ciężko, bo mam wrażenie, że to na prawdę szło w dobrą stronę.
Nadzieja umiera ostatnia, ale nie mam już nadziei, po prostu przyjmę wszystko co Bóg ma dla mnie w planach.
Pozdrawiam.
Re: Jest ciężko
Ejkej,
Przeczytaj sobie dzisiejsze drugie czytanie i ewangelię:
Tu masz przygotowane:
viewtopic.php?f=42&t=104&p=54809#p54809
Mnie to dzisiaj podniosło na duchu.
Przeczytaj sobie dzisiejsze drugie czytanie i ewangelię:
Tu masz przygotowane:
viewtopic.php?f=42&t=104&p=54809#p54809
Mnie to dzisiaj podniosło na duchu.
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
Fajny ejkeju
Chcesz pokoju - szykuj się do wojny.
Uwierz wujkowi - papiery rozwodowe będą jak zrzut bomby A.
Zrób tak by w tym czasie pozostać zabezpieczonym.
Na ile oczywiście to możliwe.
Ćwiczenie praktyczne
Przeżyj emocje ,,na sucho,,.
Kiedy przyjdą w realu będą już osłabione.
Fajny ejkeju
Chcesz pokoju - szykuj się do wojny.
Uwierz wujkowi - papiery rozwodowe będą jak zrzut bomby A.
Zrób tak by w tym czasie pozostać zabezpieczonym.
Na ile oczywiście to możliwe.
Ćwiczenie praktyczne
Przeżyj emocje ,,na sucho,,.
Kiedy przyjdą w realu będą już osłabione.
Re: Jest ciężko
@Pantop, dzięki.
Tylko nie bardzo wiem jak mam na sucho przetrenować rozwód.
Wydaję mi się, że mam wszystko w głowie jakoś poukładane, ale jak emocje właśnie wezmą górę to się wszystko wykolei..
Ciężka sprawa.
Tylko nie bardzo wiem jak mam na sucho przetrenować rozwód.
Wydaję mi się, że mam wszystko w głowie jakoś poukładane, ale jak emocje właśnie wezmą górę to się wszystko wykolei..
Ciężka sprawa.
Re: Jest ciężko
Ejkej znajdź i nawiąż kontakt z adwokatem. Później będzie wszystko trwało zbyt długo. Adwokaci też mają swoje terminy.
Ciagle wierze ze Twoje małżeństwo jest do uratowania ale zabezpiecz się.
A może spróbuj jeszcze przekonać ją na weekendowe spotkanie dla małżeństw w formie warsztatów. Ja tego spróbuje. Nie łudzę się zbytnio ale zapytać chyba nie szkodzi.
Ciagle wierze ze Twoje małżeństwo jest do uratowania ale zabezpiecz się.
A może spróbuj jeszcze przekonać ją na weekendowe spotkanie dla małżeństw w formie warsztatów. Ja tego spróbuje. Nie łudzę się zbytnio ale zapytać chyba nie szkodzi.
Re: Jest ciężko
Cześć.
Stan na dzisiaj - złożony wniosek o separację za zgodą obojga małżonków.
Może/pewnie to tylko preludium do rozwodu, ale na chwilę obecną to jedyna forma sformalizowania rozstania, na którą mogłem się zgodzić.
Jestem już tym wszystkim okrutnie zmęczony, tymi nadziejami, tymi szpilami wbijanymi w serce świadomie czy nieświadomie nie wiem.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, to jasne, ale dociera do mnie powoli, że nie da działać cały czas na maksymalnych obrotach bo psychicznie człowiek wysiada.
Na początku dostrzegałem w tym wszystkim swoją winę, teraz widzę, że nie do końca tak było ale ja chcę naprawiać siebie i nas, a Żona nie.
Stan na dzisiaj - złożony wniosek o separację za zgodą obojga małżonków.
Może/pewnie to tylko preludium do rozwodu, ale na chwilę obecną to jedyna forma sformalizowania rozstania, na którą mogłem się zgodzić.
Jestem już tym wszystkim okrutnie zmęczony, tymi nadziejami, tymi szpilami wbijanymi w serce świadomie czy nieświadomie nie wiem.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, to jasne, ale dociera do mnie powoli, że nie da działać cały czas na maksymalnych obrotach bo psychicznie człowiek wysiada.
Na początku dostrzegałem w tym wszystkim swoją winę, teraz widzę, że nie do końca tak było ale ja chcę naprawiać siebie i nas, a Żona nie.
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
Pisałem o przeżyciu ,,na sucho,, pewnych rzeczy.
Ćwiczenie praktyczne
Kiedy miałem wyznaczony termin udałem się z miesięcznym wyprzedzeniem pod drzwi sali rozpraw.
Aha
To za tymi drzwiami będę się pocił za miesiąc.
Nadto jest to dosyć specyficzne miejsce. Prawdopodobnie zobaczysz tam różne pary w podobnej jak Ty sytuacji ze swoimi adwokatami.
Mi pozwoliło to na rozliczne obserwacje postaw, emocji, radzenia sobie z nimi i najważniejsze - wejścia w tą atmosferę już na miesiąc zanim się zaczęła.
Jeśli miałbym określić procentowo to pancerz psychiczny miałem silniejszy o ok 20% dzięki temu prostemu zabiegowi.
Skąd mi to przyszło
Bonaparte przed bitwą udawał się na pole walki wcześniej, obserwował, analizował, planował.
Może i Tobie się przyda.
Pisałem o przeżyciu ,,na sucho,, pewnych rzeczy.
Ćwiczenie praktyczne
Kiedy miałem wyznaczony termin udałem się z miesięcznym wyprzedzeniem pod drzwi sali rozpraw.
Aha
To za tymi drzwiami będę się pocił za miesiąc.
Nadto jest to dosyć specyficzne miejsce. Prawdopodobnie zobaczysz tam różne pary w podobnej jak Ty sytuacji ze swoimi adwokatami.
Mi pozwoliło to na rozliczne obserwacje postaw, emocji, radzenia sobie z nimi i najważniejsze - wejścia w tą atmosferę już na miesiąc zanim się zaczęła.
Jeśli miałbym określić procentowo to pancerz psychiczny miałem silniejszy o ok 20% dzięki temu prostemu zabiegowi.
Skąd mi to przyszło
Bonaparte przed bitwą udawał się na pole walki wcześniej, obserwował, analizował, planował.
Może i Tobie się przyda.
Re: Jest ciężko
Cześć.
Troszkę mnie nie było, troszkę się zmieniło.
Pamiętacie luty 2018? Ja w rozsypce, Żona próbowała nowego życia.
Jest maj 2019 - moja Żona właśnie idzie z psem na spacer, "- Adaś? -Tak? -Kocham Cię -Ja Ciebie też"
Jak tu trafiłem, byłem w sytuacji jak wielu z Was. Coś się nagle zepsuło, jakbyś obudził/obudziła się rano i życie nie ma sensu.
Nie jest tak, życie nie zawala się jak się trochę skomplikuje.
Ok, możecie zarzucić mi, że teraz łatwo mi mówić, bo wszystko jest super, ok i wogóle co ja wiem o kryzysie.
Luty 2018, wracasz z korposzczurowni (z biura korporacji) wymęczony i wypruty ze wszystkiego i wieczorem słyszysz, że Twoja druga połówka się wyprowadza bo już Cię nie kocha, a Ty byłeś/byłaś męczarnią.
Niedowierzanie? Jakiś lekki kryzys w związku? Wracasz kolejnego dnia z pracy do pustego mieszkania, w którym będziesz 'walczył' przez jakiś nieokreślony czas.
Zderzenie czołowe troszkę, co?
Teraz masz dwie drogi, napiszę wprost, a co mi tam. Kocham, będę walczył, przysięgałem/przysięgałam przed Bogiem / Nie ta to inna, szukam pocieszycielki/pocieszyciela.
Skoro to czytasz, to wybrałeś pierwszą drogę.
Tak jak ja popełnisz wszystkie błędy, narzucanie się, dzwonienie, kontrolowanie.. Przyjdzie złość, strach, o tęsknocie i zagubieniu nawet nie piszę - to oczywiste.
Pamiętaj jedno, nie jesteś w tym sam, jest Bóg - to wspaniałe uczucie, nie nosić tego ciężaru samemu/samej, on JEST i nosi ten krzyż z Tobą.
W drugim rzędzie jest Sychar, to forum, uwierz, że to co przeżywasz, duże gros osób już przeżywało, zafuaj, nie bój się otworzyć, skorzystać z rad.
Najważniejsze jest jedno. Nie przestawaj walczyć. KAŻDE TRUDNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA. Nie wierzysz? Są momenty, że nie będziesz wierzył/wierzyła.
Każde małżeństwo, "uratowane" czy nie to codzienne zmaganie się z trudami życia, ale co w tym najlepsze? Zmaganie się RAZEM.
Jest maj 2019, długo byliśmy "osobno", jest maj 2019 jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.
Troszkę mnie nie było, troszkę się zmieniło.
Pamiętacie luty 2018? Ja w rozsypce, Żona próbowała nowego życia.
Jest maj 2019 - moja Żona właśnie idzie z psem na spacer, "- Adaś? -Tak? -Kocham Cię -Ja Ciebie też"
Jak tu trafiłem, byłem w sytuacji jak wielu z Was. Coś się nagle zepsuło, jakbyś obudził/obudziła się rano i życie nie ma sensu.
Nie jest tak, życie nie zawala się jak się trochę skomplikuje.
Ok, możecie zarzucić mi, że teraz łatwo mi mówić, bo wszystko jest super, ok i wogóle co ja wiem o kryzysie.
Luty 2018, wracasz z korposzczurowni (z biura korporacji) wymęczony i wypruty ze wszystkiego i wieczorem słyszysz, że Twoja druga połówka się wyprowadza bo już Cię nie kocha, a Ty byłeś/byłaś męczarnią.
Niedowierzanie? Jakiś lekki kryzys w związku? Wracasz kolejnego dnia z pracy do pustego mieszkania, w którym będziesz 'walczył' przez jakiś nieokreślony czas.
Zderzenie czołowe troszkę, co?
Teraz masz dwie drogi, napiszę wprost, a co mi tam. Kocham, będę walczył, przysięgałem/przysięgałam przed Bogiem / Nie ta to inna, szukam pocieszycielki/pocieszyciela.
Skoro to czytasz, to wybrałeś pierwszą drogę.
Tak jak ja popełnisz wszystkie błędy, narzucanie się, dzwonienie, kontrolowanie.. Przyjdzie złość, strach, o tęsknocie i zagubieniu nawet nie piszę - to oczywiste.
Pamiętaj jedno, nie jesteś w tym sam, jest Bóg - to wspaniałe uczucie, nie nosić tego ciężaru samemu/samej, on JEST i nosi ten krzyż z Tobą.
W drugim rzędzie jest Sychar, to forum, uwierz, że to co przeżywasz, duże gros osób już przeżywało, zafuaj, nie bój się otworzyć, skorzystać z rad.
Najważniejsze jest jedno. Nie przestawaj walczyć. KAŻDE TRUDNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA. Nie wierzysz? Są momenty, że nie będziesz wierzył/wierzyła.
Każde małżeństwo, "uratowane" czy nie to codzienne zmaganie się z trudami życia, ale co w tym najlepsze? Zmaganie się RAZEM.
Jest maj 2019, długo byliśmy "osobno", jest maj 2019 jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.
Re: Jest ciężko
Ejkej, dziękuję Ci za świadectwo - chwała Panu!
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jest ciężko
Gdy dwoje małżonków, ma wolę naprawy tego rozlamu i chce iść dalej ale cały czas razem, to małżeństwo przetrwa. Ty jesteś tego przykładem ejkej. Powodzenia.
-
- Posty: 313
- Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Jest ciężko
Chwała Panu za Twoje świadectwo.
Re: Jest ciężko
Ekej, dziękuję za świadectwo i powodzenia. Cieszę się, że znalazłam to forum, że tu trafiłam.. nie wiem, gdzie dzisiaj bym była, z moim zranionym ego.. Jestem w sakramenralnym małżeństwie 19 lat, Mąż w amoku od stycznia, zauroczony koleżanką z pracy, więź emocjonalną między nimi wyczułam od razu, smsy, okłamywanie, brak zaangażowania w sprawy domowe.. załamanie, rozczarowanie, żal, samotność, ból.. Od tego czasu czytam, chłonę Wasze doświadczenia, chociaż i tak popełniam wiele błędów, zobaczyłam, jak bardzo byłam uzależniona emocjonalnie od Męża, jak bardzo się na nim uwieszałam.. Na początek była lista Zerty, pracuję nad sobą, buduję relację z Bogiem, oddałam nasze małżeństwo Matce Pięknej Miłości, wypracowuję spokój, pogłębiłam więź z dziećmi.. bywa bardzo ciężko, nie muszę tego opisywać, bo sami wiecie.. Mąż cały czas jest z nami, choć był rozdrażniony, nieobecny myślami, nieszczęśliwy, wycofany, rozbity wewnętrznie, jestem obok, wspieram, staram się być pogodna, uśmiechnięta, czasami resztkami sił.. Był u psychiatry, bierze leki na depresję. Dzisiaj usłyszałam, że mnie kocha.. i że bardzo chce się ogarnąć, chce mojego szczęścia.. Czekałam na to.. a teraz okazuje się, że bardzo się boję.. Ufam Bogu, czasami upadam..